Sytuacja polityczna na świecie zmusiła Polskę do zmian w zakresie zarówno gospodarczym, ekonomicznym, społecznym jak i oświatowym. Decyzja jednego człowieka pociągnęła za sobą szereg zmian, do których chcąc nie chcąc nie byliśmy przygotowani, a którym musieliśmy stawić czoła. Przyjęliśmy pod skrzydła ponad 9 087 tysięcy uchodźców z Ukrainy, głównie kobiety i dzieci, które uciekając z zaatakowanego kraju szukały ratunku na terenach Polski. Poza pomocą socjalno - ekonomiczną jaką uchodźcy otrzymali, licznymi zbiórkami materialnymi i przyjęciem do swoich domów, polskie szkolnictwo również przyjęło wielu uczniów na każdym etapie edukacyjnym. Musieli oni odnaleźć się w polskich realiach, często bez jakichkolwiek środków do życia czy znajomości języka, który ułatwiłby komunikację międzyludzką.
W szkole, w której pracuję liczba przyjętych uczniów – uchodźców ciągle rośnie, ewoluuje. Na poziomie klas edukacji wczesnoszkolnej wynosi 21 uczniów, podobnie rzecz ma się na drugim poziomie edukacyjnym ( w klasach 4-8) gdzie liczba ta równa się 24 uczniów. Razem tworzą oni jedną uchodźczą grupę liczącą 45 uczniów. Pochodzą z różnych regionów objętych atakami, mają podobne przeżycia z tym związane i taką samą potrzebę - bezpieczeństwa i spokoju.
Szkoła, do której uczniowie trafili znajduje się w środkowej części Wielkopolski i liczy ponad 700 uczniów. Wczesną wiosną ubiegłego roku do jednej z pierwszych klas dołączyło troje chłopców w wieku 8 i 9 lat. System edukacji na Ukrainie różni się od naszego polskiego tym, że już 6- letnie dzieci mają obowiązek podjęcia nauki w szkole, zatem troje uchodźców według ukraińskiego systemu uczęszczało już do drugiej i trzeciej klasy. Pochodzą oni z północno – wschodnich i środkowo - wschodnich rejonów Ukrainy, które były często atakowane i bombardowane. Do Polski uciekali kilka dni i nocy wraz ze swoimi matkami, babciami i rodzeństwem. Ojcowie uczniów pozostali na służbie. Byli zdani tylko na siebie. Matki dzieci na Ukrainie przed atakiem pracowały jako: sprzątaczki, zajmowały się domem, jedna z nich była psychologiem dziecięcym. Musiały podjąć decyzję o ucieczce z kraju, by ratować swoje dzieci i rodziny. Porzuciły prace, gospodarstwa domowe i cały dobytek. Zabrały ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, środki higieniczne i leki. Po wielu trudach i nieprzespanych nocach dotarły do Polski, gdzie zostały przewiezione do różnych województw i regionów.
