Mały niedźwiadek siedział w swoim pokoju z nosem przyklejonym do szyby i obserwował ostatnie kropelki deszczu uderzające w szybę miarowo i rytmicznie: kap, kap, kap...Tak zapatrzony ujrzał granicę ulewy, koniec ciemnej chmury, za którą jaśniało świetliste, błękitne niebo, pełne kolorowych obłoczków. Ostatnie strugi deszczu ujęte były w siedmiobarwną, rozpiętą w podkowę tęczę.
Niedźwiadek Kubuś zapytał mamę, czy może wyjść na podwórko, aby obejrzeć tęczę? Gdy uzyskał pozwolenie pobiegł prosto w stronę tego pastelowego łuku i przysiadł na jeszcze trochę wilgotnej trawie, zmrużył leciutko oczka i ...zobaczył siebie wędrującego małymi kroczkami po moście utworzonym z tęczy. Szedł powoli, uważnie stawiając łapki, aż doszedł na sam szczyt, spojrzał w dół i zobaczył najpiękniejszy na całym świecie widok: łąkę mieniącą się barwami kwiatów, a także ogródek swojej mamy: pełen róż, bławatków, fiołków.
-Jak pięknie wygląda świat- pomyślał Kubuś- spojrzę jeszcze raz w dół- postanowił. Zerknął i zobaczył coś czego jeszcze nie widział: kwiaty, które przeciągają się i prężą w stronę słońca po orzeźwiającej kąpieli, a małe istoty: mrówki, dżdżownice, ślimaki, które wychylają główki ze swoich kryjówek, by znów ruszyć w długotrwałą podróż w poszukiwaniu pożywienia.
Niedźwiadek wyprostował się i spojrzał na chmurki odbijające w sobie różnorakie kolory: od błękitu poprzez granat, czerwień, róż do słonecznego, każdy obłoczek wydawał się inny, a wszystkie zaczęły szeptać misiowi do uszka: chodź, chodź...Gdy były już tuż, tuż zmieniały swoja barwę, miękko podpływały do Kubusia i zapraszały by usiadł na puszystym, lekkim niczym piórko obłoczku. Misiaczek wybrał dla siebie chmurkę w swoim ulubionym bladoróżowym kolorze i razem popłynęli w stronę słonka. Zbliżając się coraz bardziej do słońca niedźwiadek poczuł, jak promyki słonka łaskoczą go po nosku, szybko łapką przetarł nosek i wyciągnął ją w stronę słonka jakby na powitanie. Znów poczuł delikatne łaskotanie podobne do muskania maleńkim piórkiem, już teraz wyciągnął obie łapki i czuł jak przez futerko ciepło przenika go całego.
Jeszcze zobaczył dwa niewielkie ptaszki, jak tańczą swój podniebny taniec- może się do nich przyłączę-pomyślał. Już miał się unieść w górę, gdy ostatnia kropla deszczu strząśnięta przez wietrzyk z drzewa kapnęła mu na nosek i wyrwała misia z drzemki.
Szczęśliwy, wesoły, pobiegł do domu, by o swoich przeżyciach opowiedzieć mamie.