PATRIOTYCZNY WIECZÓR POETYCKI
Każda z występujących osób była krótko zapowiedziana. Publikowany tekst został skrócony. Wydarzenie odbywało się w scenerii nawiązującej do kawiarni, z poczęstunkiem. Nastrój budowało oświetlenie lamp oraz muzyka. Gościom wręczono teksty pieśni w celu włączenia wszystkich we wspólne śpiewanie.
Powitanie i wstęp
Dobry wieczór. Witamy wszystkich przybyłych gości bardzo serdecznie. Cieszymy się, że zechcieli państwo poświęcić swój czas i spotkać się z nami w ten listopadowy wieczór.
Listopad kojarzy się ze świętem odzyskania niepodległości, a przez to z tematyką patriotyczną. I takowej tematyce poświęcony jest ten wieczór. Mieliśmy zaszczyt zaprosić państwa, abyście razem z nami cieszyli się polską poezją.
Dziś będą mieli państwo okazję wysłuchać utworów o tematyce patriotycznej – bo ta nierozerwalnie łączy się właśnie z tym miesiącem, z listopadem. Przed nami 17 wierszy w wykonaniu 23 recytatorów, 5 utworów muzycznych śpiewanych przez 9 wokalistów, kilka pieśni przygotowanych specjalnie dla państwa.
Zachęcamy wszystkich: gości i uczniów do wspólnego zaśpiewania – Płynie Wisła, płynie.
Część artystyczna
Dobierając repertuar dzisiejszego wieczoru staraliśmy się wybrać wiersze znane i te nieznane, jedne opisują Polskę, inne poświęcone są trudnej historii albo tym, którzy dla niej ginęli...
Nie mogliśmy pominąć czołowych poetów polskich. I tak rozpoczynamy od utworu zatytułowanego „Pieśń o domu” Marii Konopnickiej.
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom,
A ciszą swą koi twe łzy?
Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzin¬ny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?
Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?
Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk, i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?
Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swym ocala cię?
O, jeśli kochasz, jeśli chcesz
Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!...
O miłości do ojczyzny pisał też Ignacy Krasicki nazywając ją „świętą” - „Hymn do miłości ojczyzny”.
Święta miłości kochanej ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
Zapraszamy uczennicę kl. 7, która przypomni „Inwokację” – początek naszej epopei narodowej „Pana Tadeusza” pióra Adama Mickiewicza.
Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(— Gdy od płaczącej matki, pod Twoją opiekę
Ofiarowany martwą podniosłem powiekę;
I zaraz mogłem pieszo, do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu —)
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono!...
Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
Adam Mickiewicz – określany mianem wieszcza narodowego – stale w swojej twórczości podejmował tematykę patriotyczną. Emigrant, tułacz, wygnaniec, żyjący miłością do Polski i nadzieją na powrót do ojczyzny. Wrócił – ale już po śmierci...
„Stepy akermańskie” - posłuchajmy poetyckiej opowieści o tęsknocie, o zawiedzionej nadziei...
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła
Przed nami inna historia o tęsknocie, o utracie. Przed nami jedna z najstarszych pieśni patriotycznych – „Rozkwitały pąki białych róż”.
Podobnie jak Mickiewicz, Cyprian Kamil Norwid wiódł życie na emigracji. Życie – można rzec – w nędzy dodatkowo trudziło wspomnienie o Polsce. Wiersz „Moja piosnka [II].
Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Pa¬nie...
Do kraju tego, gdzie winą jest dużą
Popsować gniazdo na gruszy bocianie,
Bo wszystkim służą...
Tęskno mi, Pa¬nie...
Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony
Są, jak odwieczne Chrystusa wyznanie,
"Bądź pochwalony!"
Tęskno mi, Pa¬nie...
Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej,
Której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie,
Równie niewinnej...
Tęskno mi, Pa¬nie...
Do beztęsknoty i do bezmyślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światłocienia...
Tęskno mi, Panie...
Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi?
I tak być musi, choć się tak nie stanie
Przyjaźni mojej...
Tęskno mi, Panie...
Poeci okresu romantyzmu, działający na rzecz wolności Polski, marzyli o swojej ojczyźnie, najczęściej umierając gdzieś daleko od niej. „Testament mój” Juliusza Słowackiego to utwór będący rozrachunkiem takiego właśnie życia.
