NARRATOR
Spotykamy się tutaj w dniu rocznicy śmierci wielkiego człowieka. Człowieka, który pokazał swoja wielkość cierpliwością, zrozumieniem, ubóstwem, pokorą i modlitwą. Dał nam przykład tego, że człowiek może być dobry i udowodnił nam to całe dobro – sobą. Jego śmierć opłakiwały miliony. Pokazało to, ze jednak „wciąż kochamy za mało i stale za późno”.
RECUYTACJA WIERSZA – autorstwa uczennicy Marty Dziedziny
Jak to dobrze, ze
Uczyłeś trafiać do Boga bez mapy,
Zawsze takimi drogami
Po których idąc gubiło się grzechy.
Jak to dobrze, znam ja teraz i mogę pokazać ja innym.
Zwykle bywałeś serdecznie nieobecny,
Bo gdzie tam Watykan a gdzie ja.
Ale czuło się Ciebie jak ciepłą dłoń na policzku
I kręciły się w oczach łzy, od tego ciepła.
Odszedłeś widocznie musiałeś.
Może Bóg chciał, byś Go pocieszył,
A może po prostu w Niebie były ważniejsze sprawy.
NARRATOR
Przedstawimy za chwilkę kilka fragmentów z życia Papieża, które zdarzyły się naprawdę, jedne dawniej, drugie całkiem blisko...
ETIUDY TEATRALNE
Uczniowie odgrywają wybrane epizody z życia Jana Pawła II
Scenka I.
Przenieśmy się teraz w czasie do klasy pewnej szkoły, w której, tak jak i wszędzie, pisano egzaminy wstępne do gimnazjum. I właśnie...
..... ogłoszono wyniki egzaminu wstępnego do gimnazjum. Jurek Kluger dowiedziawszy się, że cała jego klasa pomyślnie zdała ów egzamin, postanowił podzielić się dobrą nowiną z przyjacielem. Po długich poszukiwaniach znalazł go wreszcie w kościele. Lolek Wojtyła w białym stroju ministranta służył do mszy.
- Lolek, Lolek, zostałeś przyjęty! – głośny szept Klugera rozległ się w całym kościele. Spojrzenie kolegi uciszyło go. Postanowił poczekać.
Kiedy Msza święta dobiegła końca, minęła go jakaś kobieta.
- Co ty tu robisz? Czy ty nie jesteś synem prezesa gminy żydowskiej? – spytała i poszła dalej, nie czekając na odpowiedź. I dobrze, bo Jurek nie bardzo wiedział, co jej powiedzieć.
Po chwili pojawił się Wojtyła.
- Czego chciała od ciebie ta kobieta? – zapytał.
- Nie wiem. Pewnie zdziwiła się, widząc Żyda w kościele. Reakcja Karola była natychmiastowa.
- Czemu miałaby się dziwić? Przecież jesteśmy wszyscy dziećmi jednego Boga!
Popatrz na swoja rękę i odpowiedz na pytanie: czy kolor Twojej skóry jest idealnym kolorem człowieka białej rasy? A czy jeśli okaże się, że tak nie jest, ma to oznaczać, ze jesteś gorszy? Powiedz mi – kim jesteś?
NAPIS: WSZYSCY JESTESMY DZIEĆMI JEDNEGO BOGA.
- uczeń przechodzi przez całą scenę pokazując widowni transparent z puentą danej sceny
Scenka II.
Po głowie kołata pytanie: Co w wolnych chwilach, w pewnego rodzaju „łatkach czasowych” porabiał Wojtyła?
„Gdy spojrzałem na książki w mieszkaniu Karola – wspomina Tadeusz Kwiatkowski – o wielu z ich nie miałem zielonego pojęcia. Same dzieła filozofów, jakieś tomy rozpraw religijnych. Nie interesowało mnie to.
- Czy ty to wszystko przeczytałeś? – spytałem go, wskazując na półkę z książkami.
- Jeszcze nie wszystkie – odpowiedział – ale przeczytam. Kiedyś zapytałem Karola, czy zna Trzy zimy Miłosza.
- Czytałem – skinął głową. – Piękne wiersze.
- Człowieku –zawołałem – kiedy ty masz czas na to wszystko? Harujesz w Solvayu, chodzisz na próby teatralne rapsodyków, zajmujesz się filozofia.
- Dla chcącego nic trudnego – uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu.”
Książka nie jest fikcja, istnieje obok nas. Powinna być częścią naszego życia. Czym ta część jest dla Ciebie.
NAPIS: PODĄŻAJMY ZA PAPIEŻEM
Scenka III.
Trochę później nadeszły ciężkie czasy. Trzeba było pracować, a praca ta wcale nie była lekka. Karol jednocześnie uczył się w Krakowskim Seminarium Duchownym, zdawał egzaminy i pracował w oczyszczalni sody.
Mówi Józef Pachacz, robotnik z „Solvayu”: Spotkałem go na zakładzie. Była dwunasta godzina. Dzwoniło na „Anioł Pański”. Dzwonek usłyszał, wiadra położył, przeżegnał się i modlił się. Potem wstał i poszedł dalej. Nie krępował się niczym.”
Był bardzo pobożny – wspomina Władysław Cieluch, kolega Karola z pracy. – Na nocnej zmianie, około dwunastej w nocy, klękał na środku oczyszczalni i modlił się.
Niejednokrotnie podchodziłem do niego i półgłosem, ażeby nie przeszkadzać w modlitwie, zawiadamiałem, że skropliny są mocne. Po chwili kończył modlitwę i zabierał się do pracy.
Nie wszyscy jednak pracownicy odnosili się z szacunkiem do człowieka pobożnego. Byli i tacy, którzy w czasie modłów rzucali w niego pakułami i innymi przedmiotami.”
