Wstęp
Żyjemy w epoce trudnego kształtowania się cywilizacji globalnej. W nowych realiach, gdy zmiany obejmują każdą chyba płaszczyznę ludzkiej aktywności, musi odnaleźć się szkoła. Odnaleźć, dostosować i trwać kontynuując swoją społeczną misję. Gwałtowny rozwój międzynarodowej współpracy gospodarczej sprawił, że w drugiej połowie XX w. ekonomiści zaczęli mówić o integracji, a potem o globalizacji gospodarek. Obecnie należy postrzegać gospodarkę jako system naczyń połączonych, jest to twór gigantyczny, zarazem chwiejny, często nieprzewidywalny.
Obecnie gospodarka światowa zwalnia. Jest to tendencja ogólna, statystycznie sytuację poprawia ekspansja Chin oraz Indii. Interpretacje tego faktu są już jednak rozmaite. Są dziś dwie rozbieżności między rzeczywistością i opiniami rynku – pogląd, że Europa cieszy się silnym ożywieniem gospodarczym i przekonanie, że Ameryka jest w jakiś sposób odporna na wzrost stóp procentowych i gwałtownie rosnące ceny ropy. Gospodarkę światową napędzają kraje rozwijające się, głównie Chiny. Jednak zdaniem części ekonomistów, chińska gospodarka jest bliska przegrzania, co grozi załamaniem, które w skutkach mogłoby być dla świata groźniejsze, niż kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości.
Zarazem „kończą się czasy masowej pracy” i spada zatrudnienie, w szczególności pracowników fizycznych (ma to związek z końcem ery industrialnej w gospodarce). Nowe technologie zastępują proste prace wykonywane dotychczas przez ludzi. Kurczy się też sektor rolniczy, w którym znaczna liczba kobiet znajduje jak dotąd zatrudnienie, szczególnie w wypadku Polski. Era społeczeństwa wiedzy, w tym rozwój sektora usług, promuje ludzi wykształconych i dokształcających się. Kształcenie jednak jest procesem kosztownym, wymaga konkretnej, nowoczesnej kadry, infrastruktury, tym samym zwiększa się przepaść między państwami zamożnymi, a ubogimi (ich gospodarka, rynek pracy robią się przestarzałe, nieefektywne, niekonkurencyjne). Najbardziej pożądane zawody w 2008 r.: wykwalifikowani pracownicy fizyczni (przede wszystkim cieśle/stolarze, spawacze i hydraulicy), przedstawiciele handlowi, technicy (produkcyjni, operacyjni, inżynieryjni i konserwatorzy), inżynierowie, najwyższa kadra zarządzająca, niewykwalifikowani pracownicy fizyczni, pracownicy sekretariatu, asystenci, asystenci administracji, pracownicy wspierający pracę biura, kierowcy, pracownicy działu, finansów i księgowości, pracownicy działu IT (szczególnie programiści). Badania, których wyniki opublikowała niedawno Międzynarodowa Organizacja Pracy (International Latour Organisation, ILO), wykazały, że w 2007 r. zatrudniano 61,7 procent globalnej populacji w wieku produkcyjnym. A to znaczy, że pozostała populacja – przeszło 1,5 miliarda osób – nie była zatrudniona w ogóle lub była zatrudniona poniżej swoich kwalifikacji. Sądzę, że niestety liczba bezrobotnych będzie rosła.
W Polsce bezrobocie cechuje pewna lokalna specyfika, polega ona m.in. na:
- wyraźnej selektywności — brak pracy stanowi przede wszystkim problem ludzi młodych (przed 35 rokiem życia), kobiet oraz relatywnie nisko wykształconych;
- zróżnicowaniu geograficznym — najwyższe stopy bezrobocia występują w regionach zdominowanych przez rolnictwo, tradycyjne branże przemysłu ciężkiego i wydobywczego lub o jednej, dominującej branży przemysłowej.
Polską specyfiką jest też szkolnictwo wyższe. Mamy nadmiar absolwentów i jedną z najwyższych stóp bezrobocia wśród osób z wyższym wykształceniem na tle UE-25 (trzecie miejsce, po Grecji i Hiszpanii ze stopą 6,9 procenta w 2004 r.). W efekcie oferta kształcenia na poziomie wyższym rozmija się z zapotrzebowaniem zgłaszanym przez pracodawców. W wyniku migracji i rozwoju gospodarczego, bezrobocie w Polsce spada w tempie zaskakującym nawet wielu specjalistów. Przypuszczalnie zatrzyma się na poziomie około 6 procent, nie należy zakładać, że spadnie poniżej tego progu. Powód: ci, którzy pozostaną bezrobotnymi, nie będą mieli większych szans na jakiekolwiek zatrudnienie, bo albo przyzwyczaili się już do stylu życia bez pracy, albo nie posiadają żadnych kwalifikacji.
Wielkie przemiany społeczne, jakie mają miejsce w Polsce w ostatnich latach, w dużym stopniu modyfikują funkcjonowanie instytucji oświatowych, oczekują od nich szybkich zmian. rodzi się nowa wizja szkoły i sposobu jej funkcjonowania w dzisiejszym świecie: szkoła twórcza, zdolna do samoodnowy i samorozwoju.
