X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 852
Przesłano:

Scenariusz przedstawienia pt. "Czerwone i czarne kamienie"

Scenariusz powstał na podstawie jednej z legend Kornelii Dobkiewiczowej o śląskim Skarbniku zatytułowanej "Czerwone i czarne" ze zbioru "Miedziana lampa".
Opowiada o tym, jak ludzie uzyskali dostęp do czarnych kamieni, czyli węgla.

Tekst inscenizacji może być wykorzystany w klasach I-III oraz IV-VI.


SCENA I „W LESIE”

Występują: Hanulka, Matyjasz, Eliasz, Narrator 1, Narrator 2, Obserwator 1, Obserwator 2

Las, po lesie spacerują ludzie zbierający chrust..

Piosenka (1):Grożony
Grożony
Poszło dziewczę po ziele, po ziele, po ziele.
Nazbierało niewiele, niewiele, bęc.
Przyszedł do niej braciszek, połamał jej koszyczek.
Oj ty ty! Oj ty ty! Za koszyczek zapłać mi!
Oj ty ty! Oj ty ty! Za koszyczek zapłać mi!

Narrator I: Niegdyś na ziemi śląskiej szumiała wielka puszcza. Ludzie ścinali drzewa na opał, zbierali gałęzie, chrust i igliwie.

Narrator II: A wszystko to po to, aby w czasie srogiej zimy, było czym w piecach palić. Wtedy na Śląsku innego opału jeszcze nie znano.

Narrator I: Ludzie nie znali węgla! Nie wiedzieli, że leży on w ziemi. Nie domyślali się, że prawie depczą po nim.

Słychać śpiew Hanulki:
- Ja uboga sieroteczka nie mam korali
ani matki ani ojca ani też roli...

Narrator 1: Kto to? Kto to?

Narrator 2: To Hanulka, uboga sierota, przybiegła po chrust do lasu.

Narrator 1: To ta, która mieszka w chatce pod lasem?

Narrator 2: Tak, to ona. Jej chatka tak uboga, że wiatr hula po kątach.

Narrator.1: Widzę, że nie martwi się tym i ciągle podśpiewuje. A to kto?

Narrator.2: To Matyjasz, młodszy z braci, wygnany przez starszego Elijasza z rodzinnego domu. Jest on biedny, ale dobry i robotny.

Narrator 1: Oj, chyba ci młodzi mają się ku sobie.

Narrator.2: Tak, też mi się zdaje.

Słychać granie na flecie (2) i chwilę później pojawia się Matyjasz.
Matyjasz: Oto mosz korale Hanulko .

Hanulka: Tak rano jeszcze, a tyś już w lesie Matyjaszku! Czegoż to szukosz po rosie?

Matyjasz: Czego szukom, żem i znaloz! Przyszed żech ci pomóc Hanulko.

Hanulka: No kiedy tak tom ci rada. Ino coś tu chrustu przymało, wiesz?

Matyjasz: Aha , bo tu już ludzie chodzili . Chodźmy dalej. Ścigajmy się, kto więcej uzbiera .

Hanulka: Dobra, dobra nie dom się prześcignąć pachołkowi.

Matyjasz: Ani ja dziołsze !

Odchodzą
Narrator 1: Patrz, kto idzie? (ze strachem)

Narrator 2: Ukryjmy się, to przecież zły brat Elijasz, który cały majątek po ojcu zagrabił i z bratem dzielić się nie chce.

Narrator 1: Domyślam się, kogo on wypatruje i o kim myśli. Zapatrzył się i on w modre oczy Hanulki i zapomnieć o nich nie może.

Narrator 2. A pojąć nie może, że piękna dziewczyna woli biednego Matyjasza niż bogatego gospodarza.

Eliasz : Jestem ci ja gospodorz nad gospodarze. Chatę mom wielką i bogatą. Stada liczne i zdrowe. Teraz ino dzioucha by się przydała. Hanulka mi się widzi. Bogata ona nie jest, ale za to urodziwo i pracowito. Ino nie wiem czy ona mi rada? Czy czasem nie woli mego ubogiego brata? Ale przeca, kto talarami w karczmiczce płaci tego dziouchy bardziej nawidzą niźli biedaka!
Ale! Ale! Kto tam z Hanulką po lesie loce? Toż to mój biedny brat Matyjasz. Jakże to tak, najurodziwsza dzioucha temu biedakowi sprzyjo?

