Agnieszka Solińska
Jolanta Węclewska
Biblioteka szkolna
Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2
w Jarocinie
Program zajęć biblioterapeutycznych
ODPOWIEDZIALNE RODZICIELSTWO
I. Cele ogólne programu
Program „Odpowiedzialne rodzicielstwo” adresowany jest do uczniów szkoły ponadgimnazjalnej. Na jego realizację przewidziano 5 spotkań. Będzie obejmował zajęcia warsztatowe poświęcone wczesnemu macierzyństwu. Program nie zniechęca do rodzicielstwa, ale ma na celu pokazanie, że posiadanie dziecka w młodym wieku niesie ze sobą wiele problemów na różnych płaszczyznach.
Jest to program profilaktyczny realizowany w ramach godzin bibliotecznych (bez uruchomienia środków finansowych), a jego specyfiką jest dobrowolny udział w zajęciach oraz brak jakichkolwiek form oceny wobec uczestników.
Słownik języka polskiego definiuje odpowiedzialność jako „konieczność, obowiązek moralny lub prawny odpowiadania za swoje czyny i ponoszenia za nie konsekwencji” . Osoba odpowiedzialna to „mająca świadomość konieczności odpowiadania za swoje czyny” . Natomiast odpowiedzialne rodzicielstwo jest to „postawa świadomego powołania do życia nowego człowieka i towarzyszenia mu od poczęcia aż do osiągnięcia dojrzałości” .
Warto jednak wiedzieć, że przedwczesne macierzyństwo wiąże się przede wszystkim z obowiązkami i wyrzeczeniami. Jest bardzo trudną próbą: dla młodych rodziców i dla związku. Wielu parom nie udaje się jej przetrwać. Bo dziecko, które się rodzi potrzebuje najbardziej swoich rodziców – ich obecności, uwagi, miłości i oddania. Jeśli nie mogą czy nie potrafią się nim zająć, dziecko rozwija się w ogromnej samotności i lęku. To najpoważniejszy czynnik rozwoju zaburzeń emocjonalnych i psychicznych człowieka. Dlatego tak ważne jest, by decyzję tę podjąć w spokoju i dojrzale. Należy pamiętać, że rodzice mają wpływ na to, jakie i kim będzie nasze dziecko jak dorośnie.
Wiele innych spraw w naszym życiu udaje się przełożyć, cofnąć konsekwencje, ułożyć od nowa. Przyjście dziecka na świat jest natomiast najbardziej wiążącą decyzją dla kobiety i mężczyzny.
II. Założenia programu
1. Zajęcia przeznaczone są dla młodzieży w wieku 17 lat
2. Cykl obejmuje 5 spotkań
3. Czas trwania 90 minut
4. Spotkania odbywać się będą 1 raz w miesiącu
5. Miejsce spotkań: biblioteka szkolna
III. Struktura zajęć:
1. Część integracyjna – wprowadzająca
2. Część właściwa – biblioterapeutyczna
IV. Metody, techniki, formy, materiały, środki, literatura
1. METODY: drzewko decyzyjne, burza mózgów, słoneczko, dyskusja
2. FORMY PRACY: grupowa, indywidualna
3. TECHNIKI: plastyczne, twórcze, narracyjne
4. ŚRODKI: teksty literackie
5. MATERIAŁY: arkusze papieru, kredki
6. LITERATURA
· Borecka Irena. Biblioterapia: teoria i praktyka: poradnik, Wydawnictwo SBP, Warszawa 2001
· Frey Jana. Bez odwrotu, Nasza Biblioteka, Wrocław 2008
· Nowacka Ewa. Małe kochanie, wielka miłość, Wydawnictwo Siedmioróg, Warszawa 2003
· Nowy słownik języka polskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003
V. Tematy spotkań
1. Co to znaczy być odpowiedzialnym?
2. Dziecko – dar na całe życie.
3. Skutki wczesnego macierzyństwa.
4. Czy będziemy odpowiedzialnymi rodzicami? Czy damy sobie radę?
PRZYKŁADOWY SCENARIUSZ ZAJĘĆ BIBLIOTERAPEUTYCZNYCH
Temat: Dziecko – dar na całe życie
Cele:
- kształtowanie u młodych ludzi poczucia odpowiedzialności za podejmowane decyzje,
- uświadomienie młodzieży, że dziecko to dar na całe życie,
- uwrażliwienie na problem wczesnego macierzyństwa.
