SUKCES NA MIARĘ PRZEDSZKOLAKA
Obecnie w naszym kraju można zaobserwować, że kultura wychowawczo-edukacyjna jest silnie nasiąknięta rywalizacją. Ten trend promieniuje „od góry” na nauczycieli i rodziców, a w efekcie na dziecko. Przejawia się to tym, że rodzice i nauczyciele mając za cel osiągnięcie sukcesu, wygranej czy nagrody w konkursie wcielają się w rolę trenerów i koordynatorów. Pod ten cel organizują życie dziecka, motywując wszelkimi sposobami do pracy. Pojawia się pytanie, czy pomagać, wspierać, zachęcać czy pozwolić dziecku na jego własny wybór? Jak to wyważyć, aby napędzanie i mobilizowanie dziecka do działania, przyniosło dobre efekty?
Intensywna zmiana świata, co jest związane w szczególności z rozwojem cywilizacji informacyjnej, rzutuje na rozwój i wychowanie. Nikt kiedyś nie wyobrażał sobie, że widok dzieci dzierżących w swoich rączkach smartfony będzie tak powszechny. Możliwości uczestniczenia w różnych zajęciach dodatkowych, konkursach, zawodach sportowych, również stały się o wiele bardziej dostępne. Innym przejawem zmian są powstające gabinety zajmujące się psychologią i psychoterapią dziecięcą, różnego rodzaju wspieraniem często diagnozowanych dysfunkcji. To sprawia, że metody nauczania i strategie edukacyjne, jakie dominowały na uczelniach dwadzieścia, trzydzieści lat temu, dzisiaj są już nieaktualne. Natomiast we współczesnym świecie informacji, jest dostęp do tak wielu różnych koncepcji wychowawczych i pedagogicznych, że problemem stało się to, które z nich są najwłaściwsze. Podejście do wychowania i nauczania dzieci wydaje się niespójne, a intuicje z tym związane nieadekwatne. Przejawem tego wydaje się być rywalizacja i porównywanie.
Oczywiście rywalizacja dzisiaj jest „stałym” elementem rzeczywistości, ale istotne jest wyważenie na ile będzie to dominująca część w kształtowaniu dziecka. Gorzej gdy rywalizacja staje się celem, zamiast narzędziem wychowawczym. Dzieci uczą się postawy rywalizacji poprzez naśladowanie lub, co gorsza, w wyniku warunkowania sprawczego tj.; „ zachowanie jest nagradzane lub karane w celu odpowiedniego wzmocnienia lub osłabienia go; tak by uczący się osobnik częściej wykazywał w przyszłości zachowanie pożądane”. Często autorami takich postaw są rodzice napędzający machinę wyścigu. Sami będąc nieustannie poddani ocenie pracodawcy, przenoszą ten system oceny do przedszkoli wraz z oczekiwaniem, żeby ich dziecko wypadło dobrze, a często lepiej niż dobrze. To z kolei nosi znamiona „wyścigu szczurów”. Nie biorąc jednak pod uwagę najważniejszych czynników rozwojowych dziecka, łatwo uzyskać efekt odwrotny. Zamiast radości z sukcesu rozpacz wywołana porażką. „Wiek przedszkolny to okres, w którym dziecko wymaga wspierania jego dążeń, ale też czas formułowania dostosowanych do możliwości dziecka wymagań, by dziecko mogło z powodzeniem podjąć kolejne zadania rozwojowe”, (Kinga Kuszak, UAM w Poznaniu, 2017). Dla dziecka w wieku przedszkolnym najlepszą formą rozwoju jest zabawa. Jednak nawet wyjątkowo utalentowany przedszkolak po wejściu na scenę często traci poczucie pewności siebie, wystąpienie publiczne jest dużym stresem dla dziecka. Z tego powodu cały „dziecięcy teatrzyk” powinien być przez dziecko odczuwany jako zabawa. W rzeczywistości zabawa jest wykonywaniem różnych czynności tylko dla przyjemności i efekt końcowy ma znaczenie drugoplanowe. Dzieci przystępują do zabawy w sposób dobrowolny, a nie pod wpływem nacisku. Według holenderskiego uczonego, J. Huizinga „zabawa jest sama w sobie celem, nie łączą się z nią żadne interesy materialne. Nie można przez nią osiągnąć korzyści. Towarzyszą jej uczucia napięcia, radości i świadomości odmienności od codziennego życia.”
