Po części oficjalnej wchodzi Ochrona
Ochroniarz: Bardzo przepraszamy, że przeszkadzamy, ale niestety muszą Państwo opuścić ten teren. Za moment rozpocznie się tu spotkanie na szczycie.
(Uczniowie siadają, wchodzą bogowie Olimpu)
(Hera wchodzi na salę rozgląda się, niepewnie mówi do Zeusa)
Hera: Zeusie, mój drogi, znowu mam nieodparte wrażenie, że ktoś na nas patrzy, wiesz, że nie jesteśmy tu sami.
Zeus: Ty głupia kobieto! Jak to patrzy? Jak to patrzy – jak nie patrzy. Wszystko ci się znowu pokiełbasiło! (na stronie) Że też trzeba się było żenić.. Ajajaj. Jaki ja głupi byłem. (do Hery) Patrzy! Też mi coś! To ja patrzę. Ja sądzę i jak mi się podoba to... No . A sami jestesmy, (na stronie) niestety. Choć już mam nadzieje niedługo. (raźniej) O idą!
(Na salę wchodzi Apollo, Atena, Pandora i Dionizos. Siadają na podestach. Dionizos kładzie się i zasypia)
Atena: Witaj boski Zeusie! Obyś żył wiecznie.
Zeus: Obym, obym. No co tak długo. Sms-a nie dostali? Hę!
Atena: Nie gniewaj się ojcze. To tylko 2 nanosekundy.
Zeus: Żeby mi to było ostatni raz. A gdzie reszta? Posejdon?
Atena: Na rybach.
Zeus: Achilles?
Pandora: Pięta go znowu boli.
Zeus: Herkules?
Apollo: Stajnie sprząta!
Zeus: Nie, no z takim systemem to my daleko nie
zajdziemy. A ta znowu w puszce grzebie.
Atena: Pandora, chowaj to już!
Pandora: Ja już nie będę!
Zeus: A ten to co? Już śpi?
Apollo: Dionizy z orszakiem powrócił wczesnym rankiem i regeneruje siły.
Zeus: Znaczy, że co? Balował znowu całą noc i kaca leczy?! Buu. Wstajemy. Obrady się zaczynają.
Hera: Boski Zeus zawezwał was, bogowie abyście w mądrości swojej raczyli zwrócić swą boską uwagę na dywersyjny charakter posunięć Prometeusza. Nie dość, iż stworzył, to „coś” śmiertelne, małe i w ogóle brzydkie.
Zeus: Ta o piękności będzie nam tu.
Hera: To jeszcze zamierza przemycić im ogień!
Atena: Ogień!
Afrodyta: Ogień?
Dionizy: (przebudzony) Dziękuję, nie palę. (zasypia)
Apollo: Spokojnie. Wezwijmy Prometeusza, niech nam przedstawi swoje stanowisko.
(Wchodzi Prometeusz z zapalniczką)
Pandora: A co ty tam masz?
Prometeusz: Zapalniczkę.
Pandora: Ha!
Apollo: Przecież ty nie palisz, boski Prometeuszu.
Prometeusz: Owszem, nie palę.
Pandora: Czy możesz nam powiedzieć po co ci ten, ta, ten nośnik ognia?
Prometeusz: Boski Zeusie, Nie będę okłamywał waszego majestatu. Ogień niosę śmiertelnym.
Pandora: Ha! Widzicie!
Atena: O nie!
Apollo: O nie!
Pandora: O tak!
Apollo: O nie! Cóżeś uczynił? Czyż nie wiesz, iż ogień tylko dla bogów przeznaczon?
Prometeusz: Drogi Apollo, wiem. Jednakże, O boski Zeusie, bogowie wysłuchajcie. Ulepiłem człowieka z gliny ze łzami mymi zmieszanej. Jest to jednak stworzenie niedoskonałe, śmiertelne, trzy razy niższe od was, o bogowie Olimpu. Jego ciało ledwo się trzyma na wątłych nogach, a kruche paznokcie pękają pod choćby najmniejszym ciężarem. Śmiertelny nie jest zagrożeniem, co więcej zginie, jeśli mu nie pomożemy.
