Numer: 919
Przesłano:

Teatrzyk "Syzyf"

SCENARIUSZ

WNUCZKA: Babciu mam do Ciebie prośbę. W szkole na lekcji j. polskiego omawiamy
mitologię. Pani powiedziała żeby zapoznać się z mitem, którego nie było jeszcze na lekcji,
a potem opowiedzieć go w klasie,pomożesz mi?

BABCIA: Oczywiście posłuchaj mitu o Syzyfie.

NARRATOR 1:Był to gród potężny i bogaty; w porcie uwijały się okręty ze wszystkich
Najdalszych Krain. Wspaniałe ogrody przestronne tarasy, barwne świątynie
Bogów zdobiły miasto Syzyfa- władcy pięknego Koryntu.

NARRATOR 2:Bogowie lubili bardzo króla Koryntu i nie skąpili mu swych łask. Zapraszali go nawet od czasu do czasu na Olimp, do swej podniebnej siedziby. Żył król Syzyf szczęśliwie długie lata w zdrowiu i radości, zawsze rześki i młody mino podeszłego wieku ,gdyż ambrozja
i nektar boski, który nieraz spożywał na ucztach z niebianami-przydawały mu sił i chroniły
od znużenia starości. I byłby tak żył Syzyf pod promieniami Olimpijczyków jeszcze długo, gdyby
nie jego zbytnia gadatliwość i pyszałkowatość.
SYZYF: ( uśmiecha się i wymachuje rękami)Jestem ulubieńcem wszystkich bogów, a w szczególności Zeusa. Znam wszystkie ich tajemnice, rozmowy a nawet miłostki. Nektaru wspaniałego pozwalają mi używać w każdej chwili i w każdych ilościach.Może macie ochotę to zdobędę go dla was?

BIESIADNIK 1:(kpiąco) Żarty sobie robisz?
(Po chwili Syzyf przychodzi trzymając maleńką butelkę z nektarem).

SYZYF:Teraz już mi wierzycie?

BIESIADNIK 2:To niesamowite,przecież ambrozję mogą pić tylko bogowie.Jak ci się to udało?

SYZYF:Ulubieńcy bogów mają większe prawa niż zwykli śmiertelnicy.

NARRATOR 1:Bogowie choć wiedzieli sztuczki Syzyfa jednak mieli do niego słabość i patrzyli na to przez palce.Wybaczali mu nawet jego plotkarstwo.

SYZYF:(Wchodzi do pałacowej kuchni.Kucharka odchodzi od zajęć i słucha).
Dziś wieczorem urządzam ucztę.Będą na miej wszyscy moi przyjaciele.Uczta ma byś gotowa o zachodzie słońca.

KUCHARKA:Och tak, przygotuje wszystko na czas panie!

SYZYF:Witajcie przyjaciele.Zwołałem was tutaj,aby opowiedzieć wam czego dowiedziałem się podczas uczty z niebianami w podniebnym królestwie Olimp.

BIESIADNIK 1:Może najpierw wypijemy wspólny toast.Za Syzyfa!

SYZYF:Przejdżmy jednak do sedna sprawy bo aż mnie język swędzi.Drodzy przyjaciele –na uczcie w Olimpie usłyszałem jak Zeus mówił,że (Syzyf przekazuje wiadomość na ucho.Biesiadnicy wpadają w zachwyt.Padają słowa: Ach tak to niesamowite,jak to się stało).
(Zeus podgląda ucztę)

ZEUS:(Jest zły i krzyczy). Dość mam już Syzyfa i jego plotkarstwa.Nic przy nim nie można powiedzieć, bo wszystko rozpowie.Trzeba go surowo ukarać. Niech ma nauczkę.Przecież jest jakiś umiar.Nie wszystko można powiedzieć innym.Syzyf stracił łaskę bogów.Jestem za
ukaraniem go śmiercią.

SYZYF:(z płaczem) Żono nie wyprawiaj mi pogrzebu.Ciało moje nie przybrane kwiatami,nie pogrzebane i bez obola w ustach niechaj leży pod murem korynckiego pałacu.


ŻONA Dziwi mnie twa postawa Syzyfie,ale dobrze uszanuje twą wole.

NARRATOR:Całe miasto potępiało złą królową,która nie śpieszy się z wypełnieniem swego świętego obowiązku względem zmarłego małżonka.

CHARON:Jaki jest powód twej rozpacz Syzyfie?

SYZYF:(przerywa płacz) Ach biada mi Charonie.Ma podła małżonka nie chce mi należytego pogrzebu wyprawić.Nawet nie mam obola ma przedostanie się na drugą stronę Styksu.