(...) zmniejszanie różnic w warunkach kształcenia, wychowania i opieki między poszczególnymi regionami kraju, a zwłaszcza ośrodkami wielkomiejskimi i wiejskimi;
(...) dostosowywanie kierunków i treści kształcenia do wymogów rynku pracy;
(...) kształtowanie u uczniów postaw przedsiębiorczości sprzyjających aktywnemu uczestnictwu w życiu gospodarczym;
(...) przygotowywanie uczniów do wyboru zawodu i kierunku kształcenia.
(Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty, Rozdział 1)
Encyklopedyzm w nauczaniu, nadmierny liberalizm w podejściu do dziecka ocierający się wręcz o pajdokrację, równanie poziomu nauczania w dół, do najsłabszego, nie pracowitego – te warianty nie sprawdziły się. Nowe czasy promują ludzi asertywnych, zaradnych, odpornych na wyzwania codzienności, potrafiących współpracować w zespole, posiadających zarówno wiedzę teoretyczną jak i umiejętności praktyczne, operujących językami obcymi (przynajmniej jednym językiem zachodnioeuropejskim). Coraz większa liczba uczniów nie daje sobie rady z nauką albo też nie chce (lub nie potrafi) stawać do „wyścigu szczurów”. Obecnie w Europie zachodniej i USA obserwuje się stopniowe odchodzenie od tej, aspołecznej wszak, filozofii życiowej, przedmiotowego traktowania pracownika. Rynek pracy staje się stopniowo rynkiem odbiorców, nie pracodawców. Ceni się osoby życzliwe, potrafiące stworzyć miłą, kreatywną atmosferę i zdolne do utożsamienia własnego sukcesu z sukcesem grupy/firmy/pracodawcy. W Europie niż demograficzny, migracje ludności oraz rosnąca rola rodziców w funkcjonowaniu szkoły wymuszą dodatkowo konkurencję między szkołami.
Szkoła przyjmowała – wciąż przyjmuje – rozmaite oblicza. Upraszczając można zaobserwować dwa główne nurty, modele: tzw. sokratejski oraz scholastyczny. Pierwszy zakłada, ze szkoła to miejsce stawiania pytań, a nauczyciel (mistrz) powinien nie tyle odpowiadać, co prowadzić dialog z uczniem na temat możliwych odpowiedzi. Dodam, że ten typ myślenia niesłychanie mi odpowiada. Zgodnie z drugim, szkoła jest miejscem, w którym młodemu człowiekowi należy „wtłuc” do głowy ileś tam informacji (czy też umiejętności), a potem sprawdzić, w jakim stopniu je przyswoił. Taka szkoła ma dać umiejętności w sensie encyklopedycznym i nauczyć nie tyle procesów, zjawisk i mechanizmów działania, ile radzenia sobie z pewnymi zestandaryzowanymi problemami. Uczeń ma zdobyć określoną wiedzę, nauczyć się pisania pism użytkowych, listów i wypełniania formularzy. W sferze wychowawczej działania scholastyków maja się sprowadzić do jednego – wyćwiczenia i wyegzekwowania od młodych ludzi, wszelkimi sposobami, w tym represyjnymi, odpowiednich zachowań. Edukacja wymaga korekt (zraziłam się do słowa „reforma”...). Pojęcie „zmiana” często używane jest zamiennie z określeniem „innowacja”; oba terminy określają wprowadzenie czegoś nowego. Nie sposób przytoczyć wszystkich definicji określających pojęcie innowacji pedagogicznej. W literaturze najbardziej znaną definicję zaproponował Z. Pietrasiński: Innowacje są to zmiany celowo wprowadzane przez człowieka lub zaprojektowane przezeń układy cybernetyczne, które polegają na zastępowaniu dotychczasowych stanów rzeczy innymi, ocenianymi dodatnie w świetle określonych kryteriów i składających się w sumie na postęp. Podsumowując można stwierdzić, że innowacje pedagogiczne to świadomie zaplanowane wprowadzenie do systemu szkolnego zmian zawierających elementy nowości w celu udoskonalenia procesu edukacyjnego zgodnie z wymogami i potrzebami pedagogicznymi.
Szkoła, która za swe zadanie uważa tylko realizację programu, jest szkołą bez twarzy i musi odejść. Przyszłość to szkoła z charakterem, który objawia się w pewnych ukształtowanych przez nią cechach absolwentów. Współczesna szkoła służy zupełnie innym celom ogólnym, mianowicie powinna wychować ucznia, wspierać jego wszechstronny rozwój. Wspierać, czyli nie formować, ulepiać człowieka, jak to miało miejsce dawniej. Oczywiście, nie chodzi tu o to, żeby każdy uczeń rozwijał się we wszystkich kierunkach, to nierealne. Każdy sam decyduje, w którą stronę pójdzie, w jakie możliwości będzie inwestował, jaki i kim chce być, a rolą szkoły jest zabezpieczenie interesów społecznych (zdobyte przez ucznia umiejętności nie mogą być skierowane przeciw porządkowi prawnemu i bezpieczeństwu współobywateli) oraz pomaganie uczniowi w najbardziej racjonalnym wykorzystaniu jego zasobów intelektualnych i osobowościowych.
