Wychowanie to według Znanieckiego „przygotowanie człowieka do zadań, jakie powstają w wyniku rozwoju współczesnej cywilizacji” . Innymi słowy, to proces przysposobienia jednostki do życia, czyli coś, za co przynajmniej teoretycznie odpowiedzialni są rodzice. Heliodor Muszyński uważa zaś wychowanie za „szczególny rodzaj ludzkiej działalności, który polega na zamierzonym wywoływaniu określonych zmian w osobowości człowieka” . Wychowanie jest bowiem świadomym kształtowaniem u jednostki tego zespołu cech, które składają się na formowanie postaw i przekonań, uznawanych wartości, celów oraz ideałów. Oto i bardzo mądry wstęp do wypowiedzi na temat metod wychowania we współczesnej szkole. Tylko jak to się ma do rzeczywistości? Czy rzeczywiście rodzice przygotowują dzieci do zadań, które na nie czekają w dorosłym życiu? Kim są młodzi ludzie, przychodzący do szkoły ponadgimnazjalnej, a kim są w momencie, gdy ją opuszczają? Należy sobie tu zadać pytanie: Kim dla młodzieży jest wychowawca? Jakimi predyspozycjami powinien się charakteryzować? No i wreszcie: Jaką funkcję pełni w takim razie współczesna szkoła?
Milerski i Śliwerski zdefiniowali w swojej książce pt. „Pedagogika” metody wychowania jako „świadomie i konsekwentnie stosowany sposób oddziaływania pedagogicznego na jednostkę, grupę lub zbiorowość dla osiągnięcia zamierzonego celu wychowawczego” . We wszystkich przywoływanych przez literaturę fachową definicjach pojawia się słowo „świadomie”. Tylko czy działania rodziców i szkolnych wychowawców są zawsze świadome? Czy na pewno zdajemy sobie sprawę tego, że to od nas zależy to, jakimi wartościami w życiu będą się kierowali ci młodzi ludzie, z którymi spotykamy się niemal codziennie na języku polskim, matematyce, fizyce?
W pedagogice współczesnej funkcjonuje wiele podejść systematyzujących metody wychowania. Można więc wyróżnić typologicznie m. in. koncepcje:
1. H. Muszyńskiego - nawiązującą do czynników, którymi może manipulować wychowawca (metody wpływu osobistego, metody wpływu społecznego oraz metody organizacji środowiska)
2. K. Konarzewskiego - koncentrującej się na mechanizmach zmian struktur regulacyjnych (metody oddziaływań indywidualnych oraz metody oddziaływań grupowych)
3. K. Kołakowskiego - odwołującej się do zasad i sposobów internalizowania przez wychowanków norm etycznych (metody informacyjne-wyjaśnianie norm moralnych oraz metody internalizacyjne - przyswajanie norm moralnych)
Każdej koncepcji towarzyszą różne sposoby jej realizacji, te zaś zależne są od ideału wychowawczego, celów i warunków wychowania oraz sytuacji, w których dokonuje się proces wychowawczy. Każdy nauczyciel jest pedagogiem, czyli osobą, która z definicji słowa „naucza o wychowaniu”, czyli wychowuje innych. Nie można zapomnieć także o tym, że działalność wychowawcza obejmuje nie tylko dzieci i młodzież, lecz również dorosłych. Dotyczy nie tylko wykształcenia i przygotowania do zawodu, ale kształtowania poglądu na świat i postaw wobec życia, służy też pogłębieniu uczestnictwa kulturalnego. Obok wychowania fizycznego i umysłowego należy wyodrębnić wychowanie estetyczne, moralne, społeczne, patriotyczne i religijne. Tymi aspektami życia zajmuje się niewątpliwie młodzież w szkole ponadgimnazjalnej, a uczy tego po prostu nauczyciel – wychowawca, który realizuje misję szkoły, czyli według Krystyny Duraj - Nowakowej , ideowe przesłanie szkoły określające jej tożsamość i swoistość założonych celów kształcenia oraz wychowania. Ten współczesny „misjonarz” to nauczyciel, który wpaja młodzieży system zasad, uczy ich moralności, wskazuje, gdzie jest granica między dobrem a złem, mówi o tym, o czym nie potrafią mówić rodzice i media. Bycie wychowawcą w dzisiejszej szkole to bycie pewnego rodzaju wodzem grupy, na której autorytet trzeba sobie zasłużyć. Na szacunek młodzieży trzeba sobie dziś zapracować, nie wymusi się jej agresją lub stwierdzeniem: bo tak wypada. Wychowawca w szkole to z jednej strony autorytet (jeśli młodzież już go zaakceptuje), z drugiej zaś strony quasirodzic, czyli ktoś, kogo często im brakuje w domu.
