O wielu poetach polskich mówi się, że są spadkobiercami cech poetów wyklętych. Ich prekursorem w Polsce był znany już dziś na całym świecie Edward Stachura. I choć Stachura, jak inni poeci wyklęci, których polska literatura cieszy się dość dużą liczebnością, zmarli nad wyraz wcześnie ( zwykle śmiercią samobójczą) to jednak otoczeni legendą byli za życia, jak i w czasach nam współczesnych.
Ostatnio na stronach internetowych często można spotkać poetę o nazwisku Szymonik. Jak się później okazała to pseudonim artystyczny młodego chłopaka- Maksymiliana Kasiewicza. Nasuwa się od razu jednoznaczne pytanie: dlaczego Kasiewicz, młody chłopak, któremu powinno zależeć na rozgłosie, sławie, tworzy wiersz pod pseudonimem artystycznym?
Kasiewicz to poeta (bo na takie miano z pewnością zasługuje ) dość ciekawy. W pierwszym artykule napisanym na jego temat, wyróżniłem dwa nurty poetyckie Kasiewicza: religijny i ekspresjonistyczno- filozoficzny ( rodzaj liryki osobistej). O pierwszym nurcie słychać dość dużo w środowisku innych wybijających się poetów, jak i krytyków literackich ze Związku Literatów Polskich w Warszawie.
Jest to poezja na pozór łatwa w odbiorze i przyjemna. Później dopiero wyłaniają się niejako prawdziwe warstwy jego poezji i prawdziwe przesłanie. Wiersze te cieszą się popularnością, ponieważ są niezwykle autentyczne, choć z domieszką ironii.
Tym razem zajmiemy się nurtem ekspresjonistyczno- filozoficznym, którego u Kasiewicza również nie brakuje. Niekiedy wydaje mi się, że ten nurt jest Kasiewiczowi bliższy-dlaczego?
Myślę, że w tym miejscu przydadzą się słowa Włodzimierza Szymanowicza, który tak napisał: „otumaniłem się wierszykami / teraz w nich siedzę” . I tak można tłumaczyć ten nurt Kasiewicza.
Wiersze z tego nurtu są niezwykle przejmujące. Ukazują człowieka zagubionego w otaczającym go świecie( charakterystyczne dla poezji współczesnej), jednostkę wyobcowaną z grona bliskich osób. Podmiot liryczny w tych wierszach to outsider, który nie wierszy w zmianę i poprawę swojego losy. Poeta doskonale zna przyczynę swojego bólu istnienia. W jednym z wierszy z brutalnością wyznaje, że taki los zgotowała mu przyszłość, a dokładnie mata i ojciec, którzy (jak można wywnioskować z wiersza), byli w jego dzieciństwie nieobecni : „ Mamo! / cisza / Tato! / cisza”- pisał.
Poeta rozpaczliwie szuka miłości, akceptacji wśród ludzi, ale u tych zazwyczaj znajduje chłód i obojętność. Według niego, ludzie nie potrafią być stali w uczuciach i ciągle chodzą w jakiś maskach.
Tu dość ważne słowa Kasiewicza: „Ludziom kiedyś zabraknie masek! Co wtedy?”.
Przyczyną tego, że poeta nie może znaleźć miłości u ludzi, jest jego niezwykła wrażliwość, którą widać także w wierszach religijnych. Bardzo przejmujące są słowa Stachury, którego pewnie doskonale rozumie Kasiewicz. Myślę, że te słowa warto w tym miejscy zacytować:
„Wrażliwość jest niezwykłym darem.
Nadmiar wrażliwości jest przekleństwem...”
I miał rację Stachura, który jak się później okazała, wypowiedział te słowa po samobójczej śmierci Szymanowicza, stwierdzając, że zabiła go nadwrażliwość.
Maksymilian Kasiewicz odczuwa niezwykły ból życia. I w tym miejscu warto zacytować słowa samego Kasiewicza, który pod jednym ze swych wierszy napisał: „Boli, boli, boli ! Ale gdy boli to znaczy, że jeszcze żyję...”
W dzisiejszych czasach literatury, poezji i sztuki, gdzie większość ludzi nie docenia wartość tych dziedzin, wydaje się, że poetów jest coraz mniej, a jeśli są to piszą o świecie, ale nie za bardzo widzą w nim jednostkę.
I tu wychodzi nam naprzeciw Kasiewicz. Kiedy na konkursie im. Rafała Wojaczka padły słowa, że era poetów wyklętych dobiega końca, wszyscy zamknęli ten rodzaj poezji.
Jednak wyłonił się Kasiewicz, który wciąż zachwyca: zachwyca formą, treścią, przekazem.
Stachura, jak i inni wyklęci bólu nie wytrzymali. Zakończyli ten żywot, stwierdzając, że „duszą się w tej klatce, że nie ma tu nic trwałego”... Kasiewicz wydaje się pokłada nadzieje w Bogu, o którym także dużo pisze, czego może brakowało na przykład Szymanowiczowi, który popełnił samobójstwo niespełna będąc 3 lata starszym od młodego Kasiewicza...
mgr Marcin Pobierzański