Był sobie żółwik z twardą skorupką.
Z maleńką główką i grubą pupką.
Szedł sobie dróżką i tak się "ślimaczył",
bo to był żółwik co mało znaczył.
Napotkał w lesie małego jeża.
I tak mu się jeż tu nagle zwierza:
-Ach żółwiu drogi bolą mnie nogi,
kolce mi dokuczają,jabłuszka z nich spadają.
Na to żółw spokojnie rzecze:
-różne rzeczy dzieją się na świecie.
Ja swój domek grzecznie noszę.
I nikogo o nic nie proszę.
Jeżyk na to z smutną miną:
-ach te żółwie kiedyś zginą,
bo bez kolców,bez ochrony,
one noszą swoje domy.