Uczeń 1:
A my iście świętojańskiej życzymy zabawy,
bo ten bal sobótkowy dla wielkiej jest sprawy.
Dla was wszystkich tutaj występujemy
i najwyższe talenty nasze prezentujemy.
Zatem braw niech nam dziś, nikt nie żałuje, a malutkie wpadeczki z serca podaruje.
Uczeń 2:
Gdy słońce Raka zagrzewa, A słowik trele swe śpiewa,
Sobótkę, jako czas niesie, Zapalono w Czarnym Lesie.
Mili goście! już ogień napalono i do zabawy plac udostępniono;
Czemu sobie rąk nie damy, i razem nie zaśpiewamy?
Według starego praojców podania, zwyczajowo na dzień świętego Jana zawsze jest „sobótka” palona.
Dzieci, rady mej słuchajcie, rodzicielską radę zachowajcie:
Święto niechaj świętem będzie, tak bywało przedtem wszędzie. Ziemia hojnie rodziła, bo pobożność Bogu miła.
Uczeń 3:
A teraz ten wieczór sławny, święćmy jako zwyczaj dawny,
Niecąc ognie do świtania, nie bez pieśni, nie bez grania!
Wszyscy tu się uśmiechacie, podobno ze mną trzymacie. Postępujmy zatem krokiem, skokiem i obrotem.
Skokiem taniec najpiękniejszy, a tym bardziej powabniejszy, Kiedy w bębny uderzają, same nogi prawie drgają.
Do zabawy zapraszają.
Piosenka- „Na festynie”
Uczeń 4:
Tuż nad rzeką , z lewej strony stoi wielki las zielony. Nikt wam tego nie opowie Moje panie i panowie
Jakie tam ogromne drzewa. Ile ptaszyn na nich śpiewa. Jakie kwiatków cudne rody, Jakie modre w strugach wody,
Jak dąb z wichrem gada, jakie bajki opowiada..
BŁĘDNY OGNIK 1:
Od lat wielu w Noc Sobótki przez ulotne pół minutki paproć złota – tak wieść niesie – kwitnie gdzieś w głębokim lesie. Na chwilę w tajemniczym cieniu, kwiat paproci świat blaskiem czarodziejskim złoci.
BŁĘDNY OGNIK 2:
Kto o skarbach wielkich marzy, chętnie na to się poważy, by noc przeżyć raz bezsenną. Kwiat ma bowiem moc tajemną: człowiek, który go zobaczy, rychło stanie się bogaczem. Wymysł to czy rzecz prawdziwa? Ludzie różne plotą dziwa. Tak czy owak, śmiałków zgraje przepychają się nawzajem wśród trujących muchomorów. Nie lękają się potworów, co paproci strzegą w mroku, ani czarów, ani smoków, ani leśnych czupiradeł, które straszą wśród mokradeł.
Uczeń 1:
Wszyscy się ogromnie spieszą! Większość śmiałków pędzi pieszo, kilku mknie na hulajnodze, jeden sunie na stonodze, inny zaś po okolicy gna na miotle czarownicy.
Do zawodów mędrzec staje, co paprotek zna zwyczaje, w kutych zbrojach trzej rycerze, tęga jejmość na skuterze,
pan detektyw z kolegami i czarodziej. Wszystko na nic...
ROBACZEK ŚWIĘTOJAŃSKI
Mój leśny kwiecie gdzie sie schowałeś? Ty w moim sercu swe miejsce miałeś...
Szukam Cie teraz w kropelkach rosy, pod liściem zaczarowanej paproci. Fiolek melodie cichutko nuci a ja wciąż czekam, aż kwiat mój powróci. Dotykiem osłodzi miłości brzmienia, nakarmi moje ukryte pragnienia...
Z Tobą chcę być juz po wszystkie czasy, a naszym królestwem niech będą góry, rzeki, lasy. I jak krew w żyłach pomału sie toczy niech nasza miłość świat zauroczy. Niech nasze serca wiecznie sie kochają i w tym uczuciu na zawsze trwają.
SZYMON
Warto by się pokusić! Choć ci, co się na tych cudach znają, mówią że droga do kwiatu bardzo jest trudna i niebezpieczna, że tam różne strachy przeszkadzają, bronią, nie dopuszczają i nadzwyczajnej odwagi potrzeba, aby zdobyć ten kwiat.
