X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 7697
Przesłano:
Dział: Przedszkole

Mój kumpelek - scenariusz zajęcia dla grupy 5, 6 - latków

Cele:
• Eliminowanie lęku przed nowym środowiskiem
• Pielęgnowanie przyjaźni
• Kształtowanie empatii i współczucia
• Rozwój wyobraźni
• Podniesienie poczucia własnej wartości

Środki dydaktyczne: masa solna, farby plakatowe, tekst bajki terapeutycznej, karteczki – słoneczka, słoneczko za chmurką, chmurki

Przebieg zajęcia:

1. Dzieci siedzą w kręgu i wykonują poleceń Nauczycielki. Nauczycielka mówi: witają się te dzieci, które oglądały wczoraj bajkę. Witają się te dzieci, które lubią różowy kolor itp.
2. Technika „Mapa mentalna”. Na środku dużego arkusza rysujemy: Czego boję się w nowym miejscu? Dzieci wymieniają obawy, następnie rysują na papierze kredkami.
3. Rozmowa na temat odczuć, jakie towarzyszą dzieciom w nowym otoczeniu: Nauczycielka pyta, dzieci odpowiadają: Czy lubicie nowe miejsca? Kto odpowie, że nie lubi, wyjaśnia, dlaczego. Co myślicie, gdy znajdziecie się w nowym miejscu?
4. Nauczycielka prosi, by dzieci posłuchały historii Jagódki.
5. Rozmowa z dziećmi: Czy wy też chciałybyście mieć takiego małego przyjaciela – kumpelka? Jak go sobie wyobrażacie?
6. Lepienie z plasteliny wymyślonego przez siebie przyjaciela – kumpelka, pomalowanie farbami kumpelka, nadanie mu imienia.
7. Dyskusja na temat Czy znacie jakieś dziecko, któremu wasz kumpelek byłby bardziej potrzebny niż wam? Opowiedzcie o tym.
8. Na zakończenie każde dziecko kończy zdanie: Mój nowy przyjaciel pomoże mi, gdy...
9. Ewaluacja – dzieci wybierają karteczki: słoneczko, słoneczko za chmurką lub chmurki.

