„Ja dziki człowiek boję się słów
zimnych ciężkich obojętnych
[ ... ]
Kiedy byłam dzieckiem
pisałam wiersze na strychu
żeby się nie śmiali .
[ ... ]
Dziś jak wtedy
pragnę rąk które głaszczą
słów ciepłych i miękkich
jak owcza wełna. ” [„Dziki człowiek”]
Słowa, które zostały wypowiedziane na temat szczupłego dorobku poetyckiego Małgorzaty Hillar nie zawsze były „ciepłe i miękkie”. W znacznej mierze przeważały „zimne, ciężkie i obojętne”. Od momentu debiutu, to jest od roku 1955, jedni krytycy ganili ją za banalne, estetyczne obrazki, inni natomiast chwalili za oryginalne w swej prostocie poetyckie obrazy.
Małgorzata Hillar pierwsze swoje wiersze ogłaszała na łamach „Nowej Kultury” i „Przedpola”. Spotkały się one z żywym zainteresowaniem krytyki literackiej, która oceniała je jako dojrzałe intelektualnie i artystycznie. Odtąd na łamach prasy utwory jej ukazywały się coraz częściej i to w wielu pismach, obok „Nowej Kultury” drukowały je m.in. takie periodyki, jak „Przegląd Kulturalny”, „Po prostu”, „Twórczość”, „Almanach Młodych”, „Zwierciadło”.
Dzięki randze artystycznej swych utworów, poetka wkrótce zajęła jedno z czołowych miejsc w grupie młodych autorów. Dominowały wówczas w jej twórczości sentymentalne liryki , bardzo indywidualne w formie i ujęciu, współczesne w sposobie obrazowania i metaforyzacji.
Tę „współczesność” jej liryki umacniał fakt, że wiele miejsca poświęciła w swych wierszach problematyce naszej epoki.
Małgorzata Hillar wkracza na arenę literacką wraz z pokoleniem, którego udziałem stało się dokonanie znamiennego i ważnego przewrotu w liryce powojennej. „Chodzi przecież o tę przedziwną epokę cudów w polskiej poezji - cudów Harasymowicza, Białoszewskiego, Bursy, Grochowiaka otwierających i przecierających nowy szlak dla liryki pierwszego głosu, osobistej i dociekliwej, gdzie przeżycia poety współtworzą otaczający go świat.” W 1957 roku opublikowała swój pierwszy zbiór wierszy pt. „Gliniany dzbanek”, do którego ilustracje wykonała Maja Berezowska.
Tom przyjęty został przez krytykę raczej przychylnie. „ Doceniono w nim spontaniczność i naturalną szczerość wypowiedzi poetyckiej, zdyscyplinowanie formy, choć spotkały się też z zarzutem, że nie wszystkie wiersze osiągnęły rangę utworu poetyckiego”.
„Rezygnacja, sceptycyzm, gorzka mądrość, trochę subtelnego cynizmu staranie prezentowanego, oto elementy postawy poetyckiej młodej debiutantki ... ”- pisał wówczas Bogdan Ostromęcki .
Większość pierwszych utworów budowanych jest na zasadzie wyjścia od bardzo konkretnego obrazu, nierzadko od spojrzenia na określony przedmiot. Dopiero potem dochodzi poetka do uogólnienia lub postawienia pytania.
„Taka droga świadczy o właściwie nastawionej wyobraźni, o działaniu jej przez obraz, konkret, szczegół. Obrazy budowane w wierszach Małgorzaty Hillar odznaczają się jakąś czystością, precyzją rysunku, wyrazistością - nie giną w gęstwie przypadkowych elementów.”
Część krytyków rozsądnych , o niezagłuszonej wrażliwości na poezję różną - przyznało Małgorzacie Hillar walor głosu indywidualnego, akceptując jej nie obszerne „ale własne gospodarstwo, nie kupione, a raczej posiadane z natury.” [jak pisał Bogdan Ostromęcki].
„Gliniany dzbanek” wyczerpany natychmiast, wznowiony już w roku 1958 został nagrodzony jako najlepszy debiut tegoż roku przez Stowarzyszenie Księgarzy Polskich.
