Narrator:
W tym roku minęła 84. rocznica wybuchu II wojny światowej, najtragiczniejszego wydarzenia XX wieku. Każda wojna była i jest dramatem człowieka, ale ta druga była niewyobrażalnym doświadczeniem świata i ludzkości
na co wskazuje bilans strat: około 50 milionów ludzi zginęło, a 35 milionów zostało kalekami. Dramat II wojny światowej nie jest tylko doświadczeniem, podręcznikową przeszłością, ale i przestrogą dla przyszłych pokoleń. Ponieśliśmy wielkie ofiary. Pamiętać o nich będziemy, ponieważ rozumiemy, że naród, który zapomni swą przeszłość, skazany jest na bolesne doznania. My dzieci i młodzież przyrzekamy, że będziemy czcili pamięć poległych, otaczali szacunkiem żyjących żołnierzy i nigdy nie zapomnimy o naszej przeszłości.
Pragniemy podziękować szczególnie polskim lotnikom poległym w czasie II wojny światowej za ich codzienny wysiłek, który wkładali w zapewnienie bezpieczeństwa naszemu krajowi i jego obywatelom. Piloci walczący podczas wojny są symbolem chwały polskiego lotnictwa. Zaangażowanie Polskich Sił Powietrznych w walki w czasie II wojny światowej to jeden z najchlubniejszych elementów historii Polskich Sił Zbrojnych.
Pamiętając o heroizmie poległych w walce powietrznej lotników, chcemy zaprezentować część artystyczną.
Wszyscy występujący śpiewają piosenkę „Deszcz jesienny deszcz”
(tekst i muzyka: Marian Matuszkiewicz).
Deszcz, jesienny deszcz
Smutne pieśni gra
Mokną na nim karabiny
Hełmy kryje rdza
Mokną na nim karabiny
Hełmy kryje rdza
Nieś po rosie w dal
W zapłakany świat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat
Deszcz, jesienny deszcz
Bębni w hełmu stal
Idziesz, młody żołnierzyku
Gdzieś w nieznaną dal
Idziesz, młody żołnierzyku
Gdzieś w nieznaną dal
Może jednak Bóg
Da, że wrócisz znów
Będziesz tulił jasną główkę
Deszcz, jesienny deszcz
Smutne pieśni gra
Mokną na nim karabiny
Hełmy kryje rdza
Mokną na nim karabiny
Hełmy kryje rdza
Nieś po rosie w dal
W zapłakany świat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat
Przemoczone pod plecakiem
Osiemnaście lat
Recytator:
Julian Przyboś „Nalot nocny”
Obracają się w chmurach skrzydła reflektorów
wiatrak światła miele ciemność na świt;
błysk i huk; alarm nocny.
Noc
na jednej zawieszona gwieździe
nie wytrzyma naporu
płomieni,
dokona się najkrócej;
bombą spadłą.
Koniec. Kwili świst
przepiórki tego lata: erkaemu w żytach.
Za wszystkich w tym nalocie zabitych
żywy spod pocisków podnoszę się, drżąc
z mocy.
Ziemię wplątaną w czterdzieści ekliptyk
w jednym wybuchu
podrzucę,
oburącz chwytam czas mojego życia
cały, stężony w chwilę! –
Niech spełni,
niech odsłoni mnie światło,
niech wzejdzie
jedno ze wszystkich w moim życiu wzeszłych słońce słońc!
Recytator:
Tadeusz Różewicz „Ocalony”
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
To są nazwy puste i jednoznaczne:
Człowiek i zwierzę
Miłość i nienawiść
Wróg i przyjaciel
Ciemność i światło.
Człowieka tak się zabija jak zwierzę
Widziałem:
Furgony porąbanych ludzi
Którzy nie zostaną zbawieni.
Pojęcia są tylko wyrazami:
Cnota i występek
Prawda i kłamstwo
Piękno i brzydota
Męstwo i tchórzostwo.
Jednako waży cnota i występek
Widziałem:
Człowieka który był jeden
Występny i cnotliwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
Niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
Niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
Niech oddzieli światło od ciemności.
Mam dwadzieścia cztery lata
Ocalałem
Prowadzony na rzeź.
Soliści śpiewają piosenkę „Jeśli nie wrócę” (tekst: Anita Lipnicka, muzyka: Anita Lipnicka i John Porter)
A jeśli nie wrócę przed świtem
Do pierwszej piosnki słowika
Powiedzcie Jankowi ode mnie
Że jego w sercu nosiłam
Przeproście matulę jedyną
Że wyszłam bez pożegnania
Zabrakło czasu na słowa
Gdy wybił dzwon do Powstania
Gdy wybił dzwon do Powstania...
