W dzisiejszych czasach bardzo szybko wprowadzamy dzieci w świat liter. Zdarza się, że pierwszymi nauczycielami w tym zakresie są sami rodzice. Widząc zainteresowanie dzieci w tym kierunku, podążają za tym i pokazując dziecku znaki graficzne nazywając literami. Ale czy dobrze to robią? Czy ich wiedza podstawowa jaką jest znajomość alfabetu wystarczy?
Jako rodzic 4-latka mam swoje przemyślenia na ten temat. Kiedy maluszek otoczony miłością w domu kończy 1,5-2 lata, zaczyna otaczać się zabawkami edukacyjnymi, interaktywnymi. Dobór takich zabawek, szczególnie interaktywnych z dźwiękiem jest bardzo ważny. Nie zawsze babcia, ciocia czy inny członek rodziny ma tego świadomość. Obecnie w dużej mierze sugerujemy się reklamami, które zachwalają nam produkt. Innym powodem zakupu jest też renomowana firma. Możemy nie zdawać sobie sprawy z tego, iż nawet zabawki popularnych, renomowanych firm mogą zawierać błędy. Błędy, które mogą utrudniać w późniejszym czasie naukę czytania. Rezultatem naszych dobrych zamiarów – przecież w dobrej wierze kupujemy zabawki, które mają za zadanie rozwijać – jest bałagan informacyjny, jaki dziecko odczuwa, gdy rozpoczyna edukację w placówkach oświatowych. O jakie błędy chodzi?
Głoska w izolacji
Nasz alfabet składa się z 44 liter. Litera to znak graficzny określający fonem, czyli głoskę, którą słyszymy. Jaka jest różnica między literą, a głoską? W skrócie literę piszemy, a głoskę mówimy. W alfabecie każda litera ma swoją nazwę: a, be, ce, de, e, ef, itd. Natomiast pojedynczo widząc np. literę „m” nazywamy „my”, lub widzimy „b” nazywamy „by”, literę „c” nazywamy „cy”. I to jest najbardziej powszechny błąd jaki popełniamy! I bardzo często pojawia się on w dzisiejszych interaktywnych zabawkach typu tablet edukacyjny, pady edukacyjne itp.
W jaki sposób szkodzi naszym dzieciom takie nazewnictwo? Dziecko poznając w dobrym przedszkolu, z kompetentnymi, dobrze przygotowanymi nauczycielami - litery, słyszy prawidłowo wypowiadaną głoskę w izolacji. Kiedy poznaje literę „c”, słyszy dźwięk, jaki możemy wysłyszeć na końcu wyrazu „kopiec”, a nie „cy”. Poznając literę „t”, słyszy dźwięk, który wysłyszymy na końcu wyrazu „kot”, a nie „ty”, jak często spotykamy w wyżej wymienionych interaktywnych zabawkach. Jakie to niesie za sobą konsekwencje?
Uczeń pierwszej klasy, pisząc ze słuchu wyraz „mysz”, napisze „msz”, bo przecież dla niego zawsze „m” brzmiało jako „my”. Dlatego tak istotne jest, aby rodzice oraz nauczyciele w pierwszym etapie edukacji dziecka mieli tego świadomość!