Aby młodzież umiała dokonywać wyboru między zachowaniem o różnej wartości z punktu widzenia określonego systemu norm moralności, wychowawca musi dysponować umiejętnością wpływania na wybór, jakiego dokonuje wychowanek w danej sytuacji. Robi to za pomocą systemu nagród i kar. Jednak o ukształtowanym układzie kar i nagród w sytuacji wychowawczej decydują:
• osoba wychowawcy, jego działanie i aktualny układ stosunków między nim a wychowankiem
• społeczne otoczenie dziecka, grupa środowiskowa, do której należy
• aktualny stan rzeczy, od którego zależą możliwości lub perspektywy zaspokojenia motywów wychowanka
• osoba wychowanka, jego motywy, uznawane zasady postępowania, ideały, poglądy i przekonania.
Niewątpliwie jednak wychowawca wiele może osiągnąć przez oddziaływanie osobiste i bezpośrednie na wychowanka, jak również pośrednio przez odpowiednie kierowanie pozostałymi elementami sytuacji wychowawczej. I dochodzimy do niebezpieczeństwa manipulacji młodym człowiekiem. Czyżby nauczyciel wychowawca był tylko reżyserem w szkolnym świecie, a uczniowie tylko jego aktorami? Cóż, poniekąd tak właśnie jest. Znawcy tematu wyróżniają nawet tzw. grupę metod wpływu osobistego wychowawcy, której celem jest wyzwalanie w dziecku tendencji do samowychowania. Można tego dokonać za pomocą wysuwania sugestii, czyli sygnalizowania dziecku stanowiska wychowawcy i delikatnego podsuwania mu tego, czego się od niego oczekuje. Wysuwanie sugestii może mieć charakter zarówno zachęcania, przestrzegania, jak i oceniania, zawsze jednak ujawnia się osobiste stanowisko wychowawcy. Metoda ta może mieć zastosowanie jednak tylko wtedy, gdy wychowawca cieszy się autorytetem wśród młodzieży, jest jej swoistym guru. Nie tylko sugestia należy do grupy metod wykorzystywanych przez wychowawców, ale także perswazja, która polega na podsuwaniu wychowankom określonych rozwiązań przez odpowiednio dobrane argumenty. Metoda ta trafna jest jednak tylko wtedy, gdy w uczniu najpierw wywoła się uczucie zagrożenia, niezadowolenia, konfliktu wewnętrznego po to, by po chwili ten stał się podatny na przyjęcie podsuniętego rozwiązania. Kolejna metoda opiera się na działaniu za pomocą przykładu osobistego. Polega to na tym, że wychowawca uczniowi dostarcza pewnych wzorów zachowania, a wychowanek je naśladuje lub zamierza naśladować w przyszłości. Należy jednak pamiętać o tym, by być uczciwym w swych poczynaniach względem młodzieży. Nikt nie potrafi szybciej od nich zorientować się w tym, że ktoś ich oszukuje. Nie można przed nimi udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Żeby być dobrym wychowawcą, trzeba być najpierw uczciwym wobec siebie. Owszem, wychowawca musi czasem wpływać na emocje i uczucia młodzieży, musi nierzadko odwoływać się do własnych przeżyć, opowiadać przy grupie o swych problemach, dzielić się z nimi własnymi doświadczeniami – w ten sposób przecież budujemy wiarygodność w oczach młodzieży, a także „ocieplamy” swój wizerunek.
