Jest lipcowy słoneczny dzień, około godziny 15.30. 16-letni Teodor wraca leśną ścieżką ze szkoły. Wychodzi ze starego sosnowego lasu i staje na jego brzegu. Patrzy na pola znajdujące się daleko od wsi i ludzi – chłopskie uprawy. Żyta są częściowo pokoszone. W rzędach stoją snopki. Chłopiec spostrzega chłopa – Lisowskiego. Zza kłosów żyta widać jego stary kapelusz. Mężczyzna samotnie kosi żyto. Przesuwa rytmicznie kosą z lewa na prawo – do zamachu i z prawa na lewo – z pokosem. Zżętego żyta nikt po nim nie zbiera. Teodor zbliża się do Lisowskiego i wita się.
Teodor
Szczęść Boże! Dzień dobry!
Lisowski
Szczęść Boże!
Teodor
Czy nauczy mnie pan kosić? Może sobie pan odpocząć albo zbierać zboże z pokosu...
Lisowski
Dobrze! Ja sobie odpocznę i będę wiązał snopki, a ty koś ile Ci się tylko będzie podobało. Na obiedzie nie byłem, zmęczyłem się trochę...
Lisowski przerywa koszenie, ostrzy kosę osełką wyjętą zza pasa. Oddaje kosę Teodorowi do rąk i zachęca go do koszenia.
Lisowski
No masz, koś!.... Nic ci nie powiem na początek, zobaczę jak sobie dajesz radę... Wszystko jest łatwe, co się umie i trudne, jak się nie umie.... Zresztą tyś to już teraz więcej miastowy, jak wiejski.
Teodor zrzuca z siebie mundurek, rozpina mankiety u koszuli i zawija rękawy do łokci. Bierze kosę i podchodzi do przerwanego przez Lisowskiego pokosu. Chłop siada w pobliżu na ziemi (trawie) i udaje, że zupełnie nie zwraca uwagi na wysiłki chłopca, który z początku niezdarnie zaczyna kosić żyto. Nagle czubek kosy utyka w piasku i zawstydzony chłopiec mocuje się z utkwionym czubkiem ostrza. Chłop zauważa to i z wyrozumiałością mówi:
Lisowski
Nic, nic... Koś, koś!.... To się nie takim kosiarzom zdarza.
Teodor wzdycha z ulgą i kosi dalej. Raz idzie mu dobrze, raz nie. Lisowski zachęca go.
Lisowski
Nic się nie bój! Koś!.... Tylko koś dalej!... Koś!
Chłopiec dalej kosi. Tnie coraz lepiej, ale nagle słyszy upomnienie chłopa.
Lisowski
Nie tak, mój kochany, nie tak!... Więcej z pięty!... Więcej z pięty!... Nie widzisz, jaki się robi za tobą baran?!
Teodor stoi przerażony i zawstydzony. Mruży oczy, zaciska zęby. Nie rozumie co robi źle. Lisowski mówi do chłopca.
Lisowski
Daj kosę... Poostrzymy!
Mężczyzna ostrzy kosę. Następnie daje kosę Teodorowi. Chłopak kosi coraz pewniej. Lisowski chwali go.
Lisowski
O, tak... dobrze! O, tak, coraz lepiej! Tylko pamiętaj z pięty, tylko z pięty!
Chłopak kosi zawzięcie, a Lisowski towarzyszy mu w pracy, zbierając w garście pokoszone zboże i związując w snopki. Chłop czasem upomina Teodora.
Lisowski
Uważaj na czubek! Pamiętaj siec z pięty!
Lisowski znów zabiera od Teodora kosę i ostrzy ją osełką. Potem chłopiec znów kosi, a chłop zbiera zżęte żyto. Za około dwie godziny przychodzi do nich syn Lisowskiego, Stasiek, który przynosi podwieczorek – dzbanek maślanki, kubek i dwie pajdy chleba z masłem.