A jeśli nie wrócę przed świtem
Nie płaczcie po mnie dziewczęta
Bóg Dobry mnie ma w Swej opiece
A wola Jego jest święta
I chociaż mi życie miłe
W noc biegnę czarną jak przepaść
W sukience strachem podszytej
Z kostuchą gonię się w berka
Z kostuchą dziś gonię się w berka...
A jeśli nie wrócę przed świtem
Wieść wszelka o mnie zaginie
Zasadźcie krzak róży nad Wisłą
I dajcie mu moje imię
Niech w wolnej Warszawie wiosną
Na biało dumnie się kwieci
Niech cieszy oczy niewinne
Od kul ocalonych dzieci
Od kul ocalonych dzieci...
A jeśli nie wrócę przed świtem
Mgła siwa siądzie na łąkach
Wiatr w niebie chmury rozgoni
Wychylą się brzozy do słońca
I chociaż mnie wtedy nie będzie
Na próżno stąd nie odejdę
Powrócę do was jak żywa
Wspomnicie mnie kiedyś w piosence
Wspomnicie mnie w tej piosence...
Recytator:
Krzysztof Kamil Baczyński „Z głową na karabinie”
Nocą słyszę, jak coraz bliżej
drżąc i grając krąg się zaciska.
A mnie przecież zdrój rzeźbił chyży,
wyhuśtała mnie chmur kołyska.
A mnie przecież wody szerokie
na dźwigarach swych niosły ptaki
bzu dzikiego; bujne obłoki
były dla mnie jak uśmiech matki.
Krąg powolny dzień czy noc krąży,
ostrzem świszcząc tnie już przy ustach,
a mnie przecież tak jak innym
ziemia rosła tęga - nie pusta.
I mnie przecież jak dymu laska
wytryskała gołębia młodość;
teraz na dnie śmierci wyrastam
ja - syn dziki mego narodu.
Krąg jak nożem z wolna rozcina,
przetnie światło, zanim dzień minie,
a ja prześpię czas wielkiej rzeźby
z głową ciężką na karabinie.
Obskoczony przez zdarzeń zamęt,
kręgiem ostrym rozdarty na pół,
głowę rzucę pod wiatr jak granat,
piersi zgniecie czas czarną łapą;
bo to była życia nieśmiałość,
a odwaga - gdy śmiercią niosło.
Umrzeć przyjdzie, gdy się kochało
wielkie sprawy głupią miłością.
Wszyscy śpiewają piosenkę „Jędrusiowa dola” (tekst: Czesław Kałkusiński (Czechura), muzyka: Henryk Fajt (Garda))
Idzie wojsko poprzez wieś,
Słota, błoto, siąpi deszcz.
Leje deszcz jak z cebra,
A to ci maniebra,
A to ci żołnierka fest.
Jędrusiowa dola,
Partyzancka dola,
Będzie lepiej, pociesz się!
Skwar, spiekota, upał, kurz,
Idziesz, sapiesz, ano cóż?
Lato, teraz lato,
Wygrzej dobrze gnaty
- Przyjdzie zima, będzie mróz.
Jędrusiowa dola...
Idzie wojsko poprzez wieś,
Hej, dziewczyno! Nie ciesz się!
Długo nie zabawią,
Pójdą i zostawią,
Z Jędrusiami już tak jest.
Jędrusiowa dola...
Recytator:
Krzysztof Kamil Baczyński – „Których nam nikt nie wynagrodzi”
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata wy straszne, lata wąskie
jak dłonie śmierci w dniu narodzin.
Powiedziałyście więcej nawet
niż rudych burz ogromne wstęgi,
jak ludzkie ręce złych demonów
siejące w gruzach gorzką sławę.
Wzięłyście nam, co najpiękniejsze,
a zostawiły to, co z gromu,
aby tym dziksze i smutniejsze
serca – jak krzyż na pustym domu.
Lata, o moje straszne lata,
nauczyłyście wy nas wierzyć,
i to był kostur nam na drogę,
i z nim się resztę burz przemierzy.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi,
lata – ojczyzno złej młodości,
trudnej starości dniu narodzin.
Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i on zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jedna była czysta.