WŁADYSŁAW
Wiem o tym wszystkim, bo mój dziadek wyprawił się po kwiat paproci. Jeszcze wtedy był tak młody, jak my dzisiaj. Marzył tylko o szczęściu i bogactwach — a że się dowiedział o cudownych własnościach kwiatu paproci, więc postanowił szczęścia spróbować. Otóż wybrał się w noc świętojańską do lasu, w którym rosły paprocie. Szukał magicznego krzaka.
LUDWIK
Co?
WŁADYSŁAW
No oglądał się za magicznym krzakiem, zawołał: wieszczko pokaż się! i po tych słowach ukazała mu się Pani z Czarnego Boru. Ona nauczyła mego dziadka, co ma dalej robić i którędy iść, ażeby stanąć przed królową elfów Złotą Jagodą.
LUDWIK
A po cóż tam miał iść?
WŁADYSŁAW
Bo dopiero królowa daje nauki i moc, za pomocą której śmiertelnik może zerwać cudowny kwiat paproci.
LUDWIK
No i co, czy dziadek twój zerwał ten kwiat ?
WŁADYSŁAW
I ja się o to pytałem — ale dziadek mi powiedział; że jego szczęście takie było, iż mu się z nikim nim dzielić nie godziło, bo zaraz by wszystko przepadło...
LUDWIK.
I próbowałeś znaleźć ten kwiat?
WŁADYSŁAW
Też coś! Włóczyć się nocami po lasach! Wolę się wyspać!
LUDWIK.
Nie miałeś odwagi — ale ja spróbuję! Pragnę bogactw ponad wszystko. Gdy drudzy będą przez ogień skakali i łydki sobie parzyli, pójdę w las i znajdę ten kwiat paproci.
WŁADYSŁAW
A rodzina, przyjaciele nie liczą się dla ciebie?
LUDWIK
-Co ja mam się o kogo troszczyć , a czy to rozumu i rąk nie macie? Niechaj każdy sobie rzepkę skrobie.
WŁADYSŁAW zwraca się do kolegów:
-Damy nauczkę Ludwikowi. Słuchajcie, mam świetny pomysł...( chłopcy schodzą ze sceny)
- Na scenę wchodzą 2 Błędne Ogniki
BŁĘDNY OGNIK 2
Na czernicowej polanie pośród dębowych kniei, elfy figlują w powietrzu, cichutko dzwoniąc dzwoneczkami,
Las patrzy, sowy huczą pachnie aura wieczora, Świerszcze akompaniament grają do arii słowika - tenora
Wicher szumi w zachwycie, balet elfów wiruje, dźwięki na liście spadają skrycie, Echo je chowa w zachwycie.
BŁĘDNY OGNIK 1
Nagle aria wieczora ustała. To piorun błysnął z zazdrości. Prysnął kroplami deszczowej złości Magia polany się rozpływała. Elfy tańczące się pochowały. Artysta tenor odfrunął .Świerszcze w etui skrzypce schowały. Las w mrocznej burzy zatonął.
LUDWIK.
Las w koło, szum w koło, poruszają się wrzosy, słychać jakieś odgłosy...Może wilki się czają.
Wciąż mi się zdaje, że drzewo każde, krzaczek i kamień to same duchy. Wiem, że złe upiory dziś mi zagrażają . O niebiescy anieli, choć tu pusto i ciemno, wy czuwacie nade mną .(słychać przeraźliwe śmiechy)
Ha już jest przygrywka, lecz mię to nie wstrzyma!
ROBACZEK ŚWIĘTOJAŃSKI zwraca się do Ludwika
Co to za śmiałek ze śmiertelnych ludzi ważył się przybyć w te baśniowe strony?
Kto tutaj uśnie już się nie zbudzi, kto tu raz zaszedł –zgubiony.
Wstrzymaj swe kroki szalony! Tam zguba twa, dziś duchów noc. Już wpadły dusz miliony na piekła dno a w czarta moc. (Słychać śmiech-che, che, che...! )
LUDWIK.
Dreszczem przejmuje mię ten śmiech szalony. — Mamże iść dalej? Czyż mam się wrócić i nędzarzem zostać! Pójdę! Śmiejcie się złe duchy! Mnie nie powstrzymacie! Wieszczko pokaż się!
WIESZCZKA-PANI Z CZARNEGO BORU
Wieszczka jestem zacna, mieszkam tu szczęśliwie, nie szukam bogactwa. Mój Maleńki domek tonie w bzach. Tak go wymarzyłam w najpiękniejszych snach.
Znam twe żądanie śmiały młodzianie, wiem czego szukasz wśród nocy. Ty, kwiat paproci
Co życie złoci a w sercu mąci, chcesz zerwać i mieć w swej mocy!