Kolejnym przykładem wpływu wychowawcy na młodzież jest wyrażanie aprobaty i dezaprobaty. Mianowicie, wychowawca może silnie oddziaływać swoją osobą na dziecko, jeśli ujawnia aprobujący lub dezaprobujący stosunek do jego zachowań. Chodzi tu o rodzaj uznania lub jego brak. Należy jednak unikać szablonowości, a w przypadku krytyki, powinna ona być jasno sformułowana i konstruktywna. Metody wpływu osobistego są niezwykle ważne i to na nich opierają się relacje wychowawca – uczeń. Gdy wychowawca jest obdarzony charyzmą, potrafi nawet młodzież wdrożyć do samowychowania, polegającego na rozbudzaniu w sobie samym aspiracji w kierunku samodoskonalenia.
A więc nauczyciel wychowawca musi być amoralny przez swoje manipulacje? Każdy z nas to Pimko, który próbuje, jakby to powiedział Witold Gombrowicz, „upupić” młodzież? Tak, niestety, tak. Wychowawca jednak musi być osobą zaufaną, która topos mundi zastosuje tylko dla dobra dziecka.
Wychowawca może działać na młodzież także poprzez tzw. metody wpływu sytuacyjnego, które polegają na tym, że „określone działania wychowawcy nie tylko zmieniają układ stosunków między nim a wychowankiem, lecz także modyfikują w sposób obiektywny położenie tego ostatniego” . Nie chodzi tu o wykorzystanie autorytetu wychowawcy, ale o wykorzystanie jego władzy. Mianowicie, wychowawca może stosować system nagród i kar, które są konsekwencją zachowań wychowanka. Można nagradzać młodzież za pomocą dodatkowych punktów z zachowania, słodyczy, pozytywnych notatek w dzienniku, umieszczenia nazwisk i zdjęć osób nagradzanych w gazetce szkolnej lub w stosownej gablocie na korytarzu, listów pochwalnych kierowanych do rodziców. W ten sposób dziecko jest motywowane do działania. Oczywiście, nagradzanie musi być urozmaicone i należy nieustannie podnosić wymagania w stosunku do wychowanka. Kary natomiast pozwalają uczniowi wskazać, co jest dobre, a co jest złe oraz jakie wymagania stawia wychowawca. Jest wiele form karania i nagradzania. Ich właściwy dobór należy do wychowawcy. Trzeba jednak pamiętać o tym, że karanie nie powinno nigdy dyskryminować dziecka, ani poniżać jego godności, no i kara powinna następować zaraz po złym zachowaniu wychowanka, aby ten zdawał sobie sprawę z tego za co jest karany. Oczywiście kara powinna dawać dziecku możliwość rekompensaty wyrządzonego zła. Co więcej, stanowisko wychowawcy i rodziców w sytuacji karania ucznia powinno być takie samo. Dziecko musi otrzymać jasny, a co najważniejsze: ten sam komunikat ze strony szkoły i domu.
Młodzież można wychowywać za pomocą tzw. instruowania, czyli wskazywania wychowankowi niedostrzeganych przez niego aspektów sytuacji. Metoda ta wymaga niekiedy posłużenia się odpowiednimi środkami, w celu zbliżenia wychowankom poszczególnych wzorów postępowania. Do takich środków należą: film, literatura piękna, widowiska teatralne. Można pokazywać przykłady bohaterów literackich czy filmowych, którzy zostali postawieni w sytuacji konfliktu i musieli wybierać. Uczeń utożsamia się z postaciami, ocenia, weryfikuje własne poglądy pod nadzorem wychowawcy. Co ciekawe, zdarza się, że to dzięki szkole ponadgimnazjalnej uczeń przynajmniej raz w życiu był w teatrze czy filharmonii, a są to takie instytucje, które pokazują młodzieży inny świat, do którego dostęp mają tylko ci, którzy go rozumieją i których na uczestnictwo w nim stać finansowo. Ośrodki kulturotwórcze wskazują młodym ludziom wzorce zachowań, ale i sposób bycia, dlatego warto z nich korzystać w procesie wychowawczym.
