Numer: 48344
Przesłano:

Scenariusz przedstawienia pt. "Wizytacja" na podstawie opowiadania z tomu "Mikołajek" J. Sempego i R. Goscinny'ego

Jean-Jacques Sempe, Rene Goscinny „Mikołajek”

„Wizytacja”

(Klasa szkolna, uczniowie siedzą w ławkach i czekają na nauczycielkę).

MIKOŁAJEK
Cześć! Jestem Mikołajek, a to moi koledzy: Alcest, Rufus, Kleofas, Ananiasz, Cyryl, Joachim.
(pauza)

Nasza pani przyszła dziś do klasy bardzo zdenerwowana.

NAUCZYCIELKA
Dzień dobry!

UCZNIOWIE (chórem)
Dzień dobry!

NAUCZYCIELKA
W szkole jest pan inspektor. — Liczę na was, że będziecie grzeczni, że zrobicie dobre wrażenie.

UCZNIOWIE (jednocześnie)
Tak, będziemy grzeczni, proszę pani.

MIKOŁAJEK (zawsze w stronę publiczności, z przyłożoną do twarzy ręką, jakby chciał coś komuś powiedzieć na ucho)
Obiecaliśmy naszej pani od razu, że się dobrze zachowamy, zresztą pani niepotrzebnie się niepokoi, bo my przecież jesteśmy zawsze grzeczni. No prawie zawsze...

NAUCZYCIELKA
Zaznaczam, że to jest nowy inspektor, tamten już do was przywykł, ale poszedł na emeryturę... Zabraniam wam odpowiadać bez pytania, śmiać się bez pozwolenia. Proszę, żeby nie upuszczać kulek na podłogę, jak ostatnim razem, kiedy to inspektor przyszedł, potknął się i przewrócił. Alcest (zwraca się do Alcesta) nie jedz w czasie wizyty inspektora! Kleofasie (zwraca się do Kleofasa) nie rzucaj w oczy.

MIKOŁAJEK (w stronę publiczności)
Kleofas jest ostatni w klasie...
Zastanawiam się czasami, czy pani nie uważa nas za jakichś łobuziaków. Ale ponieważ my naszą panią bardzo lubimy, obiecaliśmy wszystko, o co prosiła.

NAUCZYCIELKA
Zobaczmy, czy jesteście czyści. No wiecie... sala jest czyściejsza niż niektórzy z was.
(zwraca się do Ananiasza)
Ananiaszu, nalej atramentu do kałamarzy, na wypadek gdyby inspektor kazał nam pisać dyktando.

MIKOŁAJEK
Ananiasz jest pierwszym uczniem i pieszczoszkiem pani.

(Ananiasz bierze dużą butelkę atramentu i rozlewa go do kałamarzy na pierwszej ławce, w której siedzą Cyryl i Joachim).

KLEOFAS
(krzyczy) Pan inspektor!!!

(Ananiasz z wystraszoną miną oblewa całą ławkę atramentem).

MIKOŁAJEK
To był tylko kawał, wcale inspektor nie przyszedł i pani bardzo się rozgniewała.

NAUCZYCIELKA
Widziałam, Kleofasie. — To ty wymyśliłeś ten głupi żart. Idź do kąta!

KLEOFAS
(z płaczem)
Jak pójdę do kąta, to się będę rzucał w oczy, inspektor zada mi masę pytań, a ja nic nie umiem i zacznę płakać, i wcale nie zmyślałem, bo widziałem, jak inspektor idzie przez podwórze z dyrektorem.

NAUCZYCIELKA
Już dobrze, że tym razem ci daruję. Trzeba koniecznie brudną ławkę przenieść do ostatniego rzędu, żeby jej nikt nie zobaczył.

(Uczniowie przestawiają ławki, śmieją się i hałasują).

MIKOŁAJEK
Wzięliśmy się do roboty i było z tym dużo śmiechu, bo musieliśmy przesunąć wszystkie ławki. Świetnieśmy się bawili i na to wszedł inspektor z dyrektorem.
Nie mogliśmy wstać, bo i tak wszyscyśmy stali, i ci, co weszli, mieli bardzo zdziwione miny.

DYREKTOR
To nasi najmłodsi, oni... oni są trochę niezorganizowani.

INSPEKTOR
Widzę. — Usiądźcie, dzieci.

(Uczniowie siadają. Cyryl i Joachim siedzą plecami do tablicy (w odwróconej ławce)).

INSPEKTOR (spoglądając na nauczycielkę)
Czy ci dwaj zawsze tak siedzą?

MIKOŁAJEK
Pani miała taką minę, jak Kleofas, kiedy jest pytany, tyle że nie płakała.

NAUCZYCIELKA
Mały wypadek.

INSPEKTOR (niezadowolony)
Trzeba mieć autorytet! — No, dzieci, postawcie ławkę jak należy.

(Wszyscy uczniowie wstają).

INSPEKTOR
Nie wszyscy: tylko wy dwaj!

(Cyryl i Joachim odwracają ławkę i siadają).

