Scenariusz „Poczekalnia”
Przedstawienie to prezentowane było przez uczniów klas VI na I Przeglądzie Teatrów Amatorskich im. H. Szczerkowskiego „Totalnie Teatralnie” w Grodzisku Mazowieckim. Zajęliśmy tam II miejsce.
Scenografię ograniczyliśmy do krzeseł i drzwi umocowanych na specjalnych prowadnicach.
Występują: Dziadek, Babcia, Ciężarna, Sterylna, Nerwus, Pielęgniarka(Siostra), Lekarka, Matka, Dziecko, Blondynka, Sprzątaczka, Maniak, Dresiarz, Biznesmen.
Scena 1
Dziadek: Proszę, proszę kochanie. Wejdź pierwsza.
Babcia: Kaziu proszę weź te klisze. Kaziu, Kaziu płaszcz! Gorąco mi!
Dziadek: Siadaj Tereniu! Już biorę!
Babcia: Kaziu uważaj! Płaszcz brudzisz! (babcia wykonuje ruchy związane z dusznościami)
Dziadek: Tereniu, co się dzieje? Ciśnienie ci znowu podskoczyło? Zaraz sprawdzę czy jest lekarz (podchodzi do drzwi, nerwowo puka, łapie za klamkę) Niech szlag trafi tę służbę zdrowia!
Babcia: Kaziu duszno mi, otwórz okno.
Dziadek: Już otwieram kochanie, otwieram.
Scena 2
(wchodzi Kobieta w ciąży / jest przejęta )
Ciężarna : Dzień dobry . O, widzę że mało osób do pani doktor, a w sumie to i tak nieważne, bo wchodzę pierwsza. W moim stanie...
Babcia: Kaziu, jak to ta pani pierwsza? Powiedz coś! My jesteśmy pierwsi!
Dziadek: Żabciu, nie denerwuj się. Przepraszam panią! Żonie znowu ciśnienie podskoczyło! Musimy...
Babcia: Nie tłumacz się. Droga pani, ciąża to nie jest choroba. To stan błogosławiony. A poza tym ...
Ciężarna: No wie pani!
Scena 3
(wpada Nerwus/ podchodzi do drzwi/ nerwowo puka)
Nerwus: Co to, doktora jeszcze nie ma?
Babcia: No jak pan widzi nie!
Nerwus: Jak to nie ma?! Od 20 minut powinien być w gabinecie! Dlaczego nikt nie protestuje?! Chcę natychmiast rozmawiać z kierownikiem przychodni! Siostro! Czy ktoś tu w ogóle pracuje?
Siostra : Co tu się dzieje? Co to za krzyk?! Proszę pana, jeżeli doktora nie ma to znaczy, że ma cos o załatwienia! Czy tak trudno to zrozumieć? Proszę być bardziej wyrozumiałym dla innych.
Nerwus: Jak to załatwia coś! W godzinach pracy?
Babcia: O, o. Ma pan rację, zgadzam się z panem w 100%. Kazimierz, powiedz coś!
Dziadek: Już kochanie, nie denerwuj się.
Nerwus: Tak nie może być! Idę do kierownika przychodni. (schodzi ze sceny)
Scena 4
(wchodzi Sterylna/ zdejmuje płaszcz / czyści krzesło , babcia widząc to patrzy na nią ze zdziwieniem)
Sterylna: Dzień dobry!
(nagle wchodzi sprzątaczka ze swoim sprzętem)
Sprzątaczka: Dzień dobry! (wytrzepuje dywanik)
Sterylna: No musi pani teraz sprzątać? Przecież ten cały brud na nas spada. Nie dość, że pełno tu wirusów i bakterii, to jeszcze, teraz pani.
Sprzątaczka: No ale o co się rozchodzi? Kazali mi, to sprzątam.
Sterylna : I to pani nazywa sprzątaniem?!
Sprzątaczka: To znaczy się co? Mam sprzątać, czy nie?
Sterylna: A co pani mnie się pyta? Ja tu na doktora czekam.
Sprzątaczka: (wzruszając ramionami, mówi do siebie) To ja już nie wiem, co mam robić. Sprzątać czy nie? Przyczepiła się jakaś baba. O! Patrzcie jaka czyścioszka. Myślałby kto!(wychodzi)
Scena 5
(Wchodzi Matka z Dzieckiem /Piotrusiem)
Matka: Dzień dobry. Kto z państwa ostatni?
Sterylna: Ja.
Dziadek: Ale lekarza jeszcze nie ma.
