X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 45358
Przesłano:

Kryzys światopoglądowy poety, ojca i filozofa zawarty w "Trenach" Jana Kochanowskiego

Jan Kochanowski (1530 – 1584) największy poeta Polski królewskiej, „kochanie wieku” – jak go nazwał ówczesny rymopis. Studiował w Królewcu, Krakowie i w Padwie. Wiele podróżował zwiedzając Rzym, Neapol, Wenecję Paryż. Poznał nie tylko tamtejsze zabytki kultury, ale przede wszystkim miał możliwość studiowania antycznych myślicieli, poetów i filozofów. Renesans czerpał pełną garścią ze starożytności. Kochanowski wszechstronnie wykształcony humanistycznie znał dobrze doktryny wielkich ludzi epoki antycznej i był przekonany o ich doskonałości i prawdzie, skoro zdecydował się na kontynuowanie ich poglądów i zasad. Jan z Czarnolasu był z natury człowiekiem towarzyskim, wesołym, lubiącym biesiady i muzykę lutni. Dlatego poglądy Epikura [Epikur (341-270p. n. e. – grecki filozof i myśliciel] wydawały mu się strzałem w dziesiątkę. Według Kochanowskiego ludzie powinni być weseli, szczęśliwi, beztroscy, powinni radować się każdą chwilą życia. To była starożytna recepta na radosną, wesołą i optymistyczną egzystencję, która pozwala na zapomnienie o niepewnym jutrze, gdyż ono jest w rękach Boga lub Fortuny:
(...) „Kto tak mądry, że zgadnie,
Co nań jutro przypadnie?
sam Bóg wie przyszłe rzeczy,
a śmieje się z nieba,
Kiedy się człowiek troszcze
więcej, niźli trzeba(...)
U Fortuny to snadnie
Że kto stojąc upadnie;
A który dopiero u niej pod nogami,
Patrzajże go po chwili, a on
gardzi nami”(...) [„Pieśń IX”]

Tematy w „Pieśniach” Jana z Czarnolasu są również zaczerpnięte z filozofii Zenona z Kition - greckiego filozofa – który opracował definicję stoicyzmu. Chodziło o zachowanie równowagi życiowej opartej na zasadzie rozumu, a prowadzącej do prawdziwej równowagi i szczęścia:
(...) „Próżno ma mieć na pieczy
Śmiertelny wieczne rzeczy;
Dosyć na tym, kiedy wie, że go to
nie minie,
Co z przejrzenia Pańskiego od
wieków mu płynie(...)
A nigdy nie zabłądzi,
Kto tak umysł narządzi,
Jakoby umiał szczęście i
nieszczęście znosić,
Temu mężnie wytrzymać, w owym się
nie wznosić”(...) [„Pieśń IX”]

Kochanowski wyznając te zasady proponuje je jako formy łatwiejszego bytu. Mówi, że nic nie jest wieczne, ani życie, ani szczęście czy też smutek. Dlatego należy zachować stoicki spokój i swoje namiętności trzymać krótko, by nie wybuchnąć łzami szczęścia, gdy fortuna pobłogosławi lub też nie załamywać się, gdy zdejmie rękę z naszej głowy i dotknie nas nieszczęście. To jest właśnie złoty środek Horacego, którym fascynował się Kochanowski. Horacjański złoty środek to zachować umiar we wszystkim, co nas dotyka w życiu.
Renesansowy poeta i filozof musiał ustąpić miejsca zrozpaczonemu ojcu, autorowi cyklu XIX „Trenów” poświęconych zmarłej córeczce – Urszulce. Treny [gatunek poezji wywodzący się z antyku] pisze się po śmierci kogoś bliskiego, są jakby osobistym pożegnaniem ze zmarłą osobą, rozpatrywaniem jego życia i czynów, czy tego, czego mógłby jeszcze dokonać, a nie zdążył ze względu na niespodziewane odejście. Śmierć bliskiej osoby jest ogromną tragedią, a co dopiero małego dziecka, które dopiero, co zaczynało swoje życie. Dla Kochanowskiego musiała to być ogromna strata. Razem ze śmiercią Urszulki [którą porównywał do małej oliwki pod wysokim sadem i która zwiędła przedwcześnie ucięta przez nieuważną rękę ogrodnika] skończyła się dla Kochanowskiego era wesołości i optymizmu, którą tak wszystkim zalecał Epikur i stoicki spokój Zenona z Kition. Utracił swój radosny pogląd na świat. W „Trenach” znikł gdzieś horacjański złoty środek, w brutalny sposób poznał nagą prawdę o życiu, w którym jest przede wszystkim miejsce na płacz i łzy:

