Gdy wychodzę z domu to do mnie podbiega.
Merda swym ogonkiem i się strasznie cieszy.
Jest taki puchaty i taki grubiutki,
niczym kłębek wełny,cały okrąglutki.
W głowie wciąż mu psoty,
to wyniesie buta,to robi wykopy.
Kwiatki "przewalcuje",pogoni wkoło koty.
Towarzyszy nawet gdy ruszam do roboty.
Ja pielę warzywa,on wesoło harcuje.
To jest taki psotnik,ale z nim dobrze się czuję.
I kiedy wspina się na moje kolana,
jego mordka jest roześmiana.
A ja myślę o tym co jeszcze "zmaluje".
Przewróci ślimaka,żabie nie daruje.
Wróbla spłoszy z płotu,kury też wystraszy.
Bo on jest tu królem na podwórku naszym.