LUDWIK ( kłania się )
Tak wieszczko czarodziejska. Błagam ciebie abyś mi w tym dopomogła! Pragnę wreszcie być bogaty!
WIESZCZKA-PANI Z CZARNEGO BORU
A będziesz na tyle odważny, aby przetrwać wszystko i nie ustraszyć się pogróżek złych duchów?
LUDWIK.
Jestem na wszystko zdecydowany!
PANI Z CZARNEGO BORU
I z moją pomocą jeszcze wiele drogi i pracy potrzeba!
LUDWIK
Odwagi i chęci mi nie zbraknie!
PANI Z CZARNEGO BORU
Posłuchaj rad moich: Nie oglądaj się za siebie, Lecz idź ciągle naprzód śmiało, Moja moc ochroni ciebie I do celu dojdziesz cało. Słuchaj dobrze chłopcze młody, Niech cię nie przestraszą w borze strasznych poczwar korowody, Moja moc ich zwalczyć może! Ten znak (dotyka berłem jego czoła) wieszczki cię ochroni,
Leśny człowiek- Tomek cię nie zdradzi, Od złych duchów cię obroni. I do Złotej Jagody cię zaprowadzi.
Ludwik (kłania się — wieszczka niknie).
Dzięki — dzięki wieszczko!... (ogląda się) Co to? Już jej nie ma? Więc znowu sam jestem?
(zza krzaku wyskakuje śmiejący się trol)
TROL- Ćmok
Jam bagienny Trol, nie dam ci przejść, bo zamierzam cię zjeść! Na głazie trol, samotny gość, obgryzał smętnie białą kość. Już parę lat takem jadł i jadł ,bo o mięso było trudno. A lepszy kęs świeżutkich mięs! Już zęby sobie ostrzę. Od starych kości trol by zdechł, a więc na ciebie mam ochotę... (Ha, ha, ha, ha...)
LUDWIK.
Zniknij poczwaro! Zgiń! Przepadnij! Na moim czole znak wieszczki! W jej imię cię zaklinam, zgiń! przepadnij złośliwy trolu!
Trol - Ćmok
Ten znak cię broni. Od zguby chroni! Zjeść cię nie mogę, Więc idź w swą drogę !
Lecz wiedz, że twardszy trola zad, niż głaz, na którym siedzi rad, więc pomyśl wprzód, nim poślesz mu but, (ha, ha ,haaaaaa!)
LUDWIK.
A to przeklęta poczwara! Zjeść mię chciała! Ale czas mi w drogę! Nim północ przeminie. ( dziecko chodzi po scenie)
Ogr 1 - POGWIZD
Kiedy wśród trawy stąpamy, dokoła ziemia drży i drzewa trzeszczą. W pysku nam błyszczą kły- złowieszczo. A uszy kłapią- kłap, kłap, kłap gdy na południe człapiemy- człap, człap, człap! Od setek lat przemierzamy ten świat! My jesteśmy upiory leśne, kto raz nas ujrzał, taki człek zachowa obraz nasz przez wiek. Kto nas nie widział bądźmy szczerzy- w istnienie nasze nie uwierzy!( haaa, ha, ha, ha, ha...)
Ogr 2- JARYŁO
My ogry ludojady , w swoich butach przejdziem świat, poprzez góry i doliny niszcząc drzewa i rośliny. A co krok to siedem mil, połkniemy ciebie w kilka chwil! (ha, ha, ha...)
LUDWIK
Precz — precz! Ratunku!!! Ogry ludożercy!
TOMEK HERBU BOREK
Hej, dol, meri, dol, dźin dżi liń, dżin- derek
Ding i dong, hop w snop i idzie Tomek herbu Borek
Precz! w imię Złotej Jagody!( Tomek przegania ogry)
Stary Tomek herbu Borek to kompan milutki, ma piękny kabacik, nie wie co to smutki. Nikt mnie jeszcze nie złapał, bom sprytny jest chłopak i w piosenkach mocniejszy i śmiglejszy w stopach!
Z woli możnej Pani z Czarnego Boru, której jestem sługą, mam cię zaprowadzić do królowej elfów Złotej Jagody. Gdy nocy cień zapadnie otworzą się wrota, nie bójcie się młodzieńcze groźnych stworów leśnych, Tom idzie z wami i ochroni cię przed upiorami.
LUDWIK.
Ty mię wyzwoliłeś z mocy szkaradnych poczwar— o dzięki ci wielmożny Panie Tomie!