Wszyscy śpiewają pieśń „Biały krzyż” (tekst: Janusz Kondratowicz, muzyka: Krzysztof Klenczon)
Gdy zapłonął nagle świat
Bezdrożami szli
Przez śpiący las
Równym rytmem młodych serc
Niespokojne dni
Odmierzał czas
Gdzieś pozostał ognisk dym
Dróg przebytych kurz
Cień siwej mgły
Tylko w polu biały krzyż
Nie pamięta już
Kto pod nim śpi
Jak myśl sprzed lat
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma
Żegnał ich wieczorny mrok
Gdy ruszali w bój
Gdy cichła pieśń
Szli, by walczyć o Twój dom
Wśród zielonych pól
O nowy dzień
Jak myśl sprzed lat
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś
Pamięć o tych, których nie ma
Bo nie wszystkim pomógł los
Wrócić z leśnych dróg
Gdy kwitły bzy
W szczerym polu biały krzyż
Nie pamięta już
Kto pod nim śpi
W szczerym polu biały krzyż
Nie pamięta już
Kto pod nim śpi
Narrator:
Polacy wielokrotnie udowadniali swoje umiejętności, waleczność i przerażającą skuteczność. Najlepszym dowodem ich kunsztu były statystyki bitwy o Wielką Brytanię, w której dominowali w powietrzu nad lotnikami niemieckiej Luftwaffe.
Polskie lotnictwo w czasie II wojny światowej przeżywało chwile wzlotów i upadków związane przede wszystkim z powodzeniem konkretnych bitew i operacji. Sukcesy były uzależnione w dużej mierze od sprzętu, jakim dysponowali polscy piloci. W czasie Wojny Obronnej 1939 roku siły powietrzne nie były w stanie stawić czoła liczebniejszym i lepiej wyposażonym Niemcom, ale podjęły się zaciętej walki z Luftwaffe. Tylko część polskich samolotów została utracona lub uszkodzona zanim piloci poderwali je do akcji, choć do dzisiaj pokutuje mylne przekonanie o bezradności Polaków i zniszczeniu samolotów na lotniskach. Polskie lotnictwo przez kilkanaście dni stawiało czoła przeważającemu przeciwnikowi, korzystając z aktywnego wsparcia artylerii przeciwlotniczej. W konsekwencji bilans walk w Wojnie Obronnej obejmował ok. 250-285 zniszczonych maszyn niemieckich. Straty polskie szacuje się na ponad 300 maszyn. Ponad 100 samolotów udało się Polakom ewakuować do krajów ościennych, gdzie w większości piloci zostali internowani. Wielu polskich lotników przedostało się też do krajów sojuszniczych, gdzie kontynuowali walkę w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Łączne straty Polskich Sił Powietrznych w latach 1940-1945 mogły sięgnąć ponad 4100 ludzi – zarówno członków załóg, jak i personelu technicznego. Straty jednostek myśliwskich są szacowane na blisko 550 ludzi, a jednostek bombowych na blisko 1250 ludzi. Polacy zniszczyli prawie 750 maszyn nieprzyjaciela w trakcie licznych walk powietrznych. Ten bilans wspaniale oddaje wkład Polaków w alianckie zwycięstwo w II wojnie światowej. Siły lotnictwa bombowego wykonały blisko 12 tys. samolotozadań, co plasuje Polskę w czołówce najbardziej zaangażowanych państw koalicji antyfaszystowskiej.
Recytator:
Feliks Konarski „Pieśń lotnika”
Po wszystkich niebach świata
Zwycięski wiedli bój!
Przez długie, krwawe lata
Znosili trud i znój!
Wyrokiem przeznaczenia
Wygnani z własnych gniazd,
Szukali zapomnienia
Wśród obcych słońc i gwiazd.
Szumią skrzydła pieśń o sławie,
O przeszłości wielkich dniach ...
O Dęblinie i Warszawie -
O londyńskich szumią mgłach ...
Szlakiem losów i przeznaczeń
Jak przed laty i jeszcze raz
„Spitfajery” i „Puchacze”
Wylatują ze swych baz!
W górze niebo na nich czeka
A tam, w dole Polska gdzieś
– Wypatruje ich z daleka,
Zasłuchana w skrzydeł pieśń!
I choć minęła zamieć
I wciąż przybywa lat,
Nie zginie o nich pamięć
Dopóki światem świat! ...
Choć lotnik sen swój prześnił
I szum silników zgasł –
Lecz echo dumnej pieśni
Legendą spłynie z gwiazd!