Hera: I dobrze, niech sobie tam ginie.
Pandora: Niech ginie.
Apollo: Niech nie ginie!
Prometeusz: Dziękuję Ci zacny Apollo. O boski Zeusie, zechciej spojrzeć na śmiertelnych i oceń w swej mądrości, czy ci nie zasługują na szansę aby żyć.
Zeus: No dobrze spójrzmy.
Hera: Mięczak.
(Prometeusz podaje globus Zeusowi)
Prometeusz: Wybierz o boski, miejsce na Ziemi, na które skierujesz swe boskie oczy.
(Zeus bierze globus, kręci, zatrzymuje na Polsce.)
Zeus: Tu.
Prometeusz: Polska? Kałuszyn.
Zeus: Tak.
Prometeusz: Spójrzmy zatem.
(Film I przedstawiający idealną szkołę)
Apollo: Sam przyznasz Zeusie, iż pełne cnót to...
Prometeusz: Gimnazjum w Kałuszynie.
Zeus: Noo....
Pandora: O nie, nie, nie. Ktoś tu jakąś propagandę uprawia. Ja, osobiście, oraz moja puszka...
Atena: Schowaj tą puszkę, i to już!
Pandora: No dobrze. Nieważne. Byłam, widziałam a teraz spójrzcie i wy.
(Film II przedstawiający straszną szkołę)
Pandora: Oto szkoła. Oto wasi śmiertelni! Wygubić!
Hera: Wygubić!
Atena: Spokojnie. Z całą sympatią dla Ciebie
Prometeuszu, i jego brakiem dla Pandory obie wizje wydają mi się być sterowane.
Pandora: Jak śmiesz? Sterowane, też mi coś.
Atena: Nie unoś się Pandoro, wizje sterowane zdarzają się, gdy jesteśmy zbyt intensywnie zaangażowani emocjonalnie. Prometeusza wizja była idealna, gdyż on idealizuje śmiertelnych. Twoja wizja, no cóż, podejrzewam, że może być przejaskrawiona. O boski Zeusie pozwól abyśmy spojrzeli na śmiertelnych moimi oczami, sprawiedliwymi oczami.
Zeus: Zobaczmy zatem.
(Film III szkoła prawdziwa)
Atena: Oto śmiertelni i ich szkoła. Tacy są, tak wygląda ich życie. Do Ciebie, o boski Zeusie należy wyrok.
Zeus: Śmiertelni nie są źli.
Prometeusz: Dzięki ci, o boski Zeusie.
Zeus: Ale... Są śmiertelni. A boski ogień, jak sama nazwa wskazuje należy do bogów, jest atrybutem bogów! Jakże to nazwać później taki ogień bosko-śmiertelny? Śmiertelno-boski? Nie, nie, nie uchodzi. Lingwistycznie nie pasuje po prostu. A o puryzm językowy do jasnej ciasnej trza dbać. Przykro mi, Promku. Nie dostaną ognia śmiertelni.
Prometeusz: Ale.
Zeus: Nie ma ale. Sprawa zamknięta. A teraz dajcie mi tej ambrozji bo mi w gębie zaschło.
Hera: O tak, tak, dajcie ambrozji, bo już mi się zmarszczki robią.
Zeus: Już od jakichś dwustu lat.
Prometeusz: Żegnam was bogowie.
Zeus: Promku, chyba się nie gniewasz. Napij się z nami.
Prometeusz: Dzięki, o boski Zeusie, ale pilne sprawy wzywają.
Zeus: Mogą być z nim kłopoty. Kogo mi on przypomina młody butny, odważny, przystojny. Mnie! To aj byłem młody butny, odważny, przystojny. Oj będą z nim kłopoty.
Hera: Ale teraz mój mężu wznieśmy kielichy.
Zeus: O tak muszę się duuużo napić.
Dionizos: Napić! Do pełna!
Apollo: Muzyka!
(Grecka Zorba bogowie zaczynają tańczyć i wychodzą)