Po powrocie ze szkoły dziecko często słyszy: -Jak było ? Odpowiada: -Dobrze. –Masz coś zadane? – Odrobię później.
To codzienny rytuał, który uspakaja rodziców. Oni okazali zainteresowanie problemem dziecka. Stwierdzili, że nic się nie dzieje, bo przecież dziecko opowiedziałoby im, gdyby miało o czym. W rzeczywistości za odpowiedzią „ dobrze” może kryć się ogrom spraw, o których dzieci nie chcą mówić.
Przeciętny polski rodzic pojawia się w szkole tylko wtedy, gdy jego dziecko jest zagrożone oceną niedostateczną , sprawia kłopoty wychowawcze lub jest imiennie wezwany przez wychowawcę lub dyrektora szkoły. Na wywiadówki przychodzi niechętnie, ponieważ są one przeważnie pasmem nieustających narzekań. Siedzi w ławce jak uczeń i zerka na zegarek z nadzieją, że niedługo się to skończy.
Nauczyciele skarżą się na rodziców. Są załamani, ich biernością, arogancją i brakiem odpowiedzialności za swoje pociechy. Uważają, że rodzice traktują szkołę jak przechowalnię i myślą, że od momentu rozpoczęcia nauki w szkole, to ona przejmuje całkowitą odpowiedzialność za wychowanie ich potomstwa. Gdy pojawiają się problemy z zachowaniem lub kłopoty w nauce, to z dużym opóźnieniem reagują na sygnały nauczycieli, a w razie wykroczeń i przestępstw popełnionych przez ich dzieci odpowiedzialność za to zrzucają na szkołę.
Jest jedno proste wyjście, które nasuwa się samo- współpraca. Gdyby rodzice i nauczyciele porozumieli się, mogliby młodych ludzi wychowywać o wiele skuteczniej.
W polskiej szkole współpraca między nauczycielem a rodzicem układa się dobrze tylko na etapie nauczania początkowego. Później zanika w naturalny sposób. Rodzice uważają, że skoro ich dzieci są już samodzielne, przyzwyczaiły się do wymagań szkoły czują się już swobodnie i bezpiecznie, to same sobie poradzą. Zjawiają się w szkole przeważnie wtedy, gdy dzieje się coś niedobrego i prezentują postawę roszczeniową. Rzadko kiedy można spotkać rodziców otwartych, chętnych do współpracy. Dzisiaj nauczyciel ma problemy nawet z wyborem trójki klasowej. Rodzice „chowają głowę w piasek”, wymawiają się licznymi obowiązkami, brakiem czasu i doświadczeń. A przecież wystarczy tak niewiele - wystarczy chcieć. Przecież to rodzice mogą mieć ogromny wpływ na to jak wyglądać ma szkoła, w której uczą się ich dzieci. W każdej szkole działa rada rodziców, która określa wspólnie z dyrektorem kształt placówki. Nie bójmy się mówić otwarcie co nam się podoba ,a co nie, co trzeba zmienić, co poprawić dla dobra naszych dzieci. Znajdźmy czas i wspólną linię działania, bo przecież rodzicom i nauczycielom chodzi oto samo, aby wychować dobrego człowieka.