Uczestnicy: młodzież 17 lat; grupa 15 – osobowa
Czas trwania: 90 min
Warunki: biblioteka szkolna
Metody i techniki: burza mózgów, słoneczko, drzewko decyzyjne
Formy: grupowa, indywidualna
Środki, materiały: teksty literackie, papier
Literatura: Frey Jana. Bez odwrotu, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2008
Przebieg zajęć:
1. Część wstępna
· Zabawa na koncentrację – „zabawa w kwiatek”
2. Część właściwa - wprowadzenie w problem metodami aktywnymi
· technika słoneczko – uczniowie na rozdanych karteczkach wypisują skojarzenia do pojęcia „rodzicielstwo”. Następnie omawiamy wypowiedzi uczniów tworząc definicję odpowiedzialnego rodzicielstwa.
· Tekst – prowadzący zajęcia czyta na głos fragment tekstu z książki Bez odwrotu – Jana Frey
- Dlaczego właściwie chcesz koniecznie zatrzymać to dziecko? – spytała mnie Annalena późnym popołudniem. Leżałyśmy obok siebie na moim łóżku. Mama przed chwilą wyszła z pokoju. Próbowała rozmawiać ze mną o adopcji. Ale ja nie miałam na ten temat nic do powiedzenia.
- Spójrz na to tak: dziecko będzie wychowywać się u miłych ludzi, którzy pragnęli własnego, ale sami nie mogą mieć – przekonywała mnie mama. – Co o tym myślisz? W poradni też o tym mówili, prawda?
Pokręciłam tylko głową, na co mama ciężko westchnęła.
- Lilli- podjęła znów z ostrożną nutą w głosie, która tak mnie drażniła. – Istnieje przy tym możliwość, żebyś od czasu do czasu...mogła dowiedzieć się, co się dzieje z dzieckiem. Rodzice adopcyjni mogliby ci też przysyłać jego zdjęcia...
Kręciłam przecząco głową. W końcu mama wstała i wyszła bez słowa.
Teraz zaś Annalena zadała mi w ciszy to pytanie, dlaczego koniecznie chcę zatrzymać dziecko.
- Nie wiem dokładnie – wyszeptałam z trudem i odchrząknęłam. Jeszcze nigdy nie mówiłam tak mało, jak w ostatnim czasie. – Po prostu ono należy już do mnie, ciągnęłam z wahaniem, spoglądając na przyjaciółkę. – I wspaniale wiedzieć, że będzie miało ojca! Ma o wiele lepiej niż ja. Będzie miało mamę i tatę, moja mama będzie jego babcią, a Bernard – przybranym dziadkiem. Rodzice Dawida są też przecież jego dziadkami. A trzej bracia Dawida – wujkami.
Usiadłam.
- Rodzina z prawdziwego zdarzenia! Będziemy wszyscy należeć do siebie i stworzymy prawdziwą rodzinę...
To była piękna myśl.
- A czy Dawid będzie dobrym ojcem? – zapytała sceptycznie Annalena. – Ze swoją perkusją i deskorolką?
- Myślę, że tak – odparłam pełna ufności.
- Naprawdę nie wiem, jak to dalej będzie – powiedziała mama, przysiadając się do mnie wieczorem na szeroki parapet. Bernard przygotowywał w kuchni kolację.
- Specjalnie dla ciebie pieczone ziemniaki z kwaśną śmietaną – rzekł, uśmiechając się do mnie zachęcająco.
Bernard był miły, naprawdę miły. O wiele bardziej od mojego własnego ojca, który był i , jak widać, pozostał mało wrażliwym człowiekiem.
- Zmarzłaś?- spytała mama.
Przytaknęłam, nie spoglądając na nią.
Objęła mnie ramieniem.
- Tak sobie myślałam, że powinniśmy się przeprowadzić – zaczęła w końcu z ociąganiem. – Teraz, kiedy twój tato płaci w końcu na ciebie alimenty...
Nie odezwałam się.
- Bernard też się do tego dołoży – ciągnęła. Potrzebujemy większej przestrzeni. W tej ciasnocie zaczynam już wariować.
Nie skomentowałam tego.
-Lilli, czy twoja decyzja jest nieodwołalna?
Kiwnęłam głową.
-Ze wszystkimi jej konsekwencjami?
Znów przytaknęłam.
-Wkrótce twoja...ciąża stanie się widoczna – powiedziała mama, odsuwając Gandalfa, który wcisnął się między nas, głośno mrucząc.
- Będziesz musiała chodzić do szkoły aż do lutego – dodała.- W Niemczech mamy przecież obowiązek nauki. I to bez wyjątku – także w twojej sytuacji.
Na dworze zrobiło się już ciemno, w domach paliły się żarówki, setki, a może nawet tysiące. Pięknie to wyglądało. Zapatrzyłam się w to morze świateł. Ten widok działał na mnie kojąco.
Nagle poczułam bardzo bliską więź ze swoim dzieckiem. Teraz należało ono wyłącznie do mnie. Znało tylko mnie i moje ciało, które miało chronić je tak długo, aż będzie wystarczająco duże, by przyjść na ten skomplikowany świat. Próbowałam sobie wyobrazić, że dobrze pójdzie mi poród, ale jakoś nie potrafiłam. A może będzie bardzo bolesny?