Główne cele reformy ustroju szkolnego, wprowadzanej od 1999 roku, to: podniesienie poziomu edukacji społeczeństwa przez upowszechnienie wykształcenia średniego i wyższego; wyrównanie szans edukacyjnych oraz sprzyjanie poprawie jakości kształcenia rozumianej jako integralny proces wychowania i kształcenia. Szkoły, będąc obiektem zmian i reform, z reguły zajmują wobec nich postawę bierną albo wrogą. Przyczyną niepowodzeń działań reformatorskich jest to, że ich inicjatorzy próbują wprowadzać innowacje do kontekstu organizacyjnego, który zabiegom takim bynajmniej nie sprzyja, a nawet – w niektórych przypadkach - stawia im czynny opór. Trzeba więc najpierw "uzdrowić" instytucje szkolne jako pewne struktury organizacyjne, a dopiero później spodziewać się, że będą one innowacyjne chłonne i podatne na zmiany. M.B. Miles wprowadził pojęcie „zdrowia organizacyjnego”, jest to układ warunków organizacyjnych, determinujących sprawne wprowadzanie do szkół różnych kategorii innowacji. Wymienia 10 wymiarów organizacyjnego zdrowia: jasność celu, adekwatna komunikacja, optymalne rozproszenie władzy, wykorzystanie zasobów, tożsamość, morale, zdolności innowacyjne, autonomia, adaptacja, właściwy sposób rozwiązywania problemów. Warto zawrzeć umowę społeczno-polityczną, taki pakt na rzecz edukacji między różnymi podmiotami sceny politycznej i organizacjami społecznymi. Jest to możliwe, chociaż trudne, ale warto byłoby podjąć chociaż próbę stworzenia takiej umowy.
(...) narasta krytyka działalności szkoły w dziedzinie nauczania i wychowania. Rodzice okazują niezadowolenie zwłaszcza z częstych reform systemu szkolnictwa i zmian w dziedzinie programów nauczania i dydaktyki. Młodzież odnosi się do szkoły z rezerwą, niekiedy wręcz z niechęcią, szukając poza szkołą źródeł inspirujących jej rozwój umysłowy i społeczny. Rozbudowa środków masowej informacji okazuje się wielką konkurencją w stosunku do tradycyjnego nauczania w klasach szkolnych. Rodzą się wizje społeczeństwa bez szkół, w którym procesy kształcenia miałyby mieć charakter spontaniczny i samoistny, a więc autentyczny, uwolniony od nacisków instytucjonalnych i administracyjnych, pozostających na usługach panującej mniejszości. (Bogdan Suchodolski)
Ponieważ trudno sobie wyobrazić, żeby każda placówka dostatecznie dobrze wspierała każdy kierunek rozwoju ucznia, naturalna jest specjalizacja szkół. Współczesna szkoła, nastawiona na osiąganie celów indywidualnych i zależnych od miejscowych warunków oraz możliwości nauczycieli, jest szkołą z twarzą (szkołę doby PRL’u Klemens Stróżyński nazwał „szkołą bez twarzy”; bardzo trafnie nazwał). Szkoła taka, rozpoznawalna i odrębna od innych, wyznacza swoje cele szczegółowe, które realizuje najlepiej. Wybierają ją ci uczniowie, których osobiste preferencje są z takimi właśnie celami zgodne. I to jest jeden z kluczy do efektywności, racjonalizacji kształcenia. Oczywiście, owe cele muszą być wystarczająco jasno zadeklarowane i ogłoszone, żeby właściwi kandydaci mogli trafić do właściwej placówki, gdzie ich możliwości i motywacja będą najlepiej wykorzystane, a aspiracje mogą się spełnić. Taka deklaracja szczegółowych celów danej szkoły zawiera się w tzw. misji oraz wizji. Naszych wizji i misji nie należy taktować jako stałych, docelowych, trzeba do nich czasu do czasu zaglądać, aby je modyfikować lub nawet solidnie przetrzepać. Inaczej szkoły czekają rutyna oraz stagnacja.
Wizja szkoły
Wizja bez odpowiedniego działania to tylko marzenie. Samo działanie, bez wizji, to tylko niewolnictwo. Wizja i działanie to przyszłość świata.
(inskrypcja Kościoła w Sussex,1730)
Wizja - opis przyszłego pożądanego stanu rzeczy - wyznacza ona kierunek procesów zarządzania (planowania, kierowania, organizowania, kontrolowania). (...) wskazuje perspektywy, sytuacje, w jakich ma się znaleźć firma w przyszłości. Deklaracja wizji nie określa celów. (...)Krótko mówiąc, wizja to określenie całego szeregu konkretnych inicjatyw, które uświadamiają pracownikom, przez jakie etapy firma jeszcze musi przejść.
Można postrzegać wizję szkoły, jako opis pożądanego stanu rzeczy, mający w większym stopniu motywować niż informować, nie zawierający bezpośrednio sformułowanych celów działania danej placówki (jednak nie może on powstać bez uświadomienia sobie i przeanalizowania tych celów).