(siadają )
Dziecko: Mamo! Nudzi mi się! Ja chcę do domu!
(dziadek podchodzi wyjmuje cukierka)
Dziadek: Chodź tu chłopczyku. A ile ty masz lat? Jak masz na imię?
(dziecko obraża się, pokazuje język)
Matka: Synuś nie denerwuj się. Ja wiem że ty nie lubisz takich cukierków.
Babcia: Nie no!! Coś takiego!!
Sterylna: No, mamy skutki bezstresowego wychowania. Pani, jakie to pokolenie wyrośnie. Bandytów i morderców!
Matka: No wie pani! (głaszcze go po głowie) Jak pani wyobraża sobie aby z takiego słodkiego chłopca wyrósł niegodziwiec. Chodź Piotrusiu, nie będziemy przybywać ani minuty dłużej w takim towarzystwie. Kupimy dużą paczkę twoich ulubionych cukierków.
Dziecko: Nie mamo! Ja chcę samochodzik!
Matka: Dobrze synuś, samochodzik tez kupimy. (wychodzą)
Scena 6
(wchodzi Blondynka)
Blondynka: Dzień dobry. (poprawia się, ogląda się/ ubrana ekstrawagancko /zwraca się do Sterylnej pokazując paznokieć) O nie! Wczoraj tyle kasy wybuliłam u manikiurzystki, a tu masz! Złamany! Dzisiaj muszę iść do poprawy!
Sterylna: Proszę pani. Co pani mi tę ręce podstawia pod nos! Nie wie pani, ze dłonie to siedlisko zarazków? Kiedy pani ostatnio myła ręce? Weźmy np. takie wirusowe zapalenie wątroby typu A, zwane potocznie żółtaczką, wywoływane przez wirus z rodziny Picornaviridae...
Blondynka: A co to pani encyklopedię zdrowia połknęła?!
(Blondynka wstaje, zauważa przyjaciółkę z dawnych lat)
Sterylna: Też coś .... Każdy powinien mieć przynajmniej elementarną wiedzę na ten temat, ale cóż od kogo tu wymagać ...(patrzy wymownie na blondynkę, obrażona wychodzi)
Blondynka: Ooo! Jolka! Ale numer! To ty? Co za spotkanie!
Ciężarna: Cześć Kaśka. Widzę, że się niewiele zmieniłaś
Blondynka: A ty za to bardzo.
Ciężarna: No sama widzisz. (pokazuje na brzuch)
Blondynka: Nie, nie o to mi chodzi. W ogóle używasz jakiegoś kremu ? Bo wiesz ja to stosuję Sorayę i zobacz, cały czas młoda i piękna. A ty co? Nadal w tej bibliotece siedzisz? Mi to by się nie chciało. Nuda totalna! No i masz, od tego czytania, to już okulary musisz nosić.
Ciężarna: Wiesz, ja mam wspaniałego męża, dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. A jak widzisz następne już w drodze, nie będę się przejmować okularami.
Blondynka: O nie, nie. Mąż, dzieci, siedzenie w domu, pieluchy, obowiązki. To nie dla mnie. Ja to jestem do innych rzeczy stworzona. Słuchaj, a może się kiedyś umówimy, wpadniemy do kosmetyczki, może manicure byś sobie zrobiła, albo mam dobry pomysł, może do fryzjera, bo, ale nie gniewaj się, w tej fryzurze to jakoś dziwnie wyglądasz. Wiesz, kobieta powinna o siebie dbać...
Ciężarna: Wiesz co, ja to już chyba nie będę czekać na tego lekarza. Miło nam się rozmawiało. To cześć, cześć. (wychodzi)
Scena 7
(wchodzi Biznesmen / rozmawia przez telefon)
Biznesmen: (rozmawia przez telefon) Dobrze, dobrze będę tak szybko jak się da. Kiedy? No nie wiem , muszę cos załatwić. (rozłącza się) (kolejne połączenie) Pani Małgosiu proszę przesunąć spotkanie z prezesem BIG Corporation. (podchodzi do drzwi i puka)
Babcia: Czego pan puka, doktora nie ma.
Biznesmen: Byłem umówiony na 8:45, czyli równo za 18 sekund mam wizytę.
Babcia: Proszę niech pan sobie kolejkę zajmie .
Blondynka: Ja jestem ostatnia, pan może być po mnie. Ale jeśli pan się tak bardzo śpieszy to jestem gotowa się poświęcić i pana przepuścić.