Eliasz (przyśpiewka)
Czyś ty nie słyszała,
Czyś ty nie wiedziała,
Że jest jutro niedziela?
Włosów nie zaplotła,
Izby nie zamiotła
Z ciebie dzioucho niewiela!

Hanulka (śpiewa w kierunku Eliasza )
A cóż cię to boli ?
Pilnuj swojej roli !
Pilnuj srebra i chaty!
Do karczmiczki chodzisz
I dzieweczki zwodzisz –
Fałszywyś choć bogaty!

Piosenka (3): „Nie będzie mnie głowisia bolała”.

Nie będzie mnie głowisia bolała...
Nie będzie mnie głowisia bolała, głowisia bolała, choć mnie miły nie weźmiesz,
Ale bych się rada dowiedziała, rada dowiedziała, do kierej ty pojedziesz.
Pojadę ja do tej co ma pierścień złoty i na szyi korale.
Pójdę ja do ciebie, będzie nom jak w niebie więc na męża wybier mnie.





SCENA II „NARADA”


Występują : Eliasz, Matyjasz, Sobiepan, Sobierad,

Narrator I: Rozgniewany Elijasz chodził po swoich izbach i rozmyślał, jakim sposobem zdobyć miłość Hanulki. Obaj jego stryjowie Sobierad i Sobiepan postanowili przyjść mu z pomocą.

Narrator 2: A plotkować lubili jak stare baby na jarmarku. Znani byli z tego, że temu sprzyjali, kto bogaty był i do karczmy zapraszał.

Eliasz: Siadejcie stryjowie, pogwarzymy.

Sobierad: Ja i Sobiepan słyszeliśmy, że ci Hanulka miła.

Eliasz: Oj miła i kochana. Tyle, że dzioucha zamiaru ni mo żenic się ze mną. Zdo mi się, że woli tego bidoka Matyjasza niż mnie? Trza nam będzie wpaść na dobry koncept.

Sobierad: To jeden tylko sposób jest. Trza posłać w swaty!

Sobiepan: Racja, święta racja Sobieradku.

Eliasz: Stryjowie kochani, ale jakże to tak, czy słońce świeci, czy przygasa Matyjasz uwija się wokół niej. I na piszczałce przygrywa. A dzioucha wielce mu rada. Czy dobrze słać swaty?

Sobierad: Przestańże! Jeśli nawet Matyjaszowe granie dla niej piękne to nie na długo. Wykarmi ją tym? A nie. Za to ty dostatnią przyszłość zapewnisz.

Sobiepan: I bogatą będzie gospodynią!

Eliasz: Dobrze, poślę swaty.

Sobiepan: I my obaj do niego pójdziemy! Niech się boi Matyjasz-wielki panicz od piszczałki!

Sobierad: Co on tam ma? To, co przy sobie! He, he, he.

Słychać granie piszczałki(4)
Eliasz: Cóż to?

Sobierad: Ejże, Matyjasz przylazł!

Matyjasz: Witajcie stryjowie, witej bracie!

Sobiepan: Witej! Siednijcie se, pogwarzymy.

Matyjasz: A o czym?

Sobierad: A o swatach.

Matyjasz: Czyich?

Sobierad: Eliasz pośle nas w swaty do Hanulki.

Matyjasz: Mi się widzi , że dzioucha nie bedzie zbyt chętna .

Eliasz: Bzdury pleciesz, a czamu?

Matyjasz: Bo Hanulka mu nie przaje .

Obaj stryjowie: To się jeszcze okaże!

Matyjasz: Okaże się, okaże bo i ja poślę swaty.

Wychodzi
Sobiepan: Ocho, wielki panicz od piszczałki!

Sobierad: Do dziouchy się ciśnie, a całych galot ni mo!