(...) oświata nie może być areną walk politycznych, a zmiany powinny służyć uczniowi. (Włodzimierz Paszyński, 2007)
Edukacja jako świadome działanie jest jedną z relacji międzyludzkich. Relacja ta, jeżeli ma spełniać swoje zadanie, musi opierać się na rzeczywistym kontakcie, spotkaniu, więzi. Poczucie "bycia razem" otwiera, pozwala głębiej zrozumieć rzeczywistość, uruchamia motywację do wysiłku. Tak więc w szkole powinien panować klimat pokoju, rzetelnej pracy, bezpieczeństwa i życzliwości, należy uświadamiać, że dialog i negocjacje są pożądaną (nie tylko w szkole) metodą na rozwiązywanie spraw trudnych i konfliktowych. Niejako z definicji oraz na mocy właściwych przepisów młodzież ma zapewnioną opiekę pedagoga, psychologa, pielęgniarki i stomatologa. Na dzień dzisiejszy bywa z tym różnie...Wzajemne relacje, interakcje trzeba oprzeć na kulturze osobistej nauczycieli, uczniów i rodziców, wzajemnym szacunku, pomocy i współdziałaniu. Istotne są wszelkie dążenia służące wykształceniu u młodzieży poczucia wzajemnej więzi, przynależności do określonej grupy. Dlatego należy wspierać każdą, rozsądną inicjatywę pomocną w tworzeniu i pielęgnowaniu tradycji szkoły, skupiając wokół niej nauczycieli, uczniów, rodziców i absolwentów. Zarazem trzeba uczyć młodzież miłości i szacunku dla historii, tradycji i kultury; inwestowanie w te sfery jest szczególnie istotne w realiach zjednoczonej Europy i obserwowanego współcześnie zjawiska przenikania się, unifikacji kultur.
Szkoła wymaga inwestycji, m.in. w sprzęt, infrastrukturę. Mimo, iż są to sumy pokaźne, zaznaczam, że prawidłowo ulokowane umożliwiają oszczędności w kolejnych latach (dopóty zużycie sprzętu lub zmiany technologii nie wymuszą kolejnych zakupów). Bogato wyposażone klasopracownie zachęcają młodzież do zdobywania wiedzy, zajęcia sportowe zapewniają warunki do prawidłowego rozwoju fizycznego dziecka.
Sugeruję, szczególnie w dużych ośrodkach miejskich, stworzenie sieci małych szkół. Obecnie likwiduje się małe placówki, zapewniając tym samym nabór do szkół dużych, proponuję coś zgoła przeciwnego – zamykać duże. Coraz więcej danych przemawia bowiem za tym, że uczniowie uczęszczający do małych szkół uczą się lepiej niż ich koledzy z większych placówek. Okazuje się, że w kameralnej atmosferze uczniowie – szczególnie ci z problemami – więcej czasu poświęcają nauce, lepiej się zachowują i częściej zdają do następnej klasy. To jednak nie wielkość klas sprawia, że szkoły te odnoszą taki sukces. Pracujący w nich nauczyciele mają zwyczajnie szanse lepiej poznać podopiecznych i na bieżąco śledzić ich postępy. W małych ośrodkach klasy nie zawsze są mniej liczne niż w dużych szkołach średnich. Ich przewaga leży w większej znajomości uczniów, poczuciu wspólnoty i ściślejszych kontaktach między uczniem i nauczycielem. Pomimo ich oczywistego potencjału, na drodze do stworzenia małych zespołów szkolnych leży wiele przeszkód. Doświadczenia pilotażowych szkół amerykańskich pokazują, że wielu rodziców – szczególnie bardzo dobrych uczniów – obawia się, że nowy system ograniczy liczbę dodatkowych zajęć, np. przyczyni się do rozbicia szkolnych zespołów sportowych. Powie ktoś w tym miejscu: myślenie życzeniowe. Bo jaką możliwość prawdziwego wyboru mają uczniowie na wsiach i w małych miejscowościach, gdzie jest tylko jedna szkoła podstawowa (zresztą obowiązuje rejonizacja), jedno gimnazjum i jedna szkoła ponadgimnazjalna? Prawda. Ale, po pierwsze, taki jest stan dzisiejszy, a nie wolno uważać dzisiejszego stanu rzeczy za docelowy, przeciwnie - należy się przygotowywać do przewidywalnej przyszłości. Po drugie, możliwości wyboru stale się powiększają, obecnie największe są w odniesieniu do szkół ponadgimnazjalnych (zwłaszcza w dużych miastach), jako takie w odniesieniu do gimnazjów, a w odniesieniu do szkół podstawowych dotyczą przede wszystkim ludzi zamożniejszych, których stać na szkoły prywatne lub społeczne. Więc zgódźmy się na modelowanie sytuacji, która musi nastąpić.
Przyszłością jest szkoła z twarzą, szkoła wyraźnie podkreślająca swoją indywidualność, odrębność, specyficzne cele kształcenia. Szkoła nastawiona na przyszłość, na ekstrapolację wyzwań, które nadejdą. Te wyzwania można już teraz przewidzieć i wskazać, w jakim kierunku powinno iść ustalanie szczegółowych celów kształcenia, aby absolwent mógł najlepiej funkcjonować w przyszłym społeczeństwie.
W nowoczesnej szkole należy częściowo odejść od „akademickiego” sposobu wykładania wiedzy, częściowo gdyż osoby z których rekrutować się będą m.in. studenci powinny mieć styczność również z tą, wciąż dominującą w naszym systemie, metodą nauki. Zajęcia należy tak prowadzić, aby wydobyć i rozwinąć talent ucznia,
nauczyć samodzielnego myślenia i wiary we własne siły.