Stasiek
Szczęść Boże! Widzę, że z pomocnikiem idzie Ci robota, Ojcze.
Lisowski i Teodor
Szczęść Boże!
Lisowski
Tak Synku, chłopak chciał się nauczyć kosić i mi pomaga.
Chłopczyk podaje dzbanek i chleb ojcu i mówi...
Stasiek
Smacznego!
Lisowski
Dziękuję, Synku!
Staszek próbuje łapać koniki polne po ściernisku.
Lisowski bierze snopek, kładzie go na ziemi i siada na nim. Chłop woła Teodora i zaprasza go, wskazując miejsce...
Lisowski
Chodź tu koło mnie, siadaj!
Teodor
Nie trzeba, panie Lisowski! Dziękuję. Kosi pan od rana. Proszę, niech pan zje i się mną nie przejmuje.
Lisowski
Siadaj... kosiłeś, podwieczorek ci się należy!... Chyba, że gardzisz Lisowskiego maślanką!
Teodor przekonany namowami Lisowskiego siada obok niego na snopku. Chłop odlewa mu z dzbanka w kubek maślanki i daje w garść pajdę chleba z masłem.
Dzieci „w tle” śpiewają piosenki o pracy na polu.
Piosenka: „Hej idziemy tutaj” (ze „Śpiewnika Podlaskiego”, w którym są pieśni ludowe i obrzędowe z repertuaru zespołu folklorystycznego „Narwianie”)
Hej idziemy tutaj z wiejską robotą
z wiejską robotą.
Wian Wam niesiemy z kłosów jak złoto,
z kłosów jak złoto!
Plon niesiemy plon urodziwy plon!
Żeby lepiej plonowało
po sto korcy z kopy dało
Plon niesiemy plon, urodziwy plon!
Piosenka: „Udarzył nam się piękny plon” (ze „Śpiewnika Podlaskiego”, w którym są pieśni ludowe i obrzędowe z repertuaru zespołu folklorystycznego „Narwianie”)
Udarzył nam się piękny plon
Udarzył nam się piękny plon
złotego ziarna pełen dom!
złotego ziarna pełen dom!
Ze starych nie pamięta nikt,
Ze starych nie pamięta nikt,
takiej pszenicy, takich żyt!
takiej pszenicy, takich żyt!
Piękniejsza praca, lżejszy trud,
Piękniejsza praca, lżejszy trud,
gdy mamy kosy z naszych hut!
gdy mamy kosy z naszych hut!
Po zjedzeniu podwieczorka Lisowski z Teodorem biorą się do pracy. Chłopak do wieczora kosi pod okiem Lisowskiego resztę żyta. Na koniec chłop chwali Teodora.
Lisowski
No, brawo, chłopcze! Z twoich rąk padła morga zboża.
Teodor
Dobrej nocy.
Lisowski
Dobranoc, chłopcze. Bóg zapłać!
Zmęczony, ale zadowolony z siebie Teodor wraca do domu i podśpiewuje piosenkę o pracy na polu.
Piosenka: „Zachodźże słoneczko” (autor tekstu: anonim, opracowanie: Mira Zimińska-Sygietyńska, Tadeusz Sygietyński, kompozytor: muzyka tradycyjna, opracowanie: Tadeusz Sygietyński)
Zachodźże, słoneczko
Skoro masz zachodzić,
Bo mnie nogi bolą
Po tym polu chodzić.
Bo mnie nogi bolą
Po tym polu chodzić.
Nogi bolą chodzić,
Ręce bolą robić.
Zachodźże, słoneczko,
Skoro masz zachodzić.
Zachodźże, słoneczko,
Skoro masz zachodzić.
Za las, słonko za las!
Nie wyglądaj na nas.
Wrócisz tutaj jutro,
Jak będzie raniutko.
Wrócisz tutaj jutro,
Jak będzie raniutko.
Opracowała: Agnieszka Ośrodek