W spokojny letni dzień w samym środku lata, kiedy upał wibrował nad jeziorem i nawet najsłabszy wietrzyk nie marszczył jego powierzchni, nie wiadomo skąd nadleciał ptaszek o wdzięcznej nazwie kopciuszek. Skacząc po kamyczkach rozrzuconych niedbale nad brzegiem, w promieniach słońca, które rzucało złoty, pełen ciepła blask przechyla łepek, czarny jakby umorusany sadzą i zaczyna powoli małymi łyczkami, niewielkim dzióbkiem łykać wodę, dumnie prężąc swój rudy ogon. Zaspokoiwszy pragnienie rozpoczyna swój ptasi trel:
(puszczamy muzykę z nagraniem głosu kopciuszka)
Nagle, jakby zwabione ptasim śpiewem nadleciały motyle, błyskając i migocząc barwami swoich motylich skrzydeł, odbijając promyki słońca. Za chwilę dołączają do nich niemal przezroczyste ważki i razem tańczą swój owadzi taniec. Zaciekawiony kopciuszek zerka na ten barwny spektakl i ponownie zaczyna swoją ptasią melodię.
(puszczamy muzykę z nagraniem głosu kopciuszka)
Maleńkie obłoki płyną po błękicie, czas płynie powoli. Kopciuszek leniwie wznosi się do góry, machając małymi skrzydłami, przyłącza się do tańca ważek i motyli i unosi się coraz wyżej i wyżej, aż staje się maleńką kropką, która wtapia się w błękit nieba, by za chwilę wraz z ciepłym wakacyjnym wiaterkiem pojawić się na polu pełnym maków i chabrów. Wiatr rozczesuje chabrowe dywany kwiatów, a wygłodniały ptaszek szuka pożywnych ziarenek. Dziobie ziarenka jedno, drugie, trzecie.. i rozgląda się za swoimi towarzyszami. Nadlatuje sznur małych ptaszków, słychać słaby szelest skrzydeł, teraz już wszystkie razem dziobią znalezione ziarna. Zaspokoiwszy głód zaczynają kąpiel w drobinkach piaskowych wysepek głośno ćwierkając i niespodziewanie szybko wzbijają się w górę tworząc mały szary obłoczek, który staje się mały, coraz mniejszy i mniejszy. Słonko rzuca ostatnie tego dnia ciepłe promyczki, chyląc się ku zachodowi przypomina o kończącym się dniu i posyła wszystkim jasne uśmiech życząc dobrej nocy.