Luty 2001
Osoby:
Kobieta, Wróżka, Calineczka, Żaba, Motyl, Biedronka, Mysz, Kret, Jaskółka, Elf.
AKT I
KOBIETA:
Czy aby przyjdzie wezwana Wróżka? Czekam na nią już długo... A może obraziła się? One są takie drażliwe. O, coś daleko porusza się, pewnie to ona... Tak, to na pewno Wróżka.
WRÓŻKA:
Przybywam na twe wezwanie, widzę, że się niecierpliwiłaś.
KOBIETA:
Tak, z wielkim utęsknieniem czekam na ciebie, Wróżko, bo słyszałam, że jesteś nie tylko potężna, ale i dobra.
WRÓŻKA:
Widzę po twych oczach, że gnębi cię wielki smutek. Cóż jest jego przyczyną?
KOBIETA:
Brak radości w moim domu. Chciałabym mieć córeczkę. Od wielu lat czekam na nią, ale złe czary, które kiedyś rzucone zostały na mnie, przeszkadzają mi w tym. Cóż mam robić, droga Wróżko?
WRÓŻKA:
Nic się nie martw, zaradzimy złu. Postaram się coś wymyślić. Oto jest ziarenko jęczmienia. Ale to nie jest takie zwyczajne ziarenko, które sieją w polu, albo rzucają na pokarm kurom. Weź je (wręcza), wsadź do ziemi i pielęgnuj. Podlewaj też codziennie.
KOBIETA:
To wszystko?
WRÓŻKA:
Tak, to wszystko. Potem zobaczysz sama, co z tego będzie. Na razie wykonaj moje polecenia.
KOBIETA:
Dziękuję ci, dobra Wróżko. Zrobię wszystko, co poleciłaś.
WRÓŻKA:
A teraz żegnaj i bądź dobrej myśli. Do widzenia.
KOBIETA:
Do widzenia.
AKT II
KOBIETA:
Och, cóż za prześliczny kwiat zakwitł nocą, jakie barwne i piękne ma kwiatki. Podleję go jeszcze (podlewa).
WRÓŻKA:
Aby nie zrywaj tego kwiatu, poczekaj, niech się rozwinie.
KOBIETA:
To Ty dobra Wróżko? Skąd się wzięłaś?
WRÓŻKA:
Przybywam sprawdzić moc swego czaru. Wszystko jest jednak tak, jak chciałam. Odchodzę i życzą szczęścia oraz radości, bo jej niebawem doznasz.
KOBIETA:
Żegnaj Wróżko, już jestem szczęśliwa. (kwiat powoli zaczyna się rozwijać)
CALINECZKA:
Och, jaki piękny jest świat wokół. A kto ty jesteś, piękna pani?
KOBIETA: (podbiega do Calineczki i całuje ją)
Twoją mamą. Dobra Wróżka wyczarowała mi ciebie.
CALINECZKA:
Mamą? Jak się cieszę. Tak chciałam mieć mamę!
(wychodzi z kwiatu)
KOBIETA:
Chodź ze mną do domu, pokażę ci wszystko, zobaczysz, gdzie zamieszkasz od dziś. (odchodzą)
ŻABA:
Jaka piękna dziewczynka, będzie dobrą żoną dla mojego synka. Muszę zakraść się gdzieś w pobliżu. Gdy dziewczynka będzie sama, złapię ją i zaniosę do swego domu na błotach. (wchodzi Kobieta z Calineczką)
KOBIETA:
Jesteś taka śliczna i maleńka, nazwę cię Calineczka. Pobaw się w tym ogrodzie, przyjdę po ciebie niedługo.
CALINECZKA:
Jak tu wszędzie pięknie. Długo przebywałam uśpiona w ziarenku, a potem w pąku kwiatu. Nie wiedziałam, że na zewnątrz może być tak ślicznie. (wchodzi Żaba) A co to za dziwne stworzenie?
ŻABA:
Jestem Żaba. Mieszkam na błotach, zaraz za tymi drzewami.
CALINECZKA: (drżącym głosem)
Dzień dobry Żabo, ale nie zbliżaj się do mnie, bo ja się ciebie boję.
ŻABA:
Nic się nie bój, moja mała. Chodź ze mną na błota, poznam cię z moim synkiem.
CALINECZKA:
Och, nie, wolę zostać tutaj.
ŻABA:
Mój synek spodoba ci się. Jest taki piękny jak ty. Zostaniesz jego żoną.