(...) „Wszytki troski na świecie,
wszytki wzdychania
I żale i frasunki, i rąk
załamania,
Wszytki a wszytki za raz w dom się
mój noście,
A mnie płakać mej wdzięcznej
dziewki pomożcie”(...)
[ Tren I ]

Poeta w sposób wzruszający i autentyczny przekazuje uczucia rozpaczy i bólu po stracie dziecka. To doświadczenie życiowe doprowadza Kochanowskiego do zwątpienia w prawdziwość głoszonych przez siebie (za starożytnymi) postaw. Już w Trenie I Kochanowski wątpi w poglądy, które doradzają stoicy: „Próżno płakać – podobno drudzy rzeczecie”, uważa, że człowiek ma prawo do cierpienia, smutku i łez. Stroskany ojciec rozpamiętuje wszystkie chwile związane z córką, wspomina jej ubrania, jej zachowanie, marzy mu się inny los dla swojego dziecka, mówi o pustce w domu czarnoleskim po śmierci Urszulki, o pustce, której nikt nie zapełni:

(...) „Teraz wszystko umilkło,
szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz
rozśmiać się nikomu”(...)
[Tren VIII]

Trzeba zaznaczyć, że ojciec jest jednocześnie filozofem renesansowym, ale filozofia nie przynosi mu pociechy, następuje kryzys światopoglądowy poety. Kryzys ten pogłębia się jeszcze w Trenie X. W tym trenie podmiot liryczny dopuszcza się niemal bluźnierstwa wobec Boga, wątpi w pośmiertne istnienie córki. Nie wierzy w życie pozagrobowe, w chrześcijańską wiarę w nieśmiertelność duszy:

(...) „Orszulo moja wdzięczna, gdzieś
mi się podziała? (...)
Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest,
lituj mej żałości.” (...)

Wątpi również w rozum, któremu renesansowi myśliciele nadawali nieograniczone możliwości. Podmiot liryczny uważa, że człowiek wobec tajemnicy śmierci jest tępy, głupi i bezradny. Wątpi w cnotę: „Fraszka cnota!”, bo po cóż nam godne i cnotliwe życie skoro i tak musimy umrzeć („Tren XI”). Wewnętrzny dramat poety to spieranie się osobistych przeżyć z poglądami starożytnych filozofów, bunt przeciw humanistycznym ideałom jest wyrazem zakłócenia wewnętrznej równowagi, skoro losem ludzkim rządzi ślepy los lub przypadek.
Kochanowski otrzymuje w końcu pociechę w pokornym przeproszeniu Boga za swe błędy i zwątpienia i godzi się z bolesną rzeczywistością:

(...) „Wielkie przed Tobą są występy moje,
Lecz miłosierdzie Twoje
Przewyssza wszytki złości:
Użyj dziś, Panie, nade mną
litości.”(...)
[„Tren XVIII]

Ostatni utwór z cyklu Trenów jest długą opowieścią o odwiedzinach we śnie matki poety, która daje mu życiowe rady typu: „Czas doktor każdemu!” - czas leczy rany, oraz:
(...) „tego się synu, trzymaj, a ludzkie
przygody
Ludzkie noś” (...)
[Tren XIX]

Matka jako kobieta o dużej mądrości życiowej przekazuje podmiotowi lirycznemu prawdy uniwersalne, które także dziś nic nie straciły na wartości, należy żyć po ludzku, nie wstydzić się łez, ani uczuć radości, jest to całkowite odrzucenie filozofii stoików, człowiek nie może być obojętny na koleje losu, musi umieć wyrażać swoje uczucia.
Jan Kochanowski w "Trenach" przechodzi duchową przemianę, ukazuje nam dramat podmiotu lirycznego po śmierci córki, który oprócz osobistych elementów posiada również wydźwięk filozoficzny i moralny.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.