W polskim krajobrazie politycznym, zmiany w szeroko rozumianej edukacji następują w błyskawicznym tempie. Jako nauczyciel z kilkuletnim doświadczeniem, obserwuję działania rządów, które kształtują naszą rzeczywistość. Chciałbym przyjrzeć się niektórym reformom wprowadzanym przez rządy Prawa i Sprawiedliwości (PiS) oraz Platformy Obywatelskiej (PO), starając się zrównoważyć ich osiągnięcia oraz kontrowersje.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości, który objął władzę w 2015 roku, wprowadził szereg reform edukacyjnych. Kluczowym elementem była likwidacja gimnazjów i wydłużenie szkoły podstawowej do ośmiu klas. To posunięcie miało na celu uproszczenie struktury edukacji, ale niestety spotkało się z krytyką z powodu chaosu organizacyjnego, który wywołało. Nauczyciele musieli dostosować się do nowych programów nauczania i metodologii, co w wielu przypadkach wiązało się z dodatkowym stresem oraz nauką. Sam wówczas podjąłem pracę w charakterze nauczyciela - stażysty. Wiązałem mnóstwo nadziei związanych z nowym rządem. Mocno im kibicowałem, ale też zauważyłem, że i nauczyciele, których znałem byli pełni nadziei po dość skąpych rządach Platformy Obywatelskiej, która wg opinii ówczesnego społeczeństwa, nie wkładała w edukację odpowiednich nakładów finansowych.
Rząd PiS zwiększył te nakłady poprzez chociażby programy wsparcia dla rodzin, takie jak „500+”, co miało pozytywny wpływ na dostępność edukacji. Jednak krytycy wskazują, że nie wszystkie środki trafiły bezpośrednio do szkół, a wiele z inwestycji było obciążonych biurokracją.
Centralizacja systemu edukacji, która miała miejsce w czasie rządów PiS, ograniczyła autonomię szkół i nauczycieli. Dla wielu pedagogów oznaczało to poczucie frustracji, ponieważ ich doświadczenie i profesjonalizm nie były w pełni wykorzystywane.
W latach rządów PiS nie było sprzyjających warunków do spokojnego wprowadzania kolejnych reform i działania na korzyść ogólnie wszystkich Polaków. Ciężkie czasy pandemii, a w niektórych aspektach recesji i wojny na Ukrainie spowodowały, że niestety rząd musiał oszczędzać, a jednymi z ofiar tych oszczędności zostali pracownicy sektora publicznego (w tym nauczyciele). W obliczu rozpaczliwie przygotowanego i przeprowadzonego strajku nauczycieli, ciekawym pijarem MEN stała się hucznie przyjęta reforma skrócenia ścieżki awansu zawodowego nauczycieli. Jednak była to jedynie plomba drastycznie spadających nauczycielskich wynagrodzeń poczynając od roku 2010. Rząd zauważył, że pierwszy stopień awansu zawodowego nauczycieli z jednej strony mocno zbliża się do pensji minimalnej krajowej, a z drugiej strony dogania pensję minimalną nauczyciela o wyższym stopniu awansu zawodowego. Dlatego, by nie dać podwyżki trzem wyższym stopniom postanowiono pozostawić dwa najwyższe stopnie awansu zawodowego (z symboliczną podwyżką) i skasować drugi stopień awansu zawodowego nauczyciela. Była to bezbłędnie przygotowana reforma, ale nie ścieżki awansu zawodowego nauczycieli, tylko była to reforma wydawania pieniędzy na wynagrodzenia nauczycieli w taki sposób, by samorządy mogły dopiąć jakkolwiek budżet. Niestety odbiło się to znowu na szarych nauczycielach, ponieważ zostaliśmy znów postawieni w oczach społeczeństwa jako osoby, które dzięki reformom rządu mają jedne z najwyższych podwyżek i najlepiej przygotowanych reform skracających awans zawodowy do minimum.
Jako nauczyciel pragmatyk - dostrzegłem w tych działaniach rządu niezwykłą mądrość i umiejętności oszczędzania, szkoda tylko, że odbyło się to kosztem ciężko pracujących nauczycieli. Ta zagrywka PiS-u długo pozostanie mi w pamięci jako jedna z najbardziej prymitywnych i obrzydliwych, aczkolwiek niezwykle pijarowych działań tego rządu.
Oczywiście nauczyciele sobie poradzą w każdej trudnej sytuacji, jednak trzeba zauważyć, że jest to grupa zawodowa, która potrafi się przekwalifikowywać i mamy uczenie się we krwi. Nie będzie stanowiło dla nas żadnego problemu uciec z firmy jaką jest Polska szkoła państwowa w inne obszary. Z powodzeniem odnajdziemy się w innych zawodach.
Kiedy wracałem myślami do rządów Platformy Obywatelskiej sprzed roku 2015 w obliczu ubiegłorocznych wyborów do sejmu myślałem, że rząd Platformy Obywatelskiej nie ma racji zaistnieć w nowowybranym rządzie - myliłem się. PO ciekawie przeprowadzonej kampanii wyborczej Platforma Obywatelska postanowiła zainwestować w kampanię reklamową wykorzystując w niej najmłodszych Polaków. Nie pamiętają oni czasów sprzed 8letniego rządu PiS, ale pomimo swojego wieku (często były to dzieci) mają olbrzymi wpływ na decyzję rodziców. Myślę, że dzieci (zwłaszcza te dorastające) mają już w pewnym sensie przemyślenia polityczne i te przemyślenia kierują w stronę rodziców. Jedna z najgłośniejszych obietnic wyborczych PO dotyczyła edukacji. Ograniczenie prac domowych i nauki w domu, czy chociażby zmiana ministra było wydaje mi się olbrzymim motorem napędowym wystarczającym do zagłosowania na tę partię. Jednak, czy aby w związku z ograniczoną pracą samodzielną w domu uczniowie mają mniej nauki? Wydaje mi się, że nie. Będąc w szkole muszą w pełni korzystać z lekcji, nie ma tu mowy o rozkojarzeniu, czy byciu w gorszej formie. Kolejnym punktem zmian w pracy obecnego rządu zdaje się reforma oceniania, która według mnie powinna pozostać niezmieniona. Napiszę o tym odrębny artykuł. Pilną reformą od początku istnienia rządu jest nauczanie religii w szkołach. Zauważyłem, że religia w szkołach jest elementem prowadzenia szerokiej kampanii wyborczej od wielu lat. Gdyby w końcu ktoś pozamiatał ten bałagan skończyłoby się paliwo wyborcze. Dlatego chyba nie jest to na rękę obecnemu rządowi, by to jakkolwiek było rozwiązane - np zerwaniem konkordatu.
Obie kadencje rządów PiS i PO pokazują, że polityka edukacyjna w Polsce jest w ciągłym ruchu. Każda ze stron ma swoje osiągnięcia i kontrowersje, które wpływają na nauczycieli i uczniów. Kluczowe jest, aby politycy słuchali głosu nauczycieli i wprowadzali reformy odpowiadające rzeczywistym potrzebom.
Polityka okiem szarego nauczyciela to apel o zrozumienie i dialog. Tylko wspólnie możemy stworzyć lepszą edukację dla przyszłych pokoleń, kształtując obywateli, którzy odnajdą się w złożonym świecie. Edukacja to nie tylko nauka, ale przede wszystkim proces wychowawczy, który powinien być priorytetem dla każdego rządu.