Przy torze kolejowym
(na podstawie opowiadania Zofii Nałkowskiej)
Słychać oddalający się odgłos pociągu. Przy torze kolejowym siedzi kobieta ranna w kolano. Dalej widać leżącego bez ruchu mężczyznę. W pobliżu przechodzi mężczyzna, zaskoczony ich widokiem cofa się i ucieka. Po chwili przychodzi z dwiema kobietami.
Kobieta 1
O, Boże, Żydówka!
Kobieta 2
Skąd ona się tu wzięła?
Mężczyzna 1
Znowu był transport. Wywożą ich tam jak bydło na rzeź. W zaplombowanych wagonach. Musiała wyrwać deski z podłogi i tak uciekła.
Żydówka
Nie żyje?
[Dopiero teraz zauważyli leżącego opodal mężczyznę. Milczenie.]
Żydówka
Czy on nie żyje?
Kobieta 1
[Podchodzi do leżącego mężczyzny, pochyla się nad nim, po chwili wraca. Przecząco kręci głową. Żydówka w udręczeniu zamyka oczy. Wokół gromadzą się następni ludzie.]
Kobieta 3
Co z nią?
Mężczyzna
Zobaczcie, krew. Jest ranna w nogę, nie da rady iść.
Kobieta 4
Ludzie, trzeba coś z nią zrobić! Jeszcze jakieś nieszczęście z tego będzie!
Kobieta 5
Tfu, parszywe nasienie! Że też musiało na naszą wieś trafić.
Kobieta 1
Toż to tacy sami ludzie, jak my. Tamten nie żyje. Ale jej chyba nie zostawimy? Pomóżmy jej!!!
Kobieta 5
Coś ty, przecież to nie człowiek! Ta diablica ściągnie na nas gestapo. Idziemy stąd!! Zostawcie ją, niech zdechnie!
[Powoli ludzie się rozchodzą, dłużej pozostaje młody mężczyzna.]
Żydówka
Boli, zlituj się... Przynieś weronal.
[Młody mężczyzna nie odzywa się.]
Żydówka
Dam pieniądze. Przynieś, błagam...Masz, masz...
[Żydówka wyciąga pieniądze i podaje je młodemu mężczyźnie. Ten nie rusza się. Ręka bezwładnie opada. Kobieta chwilę leży zamknąwszy oczy. Znów usiadła, poruszyła nogą, ujęła ją w obie ręce, usunęła z kolana spódnicę. Ręce ma zakrwawione. Zamyka z bólu oczy. Znowu wokół niej gromadzą się ludzie. Żydówka ponownie zwraca się do młodego mężczyzny.]
Żydówka
Kup mi papierosów, ... i wódki.
[Młody mężczyzna z wahaniem przyjmuje pieniądze, po chwili odchodzi.]
Kobieta 5
Papierosów jej się zachciało, i wódeczki! A może cyjanku?
Kobieta 1
Zostaw ją, nie masz w ogóle serca!
Kobieta 5
Serca? Dla Żydówki? Żydzi to ropiejący wrzód na naszym społeczeństwie!!! A wy, nie chcecie się ich pozbyć!!!
Kobieta 2
Papierosy to chyba można jej dać...
[Mężczyzna wraca z papierosami i wódką. Żydówka pije z butelki.
Od strony wsi przybiega starsza kobieta, podchodzi do Żydówki, wyjmuje spod chustki ukryty blaszany kubek mleka i chleb. Nachyla się, pospiesznie wkłada to w jej ręce i szybko odchodzi. Przystaje z daleka by popatrzeć, czy Żydówka wypije. Odchodzi, zasłaniając się chustką, gdy zobaczyła zbliżających się policjantów. Inni też uciekają. Pozostaje tylko młody mężczyzna.]
Policjant 1
To ta Żydówka.
Policjant 2
[Odciąga towarzysza na bok.]
No, to co robimy?
Żydówka
Zastrzelcie mnie. Zastrzelcie, słyszycie! Proszę, nie dawajcie o mnie znać. Wolę już to...
[Policjanci na stronie umawiają się.]
Policjant 2
Co myślisz? Lepiej pozbyć się kłopotu od razu.
Policjant 1
Jest pijana, nie wie, co mówi. I ludzie ją widzieli...
Policjant 2
Ludzie będą cicho, sami się boją.
Policjant 1
Będzie wyglądało, że zginęła razem z nim.
[Wskazuje na zabitego mężczyznę.]
Policjant 2
Zrobisz to?
Policjant 1
[Cofa się.]
Ja?
Policjant 2
Jest młoda... Ale ściągnie na nas bandę z gestapo.
Policjant 1
Ja tego nie zrobię.
[Odchodzi, po chwili idzie za nim drugi policjant. Pozostaje tylko młody mężczyzna.]
Żydówka
To mój mąż. Ten zabity, mój mąż... Wczoraj, jeszcze w getcie, pobraliśmy się, żeby razem... umrzeć...
[Próbuje napić się mleka, ale nie może, rozlewa trochę, młody mężczyzna podchodzi, zabiera jej kubek z rąk i odstawia obok. Siada w pobliżu.]
Wy nie wiecie, co się tam działo, w tym piekle. Wyciągali nas z piwnic i kryjówek. Pędzili nas jak stado baranów... na Umschlagplatz. Nie zapomnę... na środku ulicy leżało dziecko, a obok... stała matka i błagała Niemca o śmierć dla siebie i dla dziecka, o tę trochę łaski. Wyjął rewolwer i... wystrzelił... Potem poszedł, a matka... matka wyła: „A mnie?!”
[Znowu zaczynają pojawiać się ludzie. Dawniejsi objaśniają tym nowym, co się stało.]
Kobieta 1
To jej mąż tam leży.
Kobieta 2
Uciekli z pociągu w ten lasek, ale strzelali za nimi z karabinu. Zabili jej męża, a ona tu sama została. W kolano ją trafiło, nie mogła dalej uciekać.
Starsza kobieta
Żeby to z lasu, toby ją było łatwiej gdzie wziąć. Ale tak, na ludzkich oczach – nie ma sposobu.
Kobieta 4
Może pójść po doktora?
Kobieta 1
Głupiaś. Tu jej nic nie pomoże.
Starsza kobieta
Lepiej dla niej, żeby już umarła.
[W oddali znowu pojawiają się policjanci. Wszyscy odchodzą, pozostaje tylko młody mężczyzna.]
Żydówka
Zastrzelcie mnie. Zastrzelcie...
Policjant 2
[Wyciąga broń.]
Masz, niech się nie męczy.
Policjant 1
To ty sam.
Młody mężczyzna
No to dawaj pan mnie...
Policjant 1
[Ignorując młodego mężczyznę.]
Już może lepiej wezwać kogoś, a nie tak. Jak tego psa.
Policjant 2
[Coraz bardziej zdenerwowany.]
Zrób to!
[Nagle odwraca się do młodego mężczyzny i podaje mu broń. Ten po chwili zastanowienia pochyla się nad Żydówką i strzela. Słychać głośną muzykę.]