Agnieszka Ośrodek
Moje wakacyjne szczęście
W ten upalny dzień czerwcowy
Czuć w nozdrzach zapach chlebowy.
Stąpając po miedzy bosymi stopami
Cieszę się wakacji pierwszymi chwilami.
Na miękkiej trawie pośród zbóż
Chwast nie kłuje jak kolce róż.
Jak miło wędrować pośród ścian zbożowych.
Bure wąsy kłosów sięgają mej głowy.
Pełno tu kopców mrówkowych!
Nie zniszczę ich domków nowych.
Pracowite te czarne ludziki polne
Przez miedze przetarły swe szlaki wędrowne.
Spoglądam w aksamit nieba.
Myszołów... Jest tak jak trzeba...
A tam trznadel na czubku dalekiej gruszy
Pośpiewuje radośnie w tej pola głuszy.
Podmuch wiatru pcha kłosów stos.
Słychać słodki przepiórki głos.
Choć duszno, parno w ciasnej żyta krainie,
Myślę sobie - Niech czar tej chwili nie minie...