Hóżowy hetman
Bohaterem historii jest ohydny hetman - Heniek.
Kiedyś był hrabią.
Jednak po haniebnym morderstwie herolda stracił swój honor.
Został obciążony hipoteką.
Teraz w habicie zaczął nowe, higieniczne życie.
Wyglądał na żebraka.
Same żebra i skóra.
Głowę miał jak filiżanka,
Oczy jak żetony,
Nos jak łyżka.
Zęby jak żyletki, którymi mógł młócić nawet żwir.
Hebanowe włosy pokrywał różany żel,
wyglądały jak żyłki z żywicy.
Sprężyste nogi,
a stopy jak ogromne żółwie.
Żarłok był z niego okropny.
Każdego ranka żółć żarła jego żołądek
i dlatego, mógł jeść tylko zbożowe odżywki,
Całe życie pływał żaglówką z herbem wiewiórki.
Zamiast żagli z płótna miała pióra bażanta.
Jedynym bagażem – hydrograf, heliograf i hektograf
oraz pożyczona odzież.
Był na Haiti, w Hawanie i Kopenhadze. Okrążył równik.
W swojej podróży pokonał węże,
czyhał na drapieżne dżdżownice i żbiki.
Włócznią zabijał jeże...
Teraz płynął na Hel.
Na ogół, gdy mijał ogórkową górkę, śpiewał swój hymn o heroicznej sójce, teraz odżyły wspomnienia ze żłobka i zaczął piosenkę, której bohaterem był wróbelek z Żar. Wtórowali pasażerowie „na gapę”-
różowe króliki.
Oprócz królików były także niepożądane żmije, one jednak były zajęte ogryzaniem ołówków, aż wióry leciały.
Zaczęło mżyć.
Wczoraj wróżka Bożena z zażenowaniem pokazała jego horoskop.
Wywróżyła, że będzie herosem, gdy pokona herszta zbójników z Himalajów. Porwał on helikopterem córkę hiszpańskiego króla.
Czysta herezja! -pomyślał hetman i pożegnał się ze strażakami
/z halabardami/.
Ale, może mógłby się zrehabilitować i odzyskać honor.
Poza tym zażąda hojnej gaży.
Mózg od myślenia skakał jak wyżeł.
Aby znów równo pracował napił się
źródlanej wody z hermetycznego pojemnika.
W tym czasie gdy Heniek był jeszcze hen, za horyzontem, jego żona Elżbietka, hoża kobitka, czekała na niego na plaży.
Żeby nie próżnować żonglowała świeżymi drożdżówkami i ciężkimi ciężarówkami.
Nagle zahaczyła o hałdę hortensji i żonkili.
Wpadła na paradę hipisów i harnasi z Podhala.
Ale heca! Oni prowadzą hipopotamy.
Hi, hi! Żaby mają łyżwy i
grają w hokeja na hipopotamie.
Nad nimi krąży hałaśliwa
hałastra jaskółek.
-Hej! Hej! – woła rozhisteryzowana Elżbieta do koleżanki Haneczki
z krótkimi nóżkami, z żabotem pod szyją, który
sama zrobiła z różnokolorowej włóczki.
-Czekam na męża. –mówi Ela-
Żal mi ciebie.
Dopóki go nie ma,
pomogę ci handlować alkoholem z żołędzi
i tą śmieszną żyrafą w moherowym żakiecie.
Sama ją wyhodowałaś?
-Żartownisia z ciebie! – woła Hanka.
Weź lepiej żołnierskie żelazko z żelaza, bo czeka na ciebie prasowanie hełmów!
-Hola! Hola! –woła Elka
Horda heretyków zamyka hangar i hipermarket
I właśnie spieszy się do zbierania haraczy.
Teraz idą do ciebie!
Może tę hołotę zahipnotyzować?
-Hipokrytko! Hieno!
Myślałam, że jesteś moją koleżanką, a ty jak
hycel czyhasz na moją gehennę. – woła Hanka
Kłótnia.
Hanka wzięła rózgę z półki
i hardo próbowała zbić Elkę.
Zawirażowała, zahaczyła o jej haftowaną halkę.
Haftka rozcięła Eli czółko i wytrysnęła z niego hemoglobina.
-Oj! Poczekaj!
Zaraz skoczę po bandaż do garażu, zadzwonię po pogotowie i będziesz hospitalizowana.
Hyc, hyc, hop, hop!
-Hola! Hola! - jęknął wójt Józek.
To hańba! Różnie o was mówią, ale widać to prawda.
Z tak błahego powodu się kłócić?
Hormony wami wahają?
Homilie papieża zapomniałyście?
Na zgodę napić się herbaty z hibiskusa.
Zjeść homara z herbatnikiem i pójść razem do filharmonii.
-A będą grać na harfie? – pyta Ela.
-Ja wolę harmonijkę – wtrąca Hania.
A może pójdziemy z inżynierem na wernisaż, on jest takim dżentelmenem?
- Wiesz, ja położę się na hamak i będę oglądać swoje hektary.
Wkrótce żniwa. - odpowiada Ela
-Oho! Jedzie dżokej.
Wyróżnia się z daleka, jest żółty jak żółtaczka. Jego hobby to hipika.
W ten dżdżysty dzień, ma rewanż.
Nagle koń, niczym na hasło, zarżał i ostro zahamował.
To osa Hela wbiła swoje żądło w jego skórę.
Było późno.
Księżyc w dorożce z gwiazd,
popijając oranżadę, zaczął swą podróż od hejnałowej wieży.
Nasz bohater minął hotelowy hol.
Aby dostać się do oberży, pożądane było znać hasło.
-Hasło! Woła stróż.
Zażenowany Heniek wyciągnął żerdź, na której widniały jakieś hieroglify. Na szczęście żyd pomógł rozczytać: H A S Z Y S Z
Teraz pozwolono wejść do środka.
-Ledwo Heniek zdążył zaholować pod bar, a każdy do niego woła:
Hej, hej! Herszt i cały jego harem smaży się w piekle!
Ha! Ha! Jak dodadzą jeżyn, zrobią z niego pyszny dżem!
Złapał go żandarm, jak handlował heroiną.
Posiedzi za porwanie królewny Andżeliki. W jego harmonogramie był też hazard, kradzież witraży i grabież hali.
Harcerska młodzież stoi teraz na straży, póki strażnik nie założy kłódki w celi.
Skończył się horror! – żywiołowo mówią żacy.
To była harówka.
Teraz można o tej historii napisać reportaż.
Życzę powodzenia
Żegnam Elżbieta
P.S.
Hura! - huczy dyżurujący hydraulik objeżdżający na hulajnodze całą hutę.
Nie będzie już hultaj hulać! – odpowiadają żołnierze.
Dżudocy wypadli z dżungli jak husaria, nie uważając na tchórzliwe przepiórki bawiące się w kałuży. Niczym huragan wskoczyli na abażury i zaczęli się huśtać.
Tylko hetman stał bez humoru, popijając małymi haustami żurek. Nie dostanie honorarium, za które może by otworzył hurtownie kożuchów.
+ swoje rysunki