Wychowawca może także „wyćwiczyć” u młodzieży prawidłowe postępowanie, poprzez regularne powtarzanie pewnych zachowań. Znawcy tematu nazywają to tzw. technikami socjodramatycznymi. Polegają one na inscenizowaniu przez wychowanków pewnych sytuacji, podczas których pokazują zachowanie, będące przedmiotem ćwiczenia.
Trzecim typem metod wychowania młodzieży w szkole są metody organizowania środowiska społecznego przez wychowawców. Wychowawca nie może zapomnieć o tym, że obok bezpośredniego wpływu na wychowanka oraz możliwości manipulowania różnymi elementami jego sytuacji, istnieją jeszcze grupy społeczne, z którymi dziecko jest powiązane i które mają na niego wpływ. Jest to działanie tzw. grup odniesienia. Wpływ wychowawcy na jednostkę w zespole jest tym słabszy, im bardziej rozbieżne są cele i normy, jakie wprowadza on do zespołu z celami i normami ukształtowanymi w szkole. Dlatego wychowawca może modyfikować cele zespołu, czyli podnosić atrakcyjność życia w szkole poprzez organizowania happeningów, akcji profilaktycznych, przedstawień. Wychowawca ma prawo także do tego, by aktywnie kształtować normy postępowania obowiązujące w szkole. Na przykład, oprócz działań w ramach Wewnętrznego Systemu Oceniania może wprowadzić swoistego rodzaju „pisemne kontrakty” z uczniami, które razem formułują na tablicy, po czym spisują w formie dokumentu, ustalając tym samym zasady wzajemnej współpracy. Co więcej, wychowawca ma obowiązek interesować się życiem klasy. Ważne jest ustalenie tego, kto jaką funkcję pełni w zespole po to, by umacniać w grupie pozycję jednostek posiadających dodatni wpływ na ogół, ale także po to, by nie tworzyły się niebezpieczne podziały między młodzieżą. Niewątpliwie, najważniejszy jest styl kierowania zespołem. Każdy wychowawca ma swój własny system, dzięki któremu to na niego są zwrócone wszystkie oczy w klasie. Podobno wychowawca posługujący się demokratycznym stylem pracy z zespołem osiąga większy wpływ na realizację celów zespołu, na panujące w nim stosunki wewnętrzne, a zwłaszcza jego strukturę, na układ norm postępowania obowiązujących w zespole. Jednak każda klasa jest inna i nie można traktować młodzieży szablonowo. To, na co pozwolimy jednej klasie i przyniesie pozytywne skutki, w innej może spowodować klęskę. Jakby powiedział Machiavelli: „trzeba być i lisem, i lwem”. W szkole należy działać sprytnie, co nie oznacza wykluczenia siły i nie mówię tu o przemocy bezpośredniej. Wychowawca powinien bowiem dopuszczać wychowanków do udziału w podejmowaniu decyzji dotyczących zespołu, podsuwać zespołowi własne propozycje na prawach członka, ale to on powinien mieć ostatnie słowo. Należy także strzec się wykonywania zadań za młodzież – jeśli nie potrafią wykonać jakiegoś zadania – trudno, trzeba tylko dać im wskazówki, co powinni poprawić, aby następnym razem poszło im lepiej. Należy dążyć do tego, aby działania oraz ich organizacja przebiegały z inicjatywy zespołu i jego członków oraz koniecznie podtrzymywać entuzjazm grupy. Trzeba nieustannie ich motywować, pokazywać wymierne korzyści, jakie będą mieć z tego, że biorą udział w danym przedsięwzięciu. Ważnym jest, aby zarażać młodzież własnym entuzjazmem. Nie ma nic gorszego od wychowawcy, który nakazuje grupie zorganizować jakieś przedsięwzięcie i tylko czeka na jego efekty – nauczyciel też musi się angażować, ma stać w pierwszym szeregu jako chętny do pracy. Nie tylko wychowawca powinien oceniać pracę grupy, ale młodzież powinna kształtować w sobie samoocenę, więc zadaniem wychowawcy jest także dążyć do tego, aby jednostki odpowiadały za swoje czyny przed zespołem, a nie tylko przed wychowawcą.
