1. Identyfikacja problemu
Tomek jest uczniem klasy I szkoły podstawowej. Należy do przeciętnych uczniów. Obserwując Tomka od początku roku szkolnego odniosłam wrażenie, że jest on dzieckiem, któremu ciężko skupić na czymś uwagę przez jakiś czas. Łatwo się rozpraszał, był powolny, często zaprzestawał wykonywania zadania i zajmował się czymś zupełnie innym, dopiero po zwróceniu przeze mnie uwagi zabierał się z powrotem do pracy. Zapytany, dlaczego nie pracuje, odpowiadał, że nie wie, jak ma zrobić dane zadanie. Lubił, gdy przy nim stałam i po kolei tłumaczyłam mu, co ma robić. Gdy tego nie robiłam, jego zadania bywały niedokończone, albo wykonane niestarannie. Winą za to obarczałam fakt, że pierwszakom na początku ciężko przystosować się do zasad obowiązujących w szkole, nieco innych od tych, do których przyzwyczaili się w zerówce, nie był też jedynym uczniem w tej klasie, któremu ciężko było dłużej skupić się nad wykonywaniem jednego zadania. Uważałam, że gdy tylko zacznie bardziej skupiać uwagę na lekcjach, jego wyniki się poprawią.
2. Geneza i dynamika zjawiska
Tomek pochodzi z rodziny pełnej, dobrze usytuowanej, jest jedynakiem. Tylko tata chłopca pracuje zawodowo, mama zajmuje się domem i dobrze opiekuje się Tomkiem. Często przychodzi do szkoły i pyta o postępy syna w nauce. Chłopiec często choruje więc mama dba też o to, by miał nadrobiony zaległy materiał i odrobione zadania w Zeszycie Ćwiczeń. Już na początku roku szkolnego mama w jednej z rozmów ze mną wyraziła obawę, czy Tomek poradzi sobie z nauką języka angielskiego na tle klasy, bo jako jeden z nielicznych nie uczęszczał na dodatkowe zajęcia z tego języka organizowane w zerówce. Ona nie może mu pomóc, ponieważ nigdy nie uczyła się języka angielskiego. Nauka w klasie I obejmuje prosty materiał z zakresu życia codziennego, taki jak nazwy ubrań, zwierząt, przyborów szkolnych, członków rodziny. Mama pytała mnie, czy nie powinna posłać Tomka na prywatne lekcje, żeby zdobył tam podstawy języka. Uznałam, że nie ma takiej potrzeby, ponieważ nie zauważyłam, żeby Tomek odstawał od grupy w zakresie znajomości materiału.
Po I semestrze odbyłam długą rozmowę z mamą chłopca, podczas której wyjawiła mi ona, że Tomek boi się chodzić na lekcje języka angielskiego, ponieważ twierdzi, że jest „najgorszy z całej klasy”. Płacze, odmawia pójścia do szkoły w dni, w które jest angielski.
3. Znaczenie problemu
Sytuacja bardzo mnie zaniepokoiła, ponieważ nie jest mi obojętne jak uczniowie czują się na moich lekcjach. Staram się zawsze, żeby moje zachowanie nie budziło w nich strachu ani niechęci do mnie, a co za tym idzie do przedmiotu. Uznałam, że problem jest bardzo poważny, ponieważ jeśli nie zostanie w porę rozwiązany może negatywnie wpłynąć na stosunek chłopca do języka angielskiego także w późniejszych latach nauki. Obawiałam się, że Tomek niesłusznie przekonany o braku kompetencji językowych, może zniechęcić się całkowicie do nauki tego języka. Wiedziałam teraz, że jego małe zaangażowanie na lekcjach wynikało z jego braku pewności siebie i wiary we własne umiejętności.
Bardzo ucieszył mnie fakt, że mama poinformowała mnie o tej poważnej sytuacji, bo mogłam od razu zacząć interweniować.
4. Prognoza
Planując swoje działania założyłam prognozę pozytywną:
• Tomek zmieni swój stosunek do lekcji języka angielskiego
• Nabierze pewności siebie i wiary we własne kompetencje językowe
• Osiągnie sukcesy na miarę swoich możliwości
• Bardziej zaangażuje się w pracę na lekcji
Gdybym nie podjęła żadnych kroków, mogłaby się sprawdzić negatywna prognoza:
• Pogłębi się niechęć chłopca do uczestnictwa w lekcjach a w efekcie do przedmiotu i samego języka, co mogłoby rzutować na jego dalszą naukę
• Nasili się jego bezpodstawna wiara w brak kompetencji językowych
• Nie będzie wykazywał zainteresowania lekcją ani zaangażowania w pracę
5. Propozycja rozwiązań
Cele, jakie sobie wyznaczyłam to:
• Doprowadzenie do zmiany stosunku Tomka do lekcji języka angielskiego;
• Wykształtowanie w chłopcu wiary we własne umiejętności językowe;
• Pobudzenie jego aktywności i zaangażowania na zajęciach
Pragnąc zrealizować powyższe cele, konieczne było wykonanie następujących zadań:
• Nawiązanie dobrego kontaktu z Tomkiem i zaskarbienie sobie jego zaufania;
• Nawiązanie ścisłej współpracy z mamą chłopca w celu bieżącej kontroli problemu;
• Stworzenie Tomkowi bezpiecznej pozycji w grupie;
• Zauważanie nawet najdrobniejszych osiągnięć ucznia;
• Częste wzmacnianie ucznia za pomocą pochwał, uśmiechu;
• Zachęcanie do wszelkiego rodzaju aktywności na zajęciach;
• Przeciwdziałanie występującej u chłopca skłonności do rozpraszania się i przerywania zadania.