SCENA III ”BABY KLACHULE”

Występują: Narrator 1, Narrator 2, Garncarzowa, Wójtowa, Kowalowa, Sobiepan, Sobieraj

Piosenka (5): Dzieweczko ze Śląska

Śląskie waloszki
Dzieweczko ze Śląska, na trzewiczku wstążka,
Na szyi korale, na szyi korale, czerwone korale.
Z ząbkami spódnice, w uchu zausznice,
Na głowie wianuszek, na głowie wianuszek,
U pasa fartuszek.
Dzieweczko kochanie, kto ciebie dostanie,
Bogaty, ubogi, w czyje pójdziesz progi, w czyje pójdziesz progi?


Narrator 1: Wysłali swaty obaj bracia. Hanulka cierpliwie ich wysłuchała. Wydaje się, że nawet trochę posmutniała. Jednak odpowiedzieć na swaty musiała.


Narrator 2: We wsi zawrzało od plotek i dociekań, kogóż to biedna dzioucha wybierze. Plotkowali młodzi i starzy, chłopy i baby, aż huczało w całej okolicy.

Garncarzowa: Weźmie bogatego, mówię wam, kowalowo! Będzie pierwszą we wsi gospodynią!

Kowalowa: Oj, a mnie się widzi, że nie! Bo ten Elijasz to brumok okrutny i samochwała!

Wójtowa: Weźmie ubogiego, bo to pachoł szczyrego serca i każdemu przyjazny! W robocie piyrszy i wesół zawżdy jako ptak! A jak zagra, to trzymajcie mię! Bobych już tańcowała, choć mi sześćdziesiąt minęło!

Garncarzowa: Nic to! Złoto ma wielką moc! Weźmie Elijasza!

Kowalowa K:, Ale zaś tam! Matyjaszowi przaje! Weźmie Matyjasza!

Wchodzą Sobiepan i Sobierad.
Kowalowa K: No i co? Co wam rzekła?

Sobiepan : Ano cóż… Wesele na Zimowe Gody. Ino dzioucha żadnego jeszcze z braci nie wybrała!

Garncarzowa: Jakoż to tak? Co gadacie, chłopy? Kiedyż to zaś wybierze?

Sobiepan : Cichajcie ino baby! Przeca wam powiem! Dzioucha gadała, że tego z braci wybierze, kiery jej w dzień wesela lepszy dar przyniesie. I tyla.

Sobierad :Terozki zaś, Elijasz z Matyjaszem po one dary najrychlej we świat iść muszą, by na Gody Zimowe z powrotem nadążyć! Ale się będzie działo, co?

Baby (razem:) Oj będzie się działo będzie!!

Piosenka (6): Kuma
Kuma i kum
Kuma sobie siedziała, motek nici zwijała,
Kum dziwował się kumie, kum dziwował się kumie, kum dziwował się kumie,
Że tak pięknie wić umie.
Kufel miodu zgotował, kumę miodem częstował,
I dziwował się kumie, i dziwował się kumie, i dziwował się kumie,
Że tak pięknie pić umie.




SCENA IV : ” CHATA ELIJASZA”

Występują: Sobierad, Elijasz, narrator.



Zasiadłszy wygodnie za zastawionym stołem zaczął opowiadać Sobierad o tym, co słyszeli z Sobiepanem od dziewczyny
Sobierad : Posłuchej uważnie, bo tu żartów ni ma. Otóż dzioucha padała, że tego wezmie za męża, kiery jej dary lepsze w dzień wesela przyniesie. Zda mi się, że Matyjasz nie daje jej spokoju.

Elijasz : To tak?! To wam rzekła Hanulka? No, tegom się nie spodziewał! Przeca ja jej kupię dary najlepsze za moje dukaty! I korale, i skyrzynie, i trzewiki wyszywane! I szaty, a chusty takie, jakich nie ma ani grofka w Raciborzu! Choćbym po nie za siódmą górę i za siódmą rzekę jechoł, to się uwine i na gody wrócę! Oj, ten Matyjasz, to głuptak! Piskała jeden!