Halina Radoła
Czarnulek

W małej wiosce u podnóża gór, w ślicznym, niewielkim drewnianym domu mieszkała Jagódka wraz z rodzicami. Chodziła do pierwszej klasy i miała kilka koleżanek, z którymi często się bawiła. Najlepszą z nich była Asia, mieszkająca tuż obok, z którą były prawie nierozłączne.
Dziewczynka bardzo lubiła ogródek, w którym mamusia siała rozmaite kwiatki i sadziła warzywa, a także łąkę za domem, nad którą fruwały różnobarwne motyle i ptaki. Nie było tu hałasu, samochodów i tłumu śpieszących się ludzi. Wszyscy znali i lubili Jagódkę, a i ona zawsze uśmiechała się i witała sąsiadów. Żyło się tu miło i spokojnie.
Pewnego dnia tatuś Jagódki wrócił do domu i oznajmił, że wkrótce muszą przeprowadzić się do dużego miasta, bo dostał tam dobrą pracę. Córeczka była przerażona. Jak to? Ma zostawić dom, szkołę, koleżanki, które znała? Przecież w mieście jest strasznie!!! Na pewno od razu zgubi się na ulicy! Nie będzie miała przyjaciół a obce dzieci będą się z niej śmiały.
Wakacje nie były już tak radosne, nawet słońce i piękna pogoda nie cieszyły. Gdy zbliżał się dzień przeprowadzki, Jagódka stawała się coraz bardziej niespokojna. Często budziła się w nocy i płakała. Wtedy mama przytulała ją i tłumaczyła, że wszystko na pewno będzie dobrze. Będą mieli piękne mieszkanie w centrum miasta, dostanie własny pokój, będą chodzić do kina, teatru, ogrodu zoologicznego. Mówiła:
- Córeczko poznasz sympatyczne i miłe koleżanki w nowej szkole.
Jednak dziewczynka nie chciała w to uwierzyć, straciła apetyt, schudła i ze strachem myślała o nowym życiu. W końcu nadszedł ten straszny dzień, kiedy trzeba było odjeżdżać. Przed dom zajechała ciężarówka. Załadowano cały dobytek. Rodzina pożegnała się serdecznie z sąsiadami, obiecując, że będą dzwonić, pisać i przyjeżdżać na wakacje. Wszyscy życzyli im powodzenia. Do Jagódki podeszła jej przyjaciółka Asia. Obie dziewczynki płakały, bo wiedziały, że tak prędko się nie zobaczą. Żal im było wspólnie spędzanych dni, zabaw na łące, powrotów ze szkoły i wypraw do pobliskiego lasu.
Jagódka po raz ostatni uścisnęła Asię, a ta powiedziała: Mam coś dla ciebie. Proszę – i podała jej niewielką maskotkę – ślicznego czarnego pieska. Kiedy będzie ci smutno i źle w nowym miejscu, kiedy będziesz tęskniła, to patrząc na niego pomyślisz o mnie. Niech to będzie twój nowy przyjaciel. Dziewczynka spojrzała na pieska, przytuliła go i wykrzyknęła z zachwytem:
- Jaki on śliczny!!! Nazwę go czarnulek! Dziękuję Ci, Kasiu. Zawsze bawiąc się z nim będę myślała o tobie. Ciebie jednak nikt mi nie zastąpi...
W końcu trzeba było się rozstać. Samochód odjechał, pozostawiając w oddali góry, wioskę, las i łąkę.
Po kilku godzinach Jagódka z rodzicami znalazła się w mieście. Już tramwaje, zmieniające się światłą i klaksony pędzących samochodów bardzo ją przestraszyły. Pomyślała, że na pewno będzie miała problemy z trafieniem do szkoły. Wszyscy dookoła gdzieś się spieszyli, nie było kwiatów, drzew i ławeczki przed domem. Zamiast tego ujrzała wielki szary blok, a do mieszkania trzeba było wjechać windą na jedenaste piętro. Nikt nikogo nie witał, nie uśmiechał się, sąsiedzi nawet się nie znali. Stwierdziła, że życie w mieście musi być bardzo smutne. Ludzie z góry wyglądali jak mrówki, które dokądś pędzą, byli zajęci własnymi sprawami. Mieszkanie było jasne, piękne i duże. Dziewczynka dostała własny pokoik z kolorowymi zasłonkami i ładnymi mebelkami, na których od razu poustawiała swoje zabawki i książki. Mimo to czuła się w nim obco. Brakowało jej Asi i innych koleżanek. Mamusia i tatuś byli pochłonięci układaniem rzeczy na nowych miejscach. Usiadła więc na łóżku i rozpłakała się z tęsknoty za dawnym życiem.
