Uwielbiam wieczory, kiedy zmrok zapada. Wszystko jest takie piękne i jakaś tajemnica niczym mgła unosi się wokół. Gdy słońce zachodzi za chmury, niebo tak szybko się zmienia. Barwy mieszają się niczym różnokolorowe motyle. A najwięcej jest różu na niebie, który miesza się z błękitem tworząc przeróżne krajobrazy. Widoki różne wtedy na niebie dostrzec można. O czym tylko człowiek pomyśli, zobaczyć może. Góry z chmur ułożone, stada zwierząt, lasy, promienie słońca całujące rozkosznie ziemię na dobranoc. I wiele wiele innych zagadkowych rzeczy, których nie sposób wymienić. A najbardziej uwielbiam tę wieczorną ciszę. Kiedy auta po drodze już nie jeżdżą, ciszę, lecz nie tę zupełną. Ale tę, którą kiedy usłyszeć można wreszcie odgłosy przyrody. Żaby kumkające swoje ciche arie, trele nocnych ptaków, "świergotanie" świerszcza oraz szum drzew, gdy wiatr delikatnie hula w ich komnatach. A rano lubię śpiew ptaków, które tak pięknie swym śpiewem budzą świat ze snu. I kwiaty, które z zaciekawieniem otwierają płatki, by powitać słońce i dziennych gości, co zbierają nektar lub na tych maleńkich nóżkach i skrzydełkach przenoszą pyłek z kwiatka na kwiatek. Pszczoły i bąki, osy i olbrzymie szerszenie, motyle, ważki i inne owady latające, którym pan Bóg ofiarował życie, a bez których świat byłby nudny i szary. A w maju, kiedy kalina na biało kwitnie, a złotokap swoimi długimi kwiatami przystrojony dumnie się mieni, pigwy wydają na świat różowe, małe, zachwycająco cudne kwiatki i złotlin swoimi strzępiastymi kwiatkami każdego zachwyca, a tuje i bukszpany swą zielenią mocną i przepełnioną zdrowiem dumnie się unoszą w górę. Sroki biało-czarne z odcieniem świecącej zieleni fruwają z drzewa na krzaczek i z powrotem upatrując zdobyczy, kukułki kukają swoje kuku ku ku.... A gołębie gruchając cudownie wznoszą się ku słońcu, w błękitne przestworza, dumnie rozpościerając skrzydła. Kocham to wszystko, jest tyle piękna na świecie, które nie każdy dostrzega.