Kolejny fragment mojej obszernej pracy o ocenie szkolnej na lekcjach katechezy i nie tylko.
Z wielu opracowań wynika, że zagadnieniu oceny poświęcono stosunkowo niedużo badań w porównaniu z innymi zjawiskami, czy terminami, ściśle związanymi z obszarem zwanym szeroko pojętą edukacją.
Temat okazuje się tym bardziej poważny, jeśli podejdziemy do niego z perspektywy długofalowych skutków, jakie ocena, w sensie ogólnym, może mieć w życiu każdego człowieka. Kolejne reformy i teorie dotyczące systemu oceniania zdają się czasami pomijać ten fundamentalny element każdej oceny. Ocena w procesie aktywizowania ucznia ma tak samo daleko idące konsekwencje, co jej wpływ na kształtowanie się samooceny człowieka. Nauczyciel wystawiający ocenę bez uwzględnienia tej sfery, może bardzo skrzywdzić ucznia, którego samoocena tak bardzo obniży się, iż nie będzie mógł wyrwać się więcej z paraliżującego go przeświadczenia o własnej niezdolności do przyswojenia sobie pewnych treści. W świetle definicji W. Szewczuka samoocena to: „postawa wobec samego siebie, zwłaszcza wobec własnych możliwości oraz innych cech wartościowych społecznie. W zależności od subiektywnej oceny i emocjonalnego stosunku do własnych cech, samoocena jest pozytywna lub negatywna; tego rodzaju bilans emocjonalny określa się jako poziom samooceny rozumiany najczęściej jako emocjonalny aspekt postawy wobec siebie; natomiast pozytywny aspekt samooceny określa się jako „pojęcie samego siebie”. Termin „negatywna samoocena” dobrze koresponduje z bardziej tradycyjnymi określeniami „poczucia niższości”, a termin „pozytywna samoocena” to odpowiednik „pewności siebie”1.
Współczesny nauczyciel nie może sobie pozwolić na pominięcie wspomnianych faktów w procesie oceniania, którego narzędziem jest ocena. A. S. Reber ocenę interpretuje następująco: „Szacowanie lub wartościowanie obiektu, zdarzenia, osoby (również obejmuje ocenę samego siebie) tzw. samoocenę, oceny są powszechnie stosowane w badaniach społecznych oraz badaniach osobowości w celu zmierzenia cech subiektywnych”2. Natomiast M. Szymczak za ocenę uważa „wyrażony w formie ustnej lub pisemnej sąd o wartości czegoś, osąd lub krytyka; dodatnia, fachowa, gruntowa, obiektywna, przychylna, rzetelna, subiektywna, surowa, trafna, wnikliwa. W klasyfikacji szkolnej umowny sposób zakwalifikowania pracy i postępów ucznia, stopień”3.
Analizując wybrane definicje oceny, można rozumieć je dwojako; pierwsza, to ukazanie oceny zakorzenionej w teorii i rozumieniu potocznym jako sąd wartościujący. Druga, jako efekt rozłożonego w czasie procesu nad czymś lub kimś. Rozważania nad oceną w świetle powyższych problemów ukazują jak człowiek, a w naszych rozważaniach uczeń, przyjmuje na siebie zarówno sukcesy, ale i całe brzemię błędów licznych specjalistów, którzy dokonują nad nim osądów, krytyki, oceniając niekiedy w bardzo krzywdzący sposób, tworząc długotrwały proces burzący pozytywną samoocenę i poczucie pewności siebie.
Mierząc się z problemem badawczym: Jakie znaczenie ma ocena w nauczaniu religii w szkole? Należy przytoczyć również definicję kluczowych pojęć dla tej pracy, czym jest nauczanie religii i jak rozumiana jest katechizacja w Kościele?
„Nauczanie religii oznacza zinstytucjonalizowaną formę kształcenia i wychowania religijnego, zintegrowanego z celami edukacyjnymi szkoły. Formy nauczania religii zależne są od systemu edukacji szkolnej, prawnych uwarunkowań miedzy państwem i Kościołem oraz koncepcji tego nauczania, wypracowanej w ramach Kościoła w danym kraju”4. Nauczanie religii ma realizować pełne zadania edukacyjne, zatem winno również podejmować funkcję wychowania, a ta – na gruncie religijnym – domaga się prowadzenia dorosłych, młodzieży i dzieci do konkretnej wspólnoty wiary. Dlatego też można tę lekcję uznać za ważny składnik katechetycznej posługi Kościoła.
Celem zaś, katechizacji jest doprowadzenie do spotkania z Chrystusem do zażyłości z Nim.
Analiza poszczególnych problemów, w moim odczuciu, ukazuje się niestety jako brak innowacji w działaniach rad pedagogicznych i grona katechetów, co do treści w programach dotyczących oceniania nie tylko na lekcji religii. Wymagania programowe zasilające nauczyciela w wewnątrzszkolnych systemach oceniania to głównie dane Rozporządzenia MEN, w których brak dążenia do rozwijania całego człowieka. Chodzi o to, by uczeń bardziej widział swoje możliwości, będąc ocenianym, niż ograniczenia. Zaś „kontrola” w procesie nauczania, którą sprawuje nauczyciel winna służyć wdrażaniu ucznia do systematycznej samokontroli. „Powinna służyć bardzo ważnemu działaniu nauczyciela, jakim jest przekazanie uczniowi informacji zwrotnej odnośnie do stanu jego wiedzy, stopnia umiejętności, nawyków i postaw, (...) zmierzając jednocześnie do likwidacji błędów”1. W czasie, kiedy doświadczamy przeładowania programowego, aby sprostać wymaganiom edukacyjnym na poszczególnych etapach kształcenia, zapominamy o indywidualizacji pracy i oceniania, o bardziej motywowaniu niż rozliczaniu pojedynczego przypadku, o często złożonych problemach, które mu towarzyszą.
Jednak miejmy nadzieję, że polska szkoła, która jest instytucją oświatowo-wychowawczą zajmuje się kształceniem, opieką i wychowaniem, naprawdę a nie tylko deklaratywnie i administracyjnie stanie się miejscem sprzyjającym uczniowi, nie zaś destrukcyjnym w nadmiarze swoich wymagań i ograniczeń.
1 M. Korgul, Dydaktyka dla katechetów, Świdnica 2014, s. 77.
1 W. Szewczuk, Słownik psychologiczny, Warszawa 1985, s. 180.
2 A. S. Reber, Słownik Psychologii, Warszawa 2002, s. 435.
3 M. Szymczak, Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1979, s. 436.
4 P. Tomasik, Nauczanie religii w szkole jako podstawa formacji chrześcijańskiej, Warszawa 2008, s. 180.