Nagle poczuła, że w kieszeni jej zielonej bluzki coś się poruszyło. Włożyła tam rękę i wyciągnęła pieska. Patrzył na nią bystro swymi czarnymi błyszczącymi oczkami. Wyglądał, jakby się uśmiechał. Kiedy go przytuliła, polizał ja po twarzy i szepnął:
- Nie martw się, Jagódko, nie jesteś sama, masz przecież mnie. Obiecałem Asi, że będę twym przyjacielem.
- To ty potrafisz mówić? - zdziwiła się dziewczynka i z wrażenia aż przestała płakać.
- Oczywiście, ale nie mów o tym dorosłym, bo i tak nie uwierzą. Już zapomnieli, że kiedyś byli mali. Będę z tobą zawsze, gdy będziesz mnie potrzebowała, gdy będziesz mnie potrzebowała, gdy Ci będzie smutno i źle, dopóki nie znajdziesz sobie nowych przyjaciół. Obiecaj mi jednak, że jeżeli spotkasz kogoś, komu będzie jeszcze gorzej, podarujesz mnie tej osobie.
- Niech tak będzie – odparła Jagódka ciesząc się, że ma kogoś, z kim może się pobawić i porozmawiać. Nawet pokoik wydał się jej przytulniejszy i życie w mieście już nie takie straszne.
Przez kilka kolejnych dni dziewczynka bawiła się z Czarnulkiem. Zabierał go ze sobą wszędzie, kiedy z mamą zwiedzały zoo, parki, zabytki, muzea, a nawet szły na zakupy. Czuła się pewniej, gdy wiercił się w jej kieszeni. Przy obcych ludziach był tylko nieruchomą maskotką, wprawdzie śliczną, ale jedną z wielu. Dla niej stał się kimś więcej – prawdziwym i jedynym przyjacielem. Czasami wieczorami leżąc w łóżku rozmawiali o Asi, o wsi i łąkach u podnóża gór.
Nastąpił wreszcie koniec wakacji i trzeba było pójść do nowej szkoły. Mama zawiozła tam dziewczynkę i zostawiła pod opieką pani. Żadne z dzieci nie podeszło do niej. Wszyscy już się znali, opowiadali o wakacjach. Chłopcy pokazywali sobie kolekcje pięknych kamieni, które przywieźli znad morza, chwalili się nowymi zdobyczami. Dziewczynki szeptały w kącie cichutko chichocząc i pokazując ją palcami. W końcu zabrzmiał dzwonek na lekcję i uczniowie weszli do klasy. Nauczycielka powiedziała:
- Dzieci, mamy nową koleżankę. Ma na imię Jagódka i przyjechała do nas z daleka. Bądźcie dla niej mili. Jagódka zarumieniła się ze wstydu, bo wszyscy patrzyli na nią, ale nagle poczuła, że Czarnulek kręci się w jej kieszeni. To dodało jej trochę odwagi. Zajęła wskazane przez panią miejsce, niestety obok nikt nie siedział. Okazało się, że zwykle siedzi tam Zosia, ale często choruje i nie ma jej w szkole.
Lekcja potoczyła się dalej, wszyscy opowiadali wrażenia z wakacji, lecz ona nie mogła się skupić. Tak minęło kilka godzin i dziewczynka z ulgą wróciła do domu. Na pytania rodziców o nowe koleżanki, coś tam mruknęła i zamknęła się z Czarnulkiem w swoim pokoju. Tylko z nim czuła się bezpiecznie. Minęło kilka godzin i dziewczynka z ulgą wróciła do domu. Na pytania rodziców o nowe koleżanki, coś tam mruknęła i zamknęła się z Czarnulkiem w swoim pokoju. Tylko z nim czuła się bezpiecznie.
Minęło kilka dni i Jagódka powoli przyzwyczajała się do nowego życia w mieście, do nowej szkoły, poznała imiona koleżanek i kolegów z klasy. Pewnego ranka zobaczyła, że miejsce w ławce obok jest zajęte. Siedziała na nim mała, szczupła dziewczynka.
- Mam na imię Zosia – powiedziała. – A ty?
- Ja jestem Jagódka i przyjechałam tu z daleka.
- A gdzie przedtem mieszkałaś?
- Na wsi u podnóża gór. Jak tam było pięknie – rozmarzyła się dziewczynka.
- Nigdy nie byłam w górach, opowiesz mi o nich? – Spytała z zaciekawieniem Zosia.
- Oczywiście, kiedy tylko zechcesz – szepnęła szybko Jagódka, bo już zaczynała się lekcja. Podczas przerwy Zosia i Jagódka poznały się trochę lepiej i stwierdziły, że świetnie im się ze sobą rozmawia. Trzymały się razem już do końca lekcji i wspólnie wyszły ze szkoły.