Sobierad :
(kręci głową i macha palcem)
Oj, nie ciesz się, bo to jeszcze różnie bywa! Dziewka, kiedy miłuje, to i samemu diabłu rada… Widzi mi się, że lepiej będzie, żeby Matyjasz wcale nie przyszedł z darami w dniu wesela! Dziewka mu przaje, jako myślę, i jego wybrać może choćby jej tylko serce piernikowe przyniósł w darze!

Elijasz :
(chwyta rękę stryja i mówi błagalnym głosem)
Cóż mi czynić terozki? Radźcie stryju! Bo już sam nie wiem jako się obrócić…

Sobierad :
(nalewa sobie miodu, chwilę pije ze smakiem, ociera wąsy)
Trza widzi mi się tak uczynić… Terozki, nim we świat pójdziecie, na nic między wami swary. Musi być z Matyjaszem zgoda. Trza go ugościć jak przystoi, coś mu posłać ze zboża i z mięsiwa, że to niby w gniewie z bratem odchodzić nie chcesz. A kiej zobaczysz, że ci po bratersku przaje, to proś go, byście we świat razem poszli.

Elijasz :Tak zrobia, i co dali?

Sobierad : Pójdziecie tak do rozstaju dróg tam gdzie rośnie stara wierzba, wiesz kaj to jest?

Elijasz: Dyć wiem, ale tam wierzb sporo rośnie. O kiero to chodzi?

Sobierad: O ta największo, bo w niej we spodku od samych korzyniów jest dziupla jak piec głęboko…

Elijasz: Wiem, wiem. Nieraz my tam chodzili jak my byli bajtlami.

Sobierad : Ano, to dobrze. Tedy bacz dalej, co ci rzekę. Kiej ku tej wierzbie przyjdziecie, to chyć Matyjasza i wciepnij go do dziupli, a zasuń kamieniem, co tam leży kole drzewa, by nie wyloz. Jeśli tam Matyjasz ostanie, to i darów żadnych nie przyniesie dziousze i Hanulka twoja będzie!

Elijasz:Tak mi radzicie? Przeca to niecny czyn i bratu nie przystoi...

Sobierad :Chcesz Hanulkę za żonę, czy ni? Jeśli tak, to musisz tak uczynić. Inaczej ona wybiere Matyjasza, choćby jej bele co przyniósł zwykłe. Jemu przeca przaje.

Elijasz: Kiej tak, to niech tak się stanie.




SCENA V: „W LESIE” – DZIUPLA

Wystepują: Matyjasz, Eliasz, 2 drzewa, wierzba

Piosenka (7): Szumi las

Porębiak
Szumi las, huczy las, opowiada dziwy,
Niesie hen, echem gór rozgłos żałośliwy.
Opowiedz coś widział, oj wichrem trapiony,
Czy byli tu chłopcy, w jakie poszli strony?

Narrator I: Ruszyli obaj bracia w świat szukać darów dla Hanulki. Śnieg spadł już na ziemię, a szron posrebrzył gałęzie drzew. Szli razem w stronę wielkiej wierzby.

Narrator II: Eliasz szykował się do ataku na brata, a Matyjasz niczego się nie spodziewał.

Drzewo I: Popatrz, popatrz ten Elijasz musi mieć złe zamiary. Czuję to w korzeniach.

Drzewo II: Zgadzam się z tobą. Bardzo boję się o Matyjasza, musimy go ostrzec.

Drzewo I: Matyjaszu, Matyjaszu! Nie idź tam. Elijasz ma złe zamiary. Chce cię wrzucić do dziupli!

Drzewo II: Matyjasz nas nie słyszy! Zawołajmy wierzbę!

Drzewo I i II: Wierzbo słyszysz nas?! Wierzbo uważaj na Elijasza on ma złe zamiary!

Wierzba: Co się stało? Czemu mnie wołacie?

Drzewa razem: Wierzbo pomóż Matyjaszowi, jego brat chce zamknąć go w twojej dziupli!

Drzewa cichną, czekają na to, co się stanie. Eliasz idąc czeka na dogodny moment, aby wrzucić Matyjasza do dziupli. Nagle rzuca się na brata z okrzykiem nienawiści:
Eliasz: Teraz albo nigdy!

