Miłość niejedno ma imię:)
Wchodzi główny bohater Dawid (włosy „stoją” mu dęba) Hello! Witam wszystkich! Mam na imię Dawid..mh...Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak wyglądam, jakbym był ciężko przestraszony. Ano przeżyłem w moim życiu niejednego stresa...Życie to stres...stres to miłośc.... miłosc to ona....one...on...ono....my ....wy ...oni...ja ...ty...
- A o czym to ja miałem mówić? Acha- o miłości....Miłość, miłość, miłość niejedno ma imię... Pierwsza była....mhm...starsza, doświadczona... jak ona miała Tielimienia? To było jakieś 100 lat temu!Byłem zakochany jak wariat do momentu gdy jej się dobrze nie przyjrzałem.
(Paulina i Adrian)
(Utwór „Wspomnienie” A. Jopek, M. Żebrowski. Wchodzi ona-strój z epoki: piękna suknia, peruka, twarz zasłonięta wachlarzem. On ubrany:frak, żabot, peruka, podkolanówki, portki. Przymilają się do siebie i nagle ona odsłania wachlarz-ma wyłupiaste oczy zrobione z połówek ping-ponga i nie ma zębów. On na ten widok ucieka.)
- Te kobiety potrafią być odrażające....a fe! To był mój pierwszy stres. Do dzisiaj na widok wachlarza włosy stają mi dęba:)
Kolejny to nie był stres, tylko stresik. Malutka, sliczniutka, niewinniutka, a potworek:)
Moja przedszkolna miłość Zuzia. To ona była chyba moja pierwszą miłością!
(Karolina i Paweł)
(Utwór „Zuzia lalka nieduża” ona spódniczka, podkolanówki, kucyki, lizak. On krótkie spodenki, podkolanówki, proca. On ją zaczepia, ona mu wystawia język, kopie go, je kozy:)
_Ale dość już tej dziecinady! W sumie jestem już dorosłym facetem. A z moją kolejną miłością Mariolką było tak:Ojciec pewnego razu przyszedł do mnie i powiedział:
-Najlepsze kandydatki na żony, to wiejskie dziewczyny. Synu znalazłem Ci narzeczoną!
-Ładna?
-Jeszcze jak, żebyś ty wiedział jak szybko potrafi widłami słomę zrzucić z furmanki!
No i zaczęliśmy się spotykać, ale wstydziłem się bardzo jej wsiowych tekstów.
- Cześć mam na imię Dawid!
- Cześć Mariolka jestem!(Michaela ubrana: kufajka, spódnica, podarte rajtuzy, gumiaki,słoma wystaje z butów, chustka na głowie, rumiana dziołcha:)
- Coś tu śmierdzi!
- A juści świże , wijskie powitrze!
- A co Ci tam z butów wystaje?
- Żem z łojcem gnój od Mucki wywalała i żem czyściła chliwek. Patrze, a już ta godzina i nie zdążyłam się łoporządzic. Ali kawalir się nie boczy na mnie:Ładna nie jestem, bogata nie jestem, ale robotna,że hej!
Szkoda mi się jej zrobiło. Namówiłem ją na wyjazd do ciotki do Ameryki, aby tam nabyła manier, a przede wszystkim nauczyła się po "miejsku" mówić.
Po kilku tygodniach dziewczyna wraca, ja czekam na lotnisku. Ona wychodzi z samolotu i woła do mnie:
- Heloł bejbi! Heloł bejbi!
- O, proszę, jak ładnie! - mówię.
A ona krzyczy dalej:
- Heloł bejbi! Juści jezdem nazad!
No niestety niektórzy są nienauczalni!
Ale angielskiego się nauczyła. Mówi raz do mnie:
-I love you.
A ja na to - I love you too.
A na to ona odpowiada:
- I love you three.
Ale to chyba nie była prawdziwa miłosc, bo jak raz poszliśmy do świetlicy wiejskiej na zabawę, to okazało się, że grał tam jej były chłopak Zenek. I wtedy przeżyłem kolejnego stresa!
(Utwór disco polo”Wieczna miłośc”. Zenek(Krystian)-koszula rozpięta, złoty łańcuch, włosy na żel:)Śpiewa do niej i odchodzą razem...
- Jednak swój do swego ciągnie!
Ciężko w życiu znaleźć prawdziwą miłość. Pomyślałem o dziewczynach z miasta. Postanowiłem, że pójdę za przykładem moich kumpli ziomali, który zarywają laski na super bryki. Co prawda groszem nie śmierdziałem, więc kupiłem to na co było mnie stać. (Utwór: „Skuter” Dawid jedzie na małym dzięcinnym skuterze, w dziecinnym kasku, obok dziewczyny śpiewają. Nagle jedna dziewczyna przysiada się i jadą razem. Ale po chwili zrzuca go, zabiera mu skuter i odjeżdża...)
No i tak przeżyłem kolejnego podwójnego stresa:strata dziewczyny i skutera.
No i do tej pory miałem spokój. Niedawno miałem farta i trafiłem „szóstkę” w totka i one się o tym dowiedziały!!! O rety nadchodzą!!!!
Dziewczyny obchodzą go z różnych stron, szarpią go, drą koszulę, przewracają. A on w tym czasie wykrzykuje:
Ratujcie mnie ludzie, o rety!
Co ze mnie zrobiły kobiety?
Jeść mi nie dają, spać mi nie dają,
a kochać się wciąż pozwalają.
Nie jem, nie piję ze złości,
już tylko skóra i kości.
Oj, co to będzie, gdy trzeba będzie
sprostać prawdziwej miłości?