INSPEKTOR (uśmiecha się i opiera się rękami o ławkę)
W porządku, a teraz powiedzcie mi, coście robili przed moim przyjściem?

CYRYL
Przestawialiśmy ławki.

INSPEKTOR (krzycząc)
Dosyć już o ławkach. Przede wszystkim, dlaczegoście chcieli przestawić ławkę?

JOACHIM
Przez atrament.

INSPEKTOR
Atrament? (patrzy na swoje ręce, które są całe niebieskie, wzdycha głęboko i wyciera ręce chusteczką)

MIKOŁAJEK
Widzieliśmy, że inspektorowi, pani i dyrektorowi wcale nie było do śmiechu. Postanowiliśmy więc być szalenie grzeczni.

INSPEKTOR
Widzę, że ma pani niejakie trudności z dyscypliną. — Należy posługiwać się elementarną psychologią. (odwraca się do klasy, uśmiecha się od ucha do ucha) Moje dzieci, chciałbym zaprzyjaźnić się z wami. Nie trzeba się mnie bać; wiem, że lubicie żartować, a ja także lubię się pośmiać. Chwileczkę... Czy znacie historyjkę o dwóch głuchych? Otóż jeden głuchy pyta drugiego głuchego: „Idziesz na ryby?" Na to ten drugi: „Nie, ja idę na ryby". Wtedy pierwszy mówi: „Ach, tak, a ja myślałem, że ty idziesz na ryby".

MIKOŁAJEK
Szkoda, że pani zabroniła nam się śmiać bez pozwolenia, bo okropnie było nam trudno powstrzymać się od śmiechu. Opowiem dziś wieczorem tę historyjkę tacie. Ale tata się uśmieje! Jestem pewien, że jej nie zna.

INSPEKTOR (zdziwiony, że nikt się nie śmieje)
No, dosyć już tych żartów, do roboty.

NAUCZYCIELKA
Właśnie omawialiśmy bajkę Kruk i lis.

INSPEKTOR
Doskonale, doskonale, proszę dalej prowadzić lekcję.

NAUCZYCIELKA
(Nauczycielka udaje, że rozgląda się po klasie, a potem wskazuje palcem na Ananiasza).
Ananiaszu, zadeklamuj nam bajkę Kruk i lis.

INSPEKTOR (podnosi się z miejsca)
Pozwoli pani? (wskazuje na Kleofasa) — Ty, chłopcze, ty tam z tyłu, ty zadeklamuj.

KLEOFAS (otworzył usta i zaczął płakać)

INSPEKTOR
Co mu się stało?

NAUCZYCIELKA
Proszę wybaczyć Kleofasowi, on jest bardzo nieśmiały.

INSPEKTOR (wskazując na Rufusa)
W takim razie ty.

RUFUS
Ja nie umiem bajki na pamięć, ale wiem mniej więcej, o co tam chodzi. To historia o kruku, który trzymał w dziobie kawałek sera roąuefort {wym. rokfor].

INSPEKTOR (ze zdziwioną miną)
Co takiego?

ALCEST
Ależ nie — to był camembert .

RUFUS (obrażony)
Wcale nie! — To nie mógł być camembert, bo po pierwsze, kruk nie mógłby go trzymać w dziobie, bo z tego sera się leje, a po drugie, brzydko pachnie!

ALCEST
Pachnie brzydko, ale jest pyszny. — A zresztą, co to ma do rzeczy? Mydło pachnie ładnie, a jest okropne w smaku; raz spróbowałem.

RUFUS
Oszalałeś! A ja powiem memu tacie, żeby twemu tacie wlepił mnóstwo mandatów.

(Rufus z Alcestem przepychają się).

(Wszyscy chłopcy wstają i krzyczą, oprócz Kleofasa, który nie przestawał płakać w kącie, i oprócz Ananiasza, który stoi przy tablicy i deklamuje bajkę Kruk i lis).

NAUCZYCIELKA, INSPEKTOR, DYREKTOR (jednocześnie, z krzykiem)
Dosyć!

(Uczniowie siadają).

(Inspektor wyjmuje chustkę, wyciera sobie twarz i maże ją atramentem. Podchodzi do nauczycielki i podaje jej rękę).

INSPEKTOR
Mam dla pani wielu podziwu. — Jeszcze nigdy, tak jak dzisiaj, nie zdałem sobie sprawy, jak wzniosłą służbą jest nasz zawód. Proszę nie rezygnować! Odwagi! Brawo!

(Wychodzi pośpiesznie razem z dyrektorem).

MIKOŁAJEK
My bardzo lubimy naszą panią, ale wtedy postąpiła okropnie niesprawiedliwie. Dzięki nam inspektor jej winszował, a ona wpisała nam uwagi i wlepiła odsiadkę po lekcjach całej klasie.

Tekst jest zaadaptowanym na potrzeby teatru szkolnego fragmentem książki: J. Sempe, R. Goscinny "Mikołajek", Warszawa 2014.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.