Eliasz szybko i zręcznie zatyka dziuplę, po czym oddala się, czym prędzej. Zapada ciemność.
Narrator II: Elijasz szybko odszedł , a tymczasem dno dziupli zaczęło się zapadać w dół. Mimo strachu Matyjasz mocno trzymał piszczałkę i czapkę.

Wierzba: Co to? Kto to? Po co? Czemu zakłócasz mój spokój?

Matyjasz: Na pomoc! Na ratunek! Jak jo terozki wyjda. Przeca to Hanulka ożeni się z Elijaszem. Co zrobić?

Dookoła robi się czarno i strasznie. Zapada cisza. Słychać cichy i smętny śpiew lasu.
Piosenka (8): „Wierzba”

Na polu wierzba
Na polu wierzba, pod wierzbą woda,
Czeka Hania, Hanuleczka choćby jagoda.
Haniu, Hanulko las ciebie woła,
Czy ty pójdziesz za Eliasza, jako twa wola?






SCENA VI „W KOPALNI”

osoby: Skarbnik, Matyjasz

Narrator: Matyjasz spadał, spadał w dół i nagle poczuł, że spoczywa na twardej skale, a kiedy opadła chmura pyłu zobaczył, że znajduje się w nieznanym miejscu, czarnym i strasznym. Gdzieś w oddali spostrzegł światło i usłyszał głos.

Skarbnik: Ktoś jest? Po coś tu wlazł?

Matyjasz: Prosty jestem pachołek. Matyjasz. Ubogi człek.

Skarbnik: Toś ty pewnie skarbów szukać przyszedł tukej pod ziemią?! Śrybła? Złota?

Matyjasz: Nie, Panie! Było tak : szli my obaj z bratem we świat . Aż tu zanim się spodział, jak brat mnie chwycił i wciepnął do dziupli we starej wierzbie, co wielka choćby piec! Potem jeszcze kamieniem mnie przywalił... A jakżem mocniej w tej dziupli się ruszył, to i dno się zapadło, bo całkiem spróchniałe i takżem tu do was wpadł.niechcący, rychtyk niechcący. .

Skarbnik: Takiż to twój brat?! I o cóż złość do cię chowa?

Matyjasz: O dziouchę jedną. Słali my do niej swaty jednego dnia. On bogaty jo biedny. Namawiali ją swatowie i tak, i siak. Aż dzioucha rzekła im, że tego z nas wybiere za męża, kto jej lepszy dar przyniesie. Więc poszli my oba szukać darów dla niej. Szli my tak aż do rozstaju, gdzie wierzba rośnie pod lasem...

Skarbnik: Aha! Terozki mi już wcale nie dziwno, że cię tu widzę u siebie... Aha...Ino rad bym się dowiedział – miłujeszże po prawdzie tę dziouchę?

Matyjasz: Miłuję ją jako słońce, bo lepszej i robotniejszej nad nią na cołkim świecie ni ma.

Skarbnik: A co zaś jej ofiarować możesz?

Matyjasz: Co ofiarować? Ano wszystko co mom! I życie całe i szczyre serce, i ręce do roboty, i pieśniczkę i granie. A we świecie daleko, to może znalozbych co jeszcze dla niej...Przeto żech i szukać poszedł.

Skarbnik: A jakoż twój brat? Gadasz, że bogaty?

Matyjasz: Bogaty jest, panie! Ten ci jej nie poskąpi i złota, i kamyków, co to wiele pieniędzy kosztują... Są modre, i zielone, i czerwone!

Skarbnik: Drogie kamienie gadasz? Czerwone? No kiej tak ma być, to i ty jej przyniesiesz kamienie! Ino nie czerwone , tylko te czarne, co tu je wszędy widać. I do czopki , i do kapoty nabierz, a tu masz jeszcze mieszek – i do niego też nałóż tych czarnych kamieni... Bier ile uniesiesz, a potem niech dzioucha wybiera!

Matyjasz: Dziękuję ci panie za hojny dar. Rod bych jeszcze wiedzieć jakiż z onych kamieni pożytek. Czyli z nich chatę stawiać, czyli je po polu rozsuć, by też lepiej obrodziła?