Uwzględniając możliwości rozwojowe dziecka przedszkolnego warto przede wszystkim postawić na wzmacnianie jego poczucia własnej wartości. Temu nie sprzyja rywalizacja. Niech same decydują czy wziąć udział w konkursie czy nie. Zamiast uporczywego kierunkowania zachowaniem dziecka w taki sposób, którego my oczekujemy, lepiej je wspierać wsłuchując się w jego potrzeby. Niech dziecko ma pewną swobodę w eksplorowaniu otaczającego go świata. Niech ma możliwość popełnienia błędów, oczywiście nie zagrażających jego bezpieczeństwu.
Grupa rówieśnicza, to dla dziecka poligon doświadczeń, w którym dziecko zauważa, że różnimy się od siebie nie tylko zewnętrznie, ale również umiejętnościami. Na takim poligonie rodzice, opiekunowie, nauczyciele zaczynają porównywać. Dobrze jednak, jeżeli będą to porównania intrapersonalne, a nie interpersonalne. To znaczy kiedy porównania takie odnoszą się do dotychczasowych postępów danego dziecka, a nie do postępów czy osiągnięć innych dzieci. Lepiej pozwolić dziecku być sobą, kiedy maluje, śpiewa, tańczy itd., bez rozwijania potrzeby osiągnięcia „pierwszego miejsca”, czy perfekcyjnego wykazania wyuczonych umiejętności zgodnych z naszymi oczekiwaniami.
Wszystko czego dziecko potrzebuje, to naszej miłości, wsparcia, akceptacji i stawiania granic, w których będzie się czuło bezpiecznie. Rodzice są swoistym lustrem dla swoich dzieci. W nim dzieci się przeglądają. To rodzice pokazują im wartości - prawdę, dobro i piękno. Aby dziecko mogło w przyszłości „zaistnieć” w świecie, w którym jest tak mało stałości i przewidywalności, rodzice powinni wsłuchiwać się w swoje dzieci. Mieć dla nich czas. Wówczas one same najlepiej powiedzą, czego potrzebują, choć czasem nie wprost. A nade wszystko będą się czuły bezpiecznie.
Dziecko potrzebuje rodziców, aby „edukowali” je w pełnym tego słowa znaczeniu. Od najmłodszych lat powinno być prowadzone ścieżką sukcesu i wiary we własne możliwości, jednak na miarę swych umiejętności. Niech to będzie nawet najprostsza gra, w której zostanie zwycięzcą. W ten sposób, osiągnąwszy pewien sukces, będzie szło określoną drogą, zdobywając cenne doświadczenie z dzieciństwa. Dziecko powinno jednak wiedzieć, że największy sukces pochodzi z jego podejścia do porażki. Poczucie sukcesu będzie kształtować stosunek dziecka do siebie w otaczającym je świecie. Niezależnie od tego, jaki kierunek aktywności będzie preferować, musisz zostać jego mentorem i pomóc mu osiągnąć jego cel. Pomóc mu podnosić się po porażkach. Jednak należy mieć na uwadze, że przedszkolak wymaga innego ukierunkowania niż nastolatek.
Parafrazując upowszechnione dzisiaj określenie „zrównoważony rozwój”, w kontekście wychowawczo-pedagogicznym, można podbudować tezę zakodowaną w tytule niniejszego artykułu. W tym celu pomocne będzie wprowadzenie następującej triady;
• zrównoważone wychowanie dziecka,
• zrównoważone nauczanie dziecka,
• zrównoważony rozwój dziecka.
To z kolei sugeruje, że oczekiwania powinny być adekwatne do możliwości i umiejętności dziecka. Nie jest dobrze, gdy na przykład od przedszkolaka oczekuje się, że będzie tak sprawny sportowo, czy artystycznie jak ośmiolatek. Rozwój dziecka jest związany z fazami rozwojowymi, następującymi w kolejności. Niezrozumienie tego, choć może początkowo dać satysfakcję sukcesu, to ostatecznie, może wywołać efekt odwrotny; zniechęcenie i frustrację. Dziecko nachalnie „zachęcane” do udziału w spektaklu, może na wiele lat zniechęcić się do wystąpień publicznych.
