w niejednym domu
szacunek ulotnił się przez komin
ściany mają uszy
gdy słowa tną brzytwą
w niejednym oku
łagodność umknęła przez palce
a srogość się błyska
w niejednym sercu
ciepło wygasło już dawno
istnieje tylko lód
niejedne dłonie nie są przyjazne
a może nawet zaciśnięte w pięść
od przebaczenia się nie umiera
bo można wskrzesić niejedno imię
i wyryć w duszy słowo kocham