Teraz ojcowie najczęściej są obecni w szpitalu przy porodzie swoich dzieci. Ale ja sobie tego nie życzyłam. Dawid nie może mnie zobaczyć w takim stanie, w żadnym wypadku. Lepiej gdyby czekał gdzieś na zewnątrz i potem, kiedy będzie już po wszystkim, wszedł na salę i jako pierwszy wziął na ręce nasze dziecko. Czy to nie wtedy należy przeciąć pępowinę?
Pogrążona w myślach, macałam brzuch, który zdawał się być taki sam jak zawsze. Kiedy zacznie się zmieniać? I jak to odczuję? Nasuwały mi się tysiące pytań, na które nie znalazłam odpowiedzi. Jak to będzie, kiedy już urodzę? Jak będzie wyglądać dziecko? Czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka? A Dawid? Jakim będzie ojcem?
Oparłam czoło o zimną szybę okienną, nadal wpatrując się w migocące światła.
W głowie miałam teraz kompletny mętlik, ale jedno sobie solennie obiecałam: będę dobrą matką.
-Czy zastanawiałaś się, jak to dalej będzie, kiedy już urodzisz? – usłyszałam w tym momencie mamę. – Będziesz musiała wrócić do szkoły. Kto wobec tego w przedpołudnia zostanie
w domu z dzieckiem?
- Też tego nie wiem – szepnęłam, by nikt mnie nie słyszał, a potem rozpłakałam się.
· Przepracowanie tekstu za pomocą techniki – drzewko decyzyjne. Nakreślamy uczniom dwie sytuacje wyjściowe wymagające podjęcia decyzji.
- Pierwsza sytuacja: Lilli zatrzymuje dziecko
- Druga sytuacja: Lilli oddaje dziecko do adopcji
Uczniowie wypisują dobre i złe strony przedstawionych sytuacji. Po zakończeniu zadania przedstawiciel każdej grupy prezentuje wyniki pracy. Następnie omawiamy wspólnie wybory uczniów i ich konsekwencje po czym czytamy fragment z książki przedstawiając dalsze losy Lilli i podjęte przez nią decyzje.
· Tekst
Ósmego sierpnia mój synek skończył cztery miesiące i wyrósł mu pierwszy ząbek. Tego samego dnia przyszła do nas pani Levin z urzędu ds. młodzieży.
Dzień później poznałam Waltraud i Franza, którzy byli chętni zabrać do siebie Camilla.
- Cześć, Lilli! – powiedziała do mnie obca kobieta. Nie była już młoda i miała krótkie, gdzieniegdzie przyprószone siwizną włosy.
Synek leżał w łóżeczku i wymachiwał rączkami. Poczułam, że gardło mam ściśnięte. Starałam się nie patrzeć w stronę Camilla. Wczesnym rankiem Dawid wyjechał ze swoimi rodzicami i braćmi do Francji. Nasze mamy zdążyły porozmawiać przez telefon o tym, co się dzisiaj miało wydarzyć, potem Dawid chciał jeszcze ze mną pogadać, ja jednak uciekłam do swojego pokoju.
Siedziałam teraz w dużym pokoju, razem z mamą, panią Levin i grubą kobietą o imieniu Waltraud oraz jej mężem, Franzem.
Był upał. Powietrze wokół nas zdawało się nieruchome.
Obcy mężczyzna pogłaskał mojego kota, a obca kobieta co chwilę zerkała na Camilla.
- Mamy już dwójkę wychowanków – powiedziała Waltraud. – Kevina i Sabrinę.
Spoglądałam przez siebie zła i milcząca.
- To prawda, państwo Mai już od dawna współpracują z tutejszym ośrodkiem do spraw młodzieży – dodała pani Levin.
- Naturalna matka Kevina też jest jeszcze niepełnoletnia – odezwała się Waltraud, uśmiechając się do mnie. – Widuje małego od czasu do czasu. Ty też będziesz mogła odwiedzać swoje dziecko, Lilli.
Patrzyłam na moje ręce.
- Wiesz, Lilli, sama zadecydujesz, jak często chcesz go widywać – kontynuowała.
- Mogłabyś go na przykład odbierać każdego dnia po szkole i przynosić do nas dopiero wieczorem...-kobieta zamilkła.
- Posłuchaj Lilli, Waltraud i Franz nie chcą odebrać ci Camilla – powiedziała cicho mama, dotykając mojej zimnej dłoni.
Milczałam.
- Chcą ci tylko pomóc w tym, byś znalazła jakieś rozwiązanie na przyszłość. Kiedyś może będziesz miała siłę zatrzymać u siebie na stałe Camilla. Bernard i ja zawsze ci pomożemy, pamiętaj o tym. I oczywiście także rodzice Dawida.