Szumią skrzydła pieśń o sławie...
Recytator:
Marta Reszczyńska-Stypińska „Cichociemni”
Motor buczy jak serce zmęczone,
Zachłystuje się, kaszle. Brak tchu..
W dole lasy i pola uśpione,
Niebo bliskie, porosłe gwiazdami,
Aksamitna noc pod skrzydłami...
Nagle złoty punkcik:
- To tu!
Coraz bliżej ziemskie gwiazdy migocą,
Rozsypują się w szeroki kształt krzyża -
Wielki ptak wolno koła zatacza,
Ziemia czarne objęcia przybliża,
Pęd powietrza gwałtownie twarz smaga,
Człowiek budzi się jakby ze snu...
Każdy nerw, każdy mięsień napięty.
Sprawdzić k1amry! Spokojnie, uwaga...
Światła rosną....
- To tu, to tu...
Cóż te jutro... Że może dziś jeszcze...
Że gestapo ... Że jeden błędny krok...
Właśnie ziemia wyciąga ramiona,
Nagły chłód czarnej głębi tnie dreszczem,
Błysk latarni uderza jak nóż...
Uwaga:
- Już!
Recytator:
Paweł Moskwa „Powrót”
Niech będzie dzień bez słońca. Niech będzie powszedni
Jak chleb... i niepozorny- ot, jak kurz na progu...
Niech nie będzie przemówień powitalnych bredni -
Dla nas zwróconych w podzięce ku Bogu.
Bo jeśli będzie szaro, aż do samej ziemi,
Tak jak to czasem bywa, gdy wzrok mgłę przewierca
Próżno szukając blasku, spragniony promieni -
My i tak dolecimy... Na busole - serca...
Jasno będzie na duszy. Będziemy zajęci
Utrzymywaniem się w kluczu wracających ptaków,
Każdy z nas będzie wałczyć, by nie ulec chęci
Wyłączenia motoru - na granicznym szlaku...
Wytrwać. zdzierżyć do końca, zdusić w piersi łkanie
I nie przypaść do pierwszej napotkanej łąki.
Wiązać rwące się nerwy, zszarpane czekaniem
Walką, tęsknotą, bólem - 1atami. rozłąki.
A potem... Niech się święci pierwsza chwila ciszy
Zamierających śmigieł!... Z ich ostatnim gestem
Na wolnej ziemi naszej, każdy z nas usłyszy
Własny szept rozmodlony: "Znowu tutaj jestem".
Niech się święci pobożne na ziemie stąpnięcie:
Nasz pierwszy skok z maszyny na zmęczone trawy.
Niech to będzie wsłuchane w nasz przylot Okęcie...
Jak wyciągnięta ku nam, wierna dłoń - Warszawy.
Nie, nie przychodźcie lepiej nam. na powitanie,
Bać się będziemy ludzi cisnących dokoła,
Bo jeśli ktoś z nas wtedy – kogoś nie zastanie,
Żal mu będzie, że reszty uściskać nie zdoła.
A potem... Jakże przejdę przez miasto szalone?
Tak cudnie lekkomyślne, że dziś - w jednej bliźnie.
Gdzie każdy róg ulicy, w kt6rą spojrzę stronę,
Będzie jak objawienie: że jestem w Ojczyźnie.
Wszyscy śpiewają pieśń „Marsz Lotników” (tekst: Aleksandra Agnieszka Zasuszanka, muzyka: Stanisław Latwis)
Lotnik, skrzydlaty władca
Świata bez granic. Ze śmierci drwi,
A w twarz się życiu głośno śmieje.
Drogę do nieba skraca.
Przestrzeń ma za nic,
Smutki mu z czoła pęd zwieje.
Jak równo silnik gra,
Jak śmiało śmigło tnie!
Jak ginie pośród chmur najśmielszych
Orłów niebotyczny ślad!
Nie straszny mrok i mgła,
Nie straszny wiatr, co dmie,
Jesteśmy od Ikara mędrsi
O tysiące lat.
A jeśli z nas
Ktoś legnie wśród szaleńczych jazd,
Czerwieńszy będzie kwadrat,
Nasz lotniczy znak.
Znów pełny gaz!
Bo cóż, że spadła któraś z gwiazd,
Gdy cała wnet eskadra
Pomknie na szlak!
Zawrót, korkociąg śmiały,
Silnika wycie
I wyrównanie,
Aż się zgięły kwiaty jasne.
Krąg ziemi oszalały
Ginie w błękicie,
Pięć części świata za ciasne!