Indywidualny charakter wobec poezji lat `56 nadały mu erotyki. „Śmiałe, bez cienia pruderii, bardzo proste w środkach ekspresji, nie zmącone dodatkiem żadnej obcej substancji. Po prostu erotyki w stanie klasycznie czystym.” Takie zjawisko musiało wywołać w tych czasach niebywałe zaskoczenie. Jak mogło ono wyłonić się w klimacie ówczesnej poezji podminowanej egzystencjalistycznym niepokojem ?
Bujnemu rozrostowi egzystencjalizmu katastroficznego sprzyjała ogólnoświatowa atmosfera napięcia oraz będąca jej pochodną, psychoza atomowej zagłady. Psychozie atomowej zagłady uległa również Małgorzata Hillar:
„Ona nosi w wielkim brzuchu
owoc swojej miłości
Owoc miłości
nadżarty przez atom
Dziewięć miesięcy czeka
aby urodzić
potworka bez mózgu
[...]
Dziecko z dziurą w podniebieniu
nie woła mamo
[...]
Dziecko
któremu atom wygryzł oczy
nie zobaczy nigdy
żółtej kaczki
na długim patyku.” [ „W Hiroszimie”]
Widzimy więc, że utwory wchodzące w skład „Glinianego dzbanka” zawierały różnorodną tematykę. To nie tylko wiersze o miłości, codzienności, oderwane od problematyki ówczesnej epoki . Przeciwnie - są wiersze przedstawiające dramat ludzi mających kontakt z atomową zagładą. Jakże dramatycznie ujęła to Hillar pokazując czekanie kobiety ciężarnej na owoc swej miłości. „Owoc miłości nadżarty przez atom.” Kobieta „czeka aby urodzić potworka bez mózgu [...] albo z dziurą w podniebieniu, bez rąk, bez nóg, bez oczu.”
Jakże przerażające musi być dla kobiety owo czekanie i świadomość, że to człowiek człowiekowi zgotował taki los.
„Laboratoria” debiutujących młodych poetów bywają w tych latach miejscem odkryć, poetyckich wynalazków. Z różnym szczęściem, ale zawsze zachłannie korzystają młodzi ze swobody artystycznego eksperymentu, z nowinek zarówno formalnych, jak i filozoficznych.
„W tym czasie obowiązuje ambicja oryginalności, coraz dalej w praktyce odwodząca od akceptacji logiki, systemu językowego w jego potocznej postaci. Wyjątkiem oryginalnym w tym krajobrazie jest tylko Różewicz ze swoją twardą, moralistyczną ascezą. Krytyka wyczulona była wyjątkowo na powierzchownych naśladowców Różewicza, na te przejawy jałowego epigoństwa w postaci sprozaizowanej relacji, ale bez ciężaru spraw i rangi moralnej właściwej poezji Różewiczowskiej. Dlatego każda wypowiedź poetycka uciekająca od komplikacji i mieszcząca się w środkach mowy potocznej przyjmowana była nerwowymi egzorcyzmami i z mety przypisywana do Różewicza.” Taki los spotkał również debiut Małgorzaty Hillar, nazywanej złośliwie „nieślubnym dzieckiem Różewicza” , lecz tym zarzutem zajmiemy się w dalszej części pracy. Małgorzata Hillar oczyszcza swoją twórczość z naiwnego mędrkowania, tandetnych metafor i mozolnie wypracowanego niezrozumialstwa. „Stać ją na przywracanie słowom ich pierwotnych znaczeń, na pisanie językiem prostym i przejrzystym, wrażliwością dyskretnie kontrolowaną przez rozum .”
Czytelnikowi pozwala to odnajdywać w jej wierszach ślady własnych wzruszeń i doświadczeń.
„My z drugiej połowy xx wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów
[...]
Dopiero późną nocą
przy szczelnie zasłoniętych oknach
gryziemy z bólu ręce
umieramy z miłości.”
