Spróbuj sobie wyobrazić, że któregoś dnia tracisz wzrok. Nie ważne z jakiego powodu, bo to nie jest istotne. Ważne jest tylko to, że nie widzisz i musisz nauczyć się żyć w nowej sytuacji, a tym samym w nowej rzeczywistości. Każdy dzień nie będzie już taki sam, każdy krok będzie krokiem w nieznane, ale trzeba go zrobić, aby dalej żyć. A więc dziś jest kolejny dzień twojego nowego życia.
Budzisz się i pierwsza rozterka. Która jest godzina, zegar nie bije, więc ciężko wyczuć czy to ranek, czy środek nocy. Nie spojrzysz też przez okno, żeby zobaczyć pierwsze promienie słońca. Jest jesień, ale wiesz, że dziś nie pada, bo nie słychać uderzeń kropli deszczu o szybę. Nareszcie słyszysz bicie zegara, pełna godzina, osiem uderzeń, można wstawać. Siadasz na łóżku i stopami szukasz kapci, stały tuż przy nim, teraz nie możesz ich wyczuć palcami. Nareszcie są. Dotykasz ramy łóżka i po wezgłowiu kierujesz się do drzwi. Już wiesz, że jej koniec styka się z futryną. Cały czas z ręką przy ścianie idziesz prosto i gdy dotkniesz lustra wiesz, że musisz odwrócić się w prawo i zrobić pięć kroków. I łazienka na wyciągnięcie ręki. A jednak niekoniecznie, bo potykasz się o coś, czego wcześniej w tym miejscu nie było. Z oddali słyszysz męża, który przeprasza, bo zostawił tam torbę z zakupami. Był dla Ciebie po bułki, a w Tobie kipi złość, że co Ci z jego przeprosin, skoro się potknęłaś. On tego nie przewidział, a powinien, przecież wie jak Ci trudno. Na szczęście drzwi do łazienki są otwarte. Dobrze, że o tym pamięta. Jesteś u celu. Ręka wędruje po wzorze z kafelek i docierasz do toalety. Sedes i kolejna niewiadoma, czy wystarczająco się podtarłam, czy dokładnie spuściłam po sobie wodę. Zwykłe rzeczy, nad którymi się nie zastanawiamy gdy widzimy, ale teraz. Gdy wyciągniesz przed siebie ręce dotykasz umywalki. Mydło jest po lewej stronie, tam też stoi kubek ze szczoteczką do zębów i pasta. Odkręcasz wodę i myjesz się. Wiesz, że zachlapiesz podłogę i źle Ci z tym. Teraz czas na zęby i kolejne wyzwanie, nałożenie pasty. Starasz się nakładać ją po opuszce małego palca, ale gdy wkładasz szczoteczkę do ust już wiesz, że jest jej zbyt dużo. Mąż wchodzi do łazienki i pyta, czy w czymś Ci pomóc. Cóż to za pytanie, przecież już zawsze będziesz zależna od niego, o co on w ogóle pyta. Zaraz jednak się ogarniasz i myślisz, damy radę, dla niego to też jest trudne. Nie widzisz jego miny, ale czujesz w jego głosie niepewność i strach. On się stara i Ty też musisz. Odpowiadasz, że zaraz przyjdziesz na śniadanie. Mówisz jedno, a myślisz przyjdę jak zdołam dotrzeć do kuchni. Sięgasz po ręcznik, wisi po prawej stronie umywalki. Wycierasz się, odwieszasz ręcznik i ruszasz ku nowemu wyzwaniu. Droga powrotna ręką po kafelkach do drzwi i od razu skręcasz w prawo. Ręka biegnie po ścianie, ty idziesz powoli, wyczuwając stopą każdy kolejny krok. Dotykasz ręką kalendarza, który tam wisi i wiesz, że jeszcze tylko trzy, cztery kroki i dotrzesz do krzesła. Czujesz, że mąż na Ciebie patrzy w każdej chwili gotowy, żeby pomóc. Siadasz i ręką badasz odległość do brzegu stołu, wtedy dopiero się przysuwasz. Już się nauczyłaś, że kubek z kawą stoi na dwunastej, tak się umówiliście. Pytasz co na śniadanie, czujesz zapach jajecznicy. Kiedyś ją uwielbiałaś, teraz posiłek to natłok myśli. Ciężko rozkoszować się jedzeniem, gdy nabieranie jedzenia jest loterią. Raz się uda, innym razem łyżka pusta ( jesz nią, bo tak Ci wygodniej, widelec to wyższa szkoła jazdy opanujesz ją za jaki czas ) . Nie widzisz, ale wiesz, że wokół talerza rozsypane jajko nie wygląda atrakcyjnie. Nie myśleć o tym, skupić się na tym co istotne. Jesz i rozmawiasz z mężem jak dawniej, ale jednak inaczej. Śmiać Ci się chce, gdy on kolejny raz mówi do Ciebie, tak potocznie „ zobaczysz” i zaraz milknie, jakby powiedział jakieś śmiercionośne zaklęcie. Wiadomo, tak się mówi, nawet do osoby, która tego nie zobaczy. Taki lapsus słowny. Mąż przypomina, że dziś czeka nas wizyta u lekarza. Kolejne badania, czasami masz tego dość. Nie lubisz lekarzy i ich podejścia do kolejnego przypadku. Teraz trochę tak się czujesz, pytania „dlaczego ja” już nie zadajesz, bo odpowiedzi nikt nie zna. Słyszysz jak mąż zbiera naczynia ze stołu, wyciągasz rękę z talerzem i podajesz go w przestrzeń przed siebie. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę jak trudno zorientować się w terenie. Słowa takie jak „tam, niedaleko, tuż obok” dla Ciebie są zupełnie bezużyteczne. Ty potrzebujesz konkretnych komunikatów, takich które Cię naprowadzą np. bluzka leży na drugiej półce od góry. To bardzo ułatwia i pomaga. Powoli odsuwasz się od stołu, pamiętasz o tym, żeby wsunąć krzesło. Czekasz, aż mąż dotknie Twojej dłoni. Wiesz, że to znak, że możesz go złapać tuż nad łokciem i drogę do sypialni, żeby się ubrać, pokonasz pół kroku za nim. Gdy tak go trzymasz oboje czujecie się swobodnie. Czujesz, gdy on omija jakiś przedmiot, gdy chowa rękę za siebie wiesz, że też musisz schować się za niego, żebyście mogli przejść przez drzwi. Podprowadza Cię do szafy. Wyciągasz ręce przed siebie i otwierasz drzwiczki. Bielizna leży w dwóch koszach na dolnej półce, na pierwszej półce od góry leżą sukienki. Zawsze uwielbiałaś ubierać się kolorowo, teraz też tak jest, co prawda nie widzisz tych kolorów, ale w nich czujesz się lepiej. Decydujesz się na różową sukienkę, pomaga Ci w tym Color Test. Fajne urządzenie, które pomaga Ci też rozpoznać czy w pomieszczeniu jest jasno czy ciemno. Rzeczy wybrane, a więc krok do tyłu i zamykasz szafę. Teraz dziesięć kroków w lewo i odnajdujesz pufę przy łóżku. Ręką znajdujesz jej brzeg i tam odkładasz ubranie. Zdejmujesz piżamę, odkładasz ją na łóżko i ubierasz przygotowane rzeczy. Mąż przynosi Ci buty, stawia je przy stopach, a Ty wsuwasz w nie nogi. Kiedyś lubiłaś buty na wysokim obcasie, teraz wygodniej Ci chodzić w wsuwanych balerinach. Pora ruszać na zewnątrz. Jeszcze raz sprawdzasz ręką, czy na pewno sukienka jest na prawej stronie i czy dekolt jest w dobrym miejscu. Zwykłe rzeczy, wstajesz i kilkakrotnie ciągniesz sukienkę w dół. Dotykasz dłonią ramę łóżka i przy niej docierasz do framugi drzwi, dalej idziesz tak długo, aż dotrzesz dłonią do lustra. Za nim jest wieszak z Twoim płaszczem. Ubierasz go i czekasz na męża, łapiesz go tak jak zawsze i razem wychodzicie na klatkę schodową. Kiedy kochałaś spacery, teraz wyjście na zewnątrz powoduje w Tobie lęk. Ciężko Ci się zdecydować na samodzielną wyprawę, nie jesteś jeszcze na nią gotowa. Świat na zewnątrz jest mało przewidywalny. Nierówne chodniki, nieoznakowane przejścia dla pieszych, ruchliwe ulice, wszechobecny hałas to wszystko Cię przeraża. Co prawda nauczyłaś się poruszać z laską, ale wewnętrznie czujesz przed tym opór. Masz wrażenie, że wszyscy na Ciebie patrzą i współczują, a tego nie możesz znieść. Są i tacy, którzy chcą pomóc, ale nie wiedzą jak. Na klatce łapiesz poręcz i schodzisz sama, piętnaście schodów w dół. Wtedy dziesięć kroków do przodu i drzwi wyjściowe, szukasz dłonią klamki. Otwierasz drzwi i powiew wiatru. Mąż dotyka Twojej dłoni, chwytasz go i w drogę. Gdy tak idziecie czujesz się bezpieczna, mąż mówi Ci kiedy jest krawężnik, czy trzeba zejść w dół. Dochodzicie do samochodu, mąż podprowadza Cię do drzwi, szukasz ręką klamki, a potem siedzenia. Nie raz wsiadając do auta uderzyłaś głową w karoserię. Gdy już siedzisz i ruszacie mąż mówi Ci którędy jedziecie. Lubisz go słuchać, bo wtedy wiesz gdzie jesteś. Trudno mieć poczucie czasu, gdy ciągle pod powiekami ma się ten sam obraz. Kiedy wiesz gdzie jesteś czujesz się pewniej. Dojeżdżacie, szukasz ręką klamki otwierasz drzwi auta i wysiadasz. Mąż już czeka. Idziesz za nim i czujesz, że będziecie wchodzić po schodach do góry, bo jego ręka zmierza ku górze. Minimalne gesty niezauważalne dla widzących, a dla Ciebie tak ważne. Docieracie pod gabinet. Mąż podprowadza Cię do krzesła, sprawdzasz dłonią i siadasz. Kiedyś lubiłaś czytać, teraz wolisz słuchać audiobooków, bo Twoja przygoda z alfabetem Braille'a dopiero się zaczyna, ale dziś nic z sobą nie wzięłaś. Mąż mówi, że idzie do rejestracji, a Ty zostajesz sama i zaczyna się burza mózgu, czy sukienka dobrze leży, czy nie mam zmierzwionych włosów, czy ktoś mi się przygląda, ile osób jest w poczekalni. Siedzisz i wsłuchujesz się w odgłosy. Jakie to dziwne, kiedyś nie zwracałaś na to uwagi, ale teraz już wiesz jak wiele można usłyszeć. Tylko spokojnie, oddychaj i naucz się cieszyć tym co masz. Z każdym dniem nie widząc będziesz widziała coraz więcej, bo nauczysz się wykorzystywać inne zmysły. Każdy dzień będzie kolejnym wyzwaniem i niespodzianką, z którą będziesz musiała się uporać. Na wszystko potrzeba czasu, na pokonanie barier też.