Współczesne tendencje w prawidłowym funkcjonowaniu placówki wymagają szerokiego stosowania dialogu między kierującymi i kierowanymi, wymuszają partnerstwo dyrektora i współpracowników, nauczycieli i rodziców. W szkole każdy członek społeczności: od dyrektora i nauczycieli poprzez uczniów wraz z rodzicami, aż po pracowników obsługi - jest osobą, człowiekiem wolnym, który świadomie wstąpił do tej społeczności i zdecydował się na jej współtworzenie. W szkole buduje się na najlepszych wartościach zaczerpniętych z polskiej tradycji i kultury, a także z chrześcijaństwa, ale uczy się też szacunku dla wszystkich tradycji i kultur w imię szeroko pojętej tolerancji.
Zmienia się społeczeństwo, zmienia szkoła - musi więc zmienić się również dyrektor szkoły i nauczyciel. Czy mamy tego zawsze pełną świadomość?
(Bożena Kubiaczek)
Najmniejszą jednostką zreformowanego systemu edukacji nie jest już pojedynczy nauczyciel o wąskiej specjalizacji przedmiotowej, lecz rada pedagogiczna rozumiana jako zespół ludzki podejmujący spójne i jednolite oddziaływania pedagogiczne. Jedynie aktywny udział wszystkich nauczycieli nie tylko w fazie wykonania zadań, ale także ich planowania może dać poczucie sprawstwa, przyjęcie celów jako własnych i wzmóc gotowość do ich realizacji. Wtedy może zniknie bariera wynikająca z podejścia: „oni” (władze oświatowe lub gminne) i „my” (nauczyciele, bierni wykonawcy „ich” poleceń). Obecne pokolenie nauczycieli w ogromnej większości jest wykształcone i ukształtowane przez wspomnianą już szkołę bez twarzy. A dla określenia praktycznego funkcjonowania nauczyciela w szkole być może ważniejsze od studiów i kursów pedagogicznych jest to, do jakiej szkoły on sam uczęszczał. Powielanie wzorców z własnego doświadczenia szkolnego w praktyce nauczycielskiej jest potwierdzone niezliczonymi obserwacjami i psychologicznie uzasadnione. Bardzo trudno jest zatem wychowankom szkoły bez twarzy tworzyć szkołę z twarzą. Bardzo trudno - ale chyba jednak trzeba. W mojej wizji szkoły nauczyciele są sprawiedliwi i konsekwentni, cieszą się autorytetem u młodzieży i rodziców, życzliwym podejściem budzą ich zaufanie, wspierają uczniów w ich rozwoju, rozwijają zainteresowania, pomagają w rozwiązywaniu problemów; są kompetentni, podnoszą swoje umiejętności (mają zapewnione warunki do podnoszenia kwalifikacji). Wiem jak to brzmi. Tak jednak powinno być, przynajmniej w ujęciu całościowym. Funkcje nauczycieli (za: Stanisław Krawcewicz ): przede wszystkim kształcenie i wychowanie młodzieży, następnie podejmowanie prac, zadań wykraczających poza samą metodykę, niemających bliskiego związku z procesem nauczania i wychowania (np. współpraca szkoły z jakąś instytucją).
Szkoła minionego okresu była drastycznym przykładem nastawienia wynikowego. Także współczesne niektóre licea, przygotowujące przede wszystkim do skutecznego zdania egzaminu (dawniej na przysłowiowe akademie medyczne, dziś nastawione na maksymalny wynik maturalny), lekceważące zasady pedagogiki, tolerujące powszechność korepetycji, skupiające się tylko na stawianiu wysokich wymagań, to także przykład niezdrowego nastawienia wynikowego.
Wydaje mi się słuszne dążenie do przeorganizowania działań, które mają sprawić, że cechy szkoły staną się jeszcze bardziej widoczne (za: Andrzej Jasiński ):
1. samorządność –raz czy dwa razy w roku powinna odbywać się debata dotycząca teraźniejszości i przyszłości szkoły, z udziałem rodziców, uczniów, nauczycieli, zakończona wnioskami, do których realizacji dyrektor zobowiąże się, widząc ich racjonalność i realność,
2. nowoczesność - jedyne co można robić, to nie bać się zastępowania czasochłonnej pracy ludzkiej pracą z wykorzystaniem środków technicznych, oraz nie tracić dystansu do osiągnięć wiedzy i dydaktyki,
3. rzetelność – wzmocnienie tej wartości, będzie wymagało motywowania do dalszego doskonalenia się, co w warunkach pewnej stabilizacji zawodowej czy wręcz „doczekiwania” do emerytury może być zadaniem trudnym. W najbliższej perspektywie wskazane jest podjęcie próby doprowadzenia do mariażu naszego, skrajnie technokratycznego systemu oceniania z ocenianiem kształtującym.