CALINECZKA:
Nigdy, nie zbliżaj się do mnie. (żaba łapie ją, szamocą się)
ŻABA:
Jeśli nie chcesz sama, zabiorę cię siła. (ciągnie ją za scenę)
CALINECZKA:
Puść mnie, nie chcę nigdzie iść, puść.
ŻABA: (zmiana kilku elementów dekoracji)
Uf, ale się zmęczyłam ciągnąc to nieznośne stworzenie. Siądź tu na tym liściu. Woda wokół, więc mi nie uciekniesz. Idę przygotować mieszkanie dla was na błotach i zawiadomić mego synka, jaką piękną narzeczoną mu przyniosłam.
CALINECZKA: (siada i płacze)
Co ja teraz pocznę? Mama na pewno mnie szuka. Jaka wstrętna Żaba. Kto mi pomoże?
ŻABA:
Mój synek jeszcze śpi. Nie chciałam go budzić. Popatrz z daleka jakiż on piękny! Och, daleko szukać takiego pięknego Żabika. Popatrz, jak rozkosznie rozciąga się we śnie.
CALINECZKA: (patrząc w tę stronę)
Och, jaki on brzydki. Nie chcę go za męża. Puść mnie. Żabo, nie chcę.
ŻABA: (z gniewem)
Coś ty powiedziała? Mój Żabik brzydki? Ty zarozumiała dziewczyno! Natychmiast go poślubisz. Idę zaraz obudzić go.
CALINECZKA: (załamując ręce)
Co ja teraz zrobię? Wszędzie woda, nie mogę uciec. Jak jestem nieszczęśliwa, boję się brzydkiej ropuchy, nie chcę być żoną jej syna, nie chcę mieszkać na błocie.
MOTYL:
Nie płacz, Calineczko, ja ci pomogę. Już rak rzeczny przeciął łodygę liścia. Chwyć się mnie. Dzięki temu będziesz szybciej płynęła. Nie dostanie cię brzydka ropucha.
CALINECZKA:
Dziękuję ci, kochany Motylu. Spieszmy się, bo żaba zaraz wróci. („odpływają”-pod liściem można zamocować wrotki)
ŻABA: (krzyczy za nimi)
Zatrzymaj się natychmiast, zatrzymaj!
MOTYL:
Nie bój się. Żaba została daleko. Możesz dalej spokojnie płynąć sama. Do widzenia Calineczko!
CALINECZKA:
Do widzenia Motylu. Dziękuję ci za pomoc. Niedaleko jest brzeg, podpłynę do niego i będę ocalona. Jak wspaniale się płynie.
ŻUK:
Skąd się tu wzięłaś, dziewczynko?
CALINECZKA:
Przypłynęłam z daleka na tym liściu.
ŻUK:
W sama porę. Właśnie szukam żony. Zabiorę cię do swego domu. Pokaże cię przyjaciołom, a potem weźmiemy ślub.
CALINECZKA:
Ale ja nie chcę. Pragnę wrócić do swego domu.
ŻUK:
Nic z tego. Zabieram cię i koniec. (ciągnie ją za sobą) Uf, usiądź tu na pieńku i nie próbuj uciekać, bo w lesie jest pełno moich braci. Masz tu trochę pachnącego miodu, posil się. Naprawdę jesteś bardzo piękna.
CALINECZKA:
Cóż ja zawiniłam, że mnie ciągle ktoś prześladuje? Nawet nie wiem, w którą stronę mam iść. (rozgląda się) Wszędzie tyle drzew. Jestem już taka zmęczona i chce mi się spać, nie mogę zrobić kroku. (kładzie się i zasypia)
ŻUK: (zaciera ręce)
Bzz, bzz. Usnęła ze zmęczenia. To dobrze. Zaprosiłem gości, żeby poznali moją wybrankę. Będę miał piękną żonę.
BIEDRONKA:
Podobno, żuku żenisz się. Gratuluję. A kim jest ta wybranka?
ŻUK:
Oto ona. Nie mów tak głośno, bo ją obudzisz. Przed chwilą usnęła.
BIEDRONKA:
Ona w niczym nie przypomina żuka. Nie podoba mi się. (odchodzi)
CALINECZKA:
Taki piękny miałam sen. Gdzie ja jestem?
ŻUK:
U mnie, u Żuka. Urządzam bal na twoją cześć. Widzę, że goście już idą. Rozmawiają z daleka. O, dostrzegli cię. Ciekawe jak im się spodobasz.
Głosy za sceną:
-Jakaż ona biedna, jaka malutka i nie ma skrzydeł.
-Nie pasuje do nas.
-Nędznie wygląda. Ani różków, ani skrzydeł.