Leć w górę znaku nasz!
Nie trzeba wcale słów,
Skrzydlaty klucz do sławy drzwi odmyka,
Orła mamy hart.
My Polski czujna straż,
Husarii dawnej huf,
Nie ścichnie nigdy w dali głos silnika!
Hej, na start!
A jeśli z nas...
Recytator:
Kazimiera Iłłakowiczówna „Modlitwa za lotnictwo”
Chryste, który ptaki żywisz, liczbę znasz motyli,
Do stóp Twoich przebitych czoło nisko chylim.
Ziołom litosny byłeś, różom i winnicom,
Kształtom kruchym, kryjącym wielkie tajemnice.
Któryś źdźbła draśniętego klęski nie dołamał
I - aby skwar jej nie zmógł - rosę płaszczem nakrył,
Twoją umocnij mocą, błagamy,
Skrzydła Ojczyzny, powietrzną eskadrę.
Serce jej wielokrotne hartuj i oczyszczaj
Twoją wszechwładzą:
Niech jak anioły po niebie błyszczą,
Piekłu się nie dadzą.
Niech pod Twoim firmamentem
wątli i śmiertelni jak sama kruchość je
panują nad otchłani zamętem
nieustraszoną otuchą.
Nakreśl im drogę i sam, Chryste, dzień im wyznacz,
Daj im życie radosne i mocne
I spraw, by dla ojczyzny
Nie była ich śmierć bezowocna.
Recytator:
Jerzy Faczyński „Koronka do Najświętszej Panny”
Nie chodź dzisiaj do Polski, Najświętsza Panienko,
Bo tam gaje zakwitły czerwoną sukienką.
Bo po łąkach i polach zakwitły mogiły,
A krzyżyki po miastach ogrody przykryły.
Tam kapliczki przydrożne rozbito bombami,
A strumyki z łez płyną pomiędzy gruzami.
Nie chodź dzisiaj do Polski, Panienko Łaskawa
Bo tam cała już ziemia od krwi poczerniała
I nie pachnie jak zawsze każdą wczesną wiosną,
Tam jut kwiaty przekwitły, a cierpienia rosną.
Nie chodź dzisiaj do Polski. Śliczna, Niepojęta,
Bo Cię mogą rozstrzelać, zanim powiesz, żeś Święta
a jeśli chcesz Ojczyznę zobaczyć jutrzenką,
uważaj na siebie. Roztropna Panienko,
bo Cię mogą zatrzymać na Rynku Krakowa,
a co wtedy odpowiesz, Panienko Wsławiona?
Mogą Cię aresztować, Dobra, Miłosierna,
Kiedy powiesz, Panienko, te jesteś nam wierna.
Nie chodź dzisiaj do Polski, o Niepokalana,
Bo Ci krzyże miast lilij obejmą kolana
I musiałabyś płakać idąc nad grobami;
Zostań lepiej w błękitach i módl się za nami.
Pieśń „Modlitwa” śpiewa solista, refren powtarzają wszyscy uczniowie. (tekst:Francois Villon, przekład Bułat Okudżawa, polski przekład tekstu Andrzej Mandalian, muzyka: Bułat Okudżawa)
Dopóki nam Ziemia kręci się,
dopóki jest tak czy siak,
Panie, ofiaruj każdemu z nas,
czego mu w życiu brak:
mędrca obdaruj głową,
tchórzowi dać konia chciej,
sypnij grosza szczęściarzom...
i mnie w opiece swej miej.
Dopóki Ziemia obraca się,
o Panie nasz, na Twój znak
tym, którzy pragną władzy,
niech władza ta pójdzie w smak,
daj szczodrobliwym odetchnąć,
raz niech zapłacą mniej,
daj Kainowi skruchę...
I mnie w opiece swej miej.
Ja wiem, że Ty wszystko możesz,
ja wierzę w Twą moc i gest,
jak wierzy zabity żołnierz,
że w siódmym niebie jest,
jak zmysł każdy chłonie z wiarą
Twój ledwie słyszalny głos,
jak wszyscy wierzymy w Ciebie,
nie wiedząc, co niesie los.
Panie zielonooki,
mój Boże jedyny, spraw
– dopóki nam Ziemia toczy się,
zdumiona obrotem spraw,
dopóki czasu i prochu
wciąż jeszcze wystarcza jej
– daj każdemu po trochu...
I mnie w opiece swej miej.
Opracowała: Agnieszka Ośrodek