4. kompetencja może w tych warunkach oznaczać otwartość na nowości, rezygnację z przyzwyczajeń, wielokrotnie stosowanych schematów (już dzisiaj widać tu opór materii przy realizacji nowych standardów z matematyki) lub otwartość na ich modyfikowanie, tam gdzie jest to możliwe,
5.wspomaganie – tego będziemy potrzebowali coraz bardziej, na początek sami musimy zrozumieć, że nie jesteśmy wszechmocni (omnipotentni) i nie mamy recept na wszystkie problemy osobowościowe czy społeczne młodych ludzi, z którymi współpracujemy,
6. odpowiedzialność- powinna, choćby w niewielkim ułamku, zastąpić spontaniczność.
Budowanie autonomii szkoły i korzystanie z niej jest zadaniem zespołowym, uspołecznionym, wymaga więc szczególnych umiejętności kierowania zespołem ludzkim, zarządzania zasobami ludzkimi przez właściwe ich zdiagnozowanie i wykorzystanie stosownie do zadań szkoły.
I. W obszarze kształcenia
1. Szkoła nowoczesna, to instytucja w której:
naucza się metodami aktywizującymi,
stosuje integrację międzyprzedmiotową oraz system pomocy dla dzieci z trudnościami edukacyjnymi,
stwarza możliwość rozwijania indywidualnych zdolności i zainteresowań,
stosuje motywacyjny system oceniania,
proponuje szeroki wachlarz zajęć pozalekcyjnych.
systematycznie dokonywane są pomiary jakości pracy szkoły .
II. W obszarze opieki i wychowania
1. realizuje założenia programu wychowawczego opracowanego przez SPSK,
2. tworzy przyjazną atmosferę, sprzyjającą zdobywaniu wiedzy i umiejętności,
3. dba, aby szkoła była bezpieczna - realizuje programy profilaktyczne i ścieżki edukacyjne poświęcone tematyce prorodzinnej,
4. precyzyjnie definiowane są prawa i obowiązki ucznia,
5. przestrzega zasad demokratycznego funkcjonowania społeczności szkolnej,
6. poddaje szczególnej opiece dzieci specjalnej troski (świetlica terapeutyczna, zajęcia wyrównawcze),
7. współpracuje z rodzicami według wspólnie ustalonych zasad.
III. W obszarze organizacji i kierowania szkołą
1. dba o właściwą organizację pracy szkoły, inspirującą do twórczych działań,
2. zespołowo decyduje o zamierzonych działaniach edukacyjnych i wychowawczych,
3. podnosi kwalifikacje kadry poprzez doskonalenie zewnętrzne,
4. dokumentuje pracę szkoły zgodnie z przyjętymi wzorami,
5. dba o właściwe stosunki międzyludzkie.
Dyrektor jest kierownikiem zakładu pracy dla zatrudnionych w szkole lub placówce nauczycieli i pracowników niebędących nauczycielami.
(Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty)
Właściwą atmosferę pracy tworzy dyrektor. Jest konsekwentny w postępowaniu, potrafi sprawnie organizować pracę szkoły, wspiera nauczycieli w ich pracy, umie rozwiązywać konflikty; jest dobrym gospodarzem szkoły. Projektowanie pracy szkoły, a o tym mówimy, jest niewątpliwie działaniem twórczym. Podobnie zresztą jak sam proces kształcenia, w wyniku którego powstaje nowa jakość. Kursy kwalifikacyjne oraz studia podyplomowe, do jakich zostali zobowiązani w 1999 r. wszyscy sprawujący funkcje kierownicze w oświacie, miały na celu przygotowanie dyrektorów do pełnienia ich bardzo złożonej funkcji.
Wśród teoretyków zarządzania w oświacie dokonuje się polaryzacja stanowisk w zakresie jasnego określenia roli i zadań dyrektora placówki edukacyjnej. Jedni skłonni są twierdzić, że dyrektor szkoły to primus inter pares, pierwszy wśród nauczycieli. Pobrzmiewa w tych głosach tęsknota do lat, gdy wszelkie czynności administracyjne, gospodarcze, finansowe, a po części i organizacyjne wykonywały za dyrektora inne organy, a on sam mógł się zająć głównie pracą pedagogiczną, dbałością o poziom nauczania i wychowania oraz przewodniczeniem radzie pedagogicznej. Druga grupa autorów podnosi dziś zarządzającą (menedżerską) rolę dyrektora. Jest to przesunięcie akcentu na przeciwległy biegun i próba uczynienia z dyrektora szefa firmy produkcyjnej, a w najlepszym przypadku usługowej. Marketing, poszukiwanie pieniędzy, sponsorów czy raczej „darczyńców”, inwestycje, poszerzanie funkcji środowiskowych szkoły - najlepiej takich, które przynoszą zysk - to działania, których oczekuje się od współczesnego dyrektora. Jednakże ani model pierwszy, ani drugi nie nadają się do bezkrytycznego naśladowania, odbiegają też znacznie od oczekiwań ustawodawcy. Dyrektor powinien być elastyczny, kompetentny, winien sprawiedliwie traktować pracowników, dużo od nich wymagać. Nagradzać za aktywność i realne wyniki, uwzględniać m.in. opinie rodziców, uczniów (samorząd), ewentualnie metodyka, czy osób współpracujących ze szkołą.
Warto w tym miejscu przypomnieć role, jakie wyznaczył dyrektorowi szkoły parlament w podstawowych ustawach. Zgodnie z obowiązującymi aktami prawnymi na dyrektora trzeba spojrzeć jako na:
1. kierownika jednostki organizacyjnej gminy,
2. kierownika zakładu pracy,
3. organ nadzoru pedagogicznego względem podległych nauczycieli,
4. przewodniczącego rady pedagogicznej,
5. organ administracji publicznej.