6. Wdrażanie oddziaływań
Wdrażanie oddziaływań rozpoczęłam zaraz po rozmowie z mamą chłopca, kiedy to dowiedziałam się o zaistniałej sytuacji. Wytłumaczyłam Tomkowi, że jest dobrym uczniem, wcale nie gorszym od reszty grupy i nie ma się czego obawiać. Wyjaśniłam mu, że nie zauważyłam, aby różnił się poziomem wiedzy od swoich rówieśników i że powinien uwierzyć we własne umiejętności, bo jest mądrym chłopcem. Mówiłam mu to wiele razy i przy każdej okazji. Przy każdej okazji rozmawiałam też z mamą chłopca o tym problemie chcąc wiedzieć, czy się zminimalizował i również przy niej starałam się dodatkowo tłumaczyć mu, że wcale nie jest tak, jak on myśli. Mama powiedziała mi, że w celu eliminacji problemu postanowiła, że dobrze będzie, kiedy w odrabianiu pracy domowej z języka angielskiego pomoże Tomkowi siostra cioteczna – dziewczynka chodząca do IV klasy, wykazująca zdolności językowe i mająca dobrą wymowę. Uznałam, że to dobry pomysł – jeśli Tomek przećwiczy w domu nowy materiał, będzie się czuł pewniej na lekcji.
Pomyślałam też, że dobre efekty może przynieść również stworzenie Tomkowi bezpiecznej pozycji w grupie. Posadziłam go w ławce ze słabszym uczniem, gdyż stwierdziłam, że korzystnie wpłynie na niego możliwość niesienia pomocy słabszemu uczniowi. Zauważyłam, że Tomek czuł się potrzebny i doceniony, kiedy mógł wyjaśnić niezrozumiałe dla kolegi zadanie. Miał też okazję zobaczyć, że inni uczniowie też się czasem mylą, potrzebują dodatkowych wyjaśnień czy nie znają odpowiedzi na jakieś pytanie. Chciałam, by dostrzegł, że poziom jego wiedzy nie odbiega od poziomu wiedzy innych osób w klasie.
Zwróciłam też szczególną uwagę na taki dobór ćwiczeń, by Tomek mógł się wykazać bezbłędną wiedzą. Jednym z takich ćwiczeń było na przykład wybranie sobie i nazwanie po angielsku 4 słów poznanych na poprzednich lekcjach. Pytałam o to najpierw innych uczniów, a potem Tomka, by miał szansę przypomnieć sobie te słowa i wybrać spośród nich te 4, których był pewien, że umie. W ten sposób chłopiec miał odczucie, że wie tyle, co pozostali – umiał, tak jak inni nazwać np. 4 zwierzątka.
Starałam się zauważać każde drobne osiągnięcie ucznia i pochwalić go za nie. Widziałam uśmiech na jego twarzy, gdy dostał 5 za to, że ładnie znał słówka, z którymi pracowaliśmy. Często podchodząc do jego ławki i sprawdzając, jak pracuje, wzmacniałam go pochwałami czy uśmiechem. Nawet, gdy miał błędy, najpierw zwracałam uwagę na tą część zadania, która była wykonana poprawnie a dopiero potem mówiłam mu nad czym jeszcze musi pomyśleć.
Usiłowałam też zminimalizować występującą u chłopca tendencję do rozpraszania się i przerywania zadania. Wiedziałam, że kluczem do tego musi być moja łagodna stanowczość. Gdy tylko widziałam, że zaczyna zajmować się czymś innym, podchodziłam do niego, żeby zobaczyć, czy ma z czymś problem. Jeśli problem zaistniał, spokojnie mu go tłumaczyłam, a jeśli zadanie było już wykonane, zadawałam mu dodatkową pracę. Wiedziałam, że gdy Tomek będzie się rozpraszał i nie będzie uważał na lekcji, nie będzie wiedział jak wykonać zadanie, a co za tym idzie, znów się zniechęci do pracy.
7. Efekty oddziaływań
Stwierdzam, że moje oddziaływania przyniosły zamierzony efekt. Tomek coraz chętniej odzywa się na lekcji języka angielskiego. Widać, że jest bardziej odprężony, uśmiechnięty, chętniej zabiera się do wykonywania zadania. Chętniej niż wcześniej sam zadaje pytania, gdy czegoś nie wie prosi o pomoc nie czekając aż do niego podejdę, po wyjaśnieniach kontynuuje wykonywanie zadania. Nie przerywa już swojej pracy i pracuje wytrwale aż do ukończenia zadania. Zdarzają się jeszcze sytuacje, kiedy chłopiec rozprasza się i zajmuje czymś innym, jednak po mojej łagodnej uwadze powraca do pracy.
Chłopiec bardziej uwierzył w swoje umiejętności językowe i w siebie. Wie, że żeby były efekty musi sam na nie zapracować, ale nie uważa już, że jest to ponad miarę jego możliwości. Mama Tomka też jest dobrej myśli, gdyż widzi poprawę w stosunku chłopca do zajęć języka angielskiego. Mówi, że chłopiec w domu sam garnie się do pracy nad językiem angielskim a gdy tylko choruje i nie ma go w szkole, chce jak najszybciej nadrobić zaległości, aby nie zostać w tyle za klasą.
Liczę na to, że dalsze motywowanie i wzmacnianie Tomka przyniesie jeszcze lepsze efekty i doprowadzi do trwałej zmiany w nastawieniu chłopca do lekcji języka angielskiego.