Akcent powinien być w większym stopniu postawiony, w przypadku dziecka przedszkolnego na jego wspieranie i dawanie przykładu. Dziecko w przedszkolu, przede wszystkim doświadcza kontaktu z rówieśnikami. Jakakolwiek aktywność edukacyjna, nie będzie wolna od konieczności nabycia umiejętności współpracy i współdziałania w grupie rówieśniczej. Z tego powodu rozwijanie cech warunkujących prawidłowe relacje dziecka z innymi dziećmi i z nauczycielem będą miały ogromne znaczenie. Jednak, aby te cechy rozwijać, trudno to zamknąć w planie wychowawczym przedszkola. Konieczna jest synergia rodzin, z których pochodzą dzieci i placówkami przedszkolnymi, w kształtowaniu takich cech, jak np. uczciwość, wyrozumiałość dla siebie i innych, prawdomówność, powściągliwość, czy nawet empatia. Wyżej wymienione cechy należy rozwijać u dziecka od dzieciństwa. Często zdarza się tak, że to nie brak umiejętności czy możliwości uniemożliwia osiągnięcie sukcesu, a jedynie brak wiary w siebie czy egoizm. Rolą nauczyciela, ale przede wszystkim rodzica jest być prawdziwym, a nie udawanym przykładem. Rodzic spędzający godziny z nosem w smartfonie, który oczekuje od dziecka, że ono samo wyciągnie i pokoloruje jedną z kilkunastu kolorowanek znajdujących się w domu, jest w błędzie. Nad aktywnością swojego dziecka należy się pochylić i zainteresować nią, czasami zabawą trzeba trochę pokierować lub ukierunkować dziecko. Uświadomić też mu należy, że czasami coś nie wychodzi, albo z drugiej strony, że nie każdy bazgroł jest wspaniałym osiągnięciem. Również oczekiwanie, że dziecko przynajmniej spróbuje posprzątać zabawki po swojej zabawie, ma większe szanse, gdy w domu dziecka inni domownicy takie usiłowania też przejawiają. Prawdziwy przykład rodzica uwiarygodni jego oczekiwania wobec dziecka. Poza tym pozwoli uświadomić dziecku, że nawet mały sukces poprzedzają trudności, niepowodzenia, porażki.
Gdy rodzice są cierpliwi, empatyczni, przewidujący, to dają dziecku wybór w działaniu, nawet, gdy od początku zwiastuje to jakieś niepowodzenie. Wtedy jego decyzja pozostaje niezależna i dzieci uczą się być odpowiedzialnymi za swoje decyzje. Sukces rzadko jest przypadkowy, częściej jest wynikiem „nieustannego robienia właściwych rzeczy we właściwy sposób”. Z drugiej strony, nakładając na dziecko własne pragnienia w odnoszeniu przez nie sukcesu, dorośli mogą nieumiejętnie przekierować dziecko w stronę tylko jego potrzeb, jego ambicji. Wtedy wychowanie staje się wręcz tresurą umiejętności. Jednak takie wychowanie będzie prowadziło do braku umiejętności społecznych. Dotyczy to braku współpracy z innymi ludźmi, braku niesienia pomocy innym, jak i nieumiejętności proszenia o nią, a w efekcie dążenia tylko do własnego celu. Taka postawa z kolei wyobcowuje. Jaki dalszy ma to skutek, to można zapytać psychologów, terapeutów, których jest coraz więcej. Bo i problemów już z przedszkolakami jest coraz więcej. Nie jest truizmem, że dziecko w przedszkolu a potem w szkole, jest papierkiem lakmusowym dla relacji rodziny, z której pochodzi.
Najważniejszym aspektem nabywania umiejętności społecznych w odnoszeniu sukcesów w życiu, tych małych i tych dużych, jest niewątpliwie zaplecze rodzinne. To przyczynia się do harmonijnego rozwoju osobowości dziecka. Nauczyciel powinien być traktowany pomocniczo w tym procesie. Potencjał dziecka będzie w pierwszej kolejności odblokowany przez rodziców. To dzięki nim dziecko ujawnia swoje talenty, otwiera się na świat i „walczy”. Sukces dzieci to zasługa dobrej komunikacji, dziecko- rodzic, w której nie ma miejsca na udawanie, że jest wszystko okej, na tuszowanie, czy na kamuflaż. Dziecko wszystko widzi i potem kopiuje zachowania.
Trudno jest podać przepis na sukces przedszkolaka, co może sugerować tytuł artykułu. Intencją autora jest analiza uwarunkowań, jakie się wiążą z tym zagadnieniem we współczesnym świecie. Przede wszystkim zdaniem autora warte uwagi jest to, choć czasy się zmieniają, iż natury człowieka, takiego jak dziecko przedszkolne również nie da się zmienić. Żyjemy w cywilizacji informacyjnej i epoce komputeryzacji, ale dziecko to nie maszyna, którą da się dowolnie zaprogramować. Pewne analogie z tego świata techniki mogą być przydatne, ale dziecko, to mały człowiek, który ma uczucia. Człowiek i dorosły i niedorosły żyje w świecie, gdzie są również inni ludzie. Pierwsi ludzie z którymi styka się dziecko to rodzina. Rodzina uczy jak żyć z innymi ludźmi, jak kochać i być kochanym. Zaspokojenie tych podstawowych potrzeb może być kluczem do sukcesu. Cała reszta, która wiąże się wychowaniem i edukacją ma większe szanse rozwoju i to zrównoważonego rozwoju dziecka.