NARRATOR: Czesia, mieszkanka pewnego małego miasteczka na południu Polski bierze udział w loterii zorganizowanej przez sieć lokalnych sklepów o nazwie „Pszczółka”. Wygrywa główną nagrodę, którą jest bilet na rejs statkiem dookoła świata.
Czesia włącza telewizor.
DZIENNIKARZ: Witam Państwa w kolejnym odcinku programu „Teleświat”. Chcielibyśmy Państwu ogłosić zwycięzcę naszej loterii. Otóż... bilet na rejs dookoła świata wygrała....pani Czesia Kocikowska. Serdecznie gratulujemy!
Wręcza Czesi bilet.
Czesia wyłącza telewizor.
CZESIA: Yupi, zawsze marzyłam o takiej podróży.
Czesia bierze walizkę i wsiada na statek, płynie do Chin.
KAPITAN: Jesteśmy na miejscu. To Chiny – najludniejszy kraj świata. Mieszka tutaj ponad miliard trzysta milionów mieszkańców.
Podchodzi Chinka.
CHINKA: Witamy w Chinach. Proszę spróbować naszej pysznej herbaty. Podaje Czesi kubek z herbatą. Jesteśmy największym producentem herbaty na świecie. Jedna z legend głosi, iż to właśnie w Chinach narodził się zwyczaj picia tego napoju, kiedy to jeden z cesarzy przypadkowo zaparzył napar z liści herbaty.
CZESIA: Mniam, herbatka jest pyszna. Co jeszcze fajnego tutaj macie?
CHINKA: Oto Wielki Mur Chiński. Wskazuje ręką. Jest to mur fortyfikacyjny, utrzymany w chińskim antycznym stylu architektonicznym. Niegdyś służył za wał obronny przed obcymi plemionami koczowniczymi, które regularnie planowały najazdy na Chiny. Mur liczy sobie aż 2 450 kilometrów długości, a wraz ze wszelkimi, bocznymi odnogami 6 000 kilometrów. Budowla wiedzie przez całą, północną część Chin, a kończy się na pustyni Gobi. Długość Wielkiego Muru odpowiada odległości pomiędzy Londynem a Moskwą, w linii prostej.
CZESIA: Wow, robi wrażenie. Muszę zrobić kilka fotek, bo nikt mi nie uwierzy, że coś takiego widziałam.
Czesia robi zdjęcia.
KAPITAN: Pani Czesławo musimy płynąć dalej. Czeka nas daleka podróż.
CZESIA: Pa, dzięki za herbatkę. Miło było cię poznać. Buziaczki!!! Jeszcze kiedyś tu wrócę...
KAPITAN: Ruszamy i obieramy kurs na Hawaje.
MAJTEK: Tak jest kapitanie.
Dopływają na Hawaje. Wita ich Hawajka, która tańczy.
HAWAJKA: Aloha! Zapraszam panią do tańca.
CZESIA: Ale ja nie umiem tańczyć.
HAWAJKA: I co z tego, ja panią nauczę.
Pokazuje taniec hula. Obie tańczą.
HAWAJKA: W nagrodę za to, że tak świetnie pani poszło zapraszam na spacer po jednej z naszych wysp, która nazywa się Hawai.
CZESIA: Sweetaśnie!
HAWAJKA: To największa i zarazem najmłodsza z wysp hawajskich. Znajdują się tu czynne wulkany, z których wypływają duże ilości lawy. Największym wulkanem świata jest nasz wulkan Mauna Loa. Oto on. Wskazuje ręką.
CZESIA: Kozia nóżka, ale on wielki!
HAWAJKA: Jego stożek u podstawy ma prawie 150 km średnicy, krater 5 km średnicy, a jego głębokość wynosi 180 m.
CZESIA: Ok, ok. Starczy tych liczb, bo już mi się w głowie zakręciło.
HAWAJKA: W takim razie zabiorę panią w cudowne miejsce: to plaża Waikiki. Będzie pani mogła tu poleniuchować.
CZESIA: Waikiki, ale dziwna nazwa. Kto to wymyślił?...ha, ha. Chyba jakaś Kiki. Ha, ha.
Czesia kładzie się na plaży. Podbiega naukowiec i kradnie jej buty.
CZESIA: Tylko nie to, moje ulubione trampki w paski. Zawsze mi przynoszą szczęście.
Czsia zauważa uciekajacego naukowca.
CZESIA: To pewnie on. O nie, gdzieś odpływa. Za nim!
KAPITAN: Cała naprzód!
Płyną za naukowcem. Zauważają górę lodową.
CZESIA: A co to? A co to? Wsazuje palcem.
KAPITAN: To góra lodowa. Może być bardzo niebezpieczna. Jedna z takich gór doprowadziła do katastrofy Titanica w 1912 r.
CZESIA: Coś o tym wiem. Czytałam artykuł w „Głosie Bąbelkowa”. To znaczy w naszej miejskiej gazecie.