Żyłem z wami – cierpiałem i płakałem z wami.
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny.
Dziś was rzucam i dalej idę w cień – z duchami
- A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni – ani dla imienia –
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica,
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode,
A póki okręt walczył – siedziałem na maszcie,
A gdy tonął – z okrętem poszedłem pod wodę...
Ale kiedyś – o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny – przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą –
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie...
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb – oraz własną biedę...
Jeżeli będę duchem – to się im pokażę,
Jeśli Bóg uwolni od męki – nie przyjdę...
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec...
Co do mnie – ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą Bożą służbę...
I zgodziłem się tu mieć – niepłakaną trumnę...
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść... taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi –
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.
A skoro jesteśmy przy Słowackim: W ostatnim czasie tekst jego wiersza został nagrany jako utwór muzyczny. Młoda piosenkarka Sanah pięknie śpiewa „Hymn” Słowackiego.
I oto przed państwem „Hymn” w wykonaniu uczennicy z kl. 7.
Teraz wystąpią dwie młodsze uczennice w wierszu Władysława Bełzy „Legenda o garści ziemi polskiej”.
Ojców naszych ziemio święta,
Ziemio wielkich cnót i czynów,
Tyś na wskroś jest przesiąknięta,
Krwią ofiarną twoich synów.
Nie darmo w twoje rano,
O! puścizno przodków droga!
Ziemią świętą ciebie zwano,
Boś najbliżej stała Boga.
Byłaś ziemią poświęcenia,
Przytuliskiem licznych gości;
Dziwny ciebie opromienia,
Czar męczeństwa i świętości.
Niegdyś ze stron tych pątnicy,
Z wiarą w sercu niewymowną,
Do Piotrowej szli stolicy,
Po relikwi kość cudowna.
I gdy o ten dar nieśmiało,
Dla Ojczyzny swej prosili,
Papież schylił głowę białą,
I tak odrzekł im po chwili:
"O! Polacy! o pielgrzymi!
Na cóż wam relikwia nowa?
Wasza ziemia krwią się dymi
I dość świętych kości chowa.
Wszakże jeszcze do tej pory,
W bitwach z Turki i z Tatary,
Męczenników waszych wzory,
Są świadectwem waszej wiary."
I wziął w rękę swą sędziwą,
Polskiej ziemi grudkę małą,
I na dłoń mu się, o! dziwo!
Kilka kropli krwi polało...
"Weźcie, rzecze, proch ten z sobą,
i cud Boży głoście wszędzie!
Niech ta ziemia wam ozdobą,
I relikwią świątyń będzie!
Niechaj proch ten z waszych progów,
Wciąż wam świadczy przed oczyma:
Jak nad Boga - nie ma Bogów,
Nad tę ziemię świętszej nie ma!"
Tak, ziemia polska nie raz została skropiona krwią jej obrońców, dzielnych patriotów. To dzięki nim my teraz możemy żyć jako wolni ludzie w wolnej Polsce! Dla tych, którzy byli gotowi oddać życie za ojczyznę, wolność była najważniejszą wartością. Ważniejszą niż rodzina, matka, brat, czy dzieci. Takiej ofiary wymagała od Polaków historia, która potrafiła rozdzierać dawne przyjaźnie.
Uczniowie klasy 6 wyrecytują wiersz Edwarda Słońskiego pod tytułem „Ta, co nie zginęła”.
1
Rozdzielił nas, mój bracie,
zły los i trzyma straż –
w dwóch wrogich sobie szańcach
patrzymy śmierci w twarz.
W okopach pełnych jęku
wsłuchani w armat huk,
stoimy na wprost siebie –
ja – wróg twój, ty – mój wróg!
Las płacze, ziemia płacze,
świat cały w ogniu drży...
W dwóch wrogich sobie szańcach
stoimy ja i ty.
2
Zaledwie wczesnym rankiem
armaty zaczną grać,
ty świstem kul morderczym
o sobie dajesz znać.
Na nasze niskie szańce
szrapnelów rzucasz grad
i wołasz mnie i mówisz:
– To ja, twój brat...twój brat!
Las płacze, ziemia płacze,
w pożarach stoi świat,
a ty wciąż mówisz do mnie:
– To ja, twój brat... twój brat!
