Czasem chciałabym być znowu małą dziewczynką,
biegać boso po trawie mokrej od rosy.
Z babcią zbierać grzyby rosnące pod choinką,
i po lesie chodząc liliowe zrywać wrzosy.
Napełniać kosze pachnącymi jeżynami i malinami,
ukradkiem wkładając garść poziomek do ust.
Czuć kuszący zapach kruchego ciasta z owocami,
i do starego pieca wkładać suchy chrust.
Piec na blasze rude rydze i podpłomyki,
pajdę chleba smarować masłem pachnącym.
I w remizie pląsać tańcząc w rytm muzyki,
rankiem wracać , idąc w parze ze słońcem wschodzącym.
Znowu wchodzić na wysokie drzewa w sadzie,
swą zwinnością i sprytem jeszcze raz nacieszyć się.
Patrzeć jak czerwone słońce do snu się kładzie,
do ciepłego piasku nad Wisłokiem tulić się.
Dzisiaj chwile utrwalone w fotografiach,
oglądamy , wspominając - gdy jest czas.
Marząc o dzieciństwa pięknych latach,
myśląc o tym, czy ktoś kiedyś wspomni nas?