Zanim uczniowie zaczęli uczęszczać do szkoły przez kilka tygodni szukali „swojego miejsca”, w którym mogliby zamieszkać, a ich mamy podjąć pracę. W szkole główną trudnością jaka nam towarzyszyła była bariera językowa. Mimo to, uczniowie przyjęli chłopców bardzo ciepło. Przygotowali laurki, hasła powitalne, flagi Ukrainy, by dzieci poczuły się bardziej komfortowo. Na drzwiach każdej klasy widniały krótkie rozmówki i podstawowe pojęcia w języku polskim z tłumaczeniem na język ukraiński, by łatwiej było im się komunikować z polskimi dziećmi. W klasie umieściłam również dodatkowe plansze edukacyjne ze zwrotami grzecznościowymi, ogólnym samopoczuciem, prośbami z tłumaczeniem na język ukraiński. Uczniowie – uchodźcy nie posługiwali się i wręcz reagowali złością na myśl o języku rosyjskim. Jednak największym problemem jaki można było dostrzec była adaptacja dzieci ukraińskich w grupie rówieśniczej, przystosowanie do warunków panujących w Polsce, szkole i klasie. Rozwój człowieka dokonuje się w środowisku, w którym on żyje i wchodzi w liczne relacje. Co dzieje się jednak kiedy najważniejsze potrzeby przestają być zaspokajane? Kiedy dziecko zostaje rzucone w nowe środowisko, w nowym kraju nie znające nikogo wokół? Dochodzi do zaburzenia poczucia bezpieczeństwa, przywoływania traum z przeszłości i zagubienia w środowisku rówieśniczym. W literaturze przedmiotu pojęcie adaptacji jest definiowane różnorodnie i zamiennie używane z pojęciami takimi jak: przystosowanie, dostosowanie czy dopasowanie. Posługują się nimi naukowcy z różnych dziedzin takich jak: biologia, medycyna, psychologia czy socjologia. Szczególne znaczenie zyskało jednak w pedagogice. „Pochodzący z języka łacińskiego termin „adaptatio” – przystosowanie oznacza w biologii zachowanie przystosowawcze organizmu w stosunku do zmian zachodzących w środowisku. W. Okoń określa adaptację społeczną jako proces lub wynik procesu uzyskiwania równowagi między potrzebami jednostki, a warunkami otoczenia społecznego. Dzięki adaptacji społecznej człowiek staje się coraz lepiej przystosowany do zdrowego, przynoszącego mu zadowolenie i społecznie wartościowego życia” . Można powiedzieć, że „adaptacja to zdolność organizmu do zachowania wewnętrznej równowagi (homeostazy) w środowisku zewnętrznym oraz dążenie podmiotu do układania zrównoważonych stosunków z otoczeniem społecznym” . Jak jednak dążyć do zrównoważonych stosunków z otoczeniem rówieśniczym? Zaczęłam poszukiwać różnorodnych rozwiązań. Najpierw zapoznałam się dokumentacją jaką dostarczyły do szkoły mamy chłopców. Po przetłumaczeniu ocen wiedziałam na jakim poziomie edukacyjnym są chłopcy, co już potrafią, a nad czym należy pracować. Chłopcy nie znali dobrze języka polskiego. Rozumieli niektóre pojęcia i polecenia do nich kierowane, jednak na początku większość rozmów prowadzona była przez translator. Jeden z uczniów znał lepiej język polski, z racji tego, że w domu również porozumiewano się w ten sposób. Uczniowie uchodźczy nie znali liter języka polskiego, przez co mieli trudność z odczytywaniem tekstów czytanek czy poleceń. Cała trójka jednak bardzo dobrze dodawała, odejmowała w pamięci powyżej 50. Znali też tabliczkę mnożenia i dzielenia. Zaskakiwali tym polskich uczniów, co spowodowało to, że mogli nauczyć polskie dzieci czegoś nowego. Nieoczekiwanie nastąpiła „wymiana” treści dydaktycznych. Po przeprowadzeniu diagnozy dydaktycznej uczniów przeprowadziłam wywiad z matkami chłopców. Opowiedziały o swojej sytuacji rodzinnej, ekonomicznej i potrzebach ich dzieci. Jeden z chłopców ma rodzeństwo, pozostali są jedynakami. Wszystkie matki porzuciły swoje dotychczasowe życie i obowiązki z tego wynikające, by ratować rodzinę. Żadna z nich nie była w poradni psychologiczno- pedagogicznej w Ukrainie , by określić słabe i mocne strony ich dzieci. Obserwując uczniów – uchodźców, prowadząc z nimi rozmowy, a nawet przez rysunek można było wiele powiedzieć na ich temat.