W każdej szkole istnieje rada rodziców, a przynależność do niej zyskuje się, zapisując dziecko do szkoły. Nowa ustawa oświatowa pozwala każdej szkole na napisanie własnego statutu i własnych regulaminów, w tym także regulaminu rady rodziców. Rodzice aktywnie uczestniczą w procesie budowania systemu wartości u swoich dzieci, współdziałają i wspierają nauczycieli w pracy, pomagają w rozwiązywaniu problemów szkoły.
Misja szkoły
Misja - oświadczenia dotyczące konkretnych celów związanych z wizją. (...) to szczególna obietnica dana klientom wewnętrznym i otoczeniu zewnętrznemu (...) Misja to zespół wspólnych wartości, które będą uznawane przez pracowników firmy, czyli filozofia, na której opiera się istnienie firmy. (...) Misja jest podstawą do formułowania celów.
Celem szkoły w potocznym rozumieniu nauczycieli była, w realiach tzw. PRL’u, realizacją programu nauczania - wówczas jednego jedynego i jedynie słusznego. Głębsza refleksja nad celem ówczesnej szkoły wskazywała, że chodziło o wykształcenie i wychowanie członków społeczeństwa według zapotrzebowania rządzącej partii, czyli sprawnych i posłusznych pracowników. Takie postrzeganie szkoły jako zakładu produkcyjnego przejawiało się także w terminologii: w latach 70. XX w. pojawiło się określenie „czysta produkcja szkoły”, przez co rozumiano odsetek uczniów kończących szkołę bez powtarzania klasy. Szkoły były służebne względem centralnie sterowanej gospodarki - jeżeli priorytetem było górnictwo, to zasadnicze szkoły górnicze otrzymywały lepsze warunki pracy, a ich uczniowie stypendia, których porównanie z pensją nauczycielska powodowało pianę na ustach.
O jakości pracy szkoły świadczy charakter procesu kształcenia (stopień wykorzystania możliwości), a nie efekt rozumiany, na przykład, jako wyniki egzaminacyjne uczniów albo też polepszenie warunków uczenia się. Nastawienie procesualne i w zakresie zarządzania szkołą, i dydaktyki jest uważane za wartościowsze, chociaż trudniejsze niż nastawienie wynikowe (dotąd w skali masowej raczej powszechne). Orientację na uczenie się, a nie na wynik, należy kształtować u uczniów, zwłaszcza w zakresie umiejętności kluczowych wymienionych w podstawie programowej. Wartością wymienionej postawy jest zastąpienie rywalizacji ucznia z innymi przez jego konfrontację z zadaniem, co z jednej strony sprzyja współpracy w zespole, z drugiej - pozwala uniknąć rankingów prowadzących do stresów i dysharmonii rozwojowej. A skoro taką orientację mamy przyjąć w stosunku do ucznia, prowadząc proces edukacji (tzn. kierowania zmianami w świadomości i osobowości dziecka), to nie możemy przyjąć innej w procesie zarządzania (czyli kierowania zmianami w funkcjonowaniu organizacji). Takie same bowiem zasady, jakie rządzą zarządzaniem szkołą, rządzą także dydaktyką i wychowaniem. Współistnienie złego zarządzania i dobrej dydaktyki - lub odwrotnie - oznaczałoby schizofrenię. Celem, do którego każdy członek społeczności szkolnej zmierza - w zakresie stosownym do swego miejsca i funkcji - jest to, aby absolwent był człowiekiem prawym, posiadającym rzetelną wiedzę, przygotowanym do godnego i mądrego życia. Nauczyciele i wszyscy pracownicy szkoły pomagają młodemu człowiekowi w rozwoju intelektualnym, fizycznym i moralnym. Uczniowie pracują nad zdobywaniem wiedzy i umiejętności oraz rozwojem swego intelektu i pełni człowieczeństwa. Młodzież otoczona jest miłością dorosłych, dorośli - otoczeni szacunkiem młodzieży.
Co to znaczy dziś wychować człowieka? Odpowiedź niełatwa, nawet kłopotliwa. Przestały bowiem mieć dawne znaczenie różne modele życia ludzkiego, oparte na wielkich, żywych koncepcjach światopoglądowych, na społecznych wspólnotach i aspiracjach, na obyczajowości zobowiązującej i trwalszej, niż okoliczności, interesy i koniunktura, na prądach umysłowych określających sens życia, sytuację i powołanie człowieka. Dziś (...) ludzie czują się wolni i niezależni od takich wyznaczeń. Mogą żyć jak chcą, mogą żyć jakkolwiek.
(Bogdan Suchodolski)
Każdy członek społeczności szkolnej jest świadomy, że wolność niesie za sobą trud odpowiedzialności za dokonywane wybory. Każdy ma świadomość swoich licznych praw, które są prawami każdego. Ma też świadomość, że od niego zależy, czy społeczność ta będzie autentyczną wspólnotą ludzi, których stać na stawianie sobie wymagań i ofiarność wobec innych.
W pracy dydaktyczno-wychowawczej szkoły publiczne zapewniają podtrzymywanie kultury i tradycji regionalnej.