Dopływają do Antarktydy i doganiają naukowca.
CZESIA: Stój kradzieju, oddawaj mi moje buty! Po co ci one?
NAUKOWIEC: Muszę prowadzić badania, a tu jest strasznie zimno i marzną mi nóżki. Brrr...
CZESIA: Gdzie my wogóle jesteśmy?
NAUKOWIEC: No jak to, nie wiesz? Na Antarktydzie.
CZESIA: To jakaś bezludna wyspa?
NAUKOWIEC: Nie, Antarktyda to kontynent, nawet większy od Europy. Teren ten jest dostępny dla obywateli wszystkich państw w celu prowadzenia badań naukowych. Nie ma tu jednak stałych mieszkańców.
CZESIA: A ty co tutaj dokładnie robisz?
NAUKOWIEC: Dokonuję pomiarów temperatury.
CZESIA: A po co? To takie nudne (ziewa).
NAUKOWIEC: Muszę śledzić zmiany temperatury...Jej podnoszenie się jest spowodowane waszymi wabrykami i belektrowniami.
CZESIA: Raczej fabrykami i elektrowniami.
NAUKOWIEC: Nie poprawiaj eksperta!
CZESIA: Ok, ale nadal nie rozumiem, dlaczego to takie ważne.
NAUKOWIEC: Te fabryki i elektrownie wydzielają duże ilości dwutlenku węgla, który wpływa na podwyższanie temperatury powietrza na Ziemi, wówczas topią się lodowce, podnosi się poziom wody w morzach i oceanach, więc niektóre obszary mogą zostać zalane. Zjawisko wzrostu temperatury powietrza na Ziemi to efekt cieplarniany.
CZESIA: To taki sam efekt, jaki ostatnio osiągnęła moja przyjaciółka, kiedy zatrzasnęła się na 2 godziny w solarium?
NAUKOWIEC: Raczej nie. Do efektu cieplarnianego na Ziemi przyczynia się w dużej mierze wycinanie lasów w Amazonii.
CZESIA: W takim razie muszę pojechać. Pomogę ci rozwiązać ten problem.
NAUKOWIEC: Zabierz mnie ze sobą! Wyruszają w rejs do dżungli.
KAPITAN: Czeka nas długi rejs. Obieramy kurs na Amerykę Południową.
MAJTEK: A dokładnie panie kapitanie?
KAPITAN: Płyniemy do Brazylii – największego państwa na tym kontynencie.
MAJTEK: Tak jest panie kapitanie! Docierają na miejsce.
CZESIA: Jak tu pięknie! Jakie bogactwo roślin i zwierząt. Czuję się jak w zoo.
NAUKOWIEC: Masz rację. Lasy równikowe są największym siedliskiem roślin i zwierząt na Ziemi. Znajduje się w nich 50% wszystkich gatunków występujących na naszej planecie.
CZESIA: Kozia nóżka, robi wrażenie. Rozgląda się po lesie.
NAUKOWIEC: Rosną tu wysokie drzewa takie jak: figowce, palmy, kakaowce, kauczukowce, a także rośliny dostarczające powszechnie znanych przypraw: pieprzu, cynamonu, gałki muszkatołowej czy goździków.
CZESIA: Mniam, lubię to.
NAUKOWIEC: Lasy równikowe są także „domem” wielu gatunków zwierząt. Można tu spotkać małpy, liczne gatunki papug, maleńkie kolibry, kolorowe motyle, jaguary czy leniwce.
CZESIA: A to dobre, moja mama czasami mnie nazywa leniwcem ha, ha. Hmm czegoś tu nie rozumiem. Skoro lasy te produkują olbrzymie ilości tlenu, pochłaniają szkodliwy dwutlenek węgla, są miejscem życia roślin, zwierząt i człowieka, to dlaczego drzewa są wycinanie i wypalane?
Wchodzi Amazonka.
AMAZONKA: Odpowiem ci na to pytanie. Ludzie wycinają nasze lasy po to, by budować drogi, miasta, sprzedawać cenne gatunki drewna. My rdzenni mieszkańcy Amazonii tracimy swoje miejsce życia. Mamy wielki problem i nie umiemy sobie z nim poradzić.
CZESIA: Nie przejmuj się, po to tu jesteśmy. Pomożemy ci.
AMAZONKA: Chodźcie za mną. Coś wam pokażę.
Idą powoli na palcach i zauważają człowieka, który ścina drzewa.
AMAZONKA: Codziennie przychodzi tutaj ten bardzo dziwny człowiek i wycina nasze drzewa. Jeszcze kilka dni i zniszczy cały las. Co mamy robić?
NAUKOWIEC: Mam plan! Trzeba mu pokazać, że żle robi.
AMAZONKA: Ale jak?
NAUKOWIEC: Przynieś lustro. Mówi do Amazonki.