W pierwszej kolejności skupiłam się na otoczeniu uczniów poczuciem bezpieczeństwa i obniżeniem poczucia lęku. Wprowadziłam program adaptacyjny „Przyjaźń - дружба”, którego głównym założeniem było wspieranie uczniów - cudzoziemców w rozwoju emocjonalnym, społecznym i fizycznym, a także rozwijanie umiejętności respektowania przez nich norm społecznych. Początkowe zajęcia polegały na tym, by pokazać wszystkim uczniom podobieństwa i różnice kulturowe Polski i Ukrainy, a także znaleźć punkt odniesienia, który połączy obydwa kraje. Ważnym aspektem było poznanie i zrozumienie pojęcia tolerancji, odmienności ludzi. Migracje ludności na świecie spowodowały, że coraz częściej w polskich szkołach pojawiają się dzieci nie tylko z Ukrainy, ale i całego świata. Zadaniem wychowawcy i pozostałych pedagogów było pokazanie, że każdy człowiek zasługuje na szacunek bez względu na wyznanie czy narodowość. Uczeń ukraiński wyrwany w traumatycznych okolicznościach z kontekstu edukacyjnego i kulturowego musi z dnia na dzień odnaleźć się w nowej klasie, w której wszyscy się znają i swobodnie komunikują. Nie jest to łatwe z punktu widzenia uchodźcy. Naturalną reakcją zgodnie z modelem akulturacji Bennetta jest zaprzeczenie i obrona . Dało się zauważyć w nich wrogość, pewien rodzaj buntu i atakowania, mimo dobrych intencji. Takie też zachowania były widoczne wśród nowych uczniów, które dopiero z czasem przerodziły się akceptację i adaptację. Potrzeba było na to dużo cierpliwości i zaangażowania ze strony nauczycieli. Pomocne były bezpośrednie kontakty z innymi uchodźcami, które integrowały ich z polskimi uczniami. Skorzystałam również z pomocy mamy jednego ucznia, która początkowo była tłumaczem między polskimi, a ukraińskimi dziećmi, z czasem dzięki umiejętnościom pedagogicznym pomagała w rozwiązywaniu sytuacji konfliktowych. Wśród uczniów zaczęły pojawiać się zachowania agresywne i autoagresywne. Uczniowie popadali w konflikty między sobą, ale też z polskimi dziećmi. We współpracy z pedagogiem szkolnym ( spotkaniach i rozmowach oraz zajęciom socjoterapeutycznym) pracowaliśmy nad trudnościami emocjonalno - społecznymi, radzeniu sobie z traumą przy jednoczesnym wzmacnianiu poczucia własnej wartości. Jest to działanie długofalowe, które realizuje się małymi krokami: od przeciwdziałania skutkom traum, aż po przygotowanie się na różne potencjalnie trudne sytuacje takie jak: podjęcie nauki w nowej szkole, funkcjonowanie w nowym otoczeniu czy kontakt z dziećmi mającymi traumatyczne doświadczenia. Wymaga to również zrozumienia ze strony polskich uczniów, dla których powyższe sytuacje były nowością. One nie dorastają w kraju, gdzie muszą uciekać, chronić się przed atakiem, czy nie cierpią z głodu. Efekty podjętych działań było zadowalające, ponieważ przede wszystkim obniżył się poziom lęku wśród dzieci uchodźczych, ale też i polskich. Uczniowie poznali i stosują w praktyce sposoby radzenia sobie z emocjami, które budzą w nich nienawiść i złość, co ogranicza poziom agresji. Rozwinęła się w nich umiejętność respektowania norm społecznych panujących w szkole. Uchroniono ich przed grożącym niebezpieczeństwem w tym przemocy fizycznej czy wykluczeniem społecznym. Zarówno uczniowie jak i rodzice korzystają ze wsparcia profesjonalnych instytucji. Należy pracować nadal nad wsparciem uczniów- uchodźców w rozwoju emocjonalnym i społecznym, by w pełni odzyskali poczucie bezpieczeństwa. Oprócz pomocy psychologiczno – pedagogicznej uczniowie - uchodźcy otrzymali od rodziców polskich dzieci pomoc materialną w postaci dożywiania, pomocy w organizacji zasiłków, stypendiów, czy świadczeń rodzinnych.
