Rozbrzmiewa kilka taktów melodii, jak w piosence G. Turnaua. Recytator może zaśpiewać.
Znów wędrujemy ciepłym krajem,
Malachitową łąką morza,
(Ptaki powrotnie umierają
wśród pomarańczy na rozdrożach.)
Na filetowoszarych łąkach
niebo rozpina płynność arkad.
Pejzaż w powieki miękko wsiąka,
Zakrzepła sól na nagich wargach.
A wieczorami w prądach zatok
Noc liże morze słodką grzywą.
Jak miękkie gruszki brzmieje lato
Wiatrem sparzone jak pokrzywą.
Przed fontannami perłowymi,
Noc winogrona gwiazd rozdaje.
Znów wędrujemy ciepłą ziemią,
Znów wędrujemy ciepłym krajem.
Podkład instrumentalny (akordeon) jak w piosence Ewy Demarczyk. Recytatorka wykonuje kilka tanecznych ruchów. Jest pełen ekspresji.
Ten wiersz jest żyłką słoneczną na ścianie
Jak fotografia wszystkich wiosen.
Kantyczki deszczu wam przyniosę –
Wyblakłe nutki w nieba dzwon
Jak wody wiatrem oddychanie.
Tańczą panowie niewidzialni
„na moście w Avinion”.
Zielone, staroświeckie granie
Jak anemiczne paczki ciszy.
Odetchnij drzewem to usłyszysz
Jak promień – naprężony ton,
Jak na najcieńszej wiatru gamie
tańczą liściaste suknie panien
„na moście w Avinion”.
W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast – srebrzysty gotyk.
Wirują ptaki pławozłote
Jak lutnie, co uciekły z rąk.
W lasach zielonych – białe łanie
Uchodzą w coraz cichszy taniec.
Tańcza panowie, tańczą panie
„na moście w Avinion”.
Recytator przy stole, pisząc list:
Miła moja, kochana. Taki to mroczny czas.
Ciemna noc, tak już dawno ciemna noc, a bez gwiazd,
po której drzew upiory wydarte ziemi - drżą.
Smutne nieba nad nami jak krzyż złamanych rąk.
Głowy dudnią po ziemi, noce schodzą do dnia,
dni do nocy odchodzą, nie łodzie-trumny rodzą,
w świat grobami odchodzą, odchodzi czas we snach.
A serca – tak ich mało, a usta – tyle ich.
My sami – tacy mali, krok jeszcze- przejdziem w mit.
Recytacja dziewczyny „jakby odpowiedz”
Unieś głowę jak źródło,
Z niej powstanie kolor
I nazwanie wszechrzeczy,
i płynienie porom.
Widzisz, wszystko spełnione,
Czas po brzeg nalany
I niebo syte żaru
Jak złote fontanny.
A wszystko możesz spełnić
Od nowa i począć
Widowiska w obłokach
Tryskające oczom.
Bo kochać znaczy tworzyć,
Poczynać w barwie burzy
Rzeźbą gwiazdy i ptaka
W łun czerwonych marmurze.
Muzyka. Potem recytacja chłopca.
Niebo złote ci otworzę,
W którym ciszy biała nić
Jak ogromny dźwięków orzech,
Który pęknie, aby żyć
Zielonymi listeczkami,
Śpiewem jezior, zmierzchu graniem,
Aż ukaże jądro mleczne
ptasi świt.
Ziemi twardą ci przemienię
w mleczów miękkich płynny lot,
wprowadzę z rzeczy cienie,
które prężą się jak kot,
futrem iskrząc zwiną wszystko
W barwy burz, w serduszka listków,
w deszczów siwy splot.
I powietrza drżące strugi
jak z angielskiej strzechy dym
zmienię ci w aleje długie,
w brzóz, przejrzystych śpiewny płyn,
aż zagrają, jak wiolonczel
żal –różowe światła pnącze,
pszczelich skrzydeł hymn.
Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne –obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.
Kolejny utwór jest śpiewany, np. przy akompaniamencie gitary, wg zespołu „Grupa wszystkiego najlepszego”
Aniołowie, aniołowie biali,
na coście to tak u żłóbka czekali,
po coście tak skrzydełkami trzepocąc
płatki śniegu rozsypali czarną nocą?
Ciemne noce, aniołowie, w naszej ziemi,
ciemne gwiazdy i śnieg ciemny, i miłość,
i pod tymi obłokami ciemnemi
nasze serce w ciemność się zmieniło.
Aniołowie, aniołowie biali,
O! Przyświećcie blaskiem skrzydeł swoich,
by do Pana trafił ten zagubiony
i ten, co się oczu podnieść boi.
i ten, który bez nadziei czeka,
i ten rycerz w rozszarpanej zbroi,
by jak człowiek szedł do Boga – Człowieka,
aniołowie, aniołowie biali.
Flet – podkład. Recytacja.
Tak wzrastamy, idziemy przez czas i kochanie
Bogu nie dowierzamy, ludzie kłamią nam.
Jeszcze rok, jeszcze życie, a co pozostanie,
kiedy u blasku przystaniemy bram?
Nikt z nas nie jest bez winy. Kiedy noc opada,
wasze twarze i moja ociekają krwią
i własne ciało jest jak duszy zdrada,
i nienawistne ćwieki własnych rąk.
I nikt bez zmazy. Czarne czasu koła
jedne w drugie wplecione, czyn pociąga czyn.
I noc. A z nocy tej jak gdyby nikt nie wołał
nawet o łaskę, odpuszczenie win.
O spłyń, aniołem spłyń i od konania
Z myślą od głowy odcięta przez bat
Oczyść. I przywróć nam noc pokochania,
Sosnowy, prosty dom i potok żywych lat.
Para recytatorów: chłopiec i dziewczyna:
Słońce, słońce w ramionach
Czy twego ciała kryształ
Pełen owoców białych,
Gdzie zdrój zielony tryska,
Gdzie oczy miękkie w mroku
Tak pół mnie, a pół Bogu.
Twych kroków korowody
W urojonych alejach,
Twe odbicia u wody
Jak w pragnieniach, w nadziejach.
Twe usta u źródeł To syte, to znów głodne,
I twój śmiech I płakanie Nie odpłynie, zostanie.
Recytują wspólnie:
Uniosę je, przeniosę
Jak ramionami –głosem,
W czas daleki,wysoko.
W obcowanie obłokom.
Tak pól mnie, a pół Bogu.
Aktorzy wspólnie wykonują piosenkę „Kolęda”.
W programie wykorzystano wiersze K.K.Baczyńskiego (w kolejności):
- Piosenka
- Sur Le Pont D Avinion
- Ten czas
- Źródło
- Niebo złote...
- Kolęda
- Modlitwa II
- Miłość
W spektaklu należy wykorzystać muzyczne I plastyczne talenty uczniów.