Na rykowisku stała krowa.
Ryczała, a nie muczała.
Tak niedojona przed świętami.
Stała i stała i czekała,
A pan nie przychodził
Do dojenia z wiadrami.
Stała i nawet trawy nie skubała.
Wiedząc, że mleka będzie za dużo,
Co może skończyć się kałużą.
Nagle ta krowa otrzeźwiała.
Rozumu z mleka do głowy wlała
i oświecona podążyła
do obory sąsiada .
Ten krasulę wydoił starannie.
Jak to zawsze czynił porannie,
Lecz zamiast mleka była uryna,
Bo to niewierna krowa była
i zamiast mleka urynę robiła.
/rykowisko, a nie pastwisko,
bo to niewierna i rogata
bardzo krowa była../