X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 46258
Przesłano:
Dział: Przedszkole

Bajka terapeutyczna "Bary leci do przedszkola" - lęk przed rozłąką

Współczesny świat wymaga od ludzi nabycia umiejętności adaptacji do nowych, nieznanych sytuacji. Dotyczy to zarówno dorosłych, jak i dzieci. Wchodzenie w nowe środowisko niesie ze sobą nowe doświadczenia, często związane z pojawieniem się sytuacji lękowych. Lęk towarzyszy ludziom w różnych momentach ich życia i jest nieunikniony. Gdy natężenie, czas trwania i sposób powstania jest nieprawidłowy i sprzeczny z rozwojem dziecka może doprowadzić to do powstania zaburzeń lękowych. Jedną z metod ich pokonywania jest bajkoterapia.
Bajki to najbliższe dziecku utwory, które przenoszą do lepszego świata. Pobudzają wyobraźnię i uczą pozytywnego myślenia, a przede wszystkim redukują lęk poprzez wskazanie wzorów postępowania.

Bajka terapeutyczna
“Bary leci do przedszkola”

W kolorowym ulu, wraz z rodziną i starszą siostrą mieszkała pszczoła Bary. Bardzo kochał on swoich rodziców, lubił z nimi latać na spacery i wspólnie się bawić. Siostra Barego – Klara miała sześć lat i chodziła już do pszczelego przedszkola, które znajdowało się na łące. Bary codziennie ją tam odprowadzał. Klara zawsze po powrocie z przedszkola opowiadała co robiła lub gdzie była z całą grupą. Bary z zaciekawieniem słuchał jej opowieści. Zawsze sobie wtedy wyobrażał, jak to on idzie do przedszkola, bawi się samochodami czy układa klocki.
Pewnego dnia, gdy wracał z mamą do ula, zapytał:
- Mamo, kiedy ja będę chodził do pszczelego przedszkola, tak jak Klara?
- A chciałbyś już zacząć? – spytała mama.
- Tak, bardzo! – Bary krzyknął z entuzjazmem – chciałbym bawić się samochodami, układać puzzle i latać na wycieczki!
- Dobrze moja pszczółko. Już niedługo będą twoje urodziny, skończysz trzy lata, a to oznacza, że od tego momentu będziesz mógł zacząć chodzić do przedszkola.
- Już nie mogę się doczekać! – radośnie krzyknął Bary.
Czas mijał, aż w końcu nadeszły upragnione trzecie urodziny pszczoły. Przyszło wielu przyjaciół: pszczoła Wera, szerszeń Maciek oraz motyle i biedronki. Bary otrzymał od nich życzenia i mnóstwo prezentów. Owady bawiły się, tańczyły i śpiewały. Nie mogło również zabraknąć tortu. Mama Barego zapaliła trzy świeczki i powiedziała:
- Bary, zanim zdmuchniesz świeczki, pomyśl życzenie.
Długo się nie zastanawiał, bo jedyne o czym od dawna marzył, to pójście do przedszkola. Nabrał powietrza w płuca i z ogromną siłą zdmuchnął świeczki.
Zbliżał się pierwszy dzień Barego w pszczelim przedszkolu. Chłopiec był zdenerwowany lecz szczęśliwy. Zabrał plecak, w którym miał kapcie i szczoteczkę do zębów, a w rękę chwycił ulubionego misia i wyleciał z ula. W przedszkolu było głośno i gwarnie. Niektóre dzieci z radością witały się po wakacyjnej przerwie, inne - ze łzami w oczach - żegnały się z rodzicami. Bary nieśmiało powiesił kurtkę i zmienił buty. Podszedł do mamy i zapytał:
- Mamo, ale ty przylecisz po mnie, prawda?
- Oczywiście synku – odpowiedziała mama i przytuliła go. Złapała Barego za rękę i zaprowadziła do sali. W drzwiach stała uśmiechnięta Pani Osa – nauczycielka grupy Barego.
- Witaj! Ty chyba musisz być Bary.
- Tak – nieśmiało odpowiedziała pszczoła.