Skarbnik: O, nie! Nic z tego nie czyń! Ciepnij ino te kamienie na ognisko, to obaczysz co zaś z nich za pożytek! A kiej już to obaczysz i ludziom inszym okażesz, to i pod ziemią żadnemu z was nie wzbronię szukać. Niechaj te czarne kamienie posłużą ludziom i niechaj im dobra przysporzą!

Matyjasz: Ino strach mi panie, o jedno: czy się ziemia pod nami nie zawali, kiej w niej kopać będziem?

Skarbnik : I tego się nie bój chłopoku! To ci rzekę na pocieszenie, że was ostrzegał zawżdy będę, byście się chronili na czas! Mnie posłuchają skały, bo ja rządzę nimi jako i skarbami ziemi!

Matyjasz: Kto zaś jesteście Panie? Jako się zwiecie, że skały was słuchają i skarby swe ziemia oddała na usługi? Jako się zwiecie? Rad usłyszę wasze miano i przy ludziach je wspomnę.

Skarbnik : Jam jest Skarbnik! Strzegę skarbów ukrytych pod ziemią, co się od prawego brzegu Odry poczyna. Wielkie to są skarby i wiele dobra ludziom przyczynią, skoro je dobywać zaczną!...

Matyjasz: Dziękuję, z serca dziękuję. Ino jeszcze pomóżcie Skarbniku do dom wrócić!
Skarbnik : Oczy ino zawrzyj i o nic się nie troskej. Bywaj Matyjaszu. Z Bogiem!

Narrator: Matyjasz zamknął oczy i stał tak dłuższą chwilę przerażony, lecz szczęśliwy. Miał nadzieję, że za chwilę znajdzie się we wsi i zobaczy Hanulkę.




SCENA VII ,,WESELE”

WYSTĘPUJĄ: Hanulka, Elijasz, Matyjasz, Sobiepan, Sobierad, Narrator 1, Narrator 2, Garncarzowa, Garncarzówna, Wójtowa, Kowalowa, grajkowie i weselni goście.

Narrator 1:- Zbliżały się Gody Zimowe, a z nimi dzień wesela Hanulki. Do ubogiej sierocej chaty zeszły się niewiasty i dziewki z całej wsi.

Narrator 2:- Każda rada była pomóc sierocie, jak nakazywał stary obyczaj i każda jak mogła sierotę obdarzała..

Garncarzowa i Garncarzówna:- Witojże Hanusiu.

Gospodyni 2:- Obejrzyj, co my ci tu przyniesły.

Hanulka:- Witojcie drogie kumy, ale mnie nic nie trza.

Garncarzowa:- Co ty godosz dziecko, stary obyczaj nakazuje, by sierotę obdarzać.

Wójtowa:- Gody zimowe już ci niedaleko – twoje wesele Hanulko!

Garncarzówna:- Tu ci masz mięsiwo, a tu mąkę i krupy.

Wójtowa:- Miodu se jeszcze schowej.

Hanulka:- Jak jo się wom odwdzięcza, tyle dobrego jadła wszelakiego.. Dzięki drodzy sąsiedzi.

Wójtowa:- Tela roboty jeszcze momy.

Garncarzowa:- Zakasać rękawy baby!

Piosenka (9) „Niedzieliczka”

Hanulka: Śpiewa stojąc z boku i ocierając łzy.
Wczoraj była niedzieliczka
Dzisiaj smutny dzień.
Zabolała mnie głowiczka
Na cały tydzień.
Zabolała nie przestała
Oczkam sobie wypłakała
Oj doloż moja.

Narrator 2:- A tymczasem dni mijały i nadszedł dzień wesela. Już w piecu ustawiono do pieczenia wielki kołacz a grajkowie szykowali instrumenty.

Narrator 1:- Drużki - rówieśnice przybierały Hanulkę w suknie. Stroje te jeszcze jej matka w dniu swego wesela wdziewała.

Słychać pukanie do drzwi i staje w nich bogato ubrany Eliasz, a z nim stryjowie.
Garncarzówna:- Zobacz Hanulko co ci Eliasz przyniósł. Tyle bogactwa!

