Gosia uwielbiała zimę. Zachwycał ją biały puszek lecący z nieba, wiatr grający w gałęziach drzew, drzewa zamieniające się w białe figury. Codziennie spacerowała z rodzicami i podziwiała świat, jaki zmieniał się po przyjściu Królowej Lodu. Tę mroźną porę roku polubiła jeszcze bardziej, od kiedy dziadkowie podarowali jej łyżwy na urodziny. Gosia chciała codziennie ćwiczyć jazdę na nich, więc prosiła rodziców, aby zabierali ją na lodowisko. Na początku zaliczyła wiele upadków, ale była tak zachwycona swym prezentem, że nie zwracała uwagi na bolące miejsca na ciele, tylko zawzięcie ćwiczyła. Jej upór przyniósł efekty - już po kilku tygodniach wspaniale radziła sobie na lodowisku.
Tego dnia na lodowisko poszła ze starszą kuzynką Alą, ponieważ ani rodzice, ani dziadkowie nie mogli z nią pójść. Ala na początku zwracała uwagę na to, jak radzi sobie Gosia, ale po chwili spotkała koleżanki, więc tylko od czasu do czasu zerkała na młodszą kuzynkę. Tymczasem Gosia była w swoim żywiole: kręciła piruety, jechała do przodu i do tyłu. Czuła się wspaniale. Słońce wyszło z zza chmur i tafla lodowiska cudownie błyszczała. Dziewczynce zrobiło się cieplej, więc zdjęła rękawiczki, potem szal i czapkę, a po chwili rozpięła kurtkę. Policzki się jej zaróżowiły, nos zrobił się czerwony, ale Gosia nie czuła chłodu.
Wieczorem źle się poczuła. Pojawił się katar, kaszel i wysoka temperatura. Gosia nie przyznała się jednak, co zrobiła, będąc na lodowisku. Zatroskana mama zabrała córeczkę do lekarza, ponieważ rankiem pojawił się kolejny objaw choroby – ból gardła.
Pan doktor dokładnie osłuchał Gosię, zmierzył jej temperaturę i zajrzał do gardła. Zlecił leżenie w łóżku, gorzkie leki i syrop. Dziewczynka przyznała się, że będąc na lodowisku zdjęła czapkę i rozpięła kurtkę. Bardzo zawstydzona słuchała pouczeń lekarza i mamy, że tak nie można w chłodny, zimowy dzień.
Nazajutrz wyglądała przez okno i przyglądała się dzieciom bawiącym się na podwórku. Niestety ona musiała najbliższy tydzień spędzić w łóżku.