Biznesmen: Ale nie ma takiej potrzeby i tak wchodzę o określonej godzinie. Sekretarka tydzień temu umawiała mnie na wizytę prywatna. Płacę i wymagam.
Dziadek: (macha laską)Co to, to nie. Pan raczy żartować, my tu żoną od godziny już czekamy, nie po to , żeby pana przepuszczać. Pan nie ma serca, tu przecież są chorzy ludzie, a poza tym każdy gdzieś się spieszy.
Biznesmen : Ooo, bardzo dobrze powiedziane, każdy się spieszy, proszę pana ja powiem więcej, dla mnie czas to pieniądz, więc proszę wybaczyć, ale ja na czekanie nie mogę sobie pozwolić.
Babcia:(tupiąc nogą ze złości) Po moim trupie! Prędzej tu wylewu dostanę, jak pan wejdzie pierwszy!
Biznesmen: Droga pani, tylko bez histerii proszę
Dziadek: Spokojnie, spokojnie żabciu, bo ciśnienie ci podskoczy... (zamierza coś jeszcze powiedzieć, ale przerywa mu Dresiarz)
Dresiarz: Co tam dziadek? Jakiś problem z tym gościem?
Dziadek: Proszę się nie wtrącać.
Dresiarz: Co ty tam w tym garniturze skaczesz? Krawaciarzu jeden, szacun dla starszych, w szkole cię tego nie uczyli? Myślisz, ze jak limuzyna stoi na parkingu to ci wszystko wolno? Jak jesteś taki mocny, to chodź pogadamy po męsku.
Biznesmen : Człowieku, daj spokój , o co chodzi? Chcesz się bić, to idź na stadion, a nie przyzwoitych ludzi zaczepiasz. Dość tego dzwonię po ochronę.
(wychodzi)
Blondynka: Ale pan odważny!
Dresiarz: O mnie mówisz lala?
Blondynka: O, tak
Scena 8 (Wchodzi Maniak, wyciera twarz chusteczką, dziwnie się zachowuje, patrzy , czy ktoś za nim nie idzie.)
Maniak : Przepraszam bardzo, ale czy nie widzieliście tutaj łysego faceta w czarnych okularach?
Blondynka: Słucham ? Pan sobie żartuje?
Maniak: Nawet nie śmiałbym, wcale mi nie jest wesoło. Dzisiaj rano, droga pani, próbowano mnie otruć. W moim śniadaniu była z pewnością jakaś trucizna, przez co mam teraz silne bóle brzucha. (zwija się z bólu, jęczy) Proszę mnie przepuścić, muszę natychmiast do lekarza. (Nagle zrywa się, krzyczy, łapie dresiarza za rękę)
Widział pan , był tu!!!
Dresiarz: Widzę, widzę, że ci się coś pod sufitem poprzestawiało. Kogo ty tam widziałeś?
Maniak: To był on! Ten sam, który był dziś u mnie w domu i od tygodnia mnie śledzi.
Babcia: (stuka dziadka) Kaziu idziemy stąd, toż to jakiś wariat, może jeszcze niebezpieczny
Dziadek: Tak ,tak Tereniu lepiej chodźmy. Do widzenia państwu, to my już nie czekamy na doktora.( wychodzą przestraszeni) Do widzenia, do widzenia.
Blondynka do Dresiarza: To co, może na nas też już czas ?
Dresiarz: To może kawusia?
Blondynka(wychodząc): Bay, Bay...( w tle słychać rozmowę, Dresiarz przedstawia się)
Maniak: ( z zadowoleniem): Ooo, co to, wszyscy wyszli? Świetnie, będę pierwszy.
Ale, zaraz chwileczkę, dlaczego oni poszli ? Może zauważyli coś podejrzanego, albo kogoś podejrzanego.(Zauważa leżącą pod krzesłem paczkę) Co to za paczka? Dziwne! O nie ! A może , może to jest ładunek wybuchowy!!! On tu był, z pewnością to jego sprawka....tego, który mnie prześladuje. O, w taki razie ja też się stąd wynoszę!!! (wybiega przestraszony)
(Wchodzi lekarka z pielęgniarką)
Lekarka: Pani Halino, co pani taką aferę zrobiła, że tyle osób czeka, przecież tu nikogo nie ma!
Siostra: Ależ pani doktor! Jeszcze przed chwilą, było kilka osób, doprawdy nie wiem, co mogło się stać!
Lekarka: W sumie to nawet dobrze, że tak pusto, może w takim razie kawki się napijemy?
Siostra: Oczywiście, już podaję, pani doktor