3
O, nie myśl o mnie, bracie,
w śmiertelny idąc bój,
i w ogniu moich strzałów,
jak rycerz mężnie stój!
A gdy mnie z dala ujrzysz,
od razu bierz na cel
i do polskiego serca
moskiewską kulą strzel.
Bo wciąż na jawie widzę
i co noc mi się śni,
że TA, CO NIE ZGINĘŁA,
wyrośnie z naszej krwi.
Podobny ton znajdujemy w wierszu Artura Oppmana pt. „Rok 1918”. Wolność opłacona śmiercią... Radość mieszana z rozpaczą...
O mamo, otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów
- Ta krew, co z piersi broczy,
Ta krew - to za nasz Lwów!...
Ja biłem się tak samo,
Jak starsi - mamo chwal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal!...
Mamo czy jesteś ze mną?
Nie słyszę twoich słów...
W oczach mi trochę ciemno.
Obroniliśmy Lwów!...
Zostaniesz biedna samą...
Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal...
Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat...
O, nie płacz nad swym synem,
Że za Ojczyznę padł!...
Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal...
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal..
„Szara piechota” w wykonaniu chłopców z klasy 6.
Następnie „Przybyli ułani” – wszyscy.
Krzysztof Kamil Baczyński – młody poeta okresu II wojny światowej, zabity w pierwszych dniach powstania warszawskiego 1944 roku, swoje krótkie 23-letnie życie oddał ojczyźnie. Przed nami dwa utwory tego poety: „Z głową na karabinie”, „Elegia o chłopcu polskim”.
Krzysztof Kamil Baczyński „Z głową na karabinie”
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły płatki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak i innym
ziemia rosła tęga — nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja — syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga — gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy (głupią?) – prawdziwą miłością.
Krzysztof Kamil Baczyński „Elegia o... [chłopcu polskim]”
Oddzielili cię, syneczku, od snów, co jak motyl drżą,
haftowali ci, syneczku, smutne oczy rudą krwią,
malowali krajobrazy w żółte ściegi pożóg,
wyszywali wisielcami drzew płynące morze.
Wyuczyli cię, syneczku, ziemi twej na pamięć
gdyś jej ścieżki powycinał żelaznymi łzami.
Odchowali cię w ciemności, odkarmili bochnem trwóg,
przemierzyłeś po omacku najwstydliwsze z ludzkich dróg.
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut — zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
Ostatni utwór przywołał tematykę najmłodszych wojowników o kraj – małoletnich, którzy czuli się patriotami i udowodnili swój patriotyzm, ginąc zanim jeszcze na dobre zaczęło się ich życie. Teraz o małych bohaterach zaśpiewa uczennica kl. 7 - „Dziś idę walczyć mamo”.
Jeden z utworów Władysława Broniewskiego - „Bagnet na broń”.
Bagnet na broń
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz - Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską-
kula w łeb!
Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!
Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.
Wiersz poświęcony fladze Polski - Konstanty Ildefons Gałczyński „Pieśń o fladze”.
Jedna była - gdzie? Pod Tobrukiem.
Druga była - hej! Pod Narvikiem.
Trzecia była pod Monte Cassino,
A każda jak zorza szalona,
biało-czerwona, biało-czerwona!
czerwona jak puchar wina,
biała jak gwiezdna lawina,
biało-czerwona.
Zebrały się nocą flagi.
Flaga fladze dodaje odwagi:
- No, no, nie bądź taka zmartwiona.
Nie pomogą i moce piekła:
jam ciebie, tyś mnie urzekła,
nie zmogą cię bombą ni złotem
i na zawsze zachowasz swą cnotę.
I nigdy nie będziesz biała,
i nigdy nie będziesz czerwona,
zostaniesz biało-czerwona
jak wielka zorza szalona,
czerwona jak puchar wina,
biała jak śnieżna lawina,
najukochańsza, najmilsza,
biało-czerwona.
Tak mówiły do siebie flagi
i raz po raz strzelił karabin,
zrobił dziurę w czerwieni i w bieli.
Lecz wołały flagi: - Nie płaczcie!
Choćby jeden strzępek na maszcie,
nikt się zmienić barw nie ośmieli.
Zostaniemy biało-czerwone,
flagi święte, flagi szalone,
nie spoczniemy biało-czerwone,
czerwone jak puchar wina,
białe jak śnieżna lawina,
biało-czerwone.
