Po moim bladym policzku spływa szklana łza..
Tak zimna i martwa jak ja...
Jestem cieniem; zakrywającym swą twarz pod osłoną nocy...
Jestem bladym świtem na błękitnym niebie...
Jestem lodowatym podmuchem, cichym... Niewidzialnym...
Ukrywam smutek uśmiechając się...
Dzięki temu wszyscy myślą, że jest O.K.!
Zamykam się w sobie, gdy jest mi źle...
Nie potrafię przed osobą niezaufaną otworzyć się...
Moje szczęście jest usłane ścierniami...
Wierzę w to, że kiedyś odnajdę swoje szczęście...
Chcąc zrealizować moje marzenia podążam drogą bólu...