Chciałam coś powiedzieć.
Chciałam poderwać się z miejsca, zabrać Camilla z jego łóżeczka i uciec z nim.
Chciałam zadzwonić do Dawida i poprosić go, by wrócił.
Chciałam krzyczeć i odesłać tych obcych ludzi.
Ale nic nie zrobiłam. Po prostu siedziałam i przypatrywałam się, co się dzieje. Jak decydowali o mojej i Camilla przyszłości. O naszych losach, które odtąd nie miały się już tak ściśle ze sobą splatać.
Pojechaliśmy wszyscy do domu, w którym mieszkali Waltraud i Franz. Siedzieliśmy w ich ogródku, popijając sok pomarańczowy. Dwoje wychowanków bawiło się na trawie, a Camillo spał w wózeczku stojącym między moją mamą a nowo poznaną kobietą, która od czasu do czasu rzucała mi ukradkowe spojrzenia.
Potem wróciłam z mamą do domu.
Na kolację były pieczone ziemniaki z kwaśną śmietaną. Przy zapalonej świeczce siedzieliśmy we trójkę – mama, Bernard i ja – na naszym niewielkim balkonie, w powietrzu czuć było zapach lata, tylko Camilla brakowało.
[...]
Dziś Lili ma niecałe siedemnaście lat, a Camillo prawie dwa latka. Przedpołudnia chłopiec spędza, tak jak wcześniej, u swojej opiekunki. Natomiast Lili zabiera go do siebie niemal we wszystkie popołudnia.
Nadal jest z Fabiem, który zresztą wiele czasu poświęca jej synkowi. Także matka Fabia bardzo lubi małego i od czasu do czasu pilnuje go. Kontakt z Dawidem i jego rodziną jest raczej nieregularny, ale nie całkiem zerwany.
Chłopak zdał właśnie maturę i nadal dużo gra na różnych instrumentach. W przyszłym roku chciałby podjąć studia muzyczne, najlepiej za granicą. Niebawem odbędzie zastępczą służbę wojskową.
Jego stosunki z Lili można nazwać pokojowymi, ale z zachowaniem dystansu. Dopóki Dawid sam nie zacznie zarabiać, jego rodzice płaca comiesięczne alimenty na Camilla.
W dniu swoich osiemnastych urodzin, w przyszłym roku, Lili otrzyma pełne prawo do opieki nad dzieckiem.
Dawid ma znów nową dziewczyną, która raz nawet wybrała się z nim do Waltraud i Franza.
- Kiedy się o tym dowiedziałam, poczułam się strasznie – opowiedziała mi Lili. – A przecież sama mam Fabia, który też zajmuje się Camillem. Mimo to nie było mi obojętne, że dziewczyna Dawida trzyma Camilla na rękach i się z nim bawi. Muszę do tego przywyknąć...
Lili znów sporo fotografuje, a Bernard, który ożenił się z jej mamą, urządził już dwa razy w swojwj galerii niewielką wystawę ze zdjęciami Lili.
Związek dziewczyny z ojcem nadal jest nieokreślony. Z tego powodu Lili czasami się smuci, jednak nie odczuwa już tak wielkiej tęsknoty za nim jak niegdyś.
- Camillo ma o wiele większą rodzinę niż ja wtedy – powiedziała podczas naszego ostatniego spotkania. – Poza mną, moją mamą i Bernardem ma jeszcze Dawida, jego rodziców i braci. No i ma Fabia i jego matkę. I prababcię Annalaleny. A wszyscy go bardzo lubią. Namalowałam mu drzewo genealogiczne i umieściłam na nim mas wszystkich. Nawet nazwisko mojego biologicznego ojca i imiona jego rodziców. Wynalazłam nawet, jak nazywali się rodzice mojej polskiej babci! Wyszło mi bardzo rozgałęzione drzewo. Wisi w moim pokoju na ścianie, tuż obok kołyski Camilla. Fabio zrobił kolorową kopię, jest ona w domu Waltraud i Franza, obok łóżeczka mojego synka.
Lili milczy przez chwilę, potem uśmiecha się do mnie.
- Teraz jestem bardzo szczęśliwa, że mam Camilla. Należy do mnie i tylko do mnie, a czasami, kiedy się uśmiecha, jest bardzo, ale to bardzo podobny do Dawida...
3. Omówienie przeczytanego tekstu. Dyskusja na temat podjętego przez bohaterkę wyboru.
4. Podsumowanie i ewaluacja – „kosz i walizka” – w formie pisemnej na przygotowanych kartach uczniowie wypowiadają się:
- Z dzisiejszych zajęć zabieram wiedzę .............
- Wyrzucam ........................