Prawidłowe artykułowanie dźwięków mowy
Jako nauczyciel z wykształceniem również logopedycznym, wiem, jak istotną rzeczą jest prawidłowe artykułowanie dźwięków mowy. Jak już zostało to wyżej wspomniane, środowisko rodzinne jest pierwszym nauczycielem, wzorem dla dziecka. To, w jakich warunkach środowiskowych dziecko dorasta, ma ogromne znaczenie dla rozwoju jego mowy, a w dalszej perspektywie rozwoju umiejętności czytania. Każda mama dba o rozwój mowy swojego dziecka, porozumiewając się z nim od pierwszych dni jego życia. Dziecko naśladuje intonację, melodię wypowiadanych czułych zdań mamy. Przechodzi kolejno fazy rozwoju mowy: głużenie, gaworzenie, pierwsze wyrazy – mama, tata. Rodzice powinni jak najwięcej mówić do dziecka. Bardzo często zdarza się jednak, że zbyt długo mówią w sposób zdrobniały. Używają własnych wymyślnych wyrazów do nazywania przedmiotów np. nazywając smoczek, mówią „cucuś”, pytając czy dziecko chce pić, używają słowa „piciu”, dalej „amciu”, „myciu”, itp. Stwarza to sytuację niebezpieczną, kiedy dziecko rozpoczyna przygodę z przedszkolem. Może czuć się zagubione poprzez brak rozumienia „normalnej”, prawidłowej mowy. Mowa jest więc w naturalny i niepotrzebny sposób opóźniana. Dalej dziecko w wieku przedszkolnym nie powinno już korzystać ze smoczka, nie powinno ssać kciuka, pić z kubeczków niekapków, butelek. Jako czynny nauczyciel niestety nieraz spotkałam się z takimi sytuacjami, kiedy mama prosiła o podanie dziecku smoczka na odpoczynek, czy ssanie kciuka w wieku 4lat. Wszystkie te działania powodują wady w budowie artykulatorów, nieprawidłowej budowy podniebienia, itp. Jesteśmy wtedy na prostej drodze do nieprawidłowej artykulacji. Gdy dziecko boryka się z takimi problemami, konieczna jest praca z logopedą. Pisząc o nieprawidłowej artykulacji, wadach wymowy mam również na myśli nie tylko problemy dziecka w tym zakresie ale również środowiska rodzinnego. Jak już o tym wspomniałam, dziecko uczy się przez naśladownictwo, szczególnie w pierwszym okresie swojego życia. A jakie to ma znaczenie dla rozwoju umiejętności czytania i pisania?
Jeśli w środowisku rodzinnym dziecka, jego najbliższym otoczeniu jest osoba, która w nieprawidłowy sposób wymawia np. głoskę „r”, lub nieprawidłowo realizuje głoski trzech szeregów (seplenenie) to istnieje ryzyko, że dziecko w sposób naturalny będzie naśladowało wadliwą artykulację głosek. Oczywiście będzie to rodziło kolejne problemy. Najlepiej zadbać o to, aby ciocia, dziadek, mama, czy tata z wadą wymowy nie wchodzili w kompetencje nauczycieli w zakresie poznawania liter. Można ze spokojnym sumieniem zostawić to im.
W jaki sposób rodzice i najbliższe środowisko dziecka może dobrze przygotować grunt pod naukę, szczególnie naukę czytania bez niepowodzeń?
Z moich wieloletnich obserwacji nauczycielskiej mogę wnioskować, że dzieci zbyt mało otrzymują wsparcia w zakresie rozwoju emocjonalnego, poznawczego, psychoruchowego. Zapewnienie o bezwarunkowej miłości uskrzydla dziecko, podążanie za jego potrzebami emocjonalnymi. Często odsuwamy na dalszy plan rozwój poznawczy dziecka. Gorąco zachęcam do kształtowania i rozwijania w dziecku badacza, odkrywcy. Wystarczy zauważyć to naturalne zainteresowanie dziecka otaczającym światem i wspierać je. Rodzic ma być wsparciem i umożliwiać dziecku bezpieczne poznawanie świata, zaopatrzyć w ciekawe książki, organizować wycieczki - te proste do lasu, na łąkę. Zatrzymać się na chwile i obserwować. To jest najważniejsze przygotowanie go do dalszej edukacji już pod okiem nauczycieli w placówkach oświatowych.
Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem mającym wpływ na naukę czytania mają nauczyciele. Bardzo ubolewam nad tym, że spotykam nauczycieli źle wypowiadających głoski w izolacji. Niestety spotykam ich wielu, nawet wypowiadających się błędnie. Słyszę „idem”, „bendem”, „czujem”, gdy powinno być „idę, będę, czuję”. Są to błędy fonetyczne. Osoby wykształcone, mające za zadanie uczyć młode pokolenia nie mogą być niewłaściwym wzorcem. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być skrupulatne selekcjonowanie studentów pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej, obowiązkowe przedmioty z logopedii, fonetyki.
Niestety spotyka się nauczycieli, osoby publiczne, na wysokich stanowiskach czy w mediach, które niejako stają się wzorem dla innych – a są z wadami wymowy...niestety.
Popatrzmy jak istotne jest przygotowanie dziecka od samego początku, długo przed rozpoczęciem pierwszego etapu edukacji jakim jest przedszkole. Jak istotne jest najbliższe środowisko dziecka. Jak wiele osób ma wpływ na nasze dziecko i to jak ono poradzi sobie w późniejszym czasie z nauką w szkole. Bądźmy tego świadomi.