Gdzieś nie tak bardzo daleko,
Za doliną i wartką rzeką,
Mieszkała mała dziewczynka,
Która na imię miała Katarzynka.
Kasia bawić się lubiła,
Bo bardzo wesołą dziewczynką była,
Często i głośno się śmiała,
kiedy zabawa w najlepsze trwała.
Lecz jednej rzeczy o niej nie wiecie,
Zdradzę Wam ją w największym sekrecie,
Kasia na nóżkach swych nie chodziła,
Na wózku o dużych kołach jeździła.
Miała ona nóżki niewładne,
bardzo słabe i nieporadne.
I choć mocno się starała
Sama chodzić nie umiała.
Kiedy Kasia się z kotkiem bawiła,
Wcale za nim nie goniła,
Tylko kołami wózka kręciła,
i już przy zwierzątku była.
Gdy na spacer pora przychodziła,
Dziewczynka na parter windą jeździła,
I często doczekać się już nie umiała
Przygody, która na nią na podwórku czekała
Jednak Kasia nie zawsze wesołą minkę miała,
Czasami nawet łezka po jej policzku spływała.
Bo kiedy z przedszkola przychodziła,
Swojej mamie bardzo się żaliła.
Mama Kasię pocieszała,
Po główce czule ją głaskała,
I mówiła: „Córeczko nie płacz już, proszę,
Bo w morzu Twych łez potrzebne będą kalosze.”
Zapytacie: „Co się stało?”
Już Wam opowiadam śmiało,
I za parę chwil, za kilka minutek,
Dowiecie się skąd wziął się ten smutek.
Kasia w przedszkolu osobno siedziała,
Koleżanek wcale nie miała,
I często sama się bawiła,
Choć towarzyską dziewczynką była,
Lecz nudzić się wcale nie lubiła,
I kiedy nad kartką się pochyliła,
To z takim zacięciem coś rysowała,
że innych dzieci uwagę przyciągała.
Malunki Kasi były piękne, kolorowe,
Toteż Ania nie raz zachodziła w głowę,
Co też Kasieńka właśnie rysowała,
I z zaciekawieniem na kartkę zerkała.
Pewnego razu gdy coś znowu rysowała
Do Ani Kasia uśmiechy przesłała,
Ta druga nieśmiało jej odwzajemniała,
Bo bardzo skrytą dziewczynką była
I wiecie co? To przełom był wielki!
Od tego dnia były to już dwie kumpelki
Wspólnie swój czas w przedszkolu spędzały
Na towarzyskiej zabawie uwagę skupiały
Pewnego zimowego poranka,
Do przedszkola przyszła Anka,
Lecz niewesołą minkę miała,
Gdyż wczoraj rękę złamała.
Zbliżał się bal przebierańców,
Czas zabawy i wesołych tańców,
Lecz Ania smutna siedziała,
Bo w gipsie na bal iść nie chciała
Kasia widząc to bardzo się zmartwiła
gdyż pomocną i wrażliwą osobą była
W końcu wpadła na pomysł taki,
By wykorzystać swoje mazaki.
Jak zamierzała tak też zrobiła,
Czym w Ani wielki podziw wzbudziła
I dzięki temu przyjaciółki obie
Poszły na bal w strojów ozdobie.
Na balu były księżniczki, kowboje,
Wszystkie dzieci miały cudowne stroje,
Lecz wyjątkowy miała Aneczka,
Calutka w czarno-białych paseczkach.
Kasia i Ania dobrze się bawiły,
Tańcząc kółkami piruety kręciły
I obie uwierzyć ciągłe nie chciały
Że tak późno przyjaciółkami się stały
- Uwaga, teraz moment kluczowy!
Odwrócić proszę w moją stronę głowy!
Pani ogłosić wszystkim właśnie miała
Który ze strojów za najlepszy uznała.
I cóż słyszymy? Werdykt niesłychany!
To Ani strój za najlepszy uznany
Pani pochwaliła jej piękne przebranie,
Tak więc paski na gipsie spełniły swe zadanie.
I oto widzicie moi kochani,
Kasia zrobiła zebrę z naszej Ani,
Paski na gipsie namalowała
,Gdyż bujną fantazję od zawsze miała.
Dzieci z werdyktem zgodzić się chciały
Gratulując Ani jej autograf brały!
Lecz dziewczynka o jednym nie zapomniała
Że zasługa za strój Kasi się należała.
Od tego czasu minęła już wiosna
Kasia na szczęśliwa dziewczynkę wyrosła
Wciąż się uśmiecha do innych dzieci
I do przedszkola na skrzydłach leci
Teraz już chyba dobrze rozumiecie,
że oczom - drogie dzieci - ufać nie możecie,
Patrzeć należy na charakter człowieka,
Bo w nim największa niespodzianka czeka.