Elijasz:- Patrzcie no ludzie com Hanusi przyniosł!

Stryjowie wnoszą do izby kufer i stawiają przed Hanulką unosząc wieko. Są w niej szaty bogate, trzewiki, chusty wszystko piękne. Dziewczyna patrzy na skrzynię, lecz niczego dotknąć nie chce i tylko na drzwi patrzy. Wtedy Eliasz wydobywa zza pazuchy puzdro i podaje Hanulce. Ona niechętnie otwiera je, a w nim korale, pierścienie i inne bogactwa. Hanulka w ręce je bierze, ogląda, ale oczy ma smutne. Stawia je na stole i znów na drzwi patrzy.

Sobiepan: - Ino na dźwirze pozierasz dzioucho! Jakbyś oślepła lub wcale oczów nie miała! Nie przyszedł Matyjasz, to bier Elijasza, a na dary jego pojrzyj jako przystoi.

Hanulka: - Czekajmy jeszcze! Tak była przeca umowa! Nie godzi się czynić gańby Matyjaszowi!

Kowalowa:- Czekajmy! Dzioucha słowo rzekła! Niechaj się oba pachołki stawią.

Elijasz: - Nie przyjdzie już Matyjasz! Mamił cię ino, nieprawdziwe miłował. Bier mnie za męża, bom przecie godny dar ci przyniósł.

Sobiepan: - Bier Elijasza! Już tam pewno Matyjasz utonął gdzie w Dunaju głębokim. Albo- li zwierz gdzie dopadł go w borze.

Pobladła na to Hanulka i zachwiała się tak, że ją dróżki podtrzymać musiały.
Hanulka: - To nieprawda, tak być nie może!

Garncarzówna:- Dajcież jej wody, dziołchy! Haniś, ostawże, nie przystoi płakać na weselu.

Garncarzówna uścisnęła Hanulkę, porwała kubek i ku drzwiom kuchni po wodę pobiegła Ledwie jednak otwarła drzwi, buchnął na izbę gęsty i gryzący kłąb dymu.
Sobiepan: - Co tam!? Co tak dymi i smędzi?

Garncarzówna:- Ogień w kominie wygasa!

Sobiepan:- Dorzućcież chrustu.

Garncarzowa: - Gdzie ta! Ani tu suchej trzaski. Chrust przemoknięty.

Wójtowa: - Dymi a smędzi! Kołacz nadto już wyrósł, nic się nie piecze.

Kowalowa: - Mięsiwo twarde! Polewka nie dowrzała! Co dać na stół?

Sobiepan:- Nie moja to sprawa, lecz babska! Ciskajcie do ognia choćby czepce a zapaski, by ino jadło przysposobić. Hej muzyka! Obracanego! W taniec pójdźcie. Bierzcie dziouchy. W tańcu ciepło choćby przy kominie. To przecie wesele.

Piosenka (10) „Na szczyglika”

Na szczyglika wesele...
Na szczyglika wesele, hej, hej wesele,
Jadła mieli niewiele, hej, hej niewiele.
Przyleciała sikorka,hej, hej sikorka,
krup przyniosła pół worka,hej,hej pół worka.
Zawołali czyżyka, hej, hej czyżyka
Żeby zrobił muzyka, hej, hej muzyka.
Jak zagrali do walca, hej,hej,do walca,
Wszyscy poszli do tańca, hej, hej do tańca.


Narrator 1 Ale grajkowie opuścili na kolana skrzypki i dudy, ucichli gniewni i zziębnięci i milcząco ukazali na piec w izbie gościnnej. W nim także wygasły ledwie tknięte suche drewka.

Flet (11)

Słychać z oddali granie na fujarce.
Elijasz:- Co to?!

Sobiepan: - To chyba czary!

Hanulka podrywa się z ławy.
Hanulka: - To Matyjaszek! To on powraca!