Pani Osa zaprowadziła Barego na dywan, gdzie siedziały dzieci i układały klocki. Bary odwrócił się i zobaczył mamę zamykającą za sobą drzwi. Zrobiło mu się smutno i miał ochotę się rozpłakać. Pomyślał: A jeśli mama po mnie nie przyleci? Nagle poczuł, że ktoś stuka go w ramię. Odwrócił się i usłyszał:
- Cześć, jestem Matylda! A ty?
Matylda to pszczoła, która od dawna chodzi do tego przedszkola.
- Cześć, jestem Bary – pszczoła nieśmiało odpowiedziała.
- Widzę, że jesteś trochę przestraszony. To twój pierwszy dzień, prawda? Nie denerwuj się, zaraz ci wszystko pokażę – ochoczo powiedziała Matylda. Chwyciła Barego za rękę i zaczęła oprowadzać po sali. - Tutaj mieszkają misie, a tu lalki. Na tych półkach stoją książki. Jeśli chcemy je obejrzeć musimy zapytać Panią Osę. W tych szufladach mieszkają samochody, a w tych klocki. Tu na półce leżą puzzle i układanki. O nie także musimy poprosić nauczycielkę. Tam przy stołach jemy posiłki lub rysujemy.
Nagle pszczoły usłyszały otwierające się drzwi. Bary pomyślał, że to mama po niego idzie, jednak była to biedronka, która tak, jak on, przyszła pierwszy dzień do przedszkola. Matylda zobaczyła, że Bary posmutniał.
- Pewnie tęsknisz za rodzicami? – zapytała.
- Bardzo tęsknię. A co jeśli mama o mnie zapomni i nie przyjdzie?
- Bary, rodzice cię kochają i na pewno nie zapomną o tobie. Oni muszą iść do pracy, a my do przedszkola – pocieszała go Matylda – chodź, ułożymy puzzle.
Nadszedł czas obiadu, a po nim leżakowanie. Większość dzieci już spała tylko Bary, leżąc w kąciku, przytulał misia i cicho popłakiwał. Było mu bardzo smutno bo nie było przy nim mamy, która przykryłaby go kocem, pogłaskała i przeczytała bajkę.
W końcu nadeszła tak długo oczekiwana chwila, przyleciała mama Barego. Gdy chłopiec ją zobaczył, pobiegł do niej najszybciej jak potrafił i z całych sił przytulił.
- Już myślałem, że nie przylecisz po mnie. - powiedział ze łzami w oczach.
− Synku, ja zawsze po ciebie przylecę. Kocham Cię i nie zostawię.
Następne dni mijały równie ciężko jak ten. Mama Barego widząc, że synek codziennie jest smutny i zapłakany postanowiła zabrać go w ulubione miejsce.
Pewnego dnia spakowała kanapki oraz gorącą herbatę i polecieli na łąkę. Tam bawili się w chowanego i w berka, skakali z kwiatka na kwiatek i latali między trawami. Po wyczerpującej zabawie usiedli na kocu i zaczęli pić herbatę. W pewnej chwili mama wyjęła z koszyka dwa niebieskie kamienie.
− Synku, to są dwa błyszczące kamienie.
− Magiczne? - spytał Bary.
− Tak. Gdy będzie ci smutno i będziesz tęsknił, weź kamień do ręki, a on się zaświeci. To będzie oznaczało, że cię kocham i myślę o tobie. Mój ma taką samą moc.
− Dziękuję mamo! - powiedział Bary i mocno ją przytulił.
Następnego dnia, gdy nadszedł czas wyjścia do przedszkola, Bary schował swój kamień do kieszeni i wyleciał z ula. Podczas pożegnania z mamą, pszczoła już się nie bała. Przecież miała magiczny kamień. Lecz nadeszła chwila, gdy Bary posmutniał i bardzo chciał wracać do domu. Przypomniał sobie jednak o magicznym kamieniu. Wyjął go z kieszeni, a on się zaświecił.
− Mama miała rację... On jest magiczny - szepnął Bary. Chłopiec wiedział, że mama o nim myśli i już niedługo po niego przyleci. Bary rozweselił się i poleciał bawić się z Matyldą.
Wkrótce przyleciała mama. Bary od teraz wiedział, że nie ma się czego obawiać, ponieważ mama nigdy o nim nie zapomni.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.