Amazonka podaje mu lustro. Amazonka i naukowiec podchodzą do drwala i tak ustawiają lustro, że drwal zauważa w nim swoje oblicze i przerywa ścinanie drzew.
DRWAL: Teraz widzę, że źle postępuję, niszczę to, co stworzyła natura i co jest ważne dla wszystkich mieszkańców Ziemi. Jak mogłem do tej pory tego nie zauważyć.
CZESIA: Yupi, nasz plan się powiódł.
AMAZONKA: To znaczy, że już nie będzie pan wycinał drzew? Że nasze miejsce życia nie jest już zagrożone?
DRWAL: Tak, już nie będę tego robił, obiecuję. Już nigdy nie zetnę żadnego drzewa, ani tu, ani indziej bo wiem, że lasy są „płucami Ziemi”.
AMAZONKA: Cudownie! Teraz musimy tylko naprwić to, co przez długie lata zostało zniszczone.
NAUKOWIEC: Ja tu zostanę i ci pomogę. Nasadzimy nowe drzewa w miejsce tych, które zostały wycięte.
AMAZONKA: Jestem taka szczęśliwa!
CZESIA: Cieszę się, że uratowaliśmy Dżunglę Amazońską. Mogę ruszyć w dalszy rejs.
KAPITAN: Wszyscy na pokład, odpływamy.
W trakcie rejsu.
MAJTEK: Kapitanie jesteśmy już czwarty dzień na morzu. Do Nowego Yorku zostały jeszcze dwa dni rejsu.
CZESIA: A ile to mil?
MAJTEK: 8 100 253, 3.
CZESIA: Acha. Myśli.
KAPITAN: Zbliżamy się do Bermudów. Wpłynęliśmy na obszar Trójkąta Bermudzkiego.
CZESIA: A co to? A co to?
KAPITAN: Trójkąt Bermudzki to taki obszar na Oceanie Atlantyckim, gdzie dochodzi do dziwnych i niewyjaśnionych zaginięć statków czy samolotów.
CZESIA: Naprawdę ciekawe...Proszę niech pan opowie nam o tym coś więcej. Lubię straaaszne historie.
KAPITAN: Zaczęło się już dawno temu, gdy pewien statek przepływał przez te tereny. Załoga zobaczyła przed sobą dziwne światła we mgle. Wystraszyli się, ale dzięki temu, że kapitan zachował spokój udało im się uciec. Podkręcił on prędkość do 15 węzłów i szybko zawrócił. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Niektórzy ginęli bezpowrotnie, nigdy nie wracając do portu z którego wypłynęli.
CZESIA: Niewiarygodne, ale dlaczego dochodzi do tych zaginięć?
KAPITAN: Do końca nie wiadomo. Istnieje wiele teorii na ten temat, jednak prawdopodobnym wyjaśnieniem tajemniczych zaginięć są sporadyczne erupcje metanu z podwodnych złóż w tych rejonach. Bąble metanu wydobywające się ze szczelin w dnie oceanu powiększają się w miarę wypływania na powierzchnię do ogromnych rozmiarów. Powstały z wody i pęcherzyków metanu płyn ma gęstość znacznie niższą niż woda, przez co znajdujące się w nim statki tracą wyporność i toną. Wydobywające się na powierzchnię duże ilości metanu mogą wyjaśniać również katastrofy samolotów.
CZESIA: A my też znikniemy?
MAJTEK: Mam nadzieję, że nie. Chcę jeszcze zobaczyć moją mamusię...
NARRATOR: I nagle pojawiła się dookoła nich gęsta mgła. Była tak gęsta, że nie widzieli siebie nawzajem. Nie wiedzieli co robić, więc postanowili zasnąć i przeczekać...
Przechodzi osoba z napisem.
NARRATOR: Dwa tygodnie później...
Wszyscy się budzą. Majtek patrzy przez lornetkę.
MAJTEK: Kapitanie Statua Wolności na horyzoncie!
CZESIA: Czyli, czyli przed nami New York! Wow!
NARRATOR: Statek dociera do Nowego Yorku. Na załogę czeka tłum dziennikarzy.
Załoga schodzi na ląd.
DZIENNIKARZ: Pani Czesławo, czy jest pani świadoma, że jest pani jedną z nielicznych osób, którym udało się wydostać z Trójkąta Bermudzkiego.
CZESIA: Tak...to znaczy, że teraz będę sławna?
DZIENNIKARZ: Już pani jest. Mogę zrobić pani zdjęcie?
CZESIA: Oczywiście! Ale zapraszam do zdjęcia wszystkich towarzyszy mojej wspaniałej podróży.
Wchodzą wszyscy na scenę, a dziennikarz robi zdjęcie.
NARRATOR: Czesia udzieliła jeszcze wielu wywiadów, a jej zdjęcia trafiły na czołówki gazet na całym świecie. Wróciła do domu szczęśliwa i zadowolona, że udało jej się przy okazji swojej podróży zrobić coś dobrego dla świata.