X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 44555
Przesłano:

Bajki relaksacyjne

„Kamilkowa łąka”

Właśnie nadszedł czas, abyś na moment odpoczął. Usiądź wygodnie i przymknij oczęta. Wyobraź sobie, że jest ciepło.
Mały Kamilek bardzo lubił przyrodę. Kochał zieleń trawy i wszystkie drobne zwierzątka, które można spotkać na łące. Często jego mamusia gniewała się na chłopca, bo znosił do domu najróżniejsze małe istotki. A to ślimaczki, a to mrówki, albo pasikoniki. Czasem biedroneczki lub jeszcze inne robaczki, które powinny żyć swobodnie na zielonej i pachnącej ziołami łące. Mamusia tłumaczyła Kamilkowi cierpliwie za każdym razem, gdy sprowadzał łąkowych gości, że każda istota na ziemi ma swoje własne miejsce. Każdy z nas ma swój dom, w którym czuje się najlepiej. Jeśli zatem nie odniesie zwierzątek tam, gdzie powinny przebywać, będą czuły się źle. Kamilek ze smutną minką odnosił swoich małych przyjaciół na łąkę lub do ogrodu. W zamian za to mamusia z tatusiem pakowali rowery i wyjeżdżali z Kamilkiem za miasto, gdzie nieopodal rósł las i było mnóstwo łąk.
Pewnego ciepłego i słonecznego dnia cała rodzinka wybrała się właśnie na piknik za miasto. Kamilek był bardzo szczęśliwy. Kiedy dojechali na miejsce, zatrzymali samochód przy wspaniałej łące. Niedaleko prowadziła ścieżka do lasu, który o tej porze roku szumiał łagodnie poruszany spokojnym lekkim wiatrem. Korony drzew przypominały długie włosy pięknych dziewczyn. Liście poruszane leciutko wiatrem drgały wskazując, że wiatr dzielnie spełnia swoje zadanie.
Na błękitnym niebie Kamilek obserwował płynące, białe chmurki. Chłopiec leżał spokojnie na kocu, a mamusia przygotowywała popołudniowy posiłek. Tatuś od razu wsiadł na rower i pomknął do lasu. Kamilek również rozmarzony, przypomniał sobie, że ma wielką ochotę zobaczyć się ze swoimi małymi przyjaciółmi. Szybko wstał i poszedł żwawym krokiem w stronę łąki. Zielone trawy mieszały się z różnobarwnymi kwiatami. Były tam rumianki, chabry, czerwone maki i wiele, wiele innych kwiatów, a wśród nich kolorowe motyle, bzyczące pszczoły i cudaczne chrząszcze oraz bardzo pracowite mrówki. Mały Kamilek czuł się bardzo bezpiecznie, siedząc wśród zielonych traw. Podziwiał z wielkim zainteresowaniem życie na łące. Był radosny i uwielbiał te rodzinne wyprawy za miasto. Przynosiły one szczęście i dawały chłopcu samą radość. Chciał bardzo, aby te wyjazdy powtarzały się jak najczęściej.

„Wiosna małej Zołki”

Witajcie moi mili. Mam na imię Zołka i jestem kotką. Tak, nie pomyliłam się ani trochę. Jestem kotką, niedużą, ale bardzo rozbrykaną. Jestem prawie cała czarna. Jedynie na łapkach mam białe łatki. Ludzie mówią, że mam takie śmieszne skarpetki, a pod szyją krawacik, bo mam też tam właśnie białą plamkę. Mieszkam na wsi. Bardzo lubię tą wiejską swobodę. Jak chcę, wchodzę do domu i siadam na kolana mojej pani, a jak chcę to biegam po dworze. I to właśnie lubię najbardziej.
W pewną majową niedzielę, życie na wsi płynęło bardzo powoli, leniwie, jak białe chmurki na błękitnym, czystym niebie. Właśnie najadłam się do syta i nastał spowolniony czas poobiedniego lenistwa. Wtedy najlepiej wypoczywałam w ogrodzie. Chodźcie, więc ze mną moi mili, położymy się i chwilkę odpoczniemy.
Leniwie i powoli spacerowałam w gąszczu wysokiej, zielonej i soczystej trawy. Pachniała bosko. Wczoraj padał lekki wiosenny deszczyk, więc dzisiaj trawa ma w sobie jeszcze ten zapach deszczu. Cudownie było wdychać tą przyjemną woń. Bardzo lubiłam spacerować między grządkami. Właśnie teraz moja pani zasadziła mnóstwo warzyw, na które z utęsknieniem będą czekali domownicy, kiedy już nadejdzie pełne lato. Właśnie otarłam się o zielony szczypiorek i poszłam dalej, do części gdzie rosły drzewa owocowe. Piękny widok. Pnie drzewek były całe białe od specjalnej farby, która miała chronić rośliny przed chorobami. Rosło tam mnóstwo owocowych drzew. Były tam wiśnie i czereśnie, a także smukłe grusze i bardzo rozłożyste jabłonie. Wszystkie drzewka zakwitły właśnie białym kwieciem. Wreszcie znalazłam dogodne miejsce do odpoczynku. Położyłam się na trawie pod wiśnią, której gałęzie obsypane kwiatem uginały się aż do samej ziemi. Słuchałam w ciszy brzęczenia owadów. Małe, robotne pszczółki uwijały się wśród kwiatów. Dla mnie to była piękna muzyka, a dla nich ciężki dzień pracy. Zaniosą pszczółki to, co zebrały w kielichach kwiatów do ula, a tam powstanie z tego słodki, zdrowy miodzik. Póki co odpoczywamy. Wyprężyłam się na słoneczku. Jest cicho i przyjemnie. Czas się chyba zatrzymał. Jestem bardzo szczęśliwa. Zaczynam po cichutku mruczeć. A w oddali słyszę koguta z kurnika, który ogłasza głośnym pianiem, która właśnie jest godzina. Niespodziewanie znad stawu słychać gęganie gęsi, które teraz chlapią się wesoło i w ten sposób ochładzają w ten miły i ciepły dzień maja.
Te chwile lubię najbardziej. Jako kotka mogę sobie spokojnie leżeć. Nic mi nie zagraża w moim ukochanym ogrodzie. Moja pani jest dla mnie bardzo dobra, a wieczorem dostanę pyszne mleczko. Na pewno odwdzięczę się jej jakąś upolowaną myszką. Niech wie, że bardzo ją lubię.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.