Kiedy jeszcze oczy w półśnie
Ty błogosławisz
o wschodzie słońca
Czekasz cierpliwie
na jedno westchnienie
na jedno słowo
patrzysz na omdlałe kolana
i czułym spojrzeniem
słabych ogarniasz
wciąż czekasz na wątpiących
choćby na jeden lichy krok
szumi morze spokojnie
fale kołyszą życia łodzią
a Ty szepczesz
jestem tu z tobą
kiedy południowe słońce
ogrzewa ziemię
to Twoja czułość
otula stworzenie
bywa i tak
niespodziewany cyklon
wymiata po drodze wszystko
to znak że za mocno
sam trzymałem wodze
zamiast ukryć się pod
wodospadem Twojej miłości
chciałem sam sobie poradzić
ja nędzny robaczek
teraz już wiem
że w cieniu Twych skrzydeł
chcę się ukryć
pod parasolem Twoich uczuć
pod zmierzchu peleryną
kiedy pobłogosławisz noc
ja będę spał spokojnie.