CHARON:Może wyproszę łaskę u Hadesa.
(Nazajutrz Charon przybywa do podziemnego pałacu Hadesa i Persefony).

CHARON:Hadesie przybywam tu z ważną powinnością.Otóż Syzyf skazany jest przez Zeusa na śmierć.Jednak jego żona nie chce mu wyprawić pogrzebu.Może ty coś poradzisz.?Żal mi go.

HADES:Słyszałaś Persefono?Jak można pomóc Syzyfowi?

PERSEFONA:(Otrząsa się z zamyślenia i mówi) Mnie także go żal.Niechaj Charon przyprowadzi go jutro do nas,a my mu pomożemy.

CHARON:Dobrze,zjawimy się jutro o świcie.
(Odchodzi. Nazajutrz wraca i mówi)

CHARON:Zgodnie z obietnicą jestem.Czy mam przyprowadzić Syzyfa?

HADES:Oczywiście niech wejdzie.
(Charon wprowadza Syzyfa).

HADES:Znamy już twoją historię.Persefono co ustaliłaś?

PERSEFONA:Powrócisz na ziemię razem z bożkiem śmierci Tanatosem.On spróbuje nakłonić twą żonę do sprawienia ci pogrzebu.

SYZYF:(skacze z radości).Och nie wiecie jak jestem wam wdzięczny.Nigdy wam tego nie zapomnę.

HADES:Dobrze idżcie już!

SYZYF:Żegnajcie!

SYZYF:(Idzie podśpiewując).”Na ziemię na ziemię do słońca i wina, do życia i wesela.”

SYZYF:Związać Tanatosa i wtrącić go do ciemnego lochu w podziemiach zamkowych.
Niech nigdy nie ujrzy słońca!

NARRATOR 1:Siedział tak długie lata w zamknięciu biedny Tanatos, a Syzyf tym czasie
Żył sobie i żył.A wraz z nim i wszyscy ludzie na ziemi nie zaznali w tym czasie ni chorób, ni śmierci.Ród ludzki rozplenił się wtedy jak nigdy przedtem i potem, a śmiech, zdrowie i szczęście panowały na całym świecie.

HADES:(Je obiad. Nagle krztusi się, odsuwa talerz i mówi).Na Zeusa! gdzie jest Syzyf? Już chyba od dwóch lat go nie ma.Coś trzeba z tym zrobić!

PERSEFONA: Tak. Przywołaj Charona i zapytaj go czy przewoził już Syzyfa przez Styks, wtedy się wszystko wyjaśni.

HADES:Tak też zrobię.Wezwać Charona!

HADES:Charonie.Przewoziłeś już Syzyfa przez Styks?

CHARON:Przez ostatnie dwa lata co dziwne nie przewoziłem nikogo przez rzekę.

NARRATOR 2:Wtedy posłał Hades Hermesa na ziemię, by odszukał zaginionych.

TANATOS:Dzięki ci Hermesie za uwolnienie.Przebiegły Syzyf jeszcze odczuje moją moc.
Lecę teraz na dwór.Dokonać swego dzieła!

NARRATOR 2:Pierwszy uczuł chłodne jego muśnięcie sam Syzyf, potem zaś wszyscy jego
Dworzanie i towarzysze.A potem Korynt i Poloponez i Grecją całą zmroziło tchnienie śmierci.Tanatos był wszędzie i w chatach rybaków i pałacach królów i na górskich halach, wszędzie zbierał podwójny plon, jakby chciał zemścić się na całym rodzie człowieczym.

NARRATOR:Groza powiała nad ziemią.Trwała tak, długo dopóki nie zapełnił się Hades cieniami zmarłych po brzegi i łódż Charona omal nie zatonęła pod ich ciężarem.Wtedy rozkazał Hades zwolnić Tanatosowi lotu.

WNUCZKA:A Syzyf? Co się z nim stało po śmierci?

BABCIA:Ciężko go ukarali bogowie.W podziemiach Hadesu zgięty w pół toczy przed sobą
Wielki odłam skały.Musi go wtoczyć na wysoką górę.pręży się grzbiet nieszczęśnika nabrzmiały węzły żył występują na jego ramionach, krew uderza mu do głowy i brak mu już tchu w zdyszanych płucach.Ale już niedaleko szczyt.Tam odpocznie.Lecz głaz nagle tuż przed wierzchołkiem góry i spada w dół.Tak więc biedny Syzyf musi zaczynać od początku
Swą pracę daremną i znosić się w próżni wysiłku.A trwać to ma bez końca przez wieczność całą.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.