Heliodor Muszyński stwierdził, że wychowanie to „świadome i zamierzone urabianie osobowości według przyjętych wzorów, w toku nawiązywania stosunków i interakcji społecznych” . Idąc tym tropem, można wyodrębnić trzy poziomy takiego „urabiania osobowości” u młodzieży . Pierwszy to heteronomiczny, gdy wychowawca dokonuje sam wszelkich modyfikacji w sytuacjach wychowawczych, bez świadomego udziału wychowanków, a tym samym wprowadza utrudnienia, wymagania i zadania. Drugi nazywany jest partnerskim, bo polega na współpracy i porozumieniu między wychowawcą i wychowankiem w zakresie wprowadzanych do sytuacji utrudnień oraz stosowanych wymagań. Trzeci zaś to autonomiczny, bo wychowanek akceptuje cele wychowania, chce i potrafi sam wprowadzać do własnych sytuacji życiowych takie utrudnienia i wymagania, przez które cele to może sam osiągnąć. Osoba wychowawcy postrzegana jest wówczas jako ktoś, kto w kierowaniu własnym rozwojem może dopomóc. Każdy z tych systemów wychowawczych niesie za sobą pewne zagrożenia. Idealnym byłoby, gdyby rodzic współpracował z wychowawcą, a uczeń traktował wychowawcę jak partnera, ale przy jednoczesnym dążeniu do samowychowywania się. Jednak nie zapominajmy, że szkoła nie jest miejscem dla ludzi idealnych, choć jest instytucją, która o ideałach uczy.
Proces wychowawczy, jakkolwiek by go nazwać („urabianie”, „upupianie”), jest procesem kształtowania, które dokonuje się według pewnego wzoru. Ostatecznym wynikiem jest upodobnienie się wychowanka do wzoru. (Tylko kto nam daje prawo do uzurpowania sobie prawa bycia wzorem?)
Psychologowie przypisują istotną rolę w procesie wychowawczym osobistym stosunkom interpersonalnym wychowawcy z wychowankiem. Należy nawiązywać osobiste kontakty z członkami zespołu na różnych płaszczyznach. W przeszłości zadanie to było utrudnione. Rozwój techniki i cywilizacji spowodował jednak, że współcześnie trzeba uważać na coś zdecydowanie innego. Mianowicie, aby się zanadto nie spoufalić z uczniem. XXI w proponuje nauczycielowi cały wachlarz możliwości, które można wykorzystać do budowania relacji z młodzieżą. Tworzenie stron www, na których umieszcza się materiały i testy powtórzeniowe dla młodzieży przed klasówką, założenie szkolnego adresu mailowego, a nade wszystko – posiadanie szkolnego gg powodują, że relacje miedzy nauczycielami a uczniami stają się bardzo bliskie. Trzeba wciąż pilnować, aby nie została przekroczona granica, która poprzez kolokwialny język, którego używa się w wirtualnej przestrzeni, staje się niezwykle płynna. Nie ma też lepszego sposobu komunikacji z dzisiejszą młodzieżą. Rozmowy „face to face” są ważne, ale dzięki Internetowi każdy pisze w sposób bardziej otwarty i wtedy, gdy ma coś do powiedzenia, a nie tylko w czasie trwania zajęć w ramach godzin z 42 artykułu KN. I tu pojawia się kolejny problem: dobrze jest wytyczyć jasne zasady współpracy za pomocą komputera, np. godziny na kontakt. Zbyt częste rozmowy przez Internet mogą spowodować, że młodzież niechcący zakradnie się do naszego życia prywatnego, rodzinnego i będzie je sobie stopniowo zawłaszczać.