Hanulka przeskakuje ławę i rzuca się ku drzwiom.
W progu izby staje Matyjasz. ubrany w starą kapotę i zdarte skórznie. W ręku trzyma wytartą czapkę pełną dziwnych, czarnych kamieni. Takież same kamienie wysypuje z mieszka przed kominem, na którym ledwie tliły się wśród swędu i dymu wilgotne gałązki chrustu. Wysypuje i te, co zebrał do kapoty, a potem ujmuje Hanulkę za rękę, i spogląda jej w oczy.

Matyjasz: - Witaj, miła Hanusiu! Oto mój dar dla ciebie. Ani wiesz gdziem to chodził i gdziem to go szukał na świecie! Bierz no te kamyki po jednym i ciepej do pieca. Obaczymy wszyscy co to za kamienie.

Ludzie zbliżają się do komina ciasnym półkolem, kręcą głowami i dziwią się, bo czarne kamienie zaczynają się palić!
Kowalowa:- Ale płomień! Jaki gorąc! Do kuchni dawajcie! Do kuchni!

Garncarzowa: -Terozki się ale nom kołocz upiecze! Sujcie co najwięcej do kuchni! Oj jakoż to ciepło od nich w izbie!

Wójtowa:- Daj no jeszcze Hanulko, oj jakaż to pociecha.

Matyjasz:-Terozki Haniś wybierej! Jakie ci kamienie bardziej do serca przypadły: czerwone czyli czarne!?

Hanulka podchodzi do Matyjasza, bierze go za rękę i patrzy na niego
Hanulka:- Dar Elijasza piękny jest, cenę ma wielką, toć prawda. Ino cóż? Mnie by jednej służył, żadnemu więcej, gdybym go z Elijaszowych rąk przyjęła. Przeto go nie wezmę. Lepszy zda mi się dar Matyjaszowy, bo wszystkim służyć może. Matyjasza miłowałam zawsze. Rada więc przyjmę i dar jego i serce. Niech przeto Matyjasz małżonkiem moim zostanie.

Narrator1:- Po tym wyznaniu odbyło się huczne weselisko, a Matyjasz z Hanulką żyli długo i szczęśliwie.



Muzyka zaczyna grać, a rozzłoszczony Eliasz wybiega z chaty.
Następują oczepiny. W tym czasie wszyscy śpiewają pieśń Oj chmielu, chmielu, a Wójtowa z Kowalową zamieniają wianek Hanusi na czepiec.

Piosenka (12) „Oj chmielu…”

Oj, chmielu , chmielu...
Oj, chmielu , chmielu, ty bujne ziele,
Nie będzie bez cię żadne wesele.
Nie będzie bez cię żadne wesele.
Oj, chmielu, oj nieboże,
Niech ci Pan Bóg dopomoże,
Chmielu nieboże.
Oj, chmielu, chmielu, szerokie liście,
Już Hanuleczkę oczepiliście
Oj, chmielu...

Wraca Eliasz, spogląda na Hanulkę w czepcu i ze słowami:
Eliasz:-niech i tak bydzie
porywa Garncarzównę do tańca i włączają się do tańczących weselników.

Piosenka (13) „Miotlarz)

Miotlarz
Tańcowała ryba z rakiem, a cebula z pasternakiem.
Marchewka się przyglądała, jak pietruszka tańcowała.
Tańcowała śliwa z banią, grochowianka z miotłąza nią,
Dziwujcie się ludkowie jak ta miotła tańcuje.
Nie wyskakuj tak do góry, byś nie wybił w niebie dziury,
Boby święci spadowali, i z Hanulką tańcowali.
Tańcowała...

Na koniec przy tańcu Siedmiokroczek wszyscy kłaniają się. Opada kurtyna .

Piosenka (14) „Siedmiokroczek”

Siedmiokroczek
Siedem kroków najpierw w przód,
Potem siedem kroków wstecz, tra la la, tra la la
I już każdy taniec zna.
Do sąsiada odwróć się, podaj rękę, albo dwie,
Hejże ha, hejże ha, i już tańczysz tak jak ja.


Opracowanie scenariusza: Iwona Jakutek, Lidia Maj
Dobór repertuaru muzycznego i dostosowanie tekstu piosenek: Lidia Maj

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.