Art. 13. 1. Szkoła i placówka publiczna umożliwia uczniom podtrzymywanie poczucia tożsamości narodowej, etnicznej, językowej i religijnej, a w szczególności naukę języka oraz własnej historii i kultury.
3. Minister właściwy do spraw oświaty i wychowania określi, w drodze rozporządzenia, warunki i sposób wykonywania przez szkoły i placówki zadań, o których mowa w ust. 1 i 2, w szczególności minimalną liczbę uczniów, dla których organizuje się poszczególne formy nauczania wymienione w ust. 2.
4. W pracy dydaktyczno-wychowawczej szkoły publiczne zapewniają podtrzymywanie kultury i tradycji regionalnej.
(Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty)
Człowiek nie rodzi się z umiejętnością nudzenia, zastanawiający jest fakt, że tego się trzeba...nauczyć. Zadaniem szkoły jako instytucji, nauczycieli jako ludzi odpowiedzialnych, świadomych jest również podejmowanie działań mających uchronić młodzież przed tzw. „pustym” czasem. Organizacja atrakcyjnych zajęć pozalekcyjnych, rozbudzanie zainteresowań, uczenie zasad planowania nauki i czasu wolnego.
(...) warunki do rozwoju zainteresowań i uzdolnień uczniów przez organizowanie zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych oraz kształtowanie aktywności społecznej i umiejętności spędzania czasu wolnego.
(Ustawa z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty, Rozdział 1, Art. 1. & 15)
Misja szkoły
Dążymy do tego aby uczeń:
- znał swoją wartość,
- umiał się uczyć, korzystając m.in. z różnych źródeł informacji,
- umiał nawiązywać pozytywne relacje z innymi,
- był dumny ze swojego pochodzenia,
- wykazywał odpowiedzialną twórczą postawę,
- zdobył wykształcenie pozwalające odnaleźć się na rynku pracy.
Nauczyciel powinien:
- realizować siebie,
- tworzyć przyjazną atmosferę,
- umieć komunikować się z innymi,
- odczuwać potrzebę ustawicznego kształcenia się,
- wykorzystywać w swojej pracy technologię komputerową,
- być kreatywny.
Rodzic ma:
- współtworzyć jakość szkoły,
- chętnie posyłać swoje dziecko do szkoły (prawa dotyczące edukacji są w demokracjach zbieżne) dziecko podlega przymusowi szkolnemu; w większości systemów prawnych istnieje on od początków XIX wieku.
Irena Dzierzgowska wskazała podstawowe założenia dotyczące jakości pracy w szkole. A oto kilka z nich:
- aby uzyskać najwyższą jakość, muszą wszyscy – dyrekcja, wychowawcy, nauczyciele, personel pomocniczy, a także rodzice akceptować i rozumieć filozofię jakości, znać i akceptować przyjęte kryteria jakości oraz współpracować ze sobą na zasadach partnerstwa,
- stałe podnoszenie jakości musi być powiązane z wizją i długoletnim planem rozwoju szkoły,
- poprawianie jakości szkoły wymaga dobrego planowania, co nie jest możliwe bez rzetelnej informacji i diagnozy, dlatego planowanie należy poprzedzać mierzeniem jakości,
- wnioski z mierzenia jakości pracy szkoły muszą być oparte na jasnych i przekonujących dowodach; przy czym samo mierzenie jakości pracy szkoły musi być wykonane przy użyciu odpowiednio przygotowanych i sprawdzonych narzędzi,
Szkoła funkcjonuje zawsze w jakimś społeczno-kulturowym otoczeniu. O jakości szkoły, poziomie jej świadczeń edukacyjnych na rzecz otoczenia decyduje m.in. jej działalność wewnętrzna.
Mam nadzieję, że przynajmniej częściowo przybliżyłam moje poglądy związane z tematyką wizji oraz misji szkoły. Na koniec dodam tylko, że szkoła powinna też dążyć do przywrócenia szacunku społecznego do wiedzy jako wartości. Inwestowanie w swoje wnętrze, nauka nie są zwykle postrzegane jako atrakcyjne w grupach rówieśniczych.
Ważniejsze materiały źródłowe:
- Dahlgaard J.J., Kristensen K., Kanji G.K., Podstawy zarządzania jakością, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, ss.344.
- Stech K., Rola szkoły i nauczyciela w integracji społecznej ziemi lubuskiej, Wyższa Szkoła Pedagogiczna, Zielona Góra, 1985, ss.446.
- Suchodolski B., Wychowanie mimo wszystko, WSiP, Warszawa 1990, ss.492.
- Zbiegień-Maciąg L., Kultura w organizacji. Identyfikacja kultury znanych firm, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999, ss.196.
- Studia Podyplomowe Liderów Oświaty: http://www.ceo.org.pl/
- Starczewska A. „Czynniki warunkujące skuteczność wprowadzania zmian w szkole” [w:] Samorządowy Ośrodek Doskonalenia - http://www.sod.ids.czest.pl/publikacje/l408/a408.pdf
- „Z małej szkoły duża nauka” – artykuł z MCKINSEY QUARTERLY, 2/2002 [w:] http://www.vulcan.edu.pl/badania/porownania/z_malej_szkoly.pdf