Dziewczynki zaprzyjaźniły się i zaczęły się wzajemnie odwiedzać. Okazało się, że mieszkają w sąsiednich blokach, dlatego zawsze razem wracały do domu. Niestety Zosia często chorowała i opuszczała zajęcia, toteż nie miała przyjaciół. Opowiadały – jedna o zastrzykach i pobytach w szpitalu, druga – o górach, Asi i dawnym życiu na wsi. Częstowały się kanapkami, słodyczami i wymieniały ciekawymi lekturami, ponieważ obie bardzo lubiły czytać.
Upłynęło kilka dni. Jagódka postanowiła pokazać Asi Czarnulka. Zaprosiła ją do siebie i z tajemniczą miną wyjęła maskotkę z kieszeni. Na jej widok przyjaciółka aż klasnęła w ręce.
- Jejku, jaki on śliczny! Mogę go potrzymać? – spytała.
- Jasne – odparła dziewczynka. – A wiesz, że on mówi?
- Naprawdę? – zdumiała się Aśka.
- Oczywiście, że mówię – wtrącił się piesek i mrugnął do niej roześmianym, błyszczącym oczkiem. – Jestem wielkim gadułą! Tylko mi nie przerywaj!
Rzeczywiście, kiedy zaczął mówić, trudno było wtrącić jakieś słowo. Opowiadał i opowiadał, żartując przy tym i robiąc zabawne miny, a dziewczynki śmiały się serdecznie i tak głośno, że aż mama kilka razy zaglądała do pokoju. Już dawno tak dobrze się nie czuły.
Odtąd Czarnulek rozmawiał z obiema przyjaciółkami. Był przy tym bardzo wesoły. Te pogawędki i zabawy stały się dla nich bardzo ważne. Pomagały im przetrwać trudne chwile i zapomnieć o drobnych przykrościach i niepowodzeniach w szkole. Jagódka mając Czarnulka nie czuła się samotna w obcym mieście. Często odwiedzała koleżankę po lekcjach i bawiły się z pieskiem. Była znacznie weselsza i odważniejsza niż kiedyś. Inne dzieci też ją polubiły i już się z niej nie śmiały. Zapraszały ją nieraz do swoich domów i przedstawiały rodzicom oraz rodzeństwu. Lecz nikt nie był dla niej tak ważny jak Zosia.
Pewnego ranka miejsce w szkolnej ławce obok Jagódki było puste. Okazało się, że Zosia znowu jest w szpitalu i nieprędko z niego wyjdzie. Tak powiedziała dzieciom pani. Odwiedziwszy ja po lekcjach jagódka z przerażeniem spostrzegła, że koleżanka była bardzo blada i smutno się uśmiecha. Do ręki miała podłączoną kroplówkę, z której kapał jakiś płyn.
- Wiesz, nie będę mogła na razie chodzić do szkoły – szepnęła. – Najgorsze jest to, że nie mam tu z kim porozmawiać, nudzę się i jest mi źle. Pielęgniarki są miłe, ale bardzo zajęte. Nie mają dla mnie czasu. Dają mi tylko zastrzyki i odchodzą. Pan doktor zagląda jedynie rano. Mamusia też pracuje i może przychodzić dopiero wieczorem, a tatuś jest w dalekiej podróży. Leżę tu sama i bardzo tęsknię za Tobą i za innymi koleżankami ze szkoły. Brak mi naszych wesołych zabaw. Czasami trochę poczytam, ale tak tu cicho i pusto... Patrzę przez okno i widzę piękny jesienny park, w którym spacerują staruszkowie i bawią się małe dzieci, zbierając kasztany. Kiedy ja będę mogła iść na spacer po tych złotych, szeleszczących pod nogami liściach?
W tym momencie Zosia zaczęła cicho płakać, Jagódka też posmutniała i łzy pojawiły się w jej oczach. Usiadła na łóżku przyjaciółki, objęła ją i wtedy przypomniała sobie słowa Czarnulka:
- Będę z Tobą zawsze, kiedy ci będzie źle i smutno, ale jeżeli spotkasz kogoś, komu będzie jeszcze gorzej, podaruj mnie tej osobie. Już wiedziała, co ma zrobić. Wyjęła maskotkę z kieszeni, spojrzała w jej błyszczące oczka, przytuliła i położyła na łóżku chorej koleżanki.
- On jest teraz twój – powiedziała. – Potrzebujesz go bardziej niż ja. Mnie już pomógł znaleźć przyjaciółkę.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.