TOMEK HERBU BOREK
Nie ja — wola wieszczki ocaliła ciebie! —A teraz nie pora na podziękowania — nim przeminie północ, mam cię zaprowadzić przed oblicze królowej. Tą przepaską zasłonię ci oczy — potem pójdziesz za mną. Lecz nie waż się stanąć ani zdjąć przepaskę — bo zginąłbyś marnie!
LUDWIK.
Spełnię wszystko wiernie!
TOMEK HERBU BOREK
W zgrabnym ciele Tomaszka, bojowy mieszka duch, co odwagi ma za dwóch. Zaprowadzę cię bracie, gdzie ciepły elfów krąg i trud nasz się opłaci, ustanie drżenie twych rąk. Pójdźmy więc! wierzba staruszeczka już gałązki zniża, Tom się bardzo spieszy, bo się nocka świętojańska zbliża.
Na scenie pojawia się Złota Jagoda, trol, ogry, Robaczek Świętojański, elfy.
KRÓLOWA ELFÓW- ZŁOTA JAGODA
Witaj młody paniczu. Powiedz czego sobie życzysz. Spełnię każde twe życzenie, smutek wnet w radość zamienię.
LUDWIK.
O Pani! ze znakiem wieszczki staję przed tobą i jedną tylko mam prośbę. —
Pozwól mi zerwać w twym zaczarowanym państwie kwiat paproci!
KRÓLOWA ELFÓW
Patrzcie! Kwiatu paproci mu się zachciewa! W dzikiego lasu głębinie, pomiędzy mchy i wykroty chowa się skarb ten złoty...
LUDWIK
Wiem, że nie łatwo go znaleźć--- ale liczę na twoją pomoc!
KRÓLOWA ELFÓW
Wiedz o tym, że całe życie twoje na ziemi jest mi znane — a czyny twoje wskazują, że jesteś słaby, chciwy, podlegasz lenistwu i złym skłonnościom. Kwiat paproci posiada ogromną moc, ale unieszczęśliwia swego pana Możesz się jeszcze cofnąć.
LUDWIK.
Nie!
KRÓLOWA ELFÓW
Więc dobrze. Daję ci rok czasu. Przez ten rok jeden masz nam dowieść, że posiadasz siłę woli i hart ducha!
LUDWIK.
I otrzymam po roku kwiat paproci?
KRÓLOWA ELFÓW
Masz na to moje słowo królewskie. A teraz wypij ten napój z magicznego kubka. ( Ludwik wypija napój)
LUDWIK.
Dla nagrody, jaka mię czeka — warto rok przemęczyć! Będę wreszcie bogaty!!!
KRÓLOWA ELFÓW
Za rok, gdy przetrwasz próbę — w noc świętojańską przyjdziesz tu po kwiat paproci.
LUDWIK,
Dzięki Dostojna Pani ! ( Tomek herbu Borek zakłada mu przepaskę.)
TOMEK HERBU BOREK
Pójdź za mną! (oprowadza kilka razy Ludwika po scenie )
Czarodziejski to kwiat paproci, co życie chciwca złoci,
Złudne szczęście ci przyniesie i samotność w serce wniesie !
Bogactw da bez liku, lecz gdy przejrzysz się w strumyku
Postać szkaradną zobaczysz, młody nieroztropny smyku!
( Leśny człowiek zrywa mu przepaskę chowa się za krzak).
LUDWIK
Znowu sam jestem?... Potwory już nie straszą. Zwyciężyłem wszystko! Za rok kwiat paproci! Będę królem ziemi..nieważne przestrogi, to brednie i przesądy.Aaaa...Czyżby to ten napój?.. (ziewa i zasypia)
- słychać muzykę – dokoła kwiatu paproci tańczą elfy, licha, chmurniki, rusałki, wodniki.
KWIAT PAPROCI zwraca się do przebudzonego Ludwika
Przebudzony na Kupałę, cudny kwiatek sobie rosnę,
Rosnę, kwitnę bardzo nisko, tuż przy ziemi mam siedlisko;
Patrzę spoza trawki kratek, utęskniony lata kwiatek.
Co wśród listków śni głęboko, nie każde mnie dojrzy oko
Zerwij kwiatek z łąk kobierca i przyciśnij mnie do serca!"
Dam ci skarbów co niemiara, wielki pałac i klejnoty,
nawet powóz szczerozłoty. Lecz pamiętaj: ani krztyny dla przyjaciół czy rodziny!
Gdy podzielisz się fortuną, twe pałace zaraz runą,
znikną słudzy, kucharz, dworki i klejnotów pełne worki!