Cóż, współczesny belfer to cyberbelfer, maksymalnie skomputeryzowany, nie rozstający się ze swym laptopem, wścibiający nos w nie swoje sprawy, ale tak, by młodzież nie miała o tym pojęcia. To manipulant, ginący jednocześnie pod stosem papierów. Co więcej, uczeń jako „klient szkoły” jest zawsze o trzy kroki przed spoconym i znerwicowanym cyberbelfrem, próbującym choć na chwilę dogonić swego podopiecznego w cyberprzestrzeni.
Czy współczesna szkoła może wychowywać? A może tylko „przechowuje” rodzicom najpierw dzieci, potem młodzież, z którą tak naprawdę nie wiadomo co zrobić? Kiedyś do szkoły przychodziły dzieci po to, by się uczyć: języka polskiego, matematyki, fizyki itd. Potem pojawiło się pokolenie, które należało uczyć i wychowywać. XXI wiek zaś to czas, w którym młodzież do szkoły przychodzi, bo...... bo tak. Ani nie są dobrze wychowani, ani źle. Do tej pory nikt ich nie kontrolował, nie nakładał na nich obowiązków, bo rodzice byli skoncentrowani na tym, by zapewnić im najwygodniejszy i najlepszy byt. Dlatego też ciężej jest tych leniwych, niemal wszystko posiadających młodych ludzi namówić do pracy. Nie potrafią współpracować w grupie, bo z nikim do tej pory nie musieli pracować. To pokolenie „róbta co chceta” i „żebymtylkonicniemusiał”. Panuje wśród nich tzw. „wszystkomiwisizm” i „jakośtobędzie”. Jeśli nie uzyskują pozytywnych wyników w szkole, to po prostu przestają do niej chodzić, albo rodzice przenoszą dziecko do innej placówki. Brak wśród młodzieży motywacji i determinacji. Nikt już nie pamieta o haśle „ora et labora”.
Bycie wychowawcą, powinno być odrębnym zawodem, słusznie gratyfikowanym. Nie może być tylko dodatkiem do bycia matematykiem, polonistą czy germanistą. Wychowawca to osoba, która powinna mieć kontakt z klasą codziennie, a nie raz na dwa tygodnie w formie godziny wychowawczej i trzy razy w tygodniu podczas zajęć przedmiotowych. Wychowawca też powinien być ten sam w ciągu całego cyklu kształcenia, nie powinien się zmieniać co roku. Powinien być nie tylko dobrze wykształcony, doświadczony, nieustannie doskonalący swój warsztat pracy, ale powinien być obdarzony charyzmą, a jego działania powinny być konsekwentne. Nie dokument powinien dawać mu uprawnienia do wykonywania pracy, ale kilka pokazowych zajęć w obecności ekspertów. Jak wychowywać młodzież? Poprzez rozmowy w kręgu, spotkania z ważnymi ludźmi, uczestnictwo w życiu lokalnym, propagowanie kultury (kino, teatr, filharmonia), wycieczki integracyjne, udział w projektach edukacyjnych, np. przez współtworzenie szkolnego pisma, udział w kółkach zainteresowań i konkursach przedmiotowych, dyskusje na forum klasy, udział w szkolnych przedsięwzięciach typu akademie świąteczne, happeningi. Trzeba też korzystać ze zdobyczy techniki i cywilizacji, więc np. komunikować się z młodzieżą za pomocą Internetu. Ważnym elementem w procesie wychowawczym jest budowanie poczucia wspólnoty poprzez obchodzenie świąt (Boże Narodzenie: dzielenie się opłatkiem, kolędowanie), przeprowadzanie ankiet, których celem będzie monitorowanie sytuacji wewnątrz zespołu. Nade wszystko jednak należy nieustanne angażować rodziców w proces wychowawczy młodzieży.
W procesie wychowania przekazuje się młodym ludziom dziedzictwo poprzedniej generacji, nie zapominając także o tym, że społeczeństwo potrzebuje jednostek twórczych, krytycznych, zdolnych i chętnych do wprowadzania zmian społecznych. Realizacja tych dwóch postulatów, to najważniejsza funkcja wychowania. Możliwa ona jest jednak tylko wtedy, gdy czynnie w niej uczestniczą zarówno wychowawca, uczeń, jak i jego rodzic.