[„My z drugiej połowy XX wieku”]
Ludzie z połowy XX wieku pragną rzeczy wielkich, takich jak zdobywanie księżyca, rozbijanie atomu itd. Podczas realizowania swoich wielkich aspiracji zapominają o rzeczach „małych”, ale może ważniejszych. Hillar przypomina nam o nich mówiąc: „wstydzimy się miękkich gestów, czułych spojrzeń, ciepłych uśmiechów.” Każdy odgrywa narzuconą mu rolę przez otoczenie, nie buntuje się przeciwko temu . Lecz gdzieś tam w głębi z wolna umiera jego dusza. „Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach, gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości .” Tylko w samotności potrafimy pokazać swoje prawdziwe uczucia, nie skrępowane narzuconą formą przez otoczenie.
Według Stanisława Kani są to wiersze dla ludzi o nieokaleczonej wyobraźni, którzy nie zatracili jeszcze wrażliwości estetycznej. Być może dlatego Hillar zyskała najwięcej sympatyków wśród młodzieży.
Ci ludzie nie dyskutują na temat funkcji społecznej i rangi artystycznej twórczości Małgorzaty Hillar, a po prostu czytają ją, ucząc się trudnych i potrzebnych im słów o miłości, cierpieniu, niepokoju, radości i smutku. Dzięki niej poznają wartości „miękkich gestów, czułych spojrzeń, miękkich uśmiechów ” - tego wszystkiego, czego często brakuje w świecie, który stworzyli dorośli .
Wedle poglądu Gondowicza , miłości zostaje tu odjęte to, co najciekawsze: jej kształt indywidualny. Dlatego poezja Hillar trafia tak dobrze do odbiorcy, który indywidualnych doświadczeń prawie jeszcze nie posiada , a więc do odbiorcy młodego.
„Dla młodych ludzi z drugiej połowy naszego wieku zrozumiały jest też współczesny sentymentalizm Hillar ”- pisze Jerzy Ziomek. „Skrępowany nieufnością do słów wzniosłych i figur retorycznych, które przestały cokolwiek znaczyć w chwili gdy znalazły się na transparencie lub podręczniku szkolnym .”
Poza nielicznymi wyjątkami, recenzentom nie udało się rozwiązać zagadki popularności poezji Małgorzaty Hillar. Ważne jest jednak, zdaniem Kani, nie to, ilu „zgryźliwych starców podglądało poetyckie narodziny Małgorzaty Hillar, a to, że jej twórczość doczekała się kilku rzetelnych analiz.”
Anna Kamieńska powitała „Gliniany dzbanek” jako pierwszy od wielu lat oryginalny, nie opóźniony poetycki debiut. „Debiut normalny, zarobiony szczerymi walorami poetyckimi, tomik młodej dziewczyny, widzącej świat własnymi, młodymi oczyma.”
Krytycy, osądzający debiuty, szukają zwykle ich pierwowzoru artystycznego, szukają poetyckich rodziców młodego autora. „Małgorzata Hillar nie nosi przy sobie cenzurki ukończenia żadnej szkoły poetyckiej. Jest prosta tą prostotą, która jest przywilejem albo „dzieci natury”, albo wyrafinowanej kultury poetyckiej. Nie zepsuta literaturą, nie snobująca się na żadne koneksje w dziedzinie sztuki, wrażliwa na najprostszy, najprymitywniejszy urok życia , o czym mówi nawet tytuł tomiku: Gliniany dzbanek. ” Ta poezja jest jednocześnie według Kamieńskiej - strumykiem awangardowego nurtu naszej poezji, który pracuje nad nieustannym zrywaniem konwencji poetyckich, nad zbliżaniem wiersza do mowy codziennej.
Niektóre wiersze Hillar to proste, dziecinne niemal zdania, proste, zwykłe stwierdzenia, tajemnicą poezji jest jej niewątpliwa w tych zdaniach obecność.
Hillar wybiera „poetykę małych rzeczy”. Jej prostota urzeka krytyków i czytelników - według Marty Wyki. „Widzą w niej nowatorstwo i odwagę, szczerość i prawdę uczuciową.”
Hillar demonstruje głębokie przywiązanie do otaczających ją rzeczy i niemożność wyrwania się poza krąg ich oddziaływania .
„Małgorzata Hillar należy do pokolenia, które u swojej kołyski widziało złą wróżkę wojny i w okresie pierwszej, najbardziej garnącej się do świata młodości zaznało gorzkich rozczarowań. Stąd nieufność do wielkich słów, do wszelkiego patosu i frazesu społecznego.”
