Co roku staram się uatrakcyjnić Dzień Babci i Dziadka. Gdy babcia i dziadek mają kilkoro wnucząt, to po paru latach, znają wszystkie najbardziej popularne wierszyki i piosenki. By się nie nudzili w trakcie uroczystości, trzeba zawsze wymyślić coś nowego.
Pewnego dnia w,, Płomyczku” znalazłam opowiadanie pt.,, Odwiedziny,, Wandy Osuchowskiej- Orłowskiej, gdy je przeczytałam, wiedziałam, że muszę napisać na jego podstawie scenariusz na święto babć i dziadków.
I tak pewnego roku dzieci z mojego Kółka Teatralnego ,,Pacynki’’ przedstawiły teatrzyk pt.:,, Odwiedziny”.
,,Odwiedziny’’
Występują: babcia, mama, Marcin, Janusz, Alka i narrator.
Narrator wychodzi na środek sceny i przedstawia sytuację pewnej rodziny.
Narrator:
Babcia zachorowała, a ponieważ mieszkała sama, konieczna była jej nasza pomoc i opieka. Odwiedzała ją mama, Alka i Janusz. Odwiedzanie chorych to nudne zajęcie zwłaszcza, kiedy ma się jakieś ciekawe plany i w ogóle chciałoby się robić coś zupełnie innego.
Scena I
Dzieci siedzą w swoich pokojach. Słychać dzwonek.
Janusz:
Chwileczkę. Idę.
Marcin:
Cześć Janusz! Mam dwa bilety do kina na wspaniały western, idziesz ze mną?
Janusz:
Jasne!! Czekaj powiem siostrze.
(biegnie do siostry)
Alka idę z Marcinem do kina.
Alka:
Chwileczkę...A wizyta u babci? Dzisiaj Twoja kolej.
Janusz:
Jejku zapomniałem. Alka zastąp mnie...
Alka:
Nie mam mowy za pół godziny mam zbiórkę harcerską. Nie mogę.
Janusz:
A może by tak nie iść do babci?
Alka:
No wiesz jak możesz.
(Janusz wraca do kolegi)
Janusz:
Niestety, Marcin, nie mogę iść z Tobą do kina muszę odwiedzić chorą babcię.
Marcin:
Nie to nie, jesteś moim najlepszym kumplem, dlatego zaproponowałem tobie. Idę do Wojtka, on się na pewno ucieszy i pójdzie ze mną.
Scena II.
( Janusz idzie zły do babci, jest zły)
Babcia:
Cieszę się, że jesteś, kochanie! Doczekać się ciebie dzisiaj po prostu nie mogłam.
Janusz:
Tu jest paczka od mamy.
Babcia:
Oho! Znów na pewno jakieś specjały. Biegnij do kuchni i nastaw wodę na herbatę, dobrze? Potem to sobie razem zjemy.
(Janusz bez słowa idzie do kuchni)
Babcia:
Co się tam dzieje, Januszku? Nie możesz sobie dać rady?
(Janusz wraca, siada w milczeniu)
Babcia:
Nastawiłeś wodę?
Janusz:(kiwa głową)
Babcia:
To dobrze, bo bardzo chce mi się pić. Ale ja tez mam coś dla ciebie, popatrz. Świeżutkie ptysie. Twoje ulubione. Przyniosła mi je sąsiadka. Przecież to twój przysmak, prawda?
(Janusz wzruszył ramionami)
Babcia:
Czy ty wiesz, kochanie, że odkąd przyszedłeś, nie powiedziałeś jeszcze ani jednego słowa?
Janusz:
A o czym tu mówić...
Babcia:
Nie rozumiem. Podejdź tu do mnie. Coś ci dolega? Taki jesteś ostatnio nieswój...
Janusz:
Nic mi nie dolega. O, chyba się woda gotuje, idę...
(parzy herbatę, przynosi babci)
Babcia:
Dlaczego tylko jedna?
Janusz:
Mnie się nie chce pić.
( babcia sięga po cukier, słodzi... Długo miesza, odkłada łyżeczkę..)
Babcia:
Zdaje się, że rozumiem, o co tu chodzi... Chciałabym ci jednak powiedzieć coś, co powinno cię ucieszyć.
(Janusz patrzy zdziwiony)
Babcia:
(trzyma szklankę i mówi smutnym głosem)
Myślę, że będzie lepiej, jeżeli nie będziesz tu więcej przychodził. Oczywiście, dopóki jestem chora.
Janusz:
Nie chcesz, żebym do ciebie przychodził? Dlaczego, babciu?
Babcia:
Nie o to chodzi. Miło mi jest, kiedy przychodzisz, ale sądzę, że tak będzie lepiej. I dla mnie i dla ciebie. Prawda?
(Janusz spuszcza głowę, czerwieni się)
Babcia:
Przychodzi do mnie mama, Ala, różni znajomi...Zresztą czuję się już coraz lepiej. Nie ma sensu, żebyś i ty jeszcze miał się poświęcać.
Janusz:
Ja się wcale nie poświęcam..
Babcia:
Ależ tak. Właśnie tak. Ja wiem, że to wcale nie jest takie zabawne zajęcie tak dyżurowanie przy chorym. Zwłaszcza dla chłopca...Wiem, że masz różne ciekawe sprawy. No i kolegów.
Janusz:
Nie babciu, to wcale nie jest tak jak myślisz. Ja...
Babcia:
Idź już Januszku, jestem bardzo zmęczona.
Narrator:
Marcin długo myślał o tym, co mu powiedział babcia. Długo wracał do domu, a wieczorem nie mógł zasnąć.
Scena III
Mama:
Pamiętaj Januszku, że dzisiaj twoja kolej odwiedzić babcię, zapytaj, na co ma ochotę.
Januszek:
Dobrze mamo.
Narrator:
Janusz długo zastanawiał się, co powie babcia, gdy go zobaczy, jak go przyjmie...
Alka:
Janusz Marcin był dzisiaj już ze trzy razy...
Janusz:
Czego chciał?
Alka:
Nie wiem. Przyjdzie jeszcze raz, to sam ci powie.
Janusz:
Ja zaraz wychodzę. Idę do babci.
Alka:
Jak chcesz. Akurat mam wolny czas, więc mogę cię zastąpić
Janusz:
Tak to super...Ale...Dziękuję ci, pójdę sam. A jak przyjdzie Marcin, to mu powiedz, że wpadnę do niego później.
Alka:
Jak chcesz.
Janusz:
Bardzo mi miło, że chciałaś mnie wyręczyć. Co mam zabrać dla babci?
(Janusz idzie do swojego pokoju,
sięga po skarbonkę, wyjmuje oszczędności)
Scena IV
( Uradowany Janusz biegnie do kwiaciarni.)
Janusz:
Proszę trzy czerwone goździki
Kwiaciarka:
Proszę, z przybraniem?
Janusz:
Tak, one są dla babci.
Koniec