„Mam swój styl – nie palę”
– skecz profilaktyczny przygotowany na konkurs organizowany przez Powiatową Stację Sanitarno - Epidemiologiczną w Żaganiu
Dobrze się pan czuje?
To świetnie,
Właśnie widzę – jasny wzrok, równy krok...
A ja jestem proszę pana na zakręcie.
Moje prawo to jest pańskie lewo.
( Uczeń nuci pod nosem utwór wykonywany przez Krystynę Jandę „Na zakręcie” )
Uczeń (U) – Niech go drzwi ścisną, niech go babcia Anielica nakarmi zdechłymi żabami...Wiecie co się stało? Ten nasz chemik- wiecie, ten taki z metra cięty, znowu dzisiaj zafundował nam „ wielkie zdziwko”. Wszedł jak zwykle do klasy, usiadł na swoim foteliku, popatrzył na nas spod swoich bryli (można naśladować n-la) no i wiecie co, wiecie co... karteczki kazał wyciągnąć. Zachciało mu się.... A potem chciał od nas jakichś informacji o kwasach, zasadach, wzorach sumar...suma...e tam i takie inne duperele. Na zdechłego tasiemca - jakiś niedouczony czy co? Ciągle tylko trzeba mu coś tłumaczyć , wyjaśniać, liczyć ...Jak się przespało zajęcia na uniwerku to tak później jest! Jeszcze te ciągłe wycieczki osobiste...Marta to! Marta tamto! Rodziców do szkoły wezwał. Jak ja się w domu pokażę z szóstą pałą z chemii...Muszę odreagować. Musze! Muszę! Muszę!
( wyciąga z plecaka papierosa – duży, zrobiony z kartki formatu A4)
Papieros (P) – Piękny jestem. Piękny, biały, pachnący, a co najważniejsze...wciągający!!!
U – Co jest? Kto do mnie mówi? Ty! Wyłaź z krzaków! Palarnia tylko dla palaczy!
P – Dlatego tu jestem. Beze mnie nie byłoby tutaj Ciebie!
U – Kim jesteś? Gdzie jesteś?
P – Ty mnie pytasz gdzie jestem? Właśnie ty? W ręce mnie trzymasz baranie jeden!
( uczeń z każdej strony zaczyna oglądać papierosa) No, śmiało...zapal mnie! Na problemik - papierosik pierwsza klasa.
A propos...może o chemii pogadamy?
U – Ach , problemik nie problemik...
P – No to się sztachnij, wprawdzie jestem jeden wielki związek chemiczny, ale jaką przyjemność sprawiam wszystkim! Przekonasz się....mmmm co ja wygaduję! Ty mnie już znasz...rzec by można przyjaźnimy się! No, dawaj... zaciągnij się! Zaciągnij...
U – Ja z tobą? W życiu! Mogę Cię wyrzucić w każdej chwili, gdy tylko zechcę!
P – Hihihi...wolnej woli to a już dawno Ciebie pozbawiłem i już dawno „ przejrzałem na wylot”...
Zdążyłem Ci obkurczyć naczynia krwionośne, zwiększyć ciśnienie krwi....
U – Zamknij się ! Kurde blanka, nie zniechęcisz mnie!
P – Ależ ja wcale nie zamierzam...Bez Ciebie nie istnieję, więc zniechęcanie nie leży w moim interesie. Dobra, chwalę się sobą dalej...
U – Ale czad!
P – A co, czujesz?
U – Co czujesz?
P- Czad gamoniu! Nie czujesz, bo nie pachnie... wcale nie dziwię się twojemu chemikowi i tym lufom z chemii.
( uczeń obrusza się)
P – Czadem tzn. tlenkiem węgla doprowadzę do zawału twoje serce...
U – Już się boję!
P – A bój się, bój, bo jeszcze tlenkiem azotu wywołam u Ciebie raka płuc... Cieszysz się?
U – Słuchaj gogusiu! W moim wieku dzieciaki nie chorują na serce i raka.
P – Nie? A skąd zadyszka na w-fie? Boki zrywałem widząc Ciebie ostatniego na bieżni...nieprawdaż? Cwaniaczku....
( uczeń kuli się w sobie coraz bardziej)
U -Ale statystyki mówią, że dzięki tobie łatwiej nawiązuje się kontakty towarzyskie. No wiesz...” Bara, bara, bara, riki, tiki tak”
P – A pewnie i dzięki nam macie chrypkę, matowe włosy, szarą cerę, żółte ząbki, nieświeży oddech...jak wy się z chłopakami całujecie? ( uczeń wyciąga lusterko i zaczyna oglądać swoje włosy, zęby, chuchać na dłoń i ją wąchać)
U – Odpuść sobie!
P – W życiu! No to idźmy dalej... Kwasem pruskim zadziałam na Ciebie jak hitlerowcy na więźniów w komorach gazowych. Nie? Nie tak? Dooobra, potraktuję Ciebie jak szkodnika...
Aceton... No co to aceton? Nie kojarzysz? Nie pamiętasz? Te luki w pamięci to też moja zasługa.
U – (niepewnym głosem) aceton to rozpuszczalnik?
P – No proszę, nie taki diabeł straszny jak go farby malują! To może jeszcze mi o arsenie opowiesz? Nie? A masz w domu mysiory? Masz, wszyscy mają. A nie chcesz mieć? To arsenu użyj, „lekarstwo” pierwsza klasa.
U – Już dość, dość!...
P – Cała przyjemność po mojej stronie...hihihi. A lubisz biologię?
( uczeń kiwa głową twierdząco)
To dobrze, bo ja Ciebie też!!! Hihihi i formaldehydem, który mam w swoim składzie zakonserwuję Cię niczym żabę.. cieszysz się?
U – Dość! Dość! Już tego nie chcę dłużej słuchać...
P – Nie chcesz czy nie możesz? O! Nie słyszysz! Twoje problemy ze słuchem... Ty, a może wystarczy je przemyć? Hihihi
U – Nie, nie wystarczy...
P – Spoko. Nie denerwuj się. Nie chciałem Ciebie urazić. Przykro mi to mówić, ale Twoja głuchota ...to też moja zasługa... choć chyba bardziej głupota Twoich starych
(szyderczy śmiech papierosa)
U – Wiesz co, ja Ci chyba pokażę, gdzie jest twoje miejsce...o tutaj...jak ty byś powiedział...hmmm
(uczeń wdeptuje w ziemię papierosa)
...u Abrahama czy jakoś tak
Uczeń pomału opuszcza scenę śpiewając fragment „ Gumy do żucia” wyciągając gumę z kieszeni...
Guma, guma do żucia!
Nie do nakarmienia,
Nie do otrucia!
Nie do nakarmienia,
Nie do wyżucia!
Ost ze słów