O północy przy zielonych stolikach
modliły się diabły do cyfr.
Były szarfy i ordery, i muzyka
i stukał tajny szyfr.
Diabły w sercu swoim głupim, bo niedobrym
rozwiązywały biało-czerwony problem.
Łkała flaga: - Czym powinnam
zginąć, bo jestem inna?
Bo nie taka... dyplomatyczna,
ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy,
i od serca, które nic nie znaczy,
flaga jak ballada Szopenowska,
co ją tkała sama Matka Boska.
Ale wtedy przyszła dziewczyna
i uniosła flagę wysoko,
hej, wysoko, ku samym obłokom!
Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina
jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława
i Warszawa, moja Warszawa!
Warszawa jak piosnka natchniona,
Warszawa biało-czerwona,
czerwona jak puchar wina
biała jak śnieżna lawina
biało-czerwona,
biało-czerwona,
hej, biało-czerwona.
Jeszcze jeden obraz Gałczyńskiego, „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”.
Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.
( A lato było piękne tego roku ).
I tak śpiewali:
Ach, to nic, że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.
(A na ziemi tego roku było tyle wrzosu na bukiety).
W Gdańsku staliśmy tak jak mur,
gwiżdżąc na szwabską armatę,
teraz wznosimy się wśród chmur,
żołnierze z Westerplatte.
I ci, co dobry mają wzrok i słuch,
słyszeli pono,
jak dudni w chmurach równy krok
Morskiego Batalionu.
I śpiew słyszano taki:
- By słoneczny czas wyzyskać,
będziemy grzać się w ciepłe dni
na rajskich wrzosowiskach.
Lecz gdy wiatr zimny będzie dął,
i smutek krążył światem,
w środek Warszawy spłyniemy w dół,
żołnierze z Westerplatte.
Kręta była Polaków droga do wolności. Droga długa, trudna, zbierająca śmiertelne żniwo. Droga usłana bohaterami, patriotami z krwi i kości. Z morzem łez. Ze straszliwymi doświadczeniami. Ale my – współcześni ludzie – mamy swoją wolną niepodległą Polskę. Tylko czy doceniamy? Czy kochamy? Czy szanujemy ten dar przodków? Trzeba pamiętać. Trzeba opowiadać młodym pokoleniom, by oni też wiedzieli.
Przed nami opis piękna polskiej ziemi w utworze „Tu wszędzie Polska” autorstwa Tadeusza Kubiaka.
Drogi Gościu, a Ty co widzisz, gdy myślisz o Polsce?
Tu, gdzie jest dom nasz, twój i mój,
gdzie lasy są i rzeki nasze,
gdzie każdy ojciec szedł na bój,
gdzie Biały Orzeł na sztandarze.
Gdzie w Gdańsku Neptun lśni trójzębem,
gdzie nad Krakowem dźwięczy hejnał,
gdzie wolna droga wiedzie w zboże,
gdzie chwiejna trzcina na jeziorze.
Tyś się tu rodził, ojciec i wuj,
tu się rodziła twoja matka.
Dziad orał ziemię, wdychał kurz,
a jego dom to nędzna chatka.
Gdzie klucz żurawi nad łąkami,
gdzie Mysia Wieża ponad Gopłem,
w Szczecinie biały transatlantyk,
w morzu stalowy, czujny okręt.
Gdzie wiosną słowik w krzakach gęstych,
jesienią rżyska snute dymem,
gdzie latem słońce nad Bałtykiem,
a zimą świerszcze za kominem.
Gdzie dom poety w Czarnolesie,
gdzie nurtem śpiewnym płynie Wisła.
Tu biały sad jest, czarny węgiel,
tu wszędzie Polska, tu – Ojczyzna!
Piosenka: „Tu wszędzie jest moja ojczyzna” w wykonaniu dwóch wokalistek z szóstej klasy.
Na naszym spotkaniu nie może zabraknąć przedstawicieli poetów współczesnych. W twórczości Wisławy Szymborskiej – naszej noblistki – wśród wielości podejmowanych tematów znajdujemy też patriotyczny, gdzie poetka snuje rozważania nad sensem miłowania ojczyzny.