Realizując autorski program starałam się, by sfery dydaktyczna i emocjonalna przenikały się, współgrały. Biorąc pod uwagę trudności z czytaniem, pisaniem w języku polskim poświęcałam uczniom więcej czasu podczas lekcji, tłumaczyłam indywidualnie treści zadań i poleceń. Z czasem jednak materiału dydaktycznego było więcej, dlatego uczniowie zaczęli uczęszczać na dodatkowe zajęcia z nauki języka polskiego w wymiarze 6 h tygodniowo. Zaczynaliśmy od podstaw- nauki liter, czytania i pisania w liniaturze, rozmów sytuacyjnych np. w sklepie, w restauracji, u lekarza i innych. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ były szybko widoczne na zajęciach z edukacji wczesnoszkolnej. Uczniowie poznali polski alfabet, zaczęli czytać coraz trudniejsze teksty, sami zgłaszali się podczas lekcji do czytania wierszy czy opowiadań. Z pomocą nauczyciela piszą krótkie teksty użytkowe. Należy pracować jeszcze nad utrwalaniem zasad ortograficznych, ale z uwagi na ich złożoność uczniowie ci będą potrzebowali na opanowanie tych umiejętności więcej czasu. We współpracy z nauczycielem języka angielskiego ustalono oczekiwania dla uczniów – uchodźców m.in.: ukierunkowywanie na właściwą odpowiedź poprzez zadawanie pytań pomocniczych, naprowadzanie na właściwą odpowiedź, udzielanie pomocy w selekcji materiału, wykorzystywanie programów multimedialnych i gier edukacyjnych do ćwiczeń praktycznych czy częste powtarzanie nowych treści i przede wszystkim motywowanie do pracy nad przezwyciężaniem istniejących trudności. Dostosowywano wymagania edukacyjne do indywidualnych potrzeb i predyspozycji uczniów. Zastosowanie powyższych działań spowodowało, że przez rok uczniowie opanowali umiejętność posługiwania się kolejnym językiem obcym w stopniu zadowalającym. Często podczas zajęć włączałam zdania, krótkie komunikaty w języku angielskim, by usprawnić komunikację. W ramach zespołów nauczycieli uczących w klasie omawialiśmy sytuacje uczniów i monitorowaliśmy ich sytuacje dydaktyczno – wychowawcze, dokonywałyśmy ewaluacji dokonywanych działań, by usprawnić metodykę nauczania.
Podsumowując, adaptacja dziecka uchodźczego w polskiej szkole w edukacji wczesnoszkolnej dała zadowalające efekty. Pierwsze dni, miesiące dzieci z Ukrainy, mimo iż były dla nich i dla polskich dzieci niełatwe wniosły wiele zmian, nie tylko w uchodźcach, ale i myśleniu dzieci z Polski. Doceniliśmy, że możemy uczyć się w wolnym kraju, nie musimy migrować i uciekać przed współczesnymi zagrożeniami świata. Najdłużej pracowało się nad emocjami, poczuciem lęku i zagrożenia uchodźców. Ich swoisty bunt i ciągłe negowanie rzeczywistości były najtrudniejszym zadaniem do zmiany. Wymagało to od nauczycieli umiejętności słuchania, cierpliwości i empatii. Dzieci potrzebowały dużo czasu, by zaufać nauczycielom, by te mogły dzielić się z nimi swoimi problemami i traumami jakich już doświadczyły. Cel, który postawiono na początku realizacji programu został osiągnięty, bowiem zależało mi na integracji dzieci z Polski i Ukrainy, nie tylko w szkole ale i poza nią. Zostały zawarte przyjaźnie, dzieci nauczyły się nawzajem sobie pomagać i wspierać w trudnych chwilach. Uchodźcy zaadaptowali się w klasie, poznali i zrozumieli zasady jakie panują w szkole. Wiedzą, że mogą liczyć na wsparcie nie tylko nauczycieli, ale i pozostałych pracowników szkoły. Znają sposoby radzenia sobie z trudnymi dla nich emocjami, których nie da się przecież zapomnieć, a które będą do nich wracały. Zminimalizował się poziom agresji, złości i frustracji. Dzieci z Ukrainy coraz lepiej posługują się językiem polskim, czytają nawet lektury i potrafią o nich opowiedzieć. Chętnie biorą udział w uroczystościach szkolnych i wycieczkach. Są innymi dziećmi, które przyjechały do nas rok temu. By utrzymać stan wewnętrznego spokoju tych uczniów konieczna jest nieustanna i systematyczna praca, a także otwarte serce i zrozumienie.