-Po prostu szkaradna, szkaradna!
ŻUK:
Hm, hm...
Hm, hm... (chodzi wokół Calineczki i przygląda się) Może i rzeczywiście jesteś brzydka, hm... Naprawdę brak ci skrzydeł, nie umiesz fruwać. Nie, nie podobasz mi się. Wobec tego powinniśmy się rozstać. Idź sobie, życzę ci szczęścia.
CALINECZKA:
Odchodzę.
NARRATOR: (szum wiatru)
Całe lato przeżyła dziewczynka sama jedna w lesie. Z trawy uplotła sobie łóżeczko i zawiesiła je pod listkiem koniczyny dla ochrony przed deszczem. Żywiła się sokiem kwiatów i piła rosę, które stała na kwiatach. Tak minęło jej lato i jesień. Ale nadeszła zima, długa, mroźna zima. Ptaki odleciały do ciepłych krajów, kwiaty zwiędły, drzewa stały się nagie. Zrobiło się strasznie i nieprzyjemnie. Wkrótce i śnieg zaczął padać. Drżała z zimna. Tuż pod lasem rozciągało się pole, na którym kiedyś było zboże. Szła przez pole. Potykając się i zapadając w śnieg. Na koniec trafiła do norki myszy polnej, która tu miała swoje mieszkanie. Ciepło tam było i bardzo wygodnie. Calineczka stanęła w drzwiach.
AKT III
Norka myszy
CALINECZKA:
Cała jestem przemarznięta. Czy możesz mnie poczęstować ziarenkiem pszenicy? Od dwóch dni nic nie jadłam.
MYSZ:
Biednie stworzenie, takie zmarznięte. Usiądź przy ogniu i ogrzej się. Zjemy razem podwieczorek. Możesz zostać u mnie na zimę, tylko dobrze zamykaj drzwi norki, żeby zimno nie wpadło.
CALINECZKA:
Dziękuję ci, będę opowiadała ci dużo bajek, umiem ich wiele, pomogę też w pracy. (nakrywają do stołu, siadają do jedzenia) O, ktoś puka.
MYSZ:
Mam bogatego sąsiada – Kreta. Odwiedza mnie często. Mieszka obok w norce. Pewnie to on. Proszę.
KRET:
Witam sąsiadkę. Przykrzy mi się samemu i przyszedłem pogawędzić trochę. O, czuję tu kogoś nowego. (zakłada okulary)
MYSZ:
To Calineczka, chce przezimować u mnie, biedactwo.
KRET:
Hm, hm... Widzę ją, choć bardzo słabo, śliczna dziewuszka.
CALINECZKA:
Pójdę poszukać dobrych ziarenek na kolację.
MYSZ:
Tak, idź.
KRET:
Bardzo mi się Calineczka podoba. Dobrze by mieć taką żonę.
MYSZ:
Ależ to ogromny zaszczyt. Zaraz porozmawiam z nią. Co za radość. Jutro zamówię u pająków wyprawę ślubną.
KRET:
Niech od dziś tkają. Do końca zimy musi być gotowa. (wraca Calineczka) To zostawiam was, miłe panie. Do widzenia.
CALINECZKA:
Wybrałam najpiękniejsze ziarno.
MYSZ:
Dobrze Calineczko, jesteś dobrą gospodynią. A teraz winszuję ci, moja droga, mój sąsiad Kret chce cię pojąć za żonę. Przed chwilą poprosił mnie o twoją rękę.
CALINECZKA:
Za żonę?
MYSZ:
Tak, ciesz się, to bardzo bogaty kret, jakie ma pokoje piękne i wspaniałe, a jakie błyszczące, aksamitne futerko.
CALINECZKA:
Ale ja go nie chcę, on taki stary, ślepy. Nie lubi śpiewu ptaków. Boję się zostać pod ziemią. Proszę cię, dobra pani Myszo, nie wydawaj mnie za Kreta.
MYSZ:
Głupstwa mówisz, ciszej, bo jeszcze usłyszy. Właśnie idzie. Słyszał to ktoś cos podobnego. Takie grymasy. Kret to bogacz, uczony. To wielkie szczęście dla ciebie, takiej ubogiej dziewczyny.
KRET:
Przeliczyłem już swój skarb. Muszę jeszcze naprawić komnaty i korytarze, by godnie przyjąć swą żonę. Czy ona wróciła? Zgadza się?
MYSZ:
Tak, stoi obok. Oczywiście, że się zgodziła.
KRET:
Ach tak, widzę ją. Nawet w okularach słaby mam wzrok. Doprawdy, ładnie się prezentuje. Zatem idę uporządkować wszystko. Do widzenia, Calineczko.