• ( na scenie pojawia się wielki pałac i kareta)
Pani Jeziora-Dziewanna przestrzega Ludwika:
Kto chce jaśnieć jak brylanty cudne, Kto chce zwycięsko przejść przez świat,
Niech nie wierzy w złoto i pałace złudne. Bo bogactwem tylko: cnoty kwiat.
Tylko praca, cnota, to bogactwa kwiat, Tylko praca i cnota wznosi kwiat!
ELF- BOROWIK
Nie ma szczęścia dla człowieka jeżeli się nim z drugim podzielić nie może!
Ludwik zastanawia się i po chwili zwraca się do Kwiatu paproci:
- E, tam...
Niepotrzebna mi kareta. Zamki lubię, ale z piasku, mieszkać wolę tu, przy lasku.
Sam się bawić mam w komnatach? A gdzie mama?! A gdzie tata?!
Dzięki szczere i serdeczne za prezenty twe bajeczne,
Choć biedny jestem, ale szczęśliwy, cieszą mnie świata tego dziwy, świeci mi słońce, szemrze woda. Niech żyje młodość i swoboda!
AKT II
WŁADYSŁAW
Cały rok już upłynął od czasu gdyśmy pierwszą połowę komedii odegrali.
SZYMON.
Bądź co bądź — musimy przyznać, że komedia się udała. Ludwik się zmienił nie do poznania!
WŁADYSŁAW.
Tak — porzucił głupie dawne wady. Ale.. . chociaż te sceny wywarły na nim silne wrażenie , zdaje mi się, że on już przestał wierzyć w kwiat paproci i tym podobne rzeczy. A gdy się dziś dowie o wszystkim, może się pogniewa na nas i stracimy serce kolegi...
- Wszyscy wchodzą na scenę i rozmawiają ze sobą po cichu, Ludwik ich słyszy
LUDWIK.
Przysiągłbym że znam te głosy... (głośno) A zaczynam rozumieć Ale nie trzeba psuć zabawy .Wieszczko moja czarodziejska , dostojny Tomie Z Czarnego Boru i wy leśne stwory, przychodzę wam oświadczyć, że ja już nie chcę waszego kwiatu paproci....
KRÓLOWA ELFÓW
A to dlaczego ?
LUDWIK.
Bo się już przekonałem, że prawdziwym kwiatem paproci są te rzeczy, które ty królowo dałaś mi jako hasło! Cnota — to bogactwo największe — a praca daje człowiekowi władzę i szacunek u ludzi. Dziękuję wam serdecznie za naukę!
TROL -ĆMOK
On nas poznał! (zrzuca maskę)
LUDWIK.
A to ty Władku! A Anna! (Tomek herbu Borek zdejmuje maskę.) A Janek także, Szymon, Kasia, Piotr !
No — to doprawdy noc czarodziejska! Wieszczki, trole, ogry, nawet kwiat paproci przemieniają się w prawdziwych ludzi!
WŁADYSŁAW
Czy się gniewasz? (wszyscy się zbliżają.)
SZYMON
My dla twego dobra.. . . daruj, nie gniewaj się...
LUDWIK
Gniewać się ? Przeciwnie, z całego serca wdzięczny wam jestem za naukę. Przekonaliście się sami, że skorzystałem z niej znakomicie. Do śmierci nie zapomnę o tym kwiecie paproci i o tej magicznej nocy, która rzeczywiście czarodziejsko mnie zmieniła . Jestem lepszym człowiekiem i już nie dbam o wygody!!!
RAZEM
Wiwat Ludwik! Niech żyje!
ROBACZEK ŚWIĘTOJAŃSKI
Zaśpiewajmy wesoło, zaśpiewajmy w chórze o leśnych potworach
O gwiazdach, mgłach, deszczu, wichurze
i na piórkach rosie, o wietrze na pagórku i dzwonkach we wrzosie,
o wiankach na wodzie, o Kwiecie Paproci, Tomku i Złotej Jagodzie.
KRÓLOWA ELFÓW-ZŁOTA JAGODA
I na tym się urywa baśń nocy świętojańskiej,
Więc, palmy sobótki, bo wieczór jest krótki!
Niech skrzypią skrzypeczki, piszczą piszczałeczki,
Wianki w Czernicach na wodę puszczajmy,
Ognie kupałowe rozpalajmy!
Uczeń 2:
Szybko razem przybywamy, pięknie wszystkim się kłaniamy.
I cieszymy się szalenie za to miłe zaproszenie.
Wokół sobótki zatańczymy i chłopaki i dziewczyny!
- PIOSENKA- MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