Wisława Szymborska „Gawęda o miłości ziemi ojczystej”
Bez tej miłości można żyć,
mieć serce puste jak orzeszek,
malutki los naparstkiem pić
z dala od zgryzot i pocieszeń,
na własną miarę znać nadzieję,
w mroku kryjówkę sobie wić,
o blasku próchna mówić „dnieje”,
o blasku słońca nic nie mówić.
Jakiej miłości brakło im,
że są jak okno wypalone,
rozbite szkło, rozwiany dym,
jak drzewo z nagła powalone,
które za płytko wrosło w ziemię,
któremu wyrwał wiatr korzenie
i jeszcze żyje cząstką czasu,
ale już traci swe zielenie
i już nie szumi w chórze lasu?
Ziemio ojczysta, ziemio jasna,
nie będę powalonym drzewem.
Codziennie mocniej w ciebie wrastam
radością, smutkiem, dumą, gniewem.
Nie będę jak zerwana nić.
Odrzucam pusto brzmiące słowa.
Można nie kochać cię – i żyć,
ale nie można owocować.
Ta dawność jej w głębokich warstwach...
Czasem pośrodku drogi stanę:
może nieznanych pieśni garstka
w skrzyni żelazem nabijanej,
a może dzban, a może łuk
jeszcze się w łonie ziemi grzeje,
może pradawny domu próg
ten, którym wkroczyliśmy w dzieje?
Stąd idę myślą w przyszłe wieki,
wyobrażenia nowe składam.
Kamień leżący na dnie rzeki
oglądam i kształt jego badam.
Z tego kamienia rzeźbiarz przyszły
wyrzeźbi głowę rówieśnika.
Ten kamień leży w nurcie Wisły,
a w nim potomna twarz ukryta.
By na tej twarzy spokój był
i dobroć, i rozumny uśmiech,
naród mój nie żałuje sił,
walczy i tworzy, i nie uśnie.
Pierścienie świetlnych lat nad nami,
ziemia ojczysta pod stopami.
Nie będę ptakiem wypłoszonym
ani jak puste gniazdo po nim.
W ostatnim wystąpieniu zaprezentuje się uczeń klasy szóstej, przedstawi wiersz zatytułowany „Polska” Elżbiety Krystek-Jones. Autorka, mieszkając poza granicami kraju, pisze wiersze dla dzieci, aby zapoznawać je z walorami ziemi ojczystej.
Mam na swoim biurku globus kolorowy.
Opowie o krajach, chociaż nie zna mowy.
Poszukaj w Europie krainy znaczonej
barwami koloru: żółtej i zielonej.
Ciągnie się od Karpat – to skaliste góry,
aż do morza Bałtyk. Popatrz więc do góry.
Znajdziesz ją pomiędzy Bugiem oraz Odrą.
To są piękne rzeki. Mają wodę modrą.
A najdłuższa rzeka, która z gór wypływa
i do morza wpada – Wisła się nazywa.
Stolica – Warszawa. Każdy jest z niej dumny.
Przeniósł ją z Krakowa król Zygmunt z „Kolumny”.
Piękne góry Tatry wszystkich zapraszają.
Bajecznie niezwykłą panoramę mają.
Bielusieńkie plaże Bałtyk oferuje,
nadmorskie wycieczki zawsze proponuje.
Cudowne Mazury kuszą swą urodą
i Kraina Jezior z przeźroczystą wodą.
W swym rodzinnym kraju papież często gościł.
To jest nasza POLSKA! Nie mam wątpliwości.
Drodzy państwo, przeszłość zobowiązuje!
Przed nami czysta karta przyszłości – czym ją zapełnimy...? Teraz w naszych rękach jest pielęgnowanie daru posiadania ojczyzny. A więc powstańmy i wspólnie zaśpiewajmy „Rotę”.
Zakończenie. Podziękowanie
Dobiega końca nasze spotkanie i wspólnie spędzany czas. Było nam bardzo miło gościć państwa i cieszymy się, że zechcieliście odpowiedzieć na nasze zaproszenie.
Chciałabym bardzo podziękować wszystkim uczniom, którzy zgłosili się do udziału w tym wydarzeniu, którzy zaangażowali się w przygotowanie tego wieczoru.
Mam nadzieję, że wydarzenie podobało się szanownym gościom. Że przeżyli państwo choć jedną chwilę wzruszenia, obcując z mową polską i ojczystą twórczością poetycką.