CALINECZKA:
Ale ja nie chcę zostać pod ziemią, ja kocham kwiaty, słońce!
KRET:
Co tam kwiaty, słońce. Najpiękniejsze są ciemności. Nie lubię słońca, ono tak pali i piecze. (macha ręką i odchodzi)
MYSZ:
Nie martw się, sąsiedzie, do końca zimy wyprawa będzie gotowa. (Kret odchodzi, Mysz z oburzeniem zwraca się do Calineczki) Tylko bez humorów, moja miła, tak będzie, jak postanowiłam. A teraz idź do wyjścia norki, bo tam leży jakiś ptak. Trzeba go odsunąć, bo przeszkadza.
CALINECZKA:
To jaskółka. Zmarzło biedactwo. Takie zimno wokół. Ogrzeję ją własnym oddechem.
MYSZ:
Rób, co chcesz. Ja wychodzę.
CALINECZKA:
Obudź się ptaszku. O, zaczyna jej bić serduszko, odżywa, Jaskółeczko!
JASKÓŁKA:
Gdzie ja jestem?
CALINECZKA:
W norce Myszy. Ogrzałam cię oddechem, bo byłaś zmarznięta.
JASKÓŁKA:
Uratowałaś mi życie. Dziękuję ci. Może kiedyś będę mogła ci się odwdzięczyć, dobra dziewczynko. A teraz wracam na ziemię. Może uda mi się podążyć za moimi siostrami. Wrócę wiosną i odszukam cię. DO widzenia, Calineczko.
CALINECZKA:
Żegnaj Jaskółko. Cieszę się, że ożyłaś. (Jaskółka odchodzi) jak tu nudno pod ziemią. Kiedy przyjdzie wiosna? Ale wiosną mam zostać żoną starego Kreta.
AKT IV
Słychać śpiew ptaków
CALINECZKA:
Jak pięknie jest wiosną na świecie. A ja już na zawsze zostanę pod ziemią. Żal mi słońca, ptaków, kwiatów. (płacze)
JASKÓLKA:
Witaj, Calineczko.
CALINECZKA:
Jaskółko, moja kochana Jaskółko! Dokąd lecisz?
JASKÓŁKA:
Za ten las, rzekę i morze. Czy chcesz polecieć ze mną?
CALINECZKA:
Ależ tak, zabierz mnie ze sobą, bo jeśli zostanę, już nigdy nie ujrzę światła.
JASKÓŁKA:
Dlaczego?
CALINECZKA:
Za chwilę mam zostać żoną Kreta.
JASKÓŁKA:
To straszne, uciekajmy więc. Zaniosę cię tam, gdzie jest dużo kwiatów, śpiewają ptaki. Na pewno ci się spodoba.
CALINECZKA:
Zatem ruszajmy!
(Zmiana dekoracji)
CALINECZKA:
O, zamieszkam w tym kwiecie. Jest taki śliczny. (kwiat się otwiera)
ELF:
Pozdrawiam cię, śliczna dziewczynko. Słyszałem o tobie i czekałem długo, aby cie poznać.
CALINECZKA:
Jakiś ty miły i ładny. Kim jesteś?
ELF:
Jestem duszkiem tego kwiatu i królem tego ogrodu. Cieszę się, że podobam ci się. Zostań u nas, opowiesz mi o swych przygodach.
JASKÓŁKA:
Do zobaczenia, lecę do swojego gniazda. Odwiedzę was jeszcze.
CALINECZKA:
Dziękuję ci Jaskółko, za wszystko.
ELF:
Przypnę ci skrzydła, abyś mogła fruwać tak jak my.
CALINECZKA:
Tak mi tu dobrze, że nigdzie nie chcę odchodzić, ale muszę wrócić do mojej mamy.
ELF:
Nie musisz, Calineczko, mama opłakała twoje zniknięcie, a dobra Wróżka wyczarowała jej chłopca i dziewczynkę.
CALINECZKA:
Czy jest szczęśliwa?
ELF:
Tak, zostań więc z nami, bo bardzo byś mnie zasmuciła.
CALINECZKA:
Zostanę. Pierwszy raz, od wielu lat, me serce raduje się.
ELF:
Czy chcesz zostać królową elfów i moją żoną?
CALINECZKA:
Tak, z radością to mówię.
ELF: (bierze ją za rękę)
Mieszkańcy mojego królestwa, oto wasza królowa.
(wychodzą elfy, tańczą, w pierwszej parze Elf z Calineczką)
Kurtyna