dygocące liście oderwane
od drzew
gasną o zmierzchu
w ściszającym szeleście
ziewającego słońca
Jakby wieczorny dzwon wzywał je
do apelu
żeby móc zliczyć każdy szczegół
na złocistych blaszkach
pomarszczonych przez
czas
coraz delikatniejszy wiatr
szepcze im
jeszcze trochę jesieni
nim natarczywa biel
ogołoci je z marzeń
do życia i nadziei
Józef Tomoń.