Jeśli nie wstydzisz się siebie i tego kim jesteś, dlaczego wstydzisz się Kogoś, kto Cię takim stworzył i uczynił?
NAPIS: JESTEŚ STWORZONY PRZEZ BOGA, NIE WSTYDŹ SIĘ TEGO
Scena IV.
Karol Wojtyłą uwielbiał wycieczki po górach. Będąc już księdzem, wybrał się pewnego razu na samotna wyprawę.
„Ubrany na sportowo niczym nie różnił się od innych turystów. W trakcie 1)cedrówki spostrzegł, że zapomniał zegarka, podszedł więc do opalającej się na uboczu młodej wczasowiczki, by zapytać ją o godzinę, kiedy ta go ubiegła.
- Zapomniał pan zegarka, co? Wojtyła lekko zaskoczony.
- Skąd pani wie?
- Z doświadczenia – odpowiedziała kobieta. – Jest pan już dzisiaj dziesiątym mężczyzną, który „zapomniał” zegarka. Zaczyna się od zegarka, a potem proponuje winko, wieczorem dancing....
Wojtyła przerwał:
- Ależ, proszę pani, ja jestem księdzem! Wczasowiczka wybuchnęła śmiechem:
- No wie pan! Podrywano mnie na różne sposoby, ale na „księdza” to pierwszy raz! Karol Wojtyła uśmiechnął się i zerknął na zegarek nieznajomej. Kiedy odchodził, usłyszał jej szept:
- O rany! To chyba rzeczywiście ksiądz.
Gra pozorów jest niebezpieczna. Dużo się ryzykuje, dużo mnożna stracić. Także nieufność jest ciężkim przewinieniem wobec drugiego człowieka, a Ty? Jak łatwo Ty ulegasz pozorom? Ile razy spojrzałeś drugiemu człowiekowi w oczy bez podejrzeń?
NAPIS: SPRÓBUJMY ŻYC PRAWDĄ
Scenka V.
Trudno sobie wyobrazić, ze taka osobowość, jak Jego Ekscelencja może mieć Przyjaciela...
A jednak...
„Jerzy Kluger, gimnazjalny przyjaciel Karola Wojtyły, po wojnie pozostał za granicą, we Włoszech. Kiedyś przypadkowo usłyszał nazwisko arcybiskupa krakowskiego i postanowił sprawdzić, czy to ten sam Wojtyła, z którym chodził do szkoły. A ponieważ arcybiskup Wojtyła przebywał wówczas w Rzymie, Kluger do niego zatelefonował.
Tak, to był jego stary przyjaciel; obaj bardzo pragnęłi się spotkać. Kiedy? Natychmiast! Nie widzieli się przecież od dwudziestu siedmiu lat. Na powitanie Arcybiskup rozwarł ramiona:
- Jurek, nic się nie zmieniłeś!
- Jego Ekscelencja też nie!
- Ależ nie zwracaj się do mnie w ten sposób. Mów do mnie Lolek, jak zawsze.”
Przyjaźń jest ponadczasowa. Przemieszcza się ponad wymiarami i czeka, by ją wykorzystać do końca. Największy skarb to posiadanie przyjaciela, bratniej duszy. Więc teraz pomyśl – jak traktujesz swojego przyjaciela? Kim od jest dl Ciebie?
NAPIS: PRZYJAŹŃ TO NAJWIĘKSZY SKARB
Scenka VI.
Papieżowi, tak jak i nam, i wszystkim ludziom, zdarzały się dowcipne momenty, rozjaśniające na chwilę powagę, którą osnuwano postać Papieża.
„W kręgach kurialnych powtarza się ponoć taką oto anegdotę:
- Czym się różni Papież od Ducha Świętego?
- ???
- Duch Święty jest wszędzie...
- A Papież?
- Już tam był.
NAPIS: DUCH ŚWIĘTY JEST WSZĘDZIE – A PAPIEŻ JUŻ TAM BYŁ
Ojcze Święty, chcieliśmy Ci podziękować za Twoje człowieczeństwa. Za to, ze nie byłeś dla poważania, powagi, majestatu. Dziękujemy za to, ze byłeś dla nas, prostych ludzi, dla swoich bliźnich. Dzisiaj z całego serca dziękujemy. Santo subito – święty natychmiast!
ZAKOŃCZENIE
Recytacja wiersza – autorstwa Marty Dziedziny
Abba.
Jestem żebraczym dzieckiem ulicy.
Moja skóra ma wszystkie kolory.
Skamle o chleb płaczem, mojej nowonarodzonej ślepej siostry
I wyję z nienawiści czemu nie jestem kimś innym
Ziemia kontynentów dawno przestała być moim domem.
Znam zimno, bród, mękę, pracę.
Nie podeszłam do Ciebie, miałeś taką białą szatę,
To Ty podszedłeś pierwszy,
Wziąłeś mnie zdumiona na kolana, przytuliłeś
Witaj. Tato!
Witaj córko.
Jestem samobójcą powieszonym na płocie
Miedzy kurami i rozwieszonym praniem.
Nie wygoniłeś mnie z cmentarza jako jedyny niegodziwego,
Uścisnąłeś tylko moje obie dłonie powiedziałeś,
Witaj w domu.
Nawet gdybym przyszła Cię zabić,
Mierząc z lufy wyciągniętą ręką,
Ty tylko rozchyliłbyś ramiona i przytrzymał serce
Żeby się nie rwało, gdy spróbuję w nie trafić.
Już teraz zmieniasz mnie, trzymającą broń
W innego człowieka, jednym spojrzeniem wybaczenia.
Więc teraz niech jestem spokojem.
Przytulasz mnie do siebie kwietniowymi nocami,
Walcząc ze snem.
PIOSENKA – „ABBA OJCZE”