Wiersze Hillar są jakby wycięte z całego pasma przeżyć - poetka stroni od point moralistycznych, społecznych czy nawet uczuciowych. Wiersze urywa tak, jak urywa się głos człowieka, który nie znajduje słów dla rzeczy głębszych, aby ich słowem nie zbanalizować, nie spłycić .
Nieufność do poetyczności objawia się też w unikaniu epitetów, w ich klasycznej prostocie. Zamiast opisywać kształt glinianego garnka, poetka mówi :
„Astry w te garnki
możesz włożyć
ogórki z koprem
zsiadłe mleko ” [ „Jarmark” ]
Małgorzata Hillar nie opisuje kształtów przedstawianych przedmiotów, lecz pokazuje ich codzienne zastosowanie. Przypomina do czego używamy gliniany garnek i wypowiada w ten sposób jakąś prostą prawdę o pięknie tegoż przedmiotu. W ten sposób „ogórki z koprem” i „ zsiadłe mleko” zyskują rangę poezji. Zyskują ją rzeczywiście w poezji ceniącej sobie bardzo konkretne przedmioty codziennego życia, wyznającej jakiś ocieplony liryzmem reizm poetycki.
W wydanym w 1959 roku drugim zbiorze zatytułowanym „Prośba do macierzanki”, zamieściła poetka podtytuł „Erotyki” określając w ten sposób swój program, sprowadzający się do sentymentalizmu. „Jest to sentymentalizm jednak dość swoisty, gdyż erotyka nie posłużyła Małgorzacie Hillar za pretekst do napisania wierszy, lecz jest tematem samym w sobie.”
Program Hillar, potwierdzony drugim tomikiem, „sprowadza się do odwagi sentymentalizmu.” Według Jerzego Ziomka jest to „sentymentalizm swoisty, bardzo współczesny, sentymentalizm bez maski tzn. taki, w którym nie kryje się ani społecznego buntu, ani ontologicznych lęków. Pamiętajmy, że sentymentalizm jest programem nieco ryzykownym. Ryzyko polega na tym, że bardzo łatwo można przekroczyć granicę zamierzonej intymności i prostoty.”
Barbara Biernacka, dzieląc się wrażeniami po przeczytaniu drugiego zbioru, napisała wprost: „Erotyki z tomu „Prośba do macierzanki” są po prostu piękne i po ludzku wzruszające, zamknięte w kręgu doznań zmysłowych .”
Erotyki - według Zenony Macużanki - są zasadniczym miąższem twórczości Małgorzaty Hillar, one wychodzą poetce najtrafniej. „Z prawdziwie kobiecą subtelnością, a jednocześnie wnikliwością i znajomością dróg, po których kroczą ludzkie uczucia, rysuje poetka tę sferę ludzkich spraw. Liczy przy tym i ufa własnym obserwacjom, i własnym doświadczeniom, dlatego też będą to przede wszystkim doznania dziewczyny, przeżycia młodej współczesnej kobiety, która pragnie spotkania miłości, wierzy w nią, a wie jednocześnie, w jak zawiły i gorzki sposób realizują się ludzkie uczucia, więc choć mija się ze swymi marzeniami - goni je dalej.”
Nowością i oryginalnością erotyków Hillar jest porzucenie romantycznych konwencji miłości, romantycznego stylu sublimacji uczuć. Anna Kamieńska stwierdza, że od dawna nie czytała wierszy o miłości tak szczerych i pozbawionych pruderii .
„W poezji Małgorzaty Hillar ta safijska nuta znowu brzmi wierszami pełnymi wdzięku i ... smutku. Smutna jest ta miłość, biedna i bezdomna [analogia tematyczna z nowelami Hłaski jest chyba niezwykle charakterystyczna ], miłość tęskniąca do mówienia o sobie, a hamowana wstydliwością uczuć i niewiarą w wielkie uczucie.” Miłość po ludzku pełna nieporozumień, niezrozumień i rozczarowań. W ogóle wyraża się w tej poezji - według Kamieńskiej - „tęsknota do tkliwości, litości, czułości do uczuć często przez samą młodzież wyśmiewanych i pogardzanych. Tę tęsknotę zresztą czuje się i w bohaterach Hłaski, poprzez ich zewnętrzną gruboskórność i pozorny cynizm. ”
Biernacka dostrzegła w liryce Hillar spontaniczność i naturalność, która szczególnie w erotyku - jest sztuką trudną . Grozi w każdej chwili ekshibicjonizmem i zatrąca niebezpiecznie plotką. Zachować intymność - a jednocześnie osiągnąć zobiektywizowanie. Małgorzacie Hillar udało się pogodzić te sprzeczności i wywieść z nich dobrą poezję.
Nie wszyscy jednak ocenili jej poezję jako dobrą. Stanisław Czernik stwierdził, iż nowy tomik jest bardzo skupiony i jednolity tematycznie w stosunku do szerszego zakresu „Glinianego dzbanka”. „ Same erotyki. Nie powiem, że poetka wszędzie ustrzegła się banału, to pewne, że dążyła do własnych rozwiązań ... Ona po prostu > wije wianki z macierzanki < , wije na swój sposób . ”
Bogdan Ostromęcki zauważa w poetyckim dorobku Małgorzaty Hillar takie wiersze, które są prostym, niemal jednoznacznym opisem. Te wiersze nazywać by można jakimś reportażem lirycznym , reportażem notowanym nieraz z poczuciem dowcipu i wdzięku, lecz właściwie nie zasługującym jeszcze na miano utworu poetyckiego. Są one raczej materiałem rozmyślań poetyckich do przyszłego utworu.
Już z okazji wydania „Glinianego dzbanka” niektórzy krytycy dopatrywali się w wierszach Małgorzaty Hillar wpływu poetyki różewiczowskiej, do której sięgało wielu młodych poetów, stawiając ją sobie za wzorzec nowoczesnej poezji. Ostrzegano już Hillar przed podejmowaniem próby różewiczowskiego systemu wierszowania, gdyż musi ona skończyć się niepowodzeniem artystycznym. Rozgorzała wokół jej twórczości dyskusja, bowiem niektórzy krytycy ostro sprzeciwiali się takiemu zakwalifikowaniu tej poetyki.
Teresa Lisicka uważa, że Małgorzata Hillar nie jest poetką wielkich wzruszeń, w swoich wierszach wydobywa głębie banału. W wypowiedzi posługuje się poetyką Różewicza, stąd usilne staranie o powściągliwość w nazywaniu uczuć, tworzenie podtekstu wiersza stosunkiem obrazów, a nie słów, omijanie małej metafory.
Jerzy Kwiatkowski w jednej ze swych ostrych recenzji określa Małgorzatę Hillar jako poetkę pozbawioną różewiczowskiej duszy. „Jeśli ktoś mówi prosto, tak prosto, że aż prozaicznie - o wojnie czy o obozie koncentracyjnym - jest w takim wierszu prawda, jest świetny chwyt poetycki. Tak pisał Różewicz. Ale jeśli ktoś relacjonuje w ten sposób banalną sytuację życiową, zamykając wiersz konceptem, którego powstydziłby się podczas flirtu - ulega nieporozumieniu. Tak właśnie pisze Małgorzata Hillar.”
Według Kwiatkowskiego poezja rodzi się z kontrastu między krzykiem a szeptem, lecz między dwoma szeptami - nie ma poezji. U Hillar zdaniem Kwiatkowskiego słyszymy sam szept. Jeszcze jedna zgryźliwa uwaga. To co u Różewicza jest chwytem, u Hillar jest niedowładem.
Jerzy Kwiatkowski początkowo krytycznie ustosunkował się do twórczości Małgorzaty Hillar, nazywając poetkę złośliwie „wnuczką Różewicza”. Później z okazji ukazania się „Prośby do macierzanki ” między innymi napisał: „to niewątpliwy krok naprzód w rozwoju poetyckim Hillar. Skoncentrowawszy się na jednym temacie, poetka skuteczniej niż w „Glinianym dzbanku ” broni się zarówno przed powierzchowną prozaizacją, jak przed banałem. Znikają najbardziej jaskrawe i nieudane formy poetyckiej zależności, rosną zdolności kreacyjne. Poezja jej zaczyna spełniać pewną funkcję społeczną, w jakimś sensie - pozapoetycką wychodzi naprzeciw pragnieniom i tęsknotom wielu ludzi, inaczej mówiąc : realizuje zamówienie społeczne na poezję miłosną. Zamówienie młodego pokolenia. ”
Tak więc poezja Małgorzaty Hillar stała się przedmiotem sądów jak najbardziej kontrowersyjnych. Jedni zarzucali jej nieudolne naśladownictwo wierszy Różewicza, inni znawcy literatury widzieli w niej kontynuatorkę poetyki Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, jeszcze inni - oryginalność, indywidualność, natomiast wśród czytelników zyskała sobie powszechne uznanie.
Ryszard Matuszewski przeprowadzając porównanie z twórczością Pawlikowskiej -Jasnorzewskiej, zwracał uwagę na kulturę, wdzięk i wyjątkową czystość tonacji dorobku poetyckiego Małgorzaty Hillar, określając ją jako poetkę „delikatnych uczuć wyrażonych obrazem konkretnym i precyzyjnym”, która podjęła walkę z „brutalnością świata”, z płaską trywialnością , z fałszywą romantyką w poezji i życiu .
Szczególny rodzaj prostoty i subtelny sensualizm - o którym pisze Barbara Biernacka -to podstawowe walory w mistrzostwie poezji miłosnej, jaką reprezentowała Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, z którą nasza krytyka porównywała młodą poetkę .
Biernacka nie radzi prowadzić dalej tej analogii. Zbyt wielka różnica czasów i mentalności odciska tak odrębne piętno na obu tych zjawiskach literackich, że zestawienie ich nie ma sensu.
Według Kuncewicza z realiów Pawlikowskiej pozostała tu chyba tylko przyroda o bardzo ograniczonym zresztą zasięgu. Motywy przyrody schodzą do roli dekoracji.
Natura zmienia się na przyrodniczą scenerię, na dekorację bardzo uproszczoną, skomponowaną na zasadzie naiwnego malarstwa, trochę cepeliowskich rekwizytów.
Nie ulega wątpliwości, że poezja Małgorzaty Hillar z ulubionymi przez poetkę słonecznikami i astrami wydawała się niejednemu koneserowi po prostu obrazą dobrego smaku.
Jak to określił Kuncewicz: „cepelia miesza się ze stylem ASP tworząc konglomerat, który powinien się nazywać egzystencjalizmem ludowym . ”
Obawy - u Teresy Lisickiej - budzi także stylizacja ceramiczno-słonecznikowa zbyt często używana i mająca dość powierzchowny charakter ornamentacyjny.
Wyjątkowo przekornej na tekstach literackich operacji dokonał Piotr Kuncewicz. Zburzył ich układ graficzny, przepisał je jako prozę, dodał interpunkcję i chciał udowodnić, że w tych wierszach nie ma niczego niezwykłego, nie ma w nich głębszych wartości lirycznych .
Piotr Kuncewicz udowodnił natomiast wyraźnie na czym polega szkodliwość belferskiego „rozbierania ” „Pana Tadeusza ”. „Trudny jest los piszących wiersze, ale nie tylko oni są nieszczęśliwi . Dlatego - jak powiedział Stanisław Kania - modlę się do ministra oświaty, aby uwolnił moje dzieci od potrzeby rozbierania Małgorzaty Hillar, a także wiedzy o tym , co jest „zasadniczym miąższem ” jej twórczości i o tym, co poetce „najtrafniej wychodzi .”
Najpopularniejsza ówcześnie poetka wśród młodzieży, która jej wiersze rozumiała i recytowała z pamięci, w 1961 roku ogłosiła trzeci z kolei zbiór wierszy zatytułowany „Krople słońca”. Obejmuje on utwory wyjęte z dwóch poprzednich tomów oraz nowe, zawarte w cyklu „Krople słońca”. Jak w poprzednich swych wierszach, tak też w nowych poetka pragnie przeciwstawić się tak powszechnemu ówcześnie cynizmowi, zakłamaniu, bezuczuciowości. To właśnie miłość jest powodem napisania nowych wierszy. Dla podmiotu mówiącego - według Kuczkowskiego - miłość jest sposobem na życie, płomieniem rozświetlającym ciemności egzystencji.
Bez miłości życie staje się nieznośne, do głosu dochodzą ciemne uczucia lęku , strachu, osaczenia. Osaczenia zarówno przez ogromny świat, jak i przez mały pokój pełen:
„zabitych drzew
zamienionych w meble
i podłogi
patrzącej na nią
ironicznie zmrużonymi
szparami ” [ „ Nie wiedział ” ]
Wolność od bolesnej samotności przynoszą dopiero dłonie oblubieńca. Cóż, jednak i one potrafią kłamać :
„Kiedy wrócił
dotknął jej włosów
Nie zamieniły się
w płomienie
{...}
Powiedziała
Nie jesteś Orfeuszem
Jesteś sztukmistrzem
który wyciąga z ucha
króliki ” [ „Eurydyka ” ]
Zdaniem Kuczkowskiego: „ język miłosny brzmi najszlachetniej wtedy, gdy słowa nie znaczą czegoś więcej niż znaczą , gdy bezpośredniości uczuć odpowiada bezpośredniość języka. Wówczas uczciwość poetycka staje się konkretem, kategorią wartościującą. ”
Anna Kamieńska określając nowy cykl „Krople słońca ” zauważyła częstsze niż dawniej akcenty niepokoju, jakieś dojrzalsze konstatacje dotyczące ludzkiej doli.
„Wrażliwość poetycka - pisze Bogdan Ostromęcki - jest zmysłowa, konkretna, reagująca bezpośrednio, nie literacko, a niemal fizycznie na zjawiska życia. Jest to poezja intensywnego przeżywania egzystencji, w którym radość z blasku słońca, doznań miłosnych, nieco „ naskórkowych ”, sąsiaduje z gorzką wiedzą o codzienności śmierci i nieodwracalności przemian toczących ciało przyrody .”
Ostatnim dotychczas zbiorem poetyckim Małgorzaty Hillar jest opublikowany w 1967 roku tom pod tytułem „ Czekając na Dawida ”. Wiersze o miłości i macierzyństwie, dużym zaskoczeniem był zwłaszcza cykl „Brzuch” - monolog matki, słowa zwrócone do jeszcze nie narodzonego, nie zagrożonego inwazją świata.
Wizerunki kochanków zastąpiły obrazy „karmiącej ”, opisy ostre i naturalistyczne „worka życia ”
„ Lecący na księżyc
posłuchajcie
to wyje człowiek
rodzący człowieka” [ „Lecący na księżyc ” ]
oraz wyznania wiary w siłę macierzyństwa :
„kiedy ona
obejmie władzę
nad światem
nastąpi pokój ” [ „ Przyszłość ” ]
„Część druga tomu „Czekając na Dawida ” poświęcona narodzinom jest bardzo odkrywcza - pisał Wiesław Szymański - nie tylko w zakresie poetyki, ale i ludzkich doznań.”
Silnie ujawnia się niemal psychoanalityczna dociekliwość kobiety mającej zostać matką. Poetyckich hymnów miłości jest w liryce światowej nieskończenie wiele,o kobiecie ciężarnej - bez porównania mniej. Ale liryka Hillar to nie tylko pochwała narodzin dziecka, to pochwała życia w ogóle. Apoteoza kobiety-matki, a również kobiety - natury jest ostatecznym punktem dojścia liryki miłosnej Hillar.
Przejście od marzenia do spełnienia, od cielesnej idylli do biologicznej pełni, od zachwytu do bólu wyrażonego modernistycznymi metaforami to pierwsza od chwili debiutu Małgorzaty Hillar tak zdecydowana przemiana jej liryki, weryfikująca i miejsce, i ton poezji. „ Jedno jest niewątpliwe - zdaniem Sprusińskiego - po doświadczeniach „Czekania na Dawida” powrót do wypełnionych kaligraficznym pismem kart dziewczęcego pamiętnika, do poezji ulotnych zachwyceń, to eskapada niemożliwa do ponownego podjęcia. ”
Reasumując powyższe opinie krytyków literackich widzimy, jak różne były zapatrywania na temat „uroków dziewczęcego pamiętnika ”. Pisano o „staroświeckiej młodej pani z Krakowa” bądź też o „współczesnej młodej dziewczynie z Warszawy.”
Właśnie ten ewenement popularności czytelniczej okazał się zarazem przekonującą próbą nieporadności krytyki wobec zagadek społecznego odbioru.
Podamy za Barbarą Biernacką kilka przeciwstawnych opinii [ bez podawania nazwisk
i bibliografii ] :
„ - jedni przypisywali jej rozwlekły sentymentalizm, inni suchy behawioryzm;
-następni zbyt zwięzłe komunikaty słowne, inni gadulstwo;
-programowa walka pod sztandarem wyzwolonej z obyczajowych przesądów kobiecości, inni bezmyślny biologizm;
-protest przeciwko fałszywemu patosowi przez ukazanie urody ludzkiej codzienności, inni uświęcone drobnomieszczaństwo i „nowe zburżuazyjnienie ”;
-uczenie młodego pokolenia kultury uczuć - ogłupianie młodego pokolenia erotyką zasklepioną w sobie, bez cienia myśli;
- nowoczesność, osadzenie w realiach obyczajowych, naturalność - anachroniczna staroświeckość i sztuczna „żonglerka mitami miłosnymi ” oderwanymi od realnego życia i zaczerpniętymi z rekwizytorni starych romansów itd.”
Charakterystyczny podział ocen - jak pisała Macużanka - przebiegał w dwu kierunkach:
ciepło i życzliwie przyjęto jej tomiki wśród tzw. poetów i krytyków dojrzałych, podkreślając oryginalność i świeżość, wdzięk i prostotę, a także własne, odrębne „ja” poetyckie, korzystnie odcinające się na tle współczesnej poezji młodych. Uznano powszechnie zapowiedź lirycznego talentu i dobry start do dalszych poszukiwań własnego, odrębnego stylu. Dużo krytyczniej odnieśli się do Hillar młodzi poeci, jej własne pokolenie, zarzucając jej wierszom wtórność poetycką, brak oryginalności, płyciznę intelektualną i banalność środków wyrazu. Zdania młodych krytyków nietrudno zrozumieć, gdy się ma na uwadze fakt, że Hillar dość śmiało i zdecydowanie poszła własną drogą, odcinając się od tak modnych współcześnie tendencji do poezji intelektualnej filozofującej, obsesyjnie powtarzającej prawdy o absurdalności bytu ludzkiego.
Rację mieli niewątpliwie ci krytycy , którzy i na świeżo, i wiele lat później zwrócili uwagę na prosty fakt, że poezja Małgorzaty Hillar była odpowiedzią na „zapotrzebowanie społeczne” młodych. Tak się bowiem złożyło, że między dwoma wspomnianymi patosami: walki, rewolucji, wielkiej budowy z jednej strony, a niepokoju obywatelskiego czy egzystencjalnego z drugiej - zabrakło głosu, który by wyraził tak ważne dla młodości doświadczenia jakim jest miłość. Jeśli nawet Małgorzata Hillar wyraziła tylko to, powiedziała tylko tyle, ale głosem swojej generacji , dostrojonym do jej oczekiwań
i estetycznego słuchu , jej wrażliwości i sposobu bycia - czy to jest mało ?
„Poezja ta wyglądała jak kępka polnych kwiatów, wyrosła w sposób nieprawdopodobny na stropie żelbetonowej konstrukcji. Kwitnie wbrew sporów o walor poetyckiego słowa.
Nie troszczy się o konwencje i teorie, poszukiwania nowych dróg i eksperymenty.” Pomimo tak żarliwych dyskusji krytyków lat `60 poezja Małgorzaty Hillar odchodzi
w zapomnienie. Ostatnia recenzja ukazała się w roku 1986.
Czyżby ten kwiat był zbyt słaby, aby przetrwać na stropie żelbetonowej konstrukcji ?
Wspominana czasami , gdy mowa o współczesnej poezji polskiej.
Trafnie określił jej wielką karierę poetycką Piotr Kuncewicz pisząc: „stała się na pewien czas najpopularniejszą .”