Numer: 50604
Przesłano:
Dział: Przedszkole

Bajka o kolorze żółtym

Narrator:
Dawno, dawno temu, za lasem, za górką,
żył malarz Hieronim w domku pod białą chmurką.
Wielki był z niego człowiek – artysta wspaniały
na widok jego dzieł oczy wszystkich oniemiały.
Malarz Hieronim żył w pięknej krainie-
Tęczowo zwanej, maleńkiej mieścinie.
Tam wszystko było ubrane w barwy,
a na ulicach gościły farby.
W Tęczowie kolorów było bez liku,
chcesz wiedzieć jakich, mój mały smyku?
Niebieskie ulice, drzewa różowe,
a wszystkie kwiatki w innym kolorze.
Sklepy, co miały zielone dachy,
i kina, co były z czerwonej blachy.
Apteka co była cała ze złota
i wiele fabryk koloru błota.
To wszystko było dziełem malarza,
co kolorami Tęczowo obdarza.
Lecz dnia pewnego do tęczowej krainy,
przybyła czarna postać – nie miała dobrej miny.
Chciała psikusa zrobić i figle popłatać,
zabrała więc żółtą farbę i wszyscy zaczęli płakać.
Czarownica:
Już odtąd nie będziecie robić uśmiechniętej minki,
nie ma już żółtego słonka, ni kwaśnej cytrynki.
Zabieram pszczółkom żółte paseczki,
niech będą tylko w czarne niteczki.
Kukurydzę i paprykę odzieram z koloru,
od dziś w tęczowej krainie nie ma takiego wytworu.
Zabieram żółty kolor z banana i basta,
a teraz się wynoszę, dość mam tego miasta.
Malarz:
Cóż ja teraz pocznę, bez swego koloru,
żadnego nie będę mógł stworzyć wytworu.
Słońce bez uroku, cytryna bez barwy.
Jak ja mam malować skoro nie mam farby ?
Narrator:
Słonko odarte z żółtego koloru,
nie miało już nigdy dobrego humoru.
Przestało świecić, bić swoim blaskiem
i smutek nastał nad całym miastem.
Nastała ciemność, nie było jasności,
a wszystko przez kolor zabrany w złości.
Lecz dnia pewnego do domu malarza
zawitała wróżka – tak czasem się zdarza.
Nie myśląc długo, tak rzekła do niego:
Wróżka:
Smutne wieści dotarły do mnie ze świata,
że okrutna wiedźma figle niecne płata.
Chcąc zaradzić w kłopocie i pomóc w rozterce
okaże mieszkańcom swe wielkie serce.
Nie martw się malarzu, zaraz coś zaradzę,
a swą magiczną różdżką sekret Ci swój zdradzę.
Wielką moc posiadam, dar ogromny mam,
czego się nie dotknę od razu przemieniam.
Narrator:
Żeby humor mieszkańcom krainy poprawić,
postanowiła się trochę z kolorem zabawić.
Dotknęła słonka, banana, cytrynki
i wszyscy już mieli weselsze minki.
Już tylko papryka, kukurydza i pszczoła
o swój żółty kolor woła.
Więc wróżka nie zwlekając już dłużej ani chwili
przywołała kolor żółty, moi mali mili.
I wszystko na swoje miejsce wróciło,
co miało być żółte, od tej pory było.
Morał z opowiastki taki więc wypływa